Nasrudin i Derwisz.docx

(19 KB) Pobierz

Nasrudin i Derwisz

Nasrudin przechadzał się wzdłuż odludnej drogi, pewnej księżycowej nocy, kiedy usłyszał odgłosy chrapania wydobywające się pozornie bezpośrednio spod jego stóp. Doświadczył ogromnego strachu i był już gotów uciekać, kiedy potknął się o derwisza leżącego w dole, który wykopał on dla siebie, częściowo pod ziemią.

"Kto ty jesteś?" - wyjąknął Mułła.
"Jestem derwisz, a to jest moje miejsce kontemplacji."

Nasrudin odpowiedział, "Będziesz musiał pozwolić mi skorzystać z niego. Twoje chrapanie przestraszyło mnie do utraty zmysłów i nie jestem w stanie teraz kontynuować dalej mojej wędrówki tej nocy."

"Weź drugi koniec tego koca, w takim razie," powiedział derwisz bez wielkiego entuzjazmu, "i połóż się tutaj. Proszę bądź cicho, ponieważ utrzymuje czuwanie. To jest część skomplikowanej serii ćwiczeń. Jutro muszę zmienić jego typ i nie mogę zrobić sobie nawet drobnej przerwy."

Nasrudin zasnął na chwilę. Potem obudził się bardzo spragniony.
"Jestem spragniony" - powiedział do derwisza.
"Więc powróć w dół tą drogą, tam jest strumień".
"Nie, jestem wciąż tak przestraszony" - odpowiedział Nasrudin.

"Pójdę więc dla ciebie." - powiedział derwisz. "Ostatecznie, dostarczenie wody jest świętym obowiązkiem na wschodzie."
"Nie, proszę nie odchodź, ponieważ jestem wciąż zbyt przestraszony by zostać sam!"
"Weź więc ten nóż by bronić siebie" - powiedział derwisz.

Podczas kiedy odszedł, strach Nasrudina powiększył się jeszcze bardziej przechodząc w szaleństwo, które próbował uspokajać poprzez wyobrażanie sobie, jak zaatakuje każdego demona, który mu zagrozi.

Wkrótce derwisz powrócił z wodą.
"Nie podchodź bo cię zabiję!" - wykrzyknął Nasrudin.
"Lecz to ja, jestem derwiszem" - powiedział derwisz.

"Nie obchodzi mnie kim jesteś - możesz być przecież demonem w przebraniu. Poza tym, masz ogoloną swoją głowę i brwi!" Derwisze z tego zakonu golili swoje głowy i brwi.
"Lecz ja przyszedłem przynieść ci wodę! Czyż nie pamiętasz - jesteś spragniony!"
"Nie próbuj wkradać się we mnie, Demonie!"

"Lecz to jest mój otwór, który ty zajmujesz!" - powiedział derwisz.
"To pech dla ciebie, nieprawdaż? Musisz właśnie znaleźć inny." - odpowiedział Nasrudin.

"Przypuszczam, że tak," - powiedział derwisz, "lecz jestem pewien, że nie rozumiem co wywołało to wszystko."
"Mogę powiedzieć ci jedną rzecz" - powiedział Nasrudin - "a jest nią to, że strach jest wielokierunkowy."

"On z pewnością wydaje się silniejszy niż pragnienie, zdrowie lub inne ludzkie mienie," - powiedział derwisz.
"A ty nie musisz mieć go w sobie, w celu cierpienia od niego!" powiedział Nasrudin.

Autor Nieznany


Nasrudin Kradnący Szczęście

Nasrudin zobaczył mężczyznę siedzącego przygnębionego na poboczu drogi. Zapytał go czym jest tak zmartwiony.

"Nie istnieje nic interesującego w życiu, mój bracie" - odpowiedział człowiek.
"Posiadam dostateczny kapitał, który pozwala mi nie musieć pracować. Jestem na tej wycieczce tylko w celu odszukania czegoś bardziej interesującego i zabawnego niż życie, które mam w domu."
"Jak dotąd nie znalazłem tego!"

Bez żadnego słowa, Nasrudin uchwycił torbę podróżnika i uciekał z nią w dół drogi, skacząc jak królik. Ponieważ znał okolice, łatwo powiększył swój dystans.

Droga zakręcała, Nasrudin przebiegł w poprzek przez kilka pagórków i wkrótce znowu znalazł się na drodze, sporo wyprzedzając człowieka, którego właśnie okradł.
Położył plecak przy poboczu drogi i czekał na strapionego podróżnika aby się zdemaskować.

Wkrótce nieszczęśliwy człowiek ukazywał się, podążający krętą drogą, bardziej nieszczęśliwy niż kiedykolwiek z powodu swojej straty.
Skoro tylko zobaczył swoją własność leżącą tutaj, przy poboczu drogi, podbiegł ku niej, krzycząc z radości.

"To jest jeden ze sposobów stwarzania szczęścia", powiedział Nasrudin.

Autor Nieznany


Nasrudin i papuga

Nasrudin otrzymał papugę na swoje urodziny. Ta papuga była już w pełni dorosła, posiadająca swoje nawyki, złe zachowanie i jeszcze gorsze słownictwo. Co drugie słowo było obraźliwe a i sam jej język był co najmniej prostacki. Nasrudin usilnie próbował zmienić zachowanie swojej papugi. Stale wypowiadał do niej uprzejme słowa, grał jej łagodną muzykę, wszystko co sądził, iż pomoże zmienić jej prymitywne usposobienie, da dobry przykład...

Nic nie skutkowało. Wściekły wrzeszczał na ptaka, a ptak stawał się coraz gorszy. Potrząsał nim, a papuga stawała się bardziej arogancka i prostacka. Ostatecznie, w chwili największej desperacji, Nasrudin wrzucił papugę do lodówki. Przez kilka chwil słyszał skrzeczenie, kopanie i dobijanie się ptaka do drzwiczek - ale po chwili nagle wszystko umilkło.

Nasrudin przeraził się, że mógł zranić ptaka i szybko otworzył drzwiczki lodówki. Papuga spokojnie kroczyła w kierunku jego wyciągniętych rąk mówiąc: "Przepraszam, że mogłam obrazić Ciebie swoim językiem i zachowaniem, proszę Ciebie o wybaczenie. Będę starać się poprawić swoje zachowanie."

Nasrudin był całkowicie zdumiony zmianą postawy ptaka i zapytał ją co spowodowało jej tak dramatyczną przemienę. Papuga odrzekła: "Czy mogę zapytać co uczynił ten kurczak z lodówki?"


Nasrudin kolejarzem

Nasrudin chciał otrzymać pracę jako dyspozytor ruchu na koleji. Powiedziano mu, że kontroler znajduje się w dyspozytorni i musi się udać tam, by z nim porozmawiać o swoich kwalfikacjach.

Kontroler zaczął zadawać mu pytania: "Co byś uczynił jeśli zdałbyś sobię sprawę, że dwa pociągi jadą czołowo na siebie po tym samym torze?"
Nasrudin odpowiedział: "Przełączyłbym kierunkowskaz na semaforze dla jednego z pociągów."

"A co gdy gdyby dźwignia zepsułaby się?" - zapytał kontroler.
"Wtedy wybiegłbym na zewnątrz dyspozytorni" - powiedział Nasrudin - "i skorzystałbym z ręcznej dźwigni."

"Co jeśli byłaby zniszczona przez błyskawicę?"
"Wtedy" - Nasrudin kontynuował - "Pobiegłbym spowrotem do dyzpozytorni i zadzwonił do najbliższej dyspozytorni."

"A co gdyby telefon był zajęty?"
"Cóż, w takim przypadku," wytrwale odpowiadał Nasrudin, "Wybiegłbym z dyspozytorni i skorzystał z najbliższego publicznego telefonu dzwoniąc pod numer pogotowia ratunkowego."

"Co jeśli byłby on zniszczony umyślnie przez wandali?"
"O.., wtedy pobiegłbym do miasteczka po mojego wójka."
To zaintrygowło kontrolera, więc zapytał, "Dlaczego uczyniłbyś to, ..., dlaczego po wójka?"
Odpowiedź Nasrudina brzmiała - "Ponieważ on nigdy nie widział kolizji pociągów."


Nasrudin i piękna kobieta

Mułła Nasrudin podszedł na targu do bardzo pięknej kobiety i powiedział: "Wiesz, zgubiłem gdzieś tutaj swoją żonę na rynku. Czy możesz porozmawiać ze mną przez parę minut?"
"Dlaczego?" - zaptytała kobieta.
"Ponieważ za każdym razem kiedy rozmawiam z piękną kobietą" - wyjaśnił Mułła - "moja żona pojawia się nagle i z nikąd."


Czemu się z Ciebie śmieją

"Nasrudine, czemu ludzie śmieją się z Ciebie?"
"Cóż," - powiedział Nasrudin - "Pomyśl o mnie jak o turbanie. Naturą śmiechu jest eksponowanie fałszu. Jeśli ludzie śmialiby się z siebie, czuliby się nadzy. Dlatego Ja dostarczam im ich "przykrycia głowy"".
"Lecz Nasrudine, ale oni są wciąż nadzy!"
"Szzz..." powiedział Nasrudin uśmiechając się . . .


Wykład na temat zarządzania czasem

Mulla Nasrudin został poproszony aby wygłosił wykład na temat zarządzania czasem i sposobu w jaki wpasować duchowe praktyki w zajęty rozkład codziennych zajęć.
Mulla rozpoczął od wyciągnięcia dwu litrowego, kamiennego słoja z szerokim otworem. Umieścił go na stole przed sobą. Następnie Mulla wyciągnął tuzin sporych kamieni i ostrożnie umieścił je w nim, wkładając je pojedyńczo do środka. Jak zwykle ludzie zaczeli szeptać i dziwić się czemu Mułła robi coś tak dziwnego, ponieważ przyszli tu oczeując, że wygłosi swoją mowę podobnie jak czynią to inni nauczyciele religi. Kiedy słój był wypełnieny w całości i żaden kolejny kamień nie zmieściłby się wewnątrz, Mułła zapytał:
"Ludzie, czy ten słój jest już pełen?"
Zebrani zgodnie odparli -"Tak, Mułło."
"Naprawdę?" - warknął Nasrudin.

Sięgnął pod stół i wyciągnął kubeł żwiru. Następnie wrzucał trochę żwiru do środka i potrząsał słojem, powodując przemieszczanie się kawałków żwiru pomiędzy szparami dużych kamieni. Kiedy napełnił go żwirem zapytał grupę ponownie: "Ludzie, czy tem słój jest już pełen?"
Tym razem klasa była milcząca. "Prawdopodobnie nie" - odrzekł ktoś.
"Dobrze!" odpowiedział Mułła. 

Wyciągnął spod stołu kubeł piasku. Zaczął wsypywać piasek we wszystkie przestrzenie, które pozostały pomiędzy kamieniami i żwirem. Kiedy skończył ponownie zapytał: "Jest pełen teraz?"
"Nie!" - wspólnie wykrzykneli zebrani.
Jeszcze raz Mułła powiedzał: "Dobrze!"
Wtedy chwycił dzban z wodą i zaczął wlewać ją do środka, aż słój został wypełniony po brzegi. Wtedy spojrzał na klasę i zapytał: "Teraz powiedźcie mi, ludzie, jakie jest sedno tej ilustracji?"

Jeden gorliwy słuchacz podniósł swoją rękę i powiedział: "Sedno jest takie, że wszystkie rzeczy, choć nawet wydają się pełne, są nieodłącznie puste w sobie."
"Nie!" warknął Nasrudin. "To jest przypowieść o Nasrudinie, a nie przypowieść Zen, ty buddysto. Ktoś jeszcze chce spróbować?"

Inna gorliwa uczestniczka podniosła swoją rękę i zasugerowała: "Czy sedno jest takie, że jest bez znaczenia jak pełen jest twój rozkład zajęć, jeśli naprawdę postarasz się mocniej, możesz zawsze zmieścić trochę więcej?"

"Nie" - Mułła odpowiedział. "To nie jest jeszcze ten sens. Prawda tego pokazu uczy nas, że jeśli my sami najpierw nie przyjmiemy naszych wartości w należytym porządku, nie zatroszczymy się najpierw o największe rzeczy, największe wartości dla nas, w naszym życiu, nigdy nie zmieścimy ich potem wcale!"


Rozmowa o śmierci

Nasrudin popijając kawę ze swoimi przyjaciółmi dyskutuje o śmierci.
"Kiedy jesteś w swojej trumnie a przyjaciele i rodzina opłakują na Tobą, Co chciałbyś od nich usłyszeć o sobie?"
Pierwszy ze znajomych mówi: "Ja chciałbym usłyszeć, że byłem wielkim lekarzem swoich czasów, i bardzo rodzinnym człowiekiem."
Drugi powiada: " Ja chciałbym usłyszeć, że byłem cudownym mężem i szkolnym nauczycielem, który wywarł ogromny wpływ na przyszłość naszych dzieci."
Kiedy przyszła kolej na Nasrudina, powiedział: "Ja chciałbym usłyszeć ich jak mówią... POPATRZ!! ON SIĘ PORUSZA!!!"


Kazanie Nasrudina

Nasrudin został zaproszony przez mieszkańców pewnego miasteczka, aby wygłosił kazanie, ponieważ słyszeli o jego niezwykłej wiedzy.
Kiedy ludzie zgromadzili się na placu, Nasrudin zapytał:
"Czy wiecie co zamierzam wam powiedzieć?"
"Nie", wszystcy odrzekli.
"W takim razie," -powiedział Nasrudin - "nie ma sensu, aby mówić wam cokolwiek. Jesteście zbyt wielkimi ignorantami abym przemawiał. Straciłbym tylko swój czas."
Ludzie byli rozczarowani. Wysłali delegację do jego domu z prośbą aby przyszedłdo nich jeszcze raz, za tydzień.
Kiedy to uczynił, rozpoczął swoje kazanie zadając te same pytanie.
"Tak!", wspólnie wykrzykneli.
"Bardzo dobrze" - powiedział Nasrudin - "więć nie widzę żadnego powodu aby do was przemawiać."
I odszedł. Ludzie byli zaskoczeni jeszcze bardziej. Ponownie wysłali delegację.
Nasrudin został przekonany, aby przyszedł trzeci raz, już poraz ostatni.
"To wiecie - czy nie wiecie?", zapytał zgromadzonych ludzi.
"Trochę z nas wie, a trochę nie." - usłyszał przygotowane odpowiedzi tłumu.
"Wspaniale!", powiedział Nasrudin. "Ci którzy wiedzą mogą podzielić się swoją wiedzą z tymi co jej nie mają."
Powiedziawszy to, udał się do swojego domu.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin