Chapter XI.pdf
(
145 KB
)
Pobierz
Forever. Rozdział XI: Zmuszona
By Zuz@nka
[
http://Google.com/profiles/Zuzanka7771
]
Forever.
Alex & Michael Story.
Rozdzia
ł
11
Zmuszona
Po nagraniu Kevin pogratulował mi wyprowadzenia w pole Helen, porozmawiał chwilę z synem,
wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na nasz weekend. Joe prowadził w milczeniu, od skończenia
wywiadu ledwo co się do mnie odzywał. Nie miałam nawet ochoty, by zmierzyć się z Freddiem
w wyśpiewaniu, kto bardziej chce uciec. I want to break free, I want to break free, I want to
break free from...
–
Dlaczego jesteś na mnie zły? - zapytałam cicho. Wczorajsze obawy do mnie wróciły i
wcale mi się to nie podobało. Znów zbierało mi się na łzy, a jeśli rozmaże mi się taki
makijaż, to będę wyglądała dużo gorzej, niż mogłam wczoraj. Ale to było mało ważne.
–
Dlaczego tak uważasz? - powiedział bezbarwnym tonem, uparcie patrząc na drogę. A
zawsze muszę mu przypominać, że to nie film, chociaż jesteśmy w Ameryce.
–
Ledwie się do mnie odzywasz. Co powiedziałam nie tak?
Milczał długo, a ja czekałam, chociaż jestem taka niecierpliwa. W końcu wyjaśnił:
–
To twoje „słucham”.
Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki i oddech przyspieszył.
–
Co? N-nie... Nie przerażaj mnie, Joe!
–
Przerażam cię? - spojrzał na mnie szybko, zimno. - Przeraża cię myśl o małżeństwie?
–
Mówiłam... Mówiłam, że to nie byle co. Chcesz być ze mną na zawsze?
–
Tak. Tak, kocham cię tak bardzo, jesteś dla mnie tak bardzo ważna, że chcę cię
poślubić. - powiedział twardo. Byłam prawie pewna, że ledwie powstrzymał się od
dodania jakiegoś przekleństwa. Naprawdę mnie przerażał.
–
Nie wyobrażam sobie nas jako statecznego, nudnego małżeństwa. Ja jako kura
domowa, wychowując dzieci? Nieee...
–
I tak mieszkamy razem. Czyli seks jest dla ciebie ważniejszy? - zakpił.
–
Gdyby był, to byśmy się nie pieprzyli, do kurwy nędzy! - warknęłam. Też byłam
naprawdę sfrustrowana i zła; naprawdę nigdy nie używam takich słów do opisywania
stosunku. - Gdyby chodziło mi tylko o seks, nie dałabym się namówić Belli na lot do
Toluca Lake i nie pogodziłabym się z tobą! Znacznie bliżej mogłam znaleźć faceta tylko
do łóżka! A co do mieszkania, to inna sprawa!
–
Inna sprawa, uważasz? Nic wielkiego? - nadal kpił.
–
Nie powiedziałam, że nic wielkiego. Mało to ludzi mieszka razem bez ślubu? - mój głos
był zimny jak alaskańska noc. - Cóż, jak my mamy być normalną parą, skoro bez
przygotowania i pewności musieliśmy spać ze sobą?! Absurd. Prawdopodobnie nie
nadaję się do małżeństwa. Przez Petrę mam taki utarty obraz. Ba, u mnie byłoby
jeszcze gorzej! Przecież to ja pracuję! Niby jak my moglibyśmy być normalnym
małżeństwem?! - nie wiedziałam osobiście, jak wygląda taka szczęśliwa, normalna
rodzina. Moi rodzice... Ach, szkoda gadać *dreszcz*.
–
Dlaczego innym się udaje, a my jesteśmy z góry skazani na niepowodzenie? Nie
powiedziałem od razu o dzieciach. Sama mówiłaś, że zasługujemy na szczęście.
–
Udaje? - prychnęłam. - Niemal wszystkie hollywoodzkie pary szybko się rozpadają. No,
chociaż my nie z Hollywood, ale i tak. Przecież wiem, że chcesz mieć gromadkę dzieci.
Cóż, w moim szczęściu chyba nie ma aż takiego normalnego życia. Nie wiem, jak to
wygląda. Może to przez to, że miałam dzieciństwo i w ogóle zbyt normalne życie, robiąc
karierę. - teraz to ja kpiłam.
–
Może – zgodził się grobowym tonem. - Może gdybyś nie chodziła do cholernej szkoły,
gdybyśmy nie stracili pół roku, byłoby inaczej.
Płakałam łzami frustracji.
–
Zmuszasz mnie! Zmuszasz! Próbujesz mnie namówić, wzbudzić we mnie wyrzuty
sumienia! Obiecałeś, że nigdy nie będziesz mnie do niczego zmuszał! Cholerny oszuście!
- chciałam go spoliczkować, ale miał szczęście, że nadal prowadził. Nie zamierzałam się
zabić... Przecież jeszcze nie wiem, co mi się przytrafi w tym cholernym życiu.
–
Może powiesz mi wreszcie, dlaczego konkretnie nie chcesz się ze mną ożenić? -
powiedział znów bezbarwnym głosem.
–
Bo nie dam ci rozwodu! Bo jak do śmierci, to do śmierci! Bo jestem za młoda! Bo nie
nadaję się do małżeństwa! Bo to będzie o wiele trudniejsze niż zwykły związek! Bo
widzę, jak musi żyć Petra! Bo nie chcę mówić tego, co ona! Bo pół repertuaru mi
odpadnie! Bo... Bo... - dzwoniłam zębami i drżałam. Kolejne argumenty utknęły mi w
gardle. Joe zatrzymał się na drodze, na szczęście była całkiem pusta. Spuścił głowę i
westchnął ciężko. Zacisnął pięści tak mocno, że aż mu knykcie zbielały.
–
Przepraszam, Ola... - powiedział wreszcie z bólem. - Przepraszam... Ja... Nie wiem...
Nie wiem... Przepraszam cię, kochanie... Wybaczysz mi kiedyś? - patrzył prosto na
mnie, jago spojrzenie mówiło: nie zostawiasz mnie... Prawda? Powiedz, że mnie nie
zostawiasz! Powiedz! Nie, nie rób mi tego! Dolna warga drżała mu niebezpiecznie, w
oczach miał świeczki. Nadal płakałam.
–
Wybaczę... Ale przyrzeknij mi, że nigdy więcej nie zarzucisz mi czegoś takiego, jak to,
że jestem z tobą dla seksu.
–
Przyrzekam... - położył rękę na sercu. - Przyrzekam. Przepraszam cię, kochanie. -
przytulił mnie mocno. Teraz oboje płakaliśmy łzami ulgi.
–
Jedziemy? Szkoda stracić weekend. - uśmiechnęłam się delikatnie. Pokiwał głową,
całując mnie. Otarł niedbałym ruchem twarz, a ja wyjęłam ze schowka wilgotne
chusteczki, aby się wytrzeć. Po chwili znów jechaliśmy do jakiegoś niesamowitego
miejsca przy granicy stanu, próbując śpiewać lepiej od Freddiego i Johna:).
–
Daaaleekooo jeszczeee? - nie byłam zbytnio zmęczona, ale niecierpliwiłam się.
–
Jeszcze tylko jakieś dwa kilometry, kochanie. - uśmiechnął się Joke.
–
Hmm, co to za miejsce, powiesz mi wreszcie?
–
Nie:D – szczerzył zęby zadowolony, że trzyma mnie w niepewności – ale na pewno ci się
spodoba.
–
Jeśli nie, to zażądam zwrotu pieniędzy.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Spojrzał na mnie ciepło, z czułością.
–
Joe! To nie film! - przypomniałam mu. Gdy kiedyś jechałam z Leszkiem, ten zapatrzył
się na mnie, zamiast na drogę, bo powiedziałam rzecz bardzo mądrą (że nie będę
„dziewczyną Jerseya”, tylko Alex Rock) i prawie spowodował wypadek. Gdy nazwałam
go piratem drogowym, stwierdził, że zrobiłby to przez sam mój wrzask. Super, wszyscy
zwalają winę na mnie, dzięki:<.
–
Jak oni robią to wszystko w tych filmach? - westchnął chłopak, nie mogąc znaleźć
odpowiedzi.
–
Nie wiem, ty pracujesz przy amerykańskich produkcjach. Ja grałam tylko w serialach i
mi wystarczy. - tak, Joe jest także aktorem, ale przede wszystkim zajmuje się muzyką.
Ja również i mimo małych rólek nie lubię, gdy nazywają mnie „aktorką”;/.
–
Nie lubisz pracy na planie?
–
Och, granie zbuntowanej punkówy było super:D! – przyznałam. Uwielbiam tę rolę! -
Wiesz, powinieneś chociaż na próbę nosić kolczyk w nosie, jak ja wtedy:D!
–
Ale nie miałaś naprawdę przedziurawionego nosa – zauważył.
–
Co ty, miałam!
–
Tak? - spojrzał na mnie zdumiony. - Przecież to wyjątkowo niebezpieczne! Jak babcia ci
na to pozwoliła?! Przecież miałaś tylko 14 lat!
Nie musiałam nigdy martwić się o zdanie rodziców.
–
Żartuję:D! - wybuchnęłam śmiechem.
–
Och, ty okrutna kobieto. To nie było zabawne.
–
To było bardzo zabawne i dobrze o ty wiesz:D.
–
Wcale nie. Policzymy się na miejscu. Czyli już za chwilę:D!
–
Mam się bać?
–
O tak! - na jego twarz wstąpił diabelski uśmieszek. Na wszelki wypadek troszkę się od
niego odsunęłam. Po kilku minutach Joe zaparkował. - Zapłacisz mi za to – zaśmiał się,
szybko rozpinając pas bezpieczeństwa i zaczął mnie łaskotać. O nie. Od razu zaczęłam
wrzeszczeć i chichotać.
–
Jooooeee! Hahaha... Hahaha... Przeeestań, proooszęę! Hahaha...
Pokręcił głową, wyjątkowo dobrze się bawił.
–
Co, mam ci znów powiee-eedzieć, że jesteś najseksowniejszym facetem na świecie?
–
A powiesz?
–
Nie wiem... - palnęłam, więc tortury stały się jeszcze gorsze.
–
Hahahaaaa... Joooeeee! Hahhaa... Przeeesstaaańń!! Dooossyyyć!! Hahaha...
–
Tym razem nawet nie możesz mnie kopnąć:D!
–
Hahaaha... I to ja jestem okru-uutnaa? Haha... Przeestaańń!
Ale Ziutek nie przestał. Łaskotał mnie przez dobry kwadrans. Gdy skończył, padłam nieżywa.
–
Też miałam się z tobą policzyć... Dolałeś oliwy do ognia, czyli zero seksu przez cały
weekend. Voila.
–
Co?! - zrobił wielkie oczy. - Cały weekend?!
–
Najpierw myślałam tylko o dzisiejszym wieczorze, ale po tych łaskotkach...
–
Ola, przepraszam! Proszę! - przykląkł i zaczął mnie całować po rękach. Jak ja
uwielbiam tak się nad nim znęcać:D!
–
Mój nastrój zdecyduje. - powiedziałam, nie mogąc powstrzymać triumfalnego
uśmieszku.
–
Ach, te cholerne babskie humorki... - westchnął bezsilnie i poszedł otworzyć drzwiczki
po mojej stronie.
Zapięłam kurtkę i wysiadłam z auta. Nie było bardzo późno, ale to już połowa września, więc
powietrze otulało chłodem. Po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności i zauważyłam
nawet w oddali tablice „Stan Nowy Jork żegna” i „Stan New Jersey wita”.
–
Piechotą do New Jersey, panie Jersey:D? - uśmiechnęłam się.
–
Przydałoby się, mama dawno cię nie widziała:) – otoczył mnie ramieniem.
Haha, wiem, to zabawne:D. Denise, matka Joe'ego i jego braci pochodzi z New Jersey, tam
zamieszkała z mężem. Pan Jersey pochodzi z Arizony i ze względu na swoje nazwisko
przemierzył kraj, by dowiedzieć się, co ciekawego znajdzie w New Jersey. I znalazł żonę:D.
–
Więc... Gdzie to niesamowite miejsce? W głuszy?
–
Tam – pokazał mi ścieżkę. W dali widać było mały domek.
–
No proszę, Josephie, skąd wytrzasnąłeś taką miejscówkę:D? - uśmiechnęłam się.
Wyglądało to jak te chatki, które widziałyśmy z dziewczynami, idąc pieszo z Wędryni do
Cieszyna. Czyli fajnie:D.
–
Mam paru dobrych, starych przyjaciół:).
–
Widzisz, a jednak opłacało się chodzić do szkoły:D – zaśmiałam się, po czym zabraliśmy
nasze rzeczy i poszliśmy do domku.
Był malutki, chyba dwa razy większy od naszej sypialni, ale bardzo przytulny i jasny. Trochę
jak kempingowy, choć w okolicy nie było jeziora ani lasu. Tutaj nie grozi mi klaustrofobia,
pomyślałam zadowolona.
–
A cóż to miała być za niesamowita rzecz? - przypomniałam sobie.
–
Co, co? - Joke wyrwał się z zamyślenia.
–
Mówiłeś mi, że moglibyśmy tu zrobić jakąś niesamowitą rzecz.
–
Ach, tak:D – jego twarz rozjaśnił uśmiech. - na pewno chcesz wiedzieć dzisiaj?
–
Tak. Mówiłeś, że nie ma żadnego seksualnego podtekstu...
Wybuchnął śmiechem.
–
Bo nie ma... Skoro nalegasz, to chodźmy.
To be continued...
Thank You for download this file! Check out my
deviantART
for more stories, lyrics of
songs, graphic and other stuff!
♥
Enjoy!
♥
Please don't copy this file! If U download this file from other site than my
web site
,
dA
or
Chomikuj
,
let me know
!
L.O.V.E.,
Zuz@nka
Plik z chomika:
KotwGlanach
Inne pliki z tego folderu:
Chapter XI.pdf
(145 KB)
Chapter X.pdf
(176 KB)
Chapter IX.pdf
(149 KB)
Chapter VIII.pdf
(160 KB)
Chapter VII.pdf
(151 KB)
Inne foldery tego chomika:
Chillout
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin