R9.TXT

(29 KB) Pobierz
9. Wymarsz na wojnę tureckš

Więc teraz wojna, wojna z sułtanem, sprzymierzeńcem Ludwi-
ka XIV. Już w styczniu 1683 roku zostały wystawione buńczuki
w Adrianopolu. 18 marca sułtan wyruszył w pole. Przygnębiony
i zatrwożony pobożny Leopold I pisze do Marka d'Aviano: "Turek
nadcišga z wojskiem, jakiego od wieków nie widziano; ja za
jestem sam z moimi siłami zbrojnymi, bez wszelakiej pomocy.'
Wkrótce dowiedziano się w Wiedniu, że armia muzułmanów kie-
ruje się na to cesarskie miasto. Wypowiedzenie wojny prze/
Leopolda I sułtanowi 26 kwietnia pozostało w tyle za wydarze-
niami. Kara Mustafa był pewny swego. Niechybnie zdobędzi<
Wiedeń - miał się wyrazić wielki wezyr według raportu Guille
ragues'a z 10 kwietnia - jeli tylko Francja nie pospieszy cesa
rzowi z pomocš. Turecki pierwszy minister mógł być co do tęgi
spokojny; Ludwik XIV polecił natychmiast Guilleragues'owi, gd:

dowiedział się o tych osmańskich obawach, pocieszyć Portę: ,,0i
ne doit pas apprehender que je prenne de liaisons avec l'Au

triche."1

Tak więc armia padyszacha toczyła się, podobna niepowstrzy

manej" powodzi, przez Serbię na podległe Węgry; Kara Mustafs
któremu sułtan 13 maja w Belgradzie przekazał proporzec prc
roka i tym samym naczelne .dowództwo, liczył obecnie na OSĘ
motnione siły chrzecijańskiego cesarza i dlatego też na łatw
zwycięstwo. Od poczštku roku 1683 strona austriacka pochłonit
ta była wystawianiem regimentów, pracami nad umocnienian
obronnymi i przygotowaniem planu wojny. Karol lotaryński z<
stał mianowany naczelnym dowódcš cesarskiej armii i z poczš
kiem kwietnia w Wiedniu objšł to stanowisko. W uporczywyc

1 Nie należy obawiać się, że wišżę się z Austriš.

184

Rozdział 9

zmaganiach ze swoim wrogiem, przewodniczšcym dworskiej wo-
jennej rady margrabiš Hermannem von Baden, próbował prze-
forsować swój plan wyczekujšcej defensywy, która miałaby
trwać aż do przybycia sprzymierzonych armii: Polski i niemiec-
kich ksišżšt Rzeszy. Dworska rada wojenna planowała pierwot-
nie rozcišgnięcie kordonu w formie półkola z około 30 000 żoł-
nierzy, z oddziałów mniej sprawnych na polu walki, sięgajšcego-
od Adriatyku, poprzez zachodnie Węgry, aż do polskiej granicy,
podczas gdy siły główne, liczšce 40 000 ludzi, miały rozpoczšć-
ofensywę na tureckie twierdze na Węgrzech ze swego miejsca.
zbiórki z Kittsee koło Preszburga,1 położonego na wschód od
Wiednia. Leopold I zgadzał się z tym planem. ,,Le bon Empereur
se flattait de pouvoir faire une guerre offensive, on le trompait
en lui faisant croire a 80 000 hommes"2 (sš to słowa Buonvisiego).

Lotaryńczyk musiał wreszcie, wbrew swemu przekonaniu, zre-
zygnować ze swojej taktyki na zwłokę i ruszyć do ataku. 6 maja.
Leopold I, poród wielkiego zbiegowiska zewszšd napływajšcego
ludu i przed chmarš wspaniale wystrojonych dam i panów
z dworskiego towarzystwa, wizytował główne siły armii w licz-
bie 38 400 żołnierzy. Ta parada pod Kittsee wišzała się z udziele-
niem papieskiego błogosławieństwa i z wymarszem na Komarom.
Lotaryńczyk pocišgnšł dalej, na Esztergom, oblegał przez pięć-
dni twierdzę Ujvar, jednak widzšc zbliżajšcš się, ogromnš w'
swej przewadze armię Kara Mustafy powrócił do Komarom. Te
zbędne marsze i nie na czasie ataki na tureckie bastiony nad
Dunajem osłabiły fizycznie i moralnie armię cesarskš. 25 czerwca
wielki wezyr stał już pod Szekesfehervarem. Tu spotkał się z cha-
nem tatarskim, który na poczštku maja całkiem potulnie prze-
jechał przez Siedmiogród ze swoimi ordami; i tu zadecydowano.
ostatecznie o natychmiastowym marszu na Wiedeń i oblężeniu.
stolicy cesarstwa. Armia cesarska musiała przyspieszyć odwrót.
Po tygodniowym postoju pod Gyór obrońcy islamu przekroczyli
austriackie granice 6 lipca 1683 roku.

W Wiedniu stosowano do końca prastarš taktykę uspokajania
nastrojów przy współudziale ostrej cenzury, owš strusiš polity-
kę, która wišże się nierozłšcznie z austriackš radš dworu wszy-
stkich czasów. Jeszcze 3 lipca wydano edykt zabraniajšcy pod.

1 Obecnie Bratysława - (przyp. red.).

2 Dobry Cesarz pochlebiał sobie, iż może prowadzić wojnę ofensywnš,
oszukiwano go bowiem, pozwalajšc mu sšdzić, że ma 80 000 ludzi.

Wymarsz na wojnę tureckš

karš mierci rozpowszechniania niepokojšcych wieci. Aż do tej
pory ludnoć, nic nie przeczuwajšc, żyła w tak rozkosznej bez-
trosce, że nuncjusz nie mógł tego zupełnie pojšć. Z pewnociš
na poczštku roku rozbudowywano umocnienia obronne miasta,
z pewnociš przekazywano też sobie z ust do ust owe urzędowo
zakazane, napawajšce strachem wieci z Węgier, jednakże nikt
poważnie nie wierzył w oblężenie stolicy przez odwiecznego

-wroga.

Dwór cesarski aż do ostatnich dni czerwca dzielił ten opty-
mizm zwykłych, prostych mieszkańców. Meldunki naczelnego
wodza armii o przybyciu tureckiego wojska pod Gyor wywołały
nieopisanš panikę. W listach wdowy po Ferdynandzie III do jej
zięcia Karola Lotaryńczyka odbija się cała "miseria di Yienna"
wespół z "confusione".1 Był to prawdziwy staroaustriacki "Palla-
watsch",2 przy którym nie można było nawet podjšć decyzji

-ucieczki. Aby skłonić do wyjazdu upartego i niezdecydowanego
Leopolda I, cesarzowa Eleonora musiała się zwrócić do Buonvi-
siego o pomoc. Nuncjusz, jedyny roztropny człowiek poród chma-
ry bezradnych dworskich pochlebców, przedstawił monarsze ts
nagłš potrzebę przewiezienia w bezpieczne miejsce jego Najja-
niejszej Osoby. Cesarz, któremu wprawdzie brakowało szybkoć
w podejmowaniu decyzji, lecz nie odwagi, nie dałby się tak łatw;

nakłonić do opuszczenia Wiednia, gdyby wieczorem 7 lipca na
pływajšcy do rezydencji mieszkańcy południowo-wschodnici
przedmieć nie przynieli przerażajšcej wiadomoci: ,,Turcy i Ta

larzy sš pod bramami."

Dookoła płonęły pożary. Pojedyncze oddziały kolumny woj

skc\vej, która tego dnia została napadnięta pod Petronell prze
niewiernych i rozbita, wiadczyły wymownie o bliskim niebe:

pieczeństwie. Tak więc w cišgu godziny podjęto decyzję; z na
niezbędniejszym bagażem pędził dwór cesarski w stronę półnoi
ne-j bramy miasta. W trzech powozach jechali Leopold I, je^
małżonka w zaawansowanej cišży, jego macocha i skšpy orsza
najpierw do Stockerau, a potem dalej do Krems. Towarzysza
monarsze ambasadorzy różnych krajów, między innymi francus
Sebeville. Lud słał za uciekinierami kamienie i wyzwiska. W ty
chaosie Karol lotaryński przywrócił szybko porzšdek. Wkrót
znalazła się w stolicy sprawna wojskowo załoga, liczšca okc

1 nieszczęcie Wiednia wespół z zamieszaniem.
^ rozgardiasz, bałagan

186

Rozdzżal 9

11 000 ludzi. Nad tym wojskiem i nad 5000 ochotników oraz stra-
żš obywatelskš przejšł rozkazy generał hrabia Ernst Rudiger
von Starhemberg. Lotaryńczyk wraz ze swojš najlepszš kawa-
leriš oddalił się w ostatnim momencie przed całkowitym okršże-
niem miasta, aby na zewnštrz na swobodzie móc przeprowadzać
operacje, zanim nie nadejdzie odsiecz z zachodu i północy. Kiedy
tylko cesarski wódz naczelny wycofał się na lewy brzeg Dunaju,
pojawił się wród oblegajšcych Kara Mustafa. Armia osmańska
wraz ze swymi tatarskimi, węgierskimi i mołdawsko-wołoskimi
pomocnikami otoczyła 14 lipca hermetycznie Wiedeń, gdzie oprócz
załogi pozostało jeszcze około 60 000 ludzi niezdatnych do walki,
którzy nie chcieli albo nie mogli uciec.

Czy stolica wiata zachodniego oprze się szturmowi orientu?
Kto przyjdzie jej z pomocš i kiedy wybije godzina wyzwolenia?
Były to pytania, które zaprzštały całš Europę i które przede
wszystkim, co zupełnie zrozumiałe, narzucały się dworowi cesar-
skiemu. Teraz klauzula przymierza z 31 marca nabrała mocy
prawnej. Ozy Sobieski był skłonny do pomocy i czy był w sta-
nie jej udzielić?

Austriaccy możnowładcy od wstępnego układu z sierpnia 1682
roku zmienili swój poprzedni zły sšd o królu Polski. Zdaniem!
najczęciej powoływanego wiadka, Buonvisiego, wierzyli w do-
bre zamiary Sobieskiego, jednakże żywili wštpliwoci co do ich
skutecznej realizacji. Dotychczasowe dowiadczenia powinny by-
ły wyprowadzić z błędu cesarskich ministrów. Nie tylko apro-
bata przymierza przez sejm warszawski, lecz również wspaniałe
militarne posunięcia Jana III udowadniały, że ów monarcha byi
zdolny do wyjštkowych osišgnięć. Współpraca z Austriš rozpo-
częła się jesieniš 1682 roku. Rozpoczęła się tym, że Sobieski po-
zwolił ludziom cesarza na założenie magazynów w Spiszu, na
zakup zboża i innego rodzaju prowiantu. Z nastaniem zimy po-
zwolono Hieronimowi Lubomirskiemu bez przeszkód werbować
oddziały do korpusu posiłkowego, który to korpus zamierzał on
przyprowadzić Austriakom niezależnie od- ich układu z Sobies-
kim i Rzeczšpospolitš.

Natychmiast po zamknięciu obrad sejmu dotyczšcego ligi roz-
poczęły się zbrojenia polskiej i litewskiej armii. Postawiono w
stan gotowoci bojowej południowo-wschodnie prowincje, które:

pierwsze narażone były na najazd turecki; umocniono Kraków;

na przejciach granicznych łšczšcych Polskę z Górnymi Węgra-


Wymarsz na luojnę tureckš

mi/ według umowy zawartej z kanclerzem wielkim Wielopol-
skim, który miał tam swoje posiadłoci, cesarskie oddziały obję-
ły w okolicach Żywca straż. 30 kwietnia rada wojenna w War-
szawie sporzšdziła plan operacyjny. Przewidywał on uderzenie
polskiej armii, odpowiednio do zawartego przymierza, w kierun-
ku Ukrainy i Podola. Tylko jazda w liczbie 4000 ludzi miała
przyjć z pomocš Austriakom w rejonie północnej Słowacji. Mo-
bilizacjš armii kierował król we własnej osobie i Jabłonowski.
Przebiegała ona w niewiarygodnym wprost tempie. 19 maja
Pailavicini mógł powiadomić, że zebrano już 37 000 żołnierzy.
25 tego samego miesišca dwaj hetmani, Jabłonowski i Sieniaw-
ski, pojechali do Trembowli, przyszłej kwatery głównej wojska.
Jan III przebywał tymczasem w Warszawie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin