Douglas Adams D�ugi mroczny podwieczorek dusz (Prze�o�y�a Kinga Dobrowolska) ROZDZIA� PIERWSZY Trudno doprawdy przypisa� czystemu zbiegowi okoliczno�ci fakt, i� w �adnym z ziemskich j�zyk�w nie powsta�o dot�d powiedzenie: "�adny jak lotnisko". Lotniska s� brzydkie. Niekt�re s� bardzo brzydkie. Niekt�re za� wznosz� si� na taki poziom brzydoty, jaki mo�na osi�gn�� jedynie w wyniku szczeg�lnych stara�. Ich brzydota bierze si� st�d, �e lotniska s� na og� pe�ne zm�czonych i roze�lonych ludzi, kt�rzy dopiero co odkryli, �e ich baga� wyl�dowa� w Murma�sku - lotnisko w Murma�sku jest jedynym wyj�tkiem od tej sk�din�d niezawodnej regu�y - a architekci z zasady staraj� si� odzwierciedli� ten stan rzeczy w swych projektach. Dok�adaj� wszelkich stara�, aby przy u�yciu brutalnych kszta�t�w i szarpi�cych nerwy kolor�w uwypukli� motyw zm�czenia i roze�lenia, aby jak najbardziej u�atwi� podr�nemu rozstanie z najbli�szymi i baga�em, aby oszo�omi� go strza�kami, kt�re na pierwszy rzut oka zdaj� si� wskazywa� najbli�sze okno, jaki� odleg�y stojak lub aktualn� pozycj� Wielkiej Nied�wiedzicy na nocnym niebie. Staraj� si� tak�e nale�ycie wyeksponowa� wszystkie instalacje wodnokanalizacyjne - poniewa� s� funkcjonalne - oraz starannie zamaskowa� wszystkie wyj�cia - pewnie dlatego, �e funkcjonalne nie s�. W samym �rodku morza mglistego �wiat�a oraz morza mglistego ha�asu sta�a Kate Schechter, pogr��ona w w�tpliwo�ciach. W�tpliwo�ci targa�y ni� przez ca�� drog� z Londynu na Heathrow. Nie chodzi�o tu o �adne przes�dy ani o zw�tpienie natury religijnej - po prostu waha�a si�, czy powinna lecie� do Norwegii. Coraz �atwiej jednak przychodzi�o jej wierzy�, �e B�g (je�li B�g istnieje i je�li zachodzi cho� cie� mo�liwo�ci, aby jaka� boska istota, kt�ra w akcie stworzenia zdolna by�a rozdysponowa� wszystkie moleku�y, by�a zainteresowana regulacj� ruchu na trasie M-4) nie chce, �eby Kate tam lecia�a. Ca�y ten k�opot z biletami, znalezieniem s�siadki z przeciwka, kt�ra zaopiekuje si� kotem, znalezieniem kota, kt�rym mog�aby si� zaopiekowa� s�siadka z przeciwka, niespodziewany przeciek w dachu, zaginiony portfel, pogoda, niespodziewana �mier� s�siadki z przeciwka, ci��a kota - wszystko to razem przypomina�o starannie zaaran�owan� kampani� przeciwno�ci, kt�ra powoli zaczyna�a osi�ga� rozmiary zaiste boskie. Nawet kierowca taks�wki - kiedy zdo�a�a wreszcie z�apa� taks�wk� - powiedzia�: - Do Norwegii? A po co pani tam jedzie? A kiedy zamiast odpowiedzie� natychmiast: "Zorza p�nocna!" albo "Fiordy!", obrzuci�a go pe�nym zw�tpienia spojrzeniem i przygryz�a warg�, dorzuci�: - Ju� wiem. Za�o�� si�, �e wlecze pani� za sob� jaki� typek. Wie pani co, niech pani ka�e mu si� wypcha�. Niech pani jedzie na Teneryf�. To by� jaki� pomys�. Na Teneryf�. Albo zgo�a, przemkn�a jej przez g�ow� �mia�a my�l, do domu. Wpatrywa�a si� niemo przez okno taks�wki we w�ciek�� gmatwanin� ruchu ulicznego. My�la�a sobie, �e jakkolwiek panowa�a tutaj paskudna pogoda, to wszystko to i tak jeszcze nic w por�wnaniu z tym, co czekaj� w Norwegii. Albo te�, w rzeczy samej, w domu. Jej dom by� obecnie tak samo skuty lodem jak Norwegia. Skuty lodem i naznaczony buchaj�cymi z ziemi gejzerami pary, przyobleczonej w kszta�ty na zimnym powietrzu i ulatniaj�cej si� z wolna w�r�d lodowcowych klif�w Sixth Avenue. Szybki rzut oka na �yciowy szlak, kt�ry Kate przeby�a w ci�gu swych trzydziestu lat, pozwoli nam si� upewni�, �e bez w�tpienia pochodzi ona z Nowego Jorku, cho� prze�y�a w tym mie�cie bardzo niewiele czasu, a wi�kszo�� swego �ycia sp�dzi�a z dala od niego: w Los Angeles, w San Francisco, w Europie, pi�� lat temu za�, kiedy jej nowo po�lubiony m��, Luk�, zgin�� w wypadku, przywo�uj�c nowojorsk� taks�wk�, ruszy�a w roztargniony woja� po ca�ej Po�udniowej Ameryce. Lubi�a my�le�, �e Nowy Jork to jej dom i �e za nim t�skni, ale tak naprawd� t�skni�a jedynie za pizz�. Nie za pierwsz� lepsz� staro�wieck� pizz�, ale za tak�, kt�r� przywioz� ci pod drzwi, je�li tylko zadzwonisz i o to poprosisz. To w�a�nie by�a jedyna prawdziwa pizza. Pizza, po kt�r� nale�a�o wyj�� z domu i siedzie� potem przy restauracyjnym stoliku, wpatruj�c si� w czerwone papierowe serwetki, nie mog�a by� prawdziw� pizz� - i to bez wzgl�du na to, ile mia�aby na sobie dodatkowych pepperoni i anchois. Londyn by� miastem, w kt�rym najbardziej lubi�a mieszka� - rzecz jasna, je�li pomin�� problem pizzy, kt�ry doprowadza� j� do szewskiej pasji. Dlaczego nikt tutaj nie chce dostarczy� pizzy do domu? Dlaczego nikt nie chce zrozumie�, �e w ca�ej naturze pizzy najbardziej fundamentalne znaczenie ma fakt, aby przyby�a pod drzwi zapakowana w kartonowe pude�ko? �e trzeba wy�uska� j� spomi�dzy pergamin�w i je�� w z�o�onych na p� kawa�kach przed telewizorem? Czego brakuje tym g�upim, nad�tym, niemrawym Anglikom, �e nie mog� poj�� tak prostej zasady? Z niewiadomych powod�w by�a to jedyna przyczyna frustracji, z kt�r� Kate za nic nie mog�a sobie poradzi�, dlatego mniej wi�cej raz na miesi�c wpada�a w g��bok� depresj�, dzwoni�a do kt�rej� z pizzerii, zamawia�a najwi�ksz�, najbardziej suto przybran� pizz�, jak� mog�a wymy�li� - tak�, kt�ra w zasadzie mia�a na sobie w charakterze dodatku kolejn� pizz� - a potem nies�ychanie uprzejmie prosi�a o dostarczenie jej do domu. - Co takiego? - Prosz� j� dostarczy�. Zaraz podam panu adres... - Nie rozumiem. Czy pani nie zamierza jej odebra�? - Nie. Czy pan nie zamierza jej dostarczy�? M�j adres... - E, nie robimy tego, prosz� pani. - Czego nie robicie? - E... Nie dostarczamy. - Nie dostarczacie?! Czyja dobrze s�ysz�? Tu wymiana zda� szybko przeistacza�a si� w paskudn� i nieeleganck� szermierk� s�own�, z kt�rej Kate wychodzi�a roztrz�siona i os�ab�a, lecz nast�pnego ranka czu�a si� znacznie lepiej. Pod ka�dym innym wzgl�dem nale�a�a do ludzi o tak anielskim usposobieniu, jakich ka�dy �yczy�by sobie pozna�. Lecz dzisiejsza pr�ba si�gn�a granic jej mo�liwo�ci. Na drogach panowa�y potworne korki, a kiedy odleg�e b�yski niebieskich �wiate� u�wiadomi�y jej, �e przyczyn� jest wypadek drogowy gdzie� daleko w przodzie, Kate spi�a si� jeszcze bardziej i z determinacj� utkwi�a wzrok w przeciwleg�ym oknie, dop�ki nie przepe�zn�li obok miejsca zdarzenia. Kiedy wreszcie dotarli do celu, taks�wkarz wpad� w z�y humor, bo nie mia�a odliczonych pieni�dzy, co dla niego oznacza�o d�ugotrwa�e przeszukiwanie kieszeni obcis�ych spodni. Wsz�dzie wok� panowa�a ci�ka i burzliwa atmosfera. Stoj�c w g��wnej hali odpraw celnych na drugim terminalu lotniska Heathrow, Kate nie mog�a wypatrzy� stanowiska, przy kt�rym odprawiano jej lot do Oslo. Przez chwil� sta�a nieruchomo, oddychaj�c spokojnie i g��boko, i pr�bowa�a nie my�le� o Jean-Philippie. Jean-Philippe by�, jak trafnie odgad� taks�wkarz, t� przyczyn�, dla kt�rej udawa�a si� do Norwegii, ale te� przyczyn�, dla kt�rej by�a przekonana, �e Norwegia nie jest tym akurat miejscem, do kt�rego chcia�aby si� uda�. Dlatego kiedy tylko zaczyna�a o nim my�le�, w g�owie budzi�y si� leciutkie drgnienia waha�, lepiej wi�c by�o nie my�le� o nim wcale i ruszy� do Norwegii, jakby i tak mia�a zamiar tam jecha�. Potem b�dzie nies�ychanie zaskoczona, kiedy wpadnie na niego w hotelu, kt�rego nazw� zapisa� jej na karteczce, tkwi�cej teraz w bocznej kieszonce torebki. Prawd� m�wi�c, rzeczywi�cie b�dzie zaskoczona, je�li go tam zastanie. Jest o wiele bardziej prawdopodobne, i� zastanie tylko wiadomo��, z kt�rej wyczyta, �e wys�ano go nieoczekiwanie do Gwatemali, Seulu czy te� na Teneryf� i �e stamt�d do niej zadzwoni. Jean-Philippe by� najbardziej nieustannie nieobecn� osob�, jak� zna�a. Punktem kulminacyjnym ca�ej serii. Odk�d za spraw� wielkiego ��tego chevroleta utraci�a Luke'a, w dziwny spos�b uzale�ni�a si� od poczucia pustki, jakie wzbudzali w niej wszyscy kolejni poch�oni�ci sob� m�czy�ni. Pr�bowa�a zepchn�� na dno umys�u te my�li; nawet zamkn�a na chwil� oczy. Zamarzy�o si� jej, �e kiedy zn�w je otworzy, ujrzy przed sob� drogowskaz: "Do Norwegii", i nie namy�laj�c si� pod��y we wskazanym kierunku. W ten w�a�nie spos�b - nasz�a j� refleksja - bra�y sw�j pocz�tek wszystkie religie i chyba w�a�nie dlatego na lotniskach roi si� od r�nych sekt, czyhaj�cych na kandydat�w na kolejnych nawr�conych. Wiedz�, �e tylko tutaj, znalaz�szy si� w stanie kompletnego pomieszania, ludzie s� zupe�nie bezbronni i gotowi przyj�� ka�dego przewodnika. Kate otworzy�a oczy i - rzecz jasna - rozczarowa�a si�. Lecz chwil� p�niej ko�ysz�ca si� przed ni� fala roze�lonych Niemc�w w nieopisanie ��tych koszulkach polo rozst�pi�a si� na mgnienie oka i wtedy zdo�a�a wreszcie dojrze� stanowisko odpraw lotu do Oslo. Zarzuciwszy na rami� torb� podr�n�, ruszy�a w tamtym kierunku. Przed ni� sta� tylko jeden m�czyzna i, jak si� okaza�o, m�czyzna ten mia� - albo raczej stwarza� - problemy. By� to m�czyzna postawny, imponuj�co postawny i dobrze zbudowany, lecz zdecydowanie mia� w wygl�dzie co� niezwyk�ego, czego Kate nie potrafi�a na razie okre�li� dok�adniej. Nie wiedzia�a, co wyda�o jej si� dziwne, wiedzia�a natomiast, �e odruchowo i natychmiast wpisa�a go na list� temat�w, o kt�rych nie nale�a�o w tej chwili my�le�. Przypomnia�a sobie artyku�, w kt�rym wyczyta�a, �e centralna jednostka przetwarzaj�ca dane w m�zgu ma tylko siedem �cie�ek rejestruj�cych, co oznacza, �e kiedy my�li si� o siedmiu sprawach naraz i szybko pomy�li si� o czym� jeszcze, wtedy jedna z tych siedmiu spraw wypada z pami�ci. Szybciutko pomy�la�a o tym, czy istnieje mo�liwo��, �e z�apie sw�j samolot; o tym, czy dzie� rzeczywi�cie jest do bani, bo mo�e to tylko wykwit jej bujnej wyobra�ni; o personelu linii lotniczych, kt�ry u�miecha si� czaruj�co, a jest przy tym osza�amiaj�co niegrzeczny; o sklepach wolnoc�owych, w kt�rych ceny mog�yby by� o wiele ni�sze, ale - dziwna rzecz - nie s�; o tym, czy przypadki...
maciejle1