Wyspa rozbitków.txt

(24 KB) Pobierz
B�G  -  HONOR  -  OJCZYZNA 
 
Polonijne Stowarzyszenie Patriot�w 
Narodu Polskiego
E-mail: jasiek@connection.com
http://www.connection.com/~jasiek

W Y S P A   R O Z B I T K � W

Historia u�atwiaj�ca zrozumienie 
tajemnicy pieni�dza.
(i lichwy bankowej)

1. Uratowani z ton�cego statku

	Statek uleg� rozbiciu wskutek eksplozji. 
Ludzie w poszukiwaniu ratunku czepiaj� si� 
cz�ci rozbitego statku.  W ko�cu pi�ciu z nich 
uda�a si� umie�ci� na unoszonych z pr�dem 
szcz�tkach.
	Rozbitkowie od wielu godzin obserwuj� 
horyzont w nadziei, �e mo�e spostrze�e ich jaki� 
okr�t.  Czy ta prowizoryczna tratwa 
doprowadzi ich do jakiego� go�cinnego 
wybrze�a?
	Wtem jeden z nich wykrzykn��: ziemia!  
Sp�jrzcie, ziemia!  W�a�nie tam,  dok�d 
spychaj� nas fale!
	W miar� zbli�ania si� do brzegu, ich 
twarze si� rozpogadzaj�.  Rozbitk�w jest pi�ciu.  
Pi�ciu Polak�w.
	Franciszek, wielki i silny, jest cie�l�.  To 
on pierwszy zawo�a�: ziemia!
	Pawe�, kt�ry jest rolnikiem, na obrazku 
kl�czy z lewej strony; jedn� r�k� opiera si� o 
pok�ad tratwy, a drug� obejmuje szcz�tek 
masztu.
	Jakub, do�wiadczony hodowca byd�a, 
kl�czy w pasiastych spodniach, spogl�daj�c w 
kierunku wybrze�a.
	Henryk, ogrodnik, nieco korpulentny, 
siedzi na walizce uratowanej w wypadku.
	Chwat, kt�ry stoi z ty�u trzymaj�c r�k� 
na ramionach cie�li, to Tomasz, minerolog.

2. Opatrzno�ciowa wyspa.

	Z ziemi� pod nogami nasi rozbitkowie 
poczuli, �e wracaj� do �ycia.
	Po osuszeniu si� i rozgrzaniu zapragn�li 
pozna� wysp�, na kt�r� wyrzuci�y ich fale z 
dala od cywilizacji.  Nazwali j� �Wysp� 
rozbitk�w�
	Po odbyciu kr�tkiego spaceru przekonali 
si�, �e wyspa nie jest pustynnym ugorem.  Nie 
spotkali jednak �adnych ludzi.  Natomiast 
natrafili na nieliczne stado zdzicza�ego byd�a,  z 
czego wynika�o, �e dawniej mieszkali tu ludzie.
	Jakub zapewnia, �e b�dzie tu mo�na 
rozwin�� hodowl� byd�a.
	Pawe� s�dzi, �e wyspa w wi�kszej cz�ci 
nadaje si� pod upraw�.	Henryk spodziewa 
si� obfitych zbior�w z licznych drzew 
owocowych wyspy.
	Franciszka zainteresowa� przede 
wszystkim las z r�norodnym drzewostanem - 
jak dobrze by�oby �ci�� drzewa i zbudowa� 
domy dla ich ma�ej kolonii.
	Tomasza najbardziej zainteresowa�a 
skalista cze�� wyspy.  Spostrzegli kilka znak�w, 
kt�re by wskazywa�y na pod�o�e bogate w 
minera�y.  Tomasz jest pewien, �e mimo braku 
ulepszonych narz�dzi uda mu si� wydoby� z 
rudy u�yteczne metale..
	A wi�c ka�dy z nich mo�e odda� si� 
swoim ulubionych zaj�ciom, na rzecz 
wsp�lnego dobra.  Wszyscy dzi�kuj� 
Opatrzno�ci za  uratowanie ich z wielkiego 
niebezpiecze�stwa.

3. Prawdziwe bogactwo.

	I nasi przyjaciele wzi�li si� do pracy. 
	Domy i meble s� dzie�em cie�li.  Z 
pocz�tku zadowalali si� skromnym 
po�ywieniem.  Lecz wkr�tce mogli zebra� plony 
z uprawianych przez siebie p�l.
	Z up�ywem czasu posiad�o�� rozbitk�w 
na wyspie wzbogaca�a si�.  Nie w z�oto ani w 
banknoty, lecz w realne bogactwo; w 
wy�ywienie, ubranie, mieszkania - w rzeczy 
odpowiadaj�ce potrzebom.
	�ycie ich na wyspie nie zawsze by�o 
�atwe, gdy� brakowa�o im wielu rzeczy, do 
kt�rych byli przyzwyczajeni w cywilizowanym 
�wiecie.  Ale los ich m�g�by by� o wiele gorszy.
	Zreszt� ju� w Polsce poznali kryzys.  
Pami�taj�, jak musieli si� ogranicza�, podczas 
gdy sklepy w odleg�o�ci dziesi�ciu krok�w od 
ich dom�w by�y przepe�nione towarami.  Tutaj 
przynajmniej nie musz� patrze�, jak si� psuj� 
produkty potrzebne do �ycia.  I nie musz� 
obawia� si� licytacji.
	Tutaj maj� prawo do korzystania z 
wynik�w swojej ci�kiej pracy.
	A wi�c nasi rozbitkowie eksploatuj� 
wysp� i wielbi� Boga spodziewaj�c si�, �e 
pewnego dnia odnajd� swoich krewnych i 
przyjaci�, zachowawszy dwa wielkie dobra: 
�ycie i zdrowie.
	
4. Wielka trudno��

	Nasi przyjaciele cz�sto si� zbieraj� dla 
om�wienia wielu spraw. W bardzo 
uproszczonym systemie gospodarczym, w jakim 
�yj� i pracuj�, jedno ich niepokoi: �e nie maj� 
pieni�dzy.  Prosta wymiana produkt�w za 
produkty jest niedogodna.  Nie zawsze 
produkty do wymiany s� r�wnocze�nie do 
dyspozycji.  Na przyk�ad za drzewo dostarczone 
rolnikowi zim� mo�na zap�aci� jarzynami 
dopiero za sze�� miesi�cy. 
	R�wnie� niejednokrotnie si� zdarza, �e 
jeden z nich dostarcza na raz du�ego 
przedmiotu, za kt�ry chcia�by otrzyma� zap�at� 
drog� wymiany w postaci r�nych towar�w, na 
kt�re jednak musi poczeka�.
	To wszystko komplikuje sprawy.  Gdyby 
w obiegu by�y pieni�dze, ka�dy z nich 
sprzedawa�by swoje towary za pieni�dze.  Po 
ich otrzymaniu kupowa�by rzeczy jakie chce, 
kiedy chce i gdy s� do kupienia.
	Wszyscy si� zgadzaj�, �e system 
pieni�ny by�by dogodny.  Ale �aden z nich nie 
wie, jak go ustanowi�.  Nauczyli si� 
produkowa� realne bogactwo: rzeczy.  Ale nie 
umiej� zrobi� znaku: pieni�dza.
	Nie wiedz�, w jaki spos�b pieni�dz 
powstaje i jak go stworzy�, gdy go nie ma i gdy 
si� decyduj�, �e chc� go mie�.  W ich sytuacji na 
pewno wielu wykszta�conych ludzi by�oby te� w 
k�opocie, podobnie jak wszystkie rz�dy by�y 
zak�opotane w okresie dziesi�ciu lat 
poprzedzaj�cych wojn�.  Brakowa�o w�wczas 
jedynie pieni�dzy i rz�dy by�y wobec tego 
zagadnienia bezradne.
	
5. Przybycie jeszcze jednego rozbitka.

	Pewnego dnia, wieczorem, gdy nasi 
przyjaciele siedz�c na wybrze�u roztrz�sali ten 
problem po raz chyba setny, spostrzegli na 
morzu szalup� z samotnym wio�larzem.
	Pospieszyli mu na ratunek.  Z jego mowy 
wywnioskowali, �e jest Polakiem, cho� rysy jego 
twarzy wskazywa�y na inn� narodowo��. 
Wyjawi� im, �e jest Europejczykiem, kt�ry - 
jako jedyny - uratowa� si� z rozbitego statku.  
Poda� swoje nazwisko: Marcin Golden.
	Opisali mu swoje po�o�enie na wyspie 
m�wi�c: Chocia� �yjemy z dala od cywilizacji, 
nie mo�emy si� skar�y�. Ziemia daje dobre 
plony, las r�wnie� przynosi nam korzy�ci. 
Jednego nam tylko brakuje: pieni�dzy, kt�re by 
nam u�atwi�y wymian� naszych towar�w.
	A wi�c b�ogos�awcie przypadek, kt�ry 
mnie do was sprowadzi� - odrzek� Marcin.
- Jestem bankierem i pieni�dz nie stanowi dla 
mnie �adnej tajemnicy.  W kr�tkim czasie mog� 
ustanowi� dla was system pieni�ny, z kt�rego 
b�dziecie zadowoleni.
	Bankier!... Bankier!.... Anio�, kt�ry by 
przyby� prosto z Nieba, nie wzbudzi�by w nich 
wi�kszego szacunku.  Czy� w krajach 
cywilizowanych nie przyzwyczaili si� k�ania� 
bankierom, kt�rzy sprawuj� kontrol� nad 
ruchem finans�w?
	
6. B�g cywilizacji.

	- Panie Marcinie, jako bankier, nie 
b�dzie pan na naszej wyspie pracowa�. Zajmie 
si� pan wy��cznie naszymi finansami.
	- Z przyjemno�ci�, jakby to zrobi� ka�dy 
bankier, �eby si� przyczyni� do wsp�lnego 
dobra.
	-Zbudujemy panu odpowiednie 
mieszkanie.  Czy w mi�dzyczasie mo�emy pana 
ulokowa� w pomieszczeniu s�u��cym nam do 
zebra�?
	- Oczywi�cie, moi przyjaciele.  Ale 
najpierw wyniesiemy z �odzi ocalone 
przedmioty: pras� drukarsk�, papier i inne 
akcesoria, a przede wszystkim bary�k�, z kt�r� 
zechciejcie obchodzi� si� ze szczeg�ln� 
ostro�no�ci�.
	Wy�adowali wszystko, przy czym 
bary�ka ich zaintrygowa�a.
	-Ta bary�ka - o�wiadczy� Marcin - jest 
skarbem nie maj�cym sobie r�wnego.  Jest 
pe�na z�ota.
	Pe�na z�ota! Zdawa�o si�, �e z pi�ciu cia� 
uleci  pi�� dusz! Na Wysp� Rozbitk�w wkroczy� 
b�g cywilizacji.  B�g ��ty, zawsze ukryty, ale 
pot�ny, straszny, kt�rego obecno�� czy 
nieobecno��, albo najmniejsze kaprysy mog� 
decydowa� o �yciu wielu narod�w!
-Z�oto!  Panie Marcinie, pan jest prawdziwym, 
wielkim bankierem, a wi�c zechce pan przyj�� 
nasz ho�d i przysi�g� na wierno��!
- Tego z�ota starczy�oby dla ca�ego kontynentu, 
moi przyjaciele.  Ale to z�oto nie b�dzie kr��y�.  
Trzeba je schowa�, gdy� ono jest dusz� 
wszelkiego zdrowego pieni�dza, a dusza 
powinna by� ukryta.  Wyt�umacz� wam to 
wszystko przy wr�czaniu pieni�dzy.	
7. Zakopywanie bez �wiadk�w.
		Zanim si� wszyscy rozeszli na 
spoczynek, Marcin rzuci� pytanie: �Ile 
pieni�dzy potrzebowaliby�cie na pocz�tek?  Pod 
wp�ywem sugestii dobrego bankiera doszli do 
wniosku, �e ka�demu z nich na pocz�tek 
wystarczy po 200 z�. Ustalili, �e powt�rnie 
spotkaj� si� nazajutrz wieczorem.
	Marcin nie traci� czasu.  Zapomnia� o 
zm�czeniu, pami�taj�c tylko o swojej 
przysz�o�ci na wyspie w charakterze bankiera.  
Pod os�on� ciemno�ci nocy wykopa� d�, 
zatoczy� do niego bary�k� i zasypa� j� ziemi�.  
Dla zatarcia wszelkich �lad�w przykry� to 
miejsce starannie u�o�on� darnin� i posadzi� 
tam ma�y krzew.
	Nast�pnie na swojej ma�ej prasie 
wydrukowa� 1 000 jednoz�otowych banknot�w.  
Po czym rozwa�a�:
- Jak te banknoty jest �atwo zrobi�!  Ich 
warto�� opiera si� na produktach, do kt�rych 
sprzeda�y b�d� one s�u�y�.  Bez nich banknoty 
te nie mia�yby �adnej warto�ci.  Ale moich 
pi�ciu naiwnych klient�w o tym nie my�li. 
S�dz�, �e gwarancj� z�ot�wki jest z�oto.  Dzi�ki 
ich niewiedzy trzymam ich w r�ku.

8. Do kogo nale�y nowy pieni�dz?

	Nazajutrz wieczorem rozbitkowie 
zebrali si� u Marcina.  Na stole le�a�o pi�� 
plik�w banknot�w.
-Zanim te pieni�dze rozdziel� pomi�dzy was - 
powiedzia� bankier - musimy si� porozumie�.
-Podstaw� pieni�dza jest z�oto.  Z�oto, 
umieszczone w moim banku jest moj� 
w�asno�ci�. Och! Nie martwcie si�! Po�ycz� 
wam tych pieni�dzy i u�yjecie ich na swoje 
potrzeby.  Ale obci��� was procentem.  
Poniewa� na tej wyspie jest ma�o pieni�dzy, a 
raczej wcale ich nie ma, s�dz�, �e b�dzie 
s�uszne, je�li za��dam od was niewielkiego 
procentu: 8 od stu.
- Istotnie, panie Marcinie, jest pan 
wspania�omy�lny.
- Jeszcze jedno zastrze�enie: interesy 
interesami, nawet w�r�d najlepszych przyjaci�.  
A wi�c zanim wr�cz� wam pieni�dze, musicie 
mi podpisa� zobowi�zanie do zwrotu kapita�u 
wraz z procentem.  W przypadku waszej 
niewyp�acalno�ci b�d� zmuszony skonfiskowa� 
wasz� w�asno��.  Och, to jest po prostu 
gwarancja.  Bynajmniej nie pragn� waszych 
w�asno�ci, zadow...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin