jak polacy mĂłwiÄ… o seksie.docx

(31 KB) Pobierz

Jak Polacy mówią o seksie, czyli „afera majtkowa”.

http://i.wp.pl/a/f/jpeg/19070/para-rozmowa-330.jpeg

 

 


 

REKLAMA

http://i.wp.pl/a/i/default/nav/dol.gifCzytaj dalej

 



 

Kiedy rozmowa schodzi na temat seksu, to albo idziemy w niej opłotkami, albo używamy wulgaryzmów. Tymczasem zasób słów związanych ze sferą seksu jest w języku polskim nie jest mały.

Słownictwa związanego z życiem seksualnym (z wyjątkiem określeń medycznych) nie znajdziemy w słownikach z przyczyn obyczajowych. Nasza kultura przez wieki uznawała sferę seksu za nieobyczajną, taką, o której się nie mówi. Tematy z alkowy stopniowo stawały się tematami tabu, by w XIX wieku całkowicie zniknąć z oficjalnych rozmów wyższych sfer.

Nie znaczy to oczywiście, że z życia ludzi zniknęła seksualność – wręcz przeciwnie, kwitła pod pruderyjną kołderką i w ukrytych rozmowach.

Narodziny słownictwa

Warstwy wyższe społeczeństwa oficjalnie mówiąc o seksie, posługiwały się eufemizmami, które łagodziły nazwy wprost i zręcznie je omijały. I tak na męskie przyrodzenie wypadało powiedzieć „palec dwudziesty pierwszy”, na pupę „tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę”, a o samym akcie seksualnym, rozłożywszy ręce, rzec tylko: „no wiadomo o co chodzi”.

Niższe grupy społeczne, plebs, nie poddając się wpływom oficjalnej obyczajowości posługiwały się określeniami pospolitymi i obscenicznymi.
Po II wojnie światowej, wraz z zanikiem dominacji kultury wyższej, zniknęły również eufemizmy, a górę wzięło słownictwo, do tej pory używane tylko w środowisku robotniczym. PRL przyczynił się do uwulgarnienia języka publicznego, który niestety nie wiele miał wspólnego z oficjalnym. Cenzura skrupulatnie dbała o to, by temat seksu do oficjalnego życia nie przemykał, a że seks oczywiście wciąż istniał, to słownictwo rozwijało się w najlepsze – niestety w sporej większości idąc w stronę wulgaryzmów.

Powstało jednak wiele wariacji wulgaryzmów, a wrażliwsi użytkownicy języka zadbali o to, by nie zabrakło także tych uroczych określeń, od których nie więdną uszy.


 

REKLAMA

http://i.wp.pl/a/i/default/nav/dol.gifCzytaj dalej

 



 

Wulgarnie

Początkowo rodzime seksualizmy nie były uznawane za obsceniczne, ale stopniowo ulegając degradacji, otrzymywały status wyrazów gminnych, nie używanych przez warstwy wyższe. Jednym z najbardziej popularnych określeń rodzimych jest dobrze nam znany „chuj” i „kutas”.

W sferze wulgarnej najbardziej produktywnymi rdzeniami są: pierd-, jeb-, chuj-, pizd-, które kojarzą nam się już tylko z mową rynsztokową. Nawet taki prawie sympatyczny organ męski, czyli „pizdogniotek” nie jest w stanie tego zmienić.

Co wulgarnie można robić razem w łóżku? Wiele. Najczęściej można się „pieprzyć”, „posuwać”, „stukać”, „przelecieć”. W większości określeń, to mężczyzna jest stroną aktywną podczas seksu i podmiotem działającym. Może „kopsać drążkiem po szparze” albo „mieć babę na drążku”.

Opisowo

Tutaj pole do popisu jest ogromne, bo każda z cech naszego ciała może posłużyć za podstawę do stworzenia nowego określenia. Męskie przyrodzenie może więc być „olbrzymem”, „armatą”, „pytonem”, ale i (niestety) „zwiędlakiem” czy „wypustkiem”.
Podobnie mówimy o piersiach. Jeśli są słusznych rozmiarów to używamy określeń takich, jak: „arbuzy”, „mleczarnia”, „cyce jak donice”, „amortyzatory”. O mniejszych piersiach mówimy, że są to „jajka sadzone”, „krosty” albo po prostu, nieco brutalnie „biust po tacie”.

Zabawnie albo lirycznie


 

REKLAMA

http://i.wp.pl/a/i/default/nav/dol.gifCzytaj dalej

 



 

Humorystyczne podejście do seksu oswaja go, więc nie brakuje w języku zabawnych seksualizmów, które zmniejszają nasz dystans do życia płciowego.

Zamiast „cipka” mówimy „kocurek”, „futrzaczek”, „myszka”, „norka”, „malutka”.

„Baniaki” zastępujemy wdzięcznymi „piersiątkami i „cyculkami”. Zamiast zwyczajnego „seksu” w sypialni ma miejsce „afera majtkowa”, „cipci-rypci” i „fiki-miki”, „dosmażanie jajek na patelni” lub „wackoterapia”.

Nie brakuje nam również określeń, które są nie tylko słuszne, ale i bardzo ładne, niczym zaczerpnięte z kamasutry: „gniazdko szczęścia”, „gniazdko miłości”, „wzgórek Wenery”, „dolina rozkoszy” oraz „pal miłości”.

„Robienie tego tamtego” czy „składanie ofiary Amorowi” to pozornie to samo, ale sam sposób mówienia o naszym seksie, mówi wiele o jego jakości. Warto zadbać o dobre brzmienie języka i sięgać po bardziej wysmakowane określenia, ale to o czym mówicie sam na sam w waszej sypialni jest już tylko waszą sprawą i waszą przyjemnością.
 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin