Debbie Macomber - Czwartki o Ósmej.pdf

(1224 KB) Pobierz
Debbie Macomber
Czwartki o Ósmej
(Thursdays at eight)
Przekład
Grażyna Jagielska
Agata Puciłowska
Tylko grzeczne dziewczęta
piszą pamiętniki;
niegrzeczne nie mają czasu.
Tallulah Bankhead
Rozdział 1
CLARE CRAIG
1 stycznia
Zaczynam ten rok z czystą kartą. W pewnym sensie będzie to początek, powrót na linię
startu.
Przysięgłam sobie, że stanę na nogi po rozwodzie. Najwyższy czas, biorąc pod uwagę, że
minął już cały rok. Jeżeli chodzi o ścisłość, trzynaście miesięcy i sześć dni. Nie żebym specjalnie
liczyła... Może faktycznie liczę, ale po raz ostatni. Obiecuję.
Michael rozpoczął nowe życie i ja też muszę to zrobić. Podobno najlepszą zemstą jest żyć
szczęśliwie bez byłego. Świetnie, właśnie taki mam zamiar. Długo nie potrafiłam pogodzić się
z klęską swojego małżeństwa, ale teraz rozumiem, że pielęgnowanie rozgoryczenia i gniewu
prowadzi donikąd. Mam dość tego całego nieszczęścia, dość walki i serdecznie dość nienawiści.
Ale nigdy by mi do głowy nie przyszło, że coś takiego przytrafi się Michaelowi i mnie.
Spotkanie z Marilyn Coan w czasie przerwy świątecznej też nie poprawiło mi samopoczucia.
Nie słyszała o rozwodzie i kiedy powiedziałam, że mój mąż rzucił mnie dla dwudziestolatki –
o przepraszam, mój były mąż (wciąż zdarza mi się zapomnieć) – była wstrząśnięta. Poradziła mi,
absolutnie w dobrej wierze, żebym wzięła sobie młodego kochanka i podbudowała się
psychicznie. Mówiła poważnie, jakby pójście do łóżka z mężczyzną tylko o parę lat starszym od
moich dzieci naprawdę mogło mi pomóc. Rozmowa z Marilyn przekonała mnie ostatecznie, że
nie mogę spotykać się z naszymi dawnymi znajomymi.
Nie żal mi straconej przyjaźni Marilyn. Patrzyła na mnie z politowaniem, jakby chciała
powiedzieć, że mogłabym zatrzymać Michaela, gdybym sobie nie odpuściła. Miałam ochotę
cisnąć jej prawdę w twarz, bronić się, choć było to przecież bez znaczenia. Bo tak się składa, że
figurę mam prawie taką samą jak za panieńskich czasów i, do diabła, dbam o siebie. Jeżeli ktoś tu
sobie odpuścił to Michael. Insynuacje Marilyn, że mąż zdradził mnie z mojej winy, są po prostu
oburzające.
Jak do cholery mogłam współzawodniczyć z młodą kobietą, niemal nastolatką? Nie mogłam.
Nie współzawodniczyłam. Za każdym razem, gdy myślę o nich, robi mi się niedobrze.
Pomógł mi kurs pisania pamiętnika. Poznałam Liz, Julię i Karen. Są moimi przyjaciółkami,
częścią mojego nowego życia. Przyjaźń z każdą z nich jest jedną z wielu pozytywnych zmian,
jakie zamierzam przeprowadzić zgodnie z dewizą naszej paczki: „Precz ze starym, witaj nowe!”.
Cieszę się, że chociaż kurs się skończył, będziemy się nadal spotykać. Czwartkowe śniadania to
genialny pomysł.
Przetrwałam te ostatnie sześć miesięcy, bo pisałam pamiętnik. A przecież powinien to być
dobry czas w moim życiu. Zamiast się nim cieszyć, muszę zaczynać wszystko od początku.
Wspaniale! Świetnie! Potrafię to zrobić. Robię to każdego dnia, choć nienawidzę tego.
Nienawidzę Michaela i staram się z tym walczyć. Nie mogę powiedzieć, żebym w tej dziedzinie
odnosiła rewelacyjne rezultaty.
Muszę jednak przyznać, że romans Michaela wiele mnie nauczył – o mnie samej. Nie
sądziłam, że potrafię nienawidzić. Teraz wiem, jak głęboko rani gniew i cholernie tego żałuję.
Jeden z moich błędów polegał na odwlekaniu rozwodu. Wieczna optymistka. Czepiałam się
nadziei, że z czasem Michael odzyska zdrowy rozsądek. W końcu zrozumie, jaką krzywdę
wyrządza mnie, chłopcom, naszej rodzinie. Romans z dwudziestolatką to przecież czyste
szaleństwo. Z pewnością obudzi się pewnego dnia z przekonaniem, że zniszczył sobie życie –
w imię czego? Dobrego seksu? Wątpię, czy ona jest taka dobra w te klocki.
Dlaczego tak długo zwlekałam z pójściem do adwokata? Odkładałam na później to, co
nieuniknione, pewna, że Michael zrozumie w końcu, co robi, opamięta się. Jak ja się modliłam,
jak wyczekiwałam okazji, by uratować moje małżeństwo! Gdyby tylko Michael wrócił do domu!
Gdyby tylko dał „nam” jeszcze jedną szansę. Nie rozumiałam, że jego postępek nieodwracalnie
zniszczył podwaliny naszego wspólnego życia. W chwili, gdy powiedział, że się zakochał...
(zakochał, a jakże!) powinnam zabrać tyłek w troki i polecieć do adwokata, wystąpić o rozwód.
Oszczędziłabym sobie wielu cierpień.
W najgorszym okresie, kiedy byłam niemal chora z rozpaczy, zwróciłam się o pomoc do
specjalisty. To nie ja złamałam przysięgę małżeńską, a jednak to ja chodziłam do psychiatry.
Doprawdy, życie nie szczędzi mi ironii!
Nie wiem, co wywołało przełom, ani jak do tego doszło. Pamiętam tylko, że pewnego ranka
obudziłam się z oczami zapuchniętymi od płaczu. W takiej męce opierałam się o umywalkę
w łazience, że nie mogłam się wyprostować. Nagle spojrzałam w lustro i ledwo się poznałam.
Wtedy coś się wydarzyło. Nie potrafię tego nazwać, ale widok własnej twarzy coś we mnie
zmienił. Zniknęła ofiara, a ja stałam o własnych siłach, wysoka, wyprostowana i spoglądałam na
swoje odbicie, zdecydowana przetrwać. Michael chce zniszczyć nasze małżeństwo, ale nie
zniszczy mnie.
Tego samego dnia wkroczyłam do biura Lillian Case.
W ostrym, bezpardonowym rozwodzie było jednak coś zabawnego – sposób, w jaki Lillian
Case niszczyła Michaela. Oznajmił, że chce to załatwić kulturalnie, a Lillian, z właściwą sobie
elokwencją, odparła, że na kulturę jest o wiele za późno.
Chłopcy nadal z nim nie rozmawiają. Myślę, że z Mickiem już tak pozostanie. Alex żył
zawsze blisko z ojcem i wiem, że za nim tęskni. Nie rozmawiamy o Michaelu. Żadne moje słowo
nie zmieni faktu, że ojciec ich zostawił. Michael nie rozumie, iż przekreślając nasze małżeństwo,
porzucił również swoje dzieci. Zdradził nie tylko mnie. Złamał wiarę nas wszystkich.
Powinnam dostrzec jakieś symptomy. O tym mówiła Marilyn, ale czy to było możliwe?
Jeżeli mam być szczera, to coś podejrzewałam, ale nigdy, przenigdy, nie spodziewałabym się
takiego finału. Nie dość, że mój mąż miał romans, to jeszcze z Mirandą Armstrong!
Wyobrażam sobie, co powiedziałby Carl Armstrong gdyby żył. To jakieś wariactwo! Dobry
Boże, zaledwie parę lat temu oboje z Michaelem byliśmy na przyjęciu, które Armstrongowie
wydali z okazji matury Mirandy. Potem nasz główny sprzedawca umarł na serce i Michael,
troskliwy właściciel firmy, pomógł zrozpaczonej wdowie załatwić sprawy związane z pogrzebem
i ubezpieczeniem. Najśmieszniejsze jest to, że sama skłoniłam go do tego; śmieszne, że później
posądzałam Michaela o zbyt bliskie stosunki z wdową. Ale to nie Kathy zabawiała wieczorami
mojego męża, ale jej córka Miranda. Nie sądzę, abyśmy ja i Kathy przyszły do siebie po tym
wstrząsie.
Najwyraźniej Michael nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Szczerze wierzył, że
po naszym rozwodzie jego stosunki z synami wrócą do normy. Mick szybko wyprowadził go
z błędu. Alex również. Wiem, że Michael nie rezygnuje, ale chłopcy niełatwo dadzą się
przekabacić. Robię co mogę, aby się nie wtrącać. Nic nie zmieni faktu, że Michael jest ich ojcem.
Od nich zależy, jak ułożą się ich stosunki. Nie namawiam synów do przebaczenia, ale i nie
przeszkadzam w porozumieniu się z ojcem. Wybór należy do nich.
Przez dwadzieścia trzy lata małżeństwa nie spojrzałam na innego mężczyznę. Do cholery!
Byłam lojalną, kochającą żoną. Od chwili, gdy złożyłam przysięgę, pozostałam wierna mężowi,
a teraz zamierzam pozostać wierna sobie.
Okay, wystarczy. Nie ma sensu babrać się w przeszłości. Już pierwszy dzień Nowego Roku.
Idę naprzód, krok po kroku, dzień po dniu.
Liz zaproponowała, aby każda z nas wybrała na ten rok jakieś hasło, słowo. Na razie nic nie
wymyśliłam. Na czwartkowym spotkaniu o ósmej w Mocha Moments przedstawimy swoje
propozycje.
Obracałam w myślach różne odmiany słowa „początek”, ale nie chciałabym snuć tego wątku
przez następne dwanaście miesięcy. Chyba boję się, że nie sprostam wyzwaniu. A nie
chciałabym narazić się na pewną porażkę.
Najbardziej pragnę dowiedzieć się, kim jestem teraz, kiedy znów zostałam sama. Przez
dwadzieścia trzy lata moja tożsamość była związana z Michaelem. Stanowiliśmy zespół,
wzajemnie się uzupełnialiśmy. Ja byłam zawsze lepsza w sprawach finansowych, Michael lepiej
radził sobie z ludźmi. W pierwszym roku po ślubie zatrudnił się na pół etatu w salonie
samochodowym i szybko awansował na głównego sprzedawcę. Z wykształcenia był ekologiem,
ale zarabiał trzy razy więcej, sprzedając samochody. Wkrótce zaczął pracować na pełnym etacie
u dilera, a ja dusiłam każdy grosz.
Potem nadarzyła nam się życiowa okazja nabycia przedstawicielstwa chevroleta. Złożyliśmy
do kupy wszystko, co udało się wyżebrać, pożyczyć lub ukraść. Po podpisaniu umowy byliśmy
goli, jak święci tureccy i bardzo szczęśliwi. W tamtych dniach...
Nie mogę o tym pisać i nie chcę myśleć, jacy byliśmy szczęśliwi w tych pierwszych latach
małżeństwa.
Słowo... Potrzebne mi słowo, nie wspomnienia. Nie mogę wiązać mojej tożsamości
z przeszłością. Muszę patrzeć w przyszłość. Znaleźć słowo, które określa jaka jestem dzisiaj, jaką
się stałam... jaką chciałabym być.
Zaraz, zaraz! Jedną chwileczkę! Kim byłam, kim chcę być... Dlaczego muszę się zmienić?
Nie widzę w sobie nic, co wymagałoby poprawek. To nie ja wyrwałam serce z tej rodziny. Byłam
dobrą żoną, dobrą matką. Byłam wierna...
WIERNA.
To jest to! Moje słowo. Żadne „początki”, „odkrycia”, a po prostu wierność. Od chwili gdy
złożyłam przysięgę, byłam wierna mężowi, małżeństwu, rodzinie. Przez wszystkie te lata
pozostałam wierna sobie. Nie muszę się odnajdywać. Wiele lat temu odkryłam, kim jestem
i szczerze mówiąc, podobam się sobie. To nie ja się zmieniłam, zmienił się Michael.
Przyjemne uczucie. Nic nie ciąży na moim sumieniu. Pozostanę wierna sobie. Ta kobieta,
która spogląda na mnie z lustra, jest w porządku.
Szczęśliwego Nowego Roku, Clare Craig. To będzie cudowny rok. Dzięki Lillian Case
i sędzi żadnych kłopotów finansowych. One dobrze wiedziały do czego zdolny jest facet, gdy
dopadnie go kryzys wieku średniego. Spłacenie mojego udziału w firmie zajmie Michaelowi
dwadzieścia długich lat. Do tego procenty. Mam dom, każdego roku nowy samochód,
ubezpieczenie, pokrycie wydatków na studia dzieci i dość pieniędzy, by wygodnie żyć.
Nie muszę się o nic martwić. Jeżeli nie chcę, nie muszę iść do pracy.
Hej, jedną chwileczkę! Może pójście do pracy nie byłoby wcale takie złe? Może powinnam
wykorzystać doświadczenie zawodowe nabyte przez lata. Słyszałam, że Murphy Motors szuka
nowego dyrektora generalnego. Z moim doświadczeniem mogłabym dyktować warunki. Gdy
Michael dowie się o mojej pracy, szlag go trafi. Teraz moja kolej na rewanż. Należy mu się.
O Boże, jestem okropna, ale ta myśl bardzo mi się podoba.
Na taką okazję czekałam przez te wszystkie miesiące. Zbyt długo czułam jedynie ten
Zgłoś jeśli naruszono regulamin