POJEDYNKI PRZEDBITEWNE NA PRZYKŁADZIE WALKI RUSINA Z PIECZYNGIEM.doc

(15 KB) Pobierz

ęęłęóPOJEDYNKI PRZEDBITEWNE NA PRZYKŁADZIE WALKI RUSINA Z PIECZYNGIEM

 

W średniowieczu wojna zawierała w sobie dużo wątków religijnych. Rywalizacja zbrojna miała udowodnić słuszność jednej ze stron, o jej wyniku decydowali bowiem w sposób sprawiedliwy bogowie, czy w przypadku chrześcijan – Bóg. Motywowano to tym, że sądy ludzkie mogły się pomylić, natomiast na sądzie bożym prawda zawsze wygrywała. Wola sił nadprzyrodzonych decydowała o sprawności, sile i umiejętnościach wojowników. Jedną z form walki sprawiedliwe był pojedynek dwóch wojowników zwaśnionych stron, którzy w sprawiedliwej walce jeden na jednego, mieli rozstrzygnąć spór. Jako przykład można podać zaczerpnięty z Krzyżaków pojedynek Zbyszka z Bogdańca z rycerzem zakonnym Gotfrydem, gdzie wola boska przyznała słuszność polskiemu rycerzowi.
Znając system bitew w średniowieczu, gdzie starcia przeradzały się w szereg pojedynków, można powiedzieć, że tradycyjny pojedynek dwóch wojowników był bitwą w „mniejszej skali”. Wynik pojedynku miedzy znanymi i cenionymi postaciami mógł mieć decydujące znaczenie dla losów bitwy, wzmacniając moralnie zwycięską stronę. Strona przegrana dość często rezygnowała z dalszej walki, to znaczy udziału w bitwie, wiedząc, że Bóg lub bogowie sprzyjają stronie przeciwnej. Wymiar pojedynków przedbitewnych miał więc bardzo szerokie znaczenie. W niektórych przypadkach, zwłaszcza gdy walczyli ze sobą władcy zwaśnionych stron, zawierano umowę, która określała co się stanie w zależności od tego, kto wygra i tym samym czyniła bitwę niepotrzebną. Jako przykład można podać pojedynek kniazia Kasogów – Rededia z Mścisławem w 1022 r. Strony zgodziły się, że jeżeli wygra ten drugi, to weźmie żonę, dzieci i ziemię Rededia, zaś jeśli górą będzie właśnie on, to sytuacja będzie odwrotna. Mścisław wyszedł zwycięsko z tego starcia, zaś egzekwowanie umowy nie spotkało niczyjego sprzeciwu w obozie niedawnych przeciwników.
Do starć przedbitewnych typowano wojowników o bardzo dużym doświadczeniu bojowym, silnych, zwinnych i pewnych siebie. Na zachodzie europy byli oni odziani w pięknie zdobione i bogate zbroje, oraz najwyższej jakości oręż, zaś na wschodzie Europy sprawa prezentowała się zgoła inaczej. Tu z kolei można sięgnąć do czasów biblijnych i przypowieści o pojedynku Goliata z Dawidem, gdzie Goliat spełniał właśnie wszystkie opisane wyżej warunki. Podobnie rzecz się miała z polskim wojownikiem Lestkiem, który pojedynkował się tak dużo i często, do tego stopnia że zabrakło mu wrogów zewnętrznych.
Tak więc wojownicy, wystawiani do pojedynków bywali nierzadko prawdziwymi zabijakami, którzy „jedli chleb z niejednego pieca”, odznaczając się w bitwach, harcach i pojedynkach przedbitewnych.
Na ogół dużą rolę w pojedynkach miało uzbrojenie walczącego. O ile w formie pojedynków, jaką były turnieje rycerskie preferowano ciężkie zbroje turniejowe, w bitwach i walkach zachodniej Europy dość szybko wprowadzono nieco lżejsze modyfikacje zbroi płytowych, to na wschodzie – na Rusi i w wśród ludów koczowniczych dominował pojedynek zapaśniczy. Wiązało się to zapewne z wątkami religijnymi. Na chrześcijańskim zachodzie miecz był symbolem religijnym, gdyż swoim kształtem przypominał krzyż. W przypadku pogańskich koczowników symbolika taka nie miała znaczenia, zaś zapasy, wykluczające uzbrojenie obronne i zaczepne, wydawało się bardziej sprawiedliwe i lepiej dowodziło zdolności, siły i sprawności wojów. Można tu również zaznaczyć, że walka odbywała się czasem bez zbroi, lecz w bronią w ręku, jak na przykład starcie pod Bytomiem w czasie najazdu niemieckiego na Polskę w 1109 r., gdzie Polacy wyszli do walki z mieczami i skutecznie walczyli przeciw lepiej opancerzonym wrogom, udowadniając swoją wyższość oraz przychylność Boga, i co nie mniej ważne, zarażając przeciwnika strachem, gdyż wychodząc do walki z nagimi torsami pokazywali swą moralną wyższość i brak strachu przed ciosami wroga. Tym samym można uważać, że przystępowanie bez wytworów rąk ludzkich – opancerzenia i oręża, oznaczało pełniejsze zdanie się na wolę boską. W przypadku pojedynku Rusina z Pieczyngiem można zaryzykować twierdzenie, że koczownicy obawiali się lepszego uzbrojenia przeciwników, stąd wyłonili pomysł walki zapaśniczej.
Przejdę teraz do opisu sytuacji, jaka doprowadziła do walki Rusa z Pieczyngiem. Przed rokiem 992 władca Rusi Kijowskiej książę Włodzimierz Wielki zorganizował wyprawę na Chorwatów, to znaczy w kierunku zachodnim i południowo-zachodnim. Pieczyngowie, lud koczowniczy zamieszkujący południowe i wschodnie rubieże państwa Włodzimierza, z którymi już wcześniej wojowano, wykorzystał opustoszenie granic i najechał na Ruś. Dowiedziawszy się o tym, książę Włodzimierz zawrócił i nad rzeką Trubeż zablokował drogę nacierającym koczownikom. To jednak nie skłoniło ich do odwrotu i zanosiło się na bitwę.
„I stanął Włodzimierz po tej stronie, a Pieczyngowie po tamtej, i nie śmieli ci na tamtą stronę, ani oni na tę stronę”. Zaistniał pat, albowiem ta strona, która zdecydowałaby się na atak, musiałaby forsować rzekę wąskimi braodami i musiałaby wystawić się na ostrzał łuczników. Dowódca pieczyński, mając na uwadze niemożność zaatakowania Rusów przez bród na rzece oraz obecność w swoim wojsku potężnego wojownika-herosa, zaproponował Włodzimierzowi rozstrzygnięcie „sporu” poprzez pojedynek: „Wyślij ty swego męża, a ja swego, niech się mocują. A jeśli twój mąż zwali mojego nie będziemy walczyć przez trzy lata; jeśli zaś nasz mąż zwali, będziemy walczyć przez trzy lata”. Mamy tu więc do czynienia z umową między władcami, polegająca na rozstrzygnięciu sporu przez pojedynek, a tym samym zaniechania idei bitwy między wojskami.
Rusowie nie mogli niestety znaleźć w swoich szeregach odpowiedniego wojownika, ratunek nadszedł z najmniej spodziewanej strony. „[…] i przyszedł pewien stary mąż do kniazia, i rzekł do niego: „Kniaziu! Mam jednego syna najmniejszego w domu; z czterema wyszedłem, a on w domu. Od jego dzieciństwa nikt go nie zwalił. Raz gdym go łajał, a on miął skórę, rozgniewawszy się na mnie, potargał skórę rękami”. Kniaź zaś, to słysząc, rad był i posłał po niego. I przywiedli go, i kniaź opowiedział mu wszystko”. Mamy tu do czynienia z pewną symboliką – chłopak był najmłodszy z rodzeństwa, nie wziął tez udziału w wyprawie, inaczej niż jego starsi bracia. Warto nadmienić, że chłopak ten chciał najpierw udowodnić swą siłę. W związku z tym zaproponował pokaz, w którym miał zmierzyć się z potężnym bykiem. „[…] i pochwycił byka za bok i wyrwał skórę z mięsem, ile jego ręka uchwyciła. I rzekł do niego Włodzimierz: „Możesz się z nim mocować”. Po daniu takich dowodów swej siły doszło do pojedynku: „Wypuścili Pieczyngowie męża swojego, był zaś wielki i bardzo straszny. I wypuścił męża Włodzimierz, a ujrzawszy go Pieczyng roześmiał się – był bowiem średniego wzrostu. I wymierzywszy miejsce między oboma wojskami, posłali ich przeciwko sobie. I chwyciwszy się, poczęli się mocno ściskać, i zdusił (młodzian) Pieczynga rękoma do śmierci, i rzucił nim o ziemię”.
Po pojedynku ruskie wojsko rzuciło się ku brodom, sforsowało je i zaczęło pościg za uciekającymi w panice Pieczyngami, siekąc ich i mordując. Zaś na pamiątkę tego starcia Włodzimierz Wielki założył w tym miejscu gród, który nazwano Perejesławiem ku czci młodzieńca, który sam jeden wygrał to ważne starcie.
Pora na skomentowanie kilku wątków opisanego pojedynku. Wyraźnie widać chęć osobistego udowodnienia swojej wartości poprzez walkę z rozwścieczonym bykiem. Było to w tamtych czasach zupełnie normalne. Wojownik, zanim stał się pełnoprawnym rycerzem by móc walczyć z ludźmi, powinien udowodnić swą wartość i zręczność oraz siłę w starciu ze zwierzęciem. Podobnie rzecz się miała w przypadku księcia polskiego Bolesława Krzywoustego, który własnoręcznie powalił wielkiego dzika. Tym samym pokonanie dzikiego zwierzęcia było najlepszym testem dla młodzieńca, który aspirował do tytułu wojownika.
Uderzające w całym przebiegu starcia jest również podobieństwo do wspominanego pojedynku Goliata z Dawidem. Dawid udowodnił swą siłę opowieścią o pokonanych lwach i niedźwiedziach, i dopiero wówczas król Izraela zgodził się na wystawienie go do walki w przeciwnikiem. Podobnie zakończyło się całe zajście – po pojedynku Izraelici rozpędzili Filistynów, jak Rusowie Pieczyngów. Różnica tylko w broni, bowiem Dawid użył procy, zaś ruski młodzieniec pokonał wroga gołymi rękami.
Kolejną wątpliwą rzeczą jest data założenia Perejesławia podana w fragmentach „Powieści minionych lat” – faktycznie pojawia się on nie dopiero w okolicach 992 r., ale już w 907 r., przy okazji zawiązania kontaktów Rusi z Bizancjum.
Umowa pojedynkowa świadczy, że starcie pojedynczych wojowników miała zastąpić bitwę, choć sama umowa jest dość dziwna, albowiem mówi o przerwaniu lub kontynuowaniu walk przez trzy lata, w zależności od tego, kto w nim zwycięży. Poza tym po bitwie Rusowie rzucili się na Pieczyngów i zaczęli ich wyrzynać, co trudno traktować jako pokojowe zachowanie. Oznaczało także złamanie danego słowa, mówiącego o pokojowym rozejściu się wojsk w przypadku zwycięstwa wojownika z Rusi.
Pieczyngowie byli bardzo pewni siebie, rozpierała ich duma z powodu posiadania w swoich szeregach rosłego i silnego wojownika-herosa. Liczyli że u Rusów nie znajdzie on godnego siebie przeciwnika. Przedstawienie takiego koczownika było w tych czasach uosobieniem największego zła, potęgi i grozy. Było to związane prawdpodobnie z niszczącymi najazdami koczowników w przeszłości. Natomiast Rusin to uosobienie niezwykłej siły połączone z cechami łagodności i niewinności – jest najmłodszym synem i niepozornym młodzieńcem. Można też wnioskować, że skoro nie poszedł w braćmi na wojnę, to nie osiągnął jeszcze wieku pełnoletniego.
Podsumowując można powiedzieć, że pojedynek ten stanowi przykład czegoś pośredniego między pojedynkiem stanowiącym wróżbę przed bitwą, a pojedynkiem zastępującym całkowicie bitwę. Staczanie pojedynków przed bitwą miało głęboką tradycję i sens dla ludzi wczesnego średniowiecza. Zwycięstwo podnosiło zdecydowanie morale żołnierzy i zaspokajało ludzką chęć przewidywania przyszłości. Opis takiej walki w „Powieści minionych lat” zawiera sporo prawdy, bowiem pojedynki występowały już dużo wcześniej, podobnie jak udowadnianie swojej wartości przez walkę ze zwierzętami. Poza tym „Powieść minionych lat” zawiera sporo elementów wyssanych z palca, jak choćby zmiana daty założenia Perejesławia.

Autor głowizny: Szebor


Bibliografia:
Powieść minionych lat, Wrocław – Warszawa – Kraków 1999.
Wincenty Kadłubek Kronika Polska, Wrocław – Warszawa – Kraków 1996.
Gall Anonim Kronika Polska, Wrocław – Warszawa – Kraków 1965.
Pierwsza Księga Samuela, Pismo Święte Starego Testamentu.
Jacek Banaszkiewicz Młodzieńcze gesta Bolesława Krzywoustego, czyli jak zostaje się prawdziwym rycerzem i władcą [w:]

Jacek Banaszkiewicz Nadzy wojownicy – o średniowiecznych pogłoskach dawnego rytu wojskowego (Prokopiusz z Cezarei, Paweł Diakon, Girald z Walii, Sakso Gramatyk i Gall Anonim) [w Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu, pod red. S. Moździocha, Wrocław 2000, s. 11 -25

Theatrum Ceremoniale. Na dworze książąt i królów polskich pod red. M. Markiewicza i R. Skowrona, Kraków 1999
Henryk Sienkiewicz, Krzyżacy.

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin