Chapter III.pdf

(153 KB) Pobierz
Forever. Rozdział III: Gaz rozweselający
Alex & Michael Story.
Rozdzia ł 3
Gaz rozweselajcy
ą
Cztery dni później...
Hej, „Wielkie Jabłko” to świetne miejsce na spacery! Nie sądziłam, że tu jest tak fajnie. I
tutejsze metro jest naprawdę super; w końcu z Brooklynu do Manhattanu jest kawałek drogi...
Na szczęście po drodze ze stacji do stacji znalazłam Wal-Mart (czaicie, było w nim taniej niż w
tym koło nas:O!) i zakupiłam trochę żelków (a co:D!) oraz wody.
Pogoda była jak w letni, cieplejszy dzień w Beskidach albo zwyczajowy w Anglii: w miarę
ciepło, ale trzeba chodzić w bluzie. Ja założyłam czapkę - nie lubię się z nimi rozstawać nawet
latem - oraz moje ulubione czerwone trampki. Ziutek (biedaczek mój ukochany:D) rano
burczał, że nie może się ze mną dostatecznie długo pożegnać, bo żeby nie musieć zakrywać się
rękawem albo torbą przed reporterami;D nałożyłam fluid i tusz do rzęs (no i teraz jak w
reklamie, mam największe rzęsy w mieście;D! W końcu jestem w NY:D). Bez przesady, nie
robię tapety ani nie postarzam się o pięć lat (kiedy sama się maluję);D... Taka moja praca;).
Wchodząc do studia przywitałam się z Gregiem, a w środku zostałam poinformowana, że
wszystkie studia są otwarte, bo było sprzątanie. OK, nie będę musiała mocować się z zamkiem,
czasem się dziwnie otwiera...
Zabrałam klucz i poszłam pracować. Otworzyłam drzwi i odskoczyłam przerażona.
O Boże!! - wrzasnęłam.
O rany, przepraszam. Wystraszyłem cię? - przejął się Michael.
No chyba widać - wymamrotałam. - Człowieku, nigdy więcej tak nie rób!
OK, już nie będę - przyrzekł. - Hej, co się stało? Nie przyjechałaś na tej swojej
maszynie śmierci? - no tak, kolejny spodziewający się mnie zawsze w skórze i
glanach;D.
No co za paranoicy:|! Tamten nazywa mnie dawczynią organów, ten nazywa mojego
wspaniałego Harleya „maszyną śmierci”... - pyskowałam - To jest mój czarny rumak,
kapisz?!
No niech ci będzie - zgodził się, przewracając oczami - ale wzięłaś go czy nie?
E, zapomniałam zatankować.
Ojej! I co z nim zrobiłaś? - przejął się. Szkoda, że w dzisiejszych czasach jest niewielu
facetów takich jak on;D.
Przyjechałam metrem. - wzruszyłam ramionami. - Po NY całkiem fajnie się po prostu
spaceruje, wiesz? O, mogłam taniej żelki kupić... Ach, żebym nie zapomniała,
bonjour:D. - przemówiłam z francuskim akcentem i szerokim uśmiechem.
A dzień dobry, dzień dobry:D - przywitał się ze mną Mike i nagle z szafki za nim
wyleciały papiery.
Pamiętałam, że jednym ze zwyczajów Michaela było „myszkowanie” i prawdopodobnie nie
omieszkał się przejrzeć moich rzeczy, będąc samemu w moim studiu - powiedz mi, jak wygląda
twój gabinet, a powiem ci, jaki jesteś, nie;D? Jednak imponowało mi, że Mistrz interesuje się
moją szafką:), więc wyszczerzyłam zęby:
To co tam znalazłeś, Mike:D? Plan zamachu na prezydentaxD?
Nic nie szukałem - burknął, ale się zarumienił. Kurde, jaki on jest słodki, jak się
zawstydza;D.
Ta, a ja jestem Czeszką - wyszczerzyłam garnizon białych ząbków.
Gdybym ja miał plan zamachu na prezydenta, to nie trzymałbym go na wierzchu. Chyba
lepiej w komputerze...
283658547.001.png
 
No, też tak uważam:D!
I w komputerze ustawił hasło... - gestykulował ładnie:).
Tak, dokładnie tak samo bym zrobiła:D!
I żeby jeszcze nikt nie mógł go włączyć, nie? - zrobił taką minę, że wybuchnęłam
śmiechem, także dzięki jego wypowiedzi:D. Nie ma co, ten facet jest zabawny jak gaz
rozweselającyxD, lol=D.
Spoko, to jak będę knuła coś niedobrego, to już wiem, co zrobić:D! W dodatku
prawdopodobnie jestem jednostką w USA, która używa Windowsa... Oprócz Billa
[Gatesa]:D.
No nie no, bez przesady:D... Ale zależy jakiego.
Zamyśliłam się.
A wiesz co, nie wiem:O - zrobiłam minę. - Mam tylko nadzieję, że nikt mi się do niego
nie włamie...
O tak, też bym sobie tego życzył... - pokiwał głową Mike. - Wycieki nie były uczciwe...
No sorry Mike, ale to chyba zrozumiałe, że mając masę niewydanych piosenek, ludzie
chcieliby je poznać. - powiedziałam ostrożnie.
Odezwała się ta, co wydaje wszystko, co napisze - prychnął.
Ja na pewno kiedyś wydam te wszystkie kawałki, ale kiedy piszę nowe i lepsze to one
trafiają na CD. Rozumiem, że chcesz wydawać tylko perfekcyjne utwory... Ale powiedz z
ręką na sercu, czy ktoś ci kiedyś zarzucił, że Streetwalker albo For All Time są
niedopracowane? No wiesz, chyba że jest demo, to trudno oczekiwać, żeby było idealne.
No... - zamyślił się - Nie przypominam sobie... Chyba nie, nikt mi czegoś takiego nie
powiedział...
No widzisz:D - uśmiechnęłam się zadowolona, że przemówiłam przyjacielowi do
rozsądku - A tak swoją drogą, to ja bym chętnie posłuchała któregoś z tych kawałków,
które tak skrzętnie ukrywasz przed światłem słonecznym...
No... Jak sobie zasłużysz, to ci kiedyś jakiś puszczę:D... - wyszczerzył zęby.
Zasłużę;/? W całym cholernym świecie trzeba na wszystko zasłużyć, nawet na zdanie z
przedszkola do podstawówki;/. - burknęłam niezadowolona.
Czy ty musisz tak kląć? - jęknął - Kto to widział, żeby osiemnastoletnia dziewczyna tak
klęła?
O tak, „cholera” to straszne przekleństwo - prychnęłam. - Jakbyś usłyszał, co mówię,
jak spadam rano z łóżka, to zawału byś dostał. A ja bym wylądowała w amerykańskim
sądzie i to od razu jako oskarżona:(...
No to nieźle... Ale nie rozbudzaj tak wyobraźni, nie mam zamiaru już włóczyć się po
sądach - rzekł smutno, a mnie zrobiło się głupio, że mu o tym przypomniałam, a nie
wiedziałam, na jaki zmienić temat, ale Mikey sam znalazł pytanie:
Która moja piosenka podoba Ci się najbardziej?
Oszalałeś?! - zawołałam, a po dłuższej przerwie dodałam: - Mam wybrać tylko jedną?
Możesz wybrać dwie, jak trudno ci się zdecydować - wyszczerzył zęby.
Yh, no to niech będzie... Black Or White i Beat It. I Give In To Me. W ogóle te wszystkie
rockowe kompozycje.
Achh... - chyba myślał, co dopowiedzieć, ale dodałam:
Kiedy oglądam końcówkę Black Or White, zawsze spadam z kanapy.
Zaniósł się gwałtownym, serdecznym śmiechem, a ja zaraz do niego dołączyłam.
Taaak, bardzo mi się podoba. Ale najzabawniejsze jest to, że ja tańcząc, właściwie nie
mam świadomości, co robię. Jestem zawsze zdumiony, gdy to odtwarzam.
Oo, to wręcz niepokojące. - zrobiłam minę - Jak jeden z kolegów-palaczy się spóźnił na
lekcję i pani zapytała się go, gdzie był i po co, a ten odrzekł „nie wiem”, to nauczycielka
poradziła mu pójść do lekarza, skoro w takim wieku nie wie, co robi i dlaczego.
Tak? - zachichotał.
No. Na lekcjach zawsze mieliśmy kupę śmiechu. Na przykład mieliśmy epicki tekst: „Jak
się nie uspokoisz, to zjem ci mamę!” - przypomniałam sobie. Michael ryknął śmiechem.
„Zjem ci mamę”? Hahaha, dobrexD!
A ja zawsze na lekcji pisałam SMSy i kiedyś dostałam wiadomość, że jestem
nominowana do Superjedynek w Opolu, to taki ważny polski festiwal i zaczęłam
wrzeszczeć z radości, więc wszyscy się zainteresowali, co się dzieje i nauczycielka
chciała mi zabrać telefon, bo wg statutu na lekcji ma być wyłączony, ale ja się
tłumaczyłam, że ja muszę, że sprawy służbowe i w ogóle, ale ona była nieubłagana i
chciała mi go wyszarpać – przez co jest porysowany, jak widać - zaśmiałam się,
pokazując mu mojego iPhone'a – i w końcu dostałam uwagę.
Mojego przyjaciela absurdalnie rozbawiła ta historyjka – tak jak każdegoxD.
O, nieźle się musiałaś poszarpać... Nie przeszkadza ci to?
Nie, ale to był powód dla Joe'ego, by kupić mi tego głupiego Cracka:/.
Cracka?
BlackBerry'ego. Uzależnia jak heroina, więc Crack. A wiesz, jaki jeszcze argument
wymyślił? Nazwa. Że nazywa się tak, jak ja mam na drugie imię – Jagoda, czyli Berry.
No absurd.
I co, boisz się uzależnićxD?
Nie, i tak jestem uzależniona od iPhone'a, bo muszę się jakoś kontaktować ze światem,
ale uważam, że Crack jest dla Wall Street. iPhone jest bardziej multimedialny i spełnia
moje oczekiwania. No, chociaż jako aparat fotograficzny jest beznadziejny:D... -
zaśmiałam się. - O, albo kiedyś byłam w pewnym talk-show i gospodarz powiedział:
Patrzcie, jakie ma obcasy! Wyobrażacie ją sobie na lekcji geografii? - więc kiedyś
poszłam do szkoły w obcasach - stuk, stuk na korytarzuxD – i na geografii nauczycielka
mi chyba pozazdrościła, bo kazała mi je zdjąć. - zachichotałam, a Michael po prostu
pokładał się ze śmiechu:D. - Więc postawiłam szpilki pod tablicą i z pokerową twarzą,
na palcach wróciłam do ławki:D.
Że w ogóle wpuścili cię w takich butach do szkoły=D...
Szłam na palcach - zachichotałam. - Wiesz, normalnie to ja jestem strasznie niezdarna,
ciągle spadam z łóżka, potykam się albo coś, ale w szpilkach to nawet biegam.
Biegasz w szpilkach? I może jeszcze moonwalka robisz? - zrobił wielkie oczy.
Nigdy nie próbowałamxD – zaśmiałam się – ale serio, fajnie się biega w szpilkach:D...
Wolałbym nie próbowaćxD – zachichotał.
Jak uważasz, nie nalegam=D... - zaśmiałam się kolejny raz.
Dużo rozmawialiśmy. Zwłaszcza o muzyce.
Wiesz, bardzo chciałbym wrócić na scenę. Ale minęło tyle lat... Nie wiem, czy ktoś
jeszcze chciałby mnie oglądać. - wyznał mi Mistrz. Bardzo to doceniłam, że wyjawił mi
coś osobistego – a zawsze był taki skryty, tak bardzo chronił swoją prywatność – i
doskonale go rozumiałam.
Słucham? - zdumiałam się głęboko. - TY się obawiasz powrotu? Rozumiem, że ja byłam
niepewna po tamtym roku, ale TY? Michael Jackson? No proszę cię! Wiesz... Gdyby w
Brytanii sprzedawali masło nazwą „Michael Jackson” to Brytyjczycy mieliby wielki
cholesterol.
No co ty... - bąknął po dłuższej przerwie zdumiony Michael.
Wierz mi. Nie potrafię oszukiwać, zawsze wiadomo, gdy śpiewam z playbacku.
Śpiewanie z playbacku to nie sztuka. To wynalazek dla kiepskich warunków.
Owszem, wynalazek dla telewizji;/... - zgodziłam się. - Albo dla tych, którzy nie potrafią
śpiewać na żywo. Ewentualnie nie mają kondycji, by dodać śpiew do show, ale to
jeszcze zrozumiałe. Ja zawsze robię jakieś minki czy skaczę i wiadomo, że leci z taśmy.
Naprawdę tego nienawidzę! W dodatku na Ceskym Slaviku, najważniejszych czeskich
nagrodach muzycznych zawsze jest playback;/. W zeszłym roku nie dali nam nawet
mikrofonów! Nie wiedziałam, co zrobić z rękami! Nie jestem tobą:D...
Michael chichotał, ale przestał przy moim ostatnim zdaniu.
A co to ma do mnie?
Ty możesz tylko stać na scenie, a wszyscy by wrzeszczeli z ekscytacji. Ewentualnie
tańczyć. Nie musisz śpiewać. - zachichotałam.
Chyba masz rację... - tym razem się zgodził.
Pewnie, że mam rację! To nie lada sztuka zrobić z Europejczyków Amerykanów,
człowieku.
Hę? - nie zrozumiał mój przyjaciel.
Jak chyba wiesz, byłam w trasie po Ameryce z Blue Bench i widziałam, że Amerykanie
tylko wrzeszczą. Chodziłam wtedy ciągle ze stoperami w uszach i mimo wszystko
przygłuchłam! A gdy gram w Polsce czy Czechach, to wszyscy zawsze śpiewają. Nawet
po czesku w PolscexD. Mam wrażenie, że Amerykanom zależy bardziej na tym całym
show. A ja kocham, gdy ludzie ze mną śpiewają. Ale oczywiście to tylko moje uczucia.
Szkoda, że nie było mi dane tego doświadczyć. Na moich koncertach zawsze tonąłem
we wrzaskach. Ale nie przejmowałem się tym zbytnio, bo czułem, że ci wszyscy ludzie
mnie kochają. A tego zawsze chciałem. - uśmiechnął się, więc automatycznie ja też.
Jasne, wiem o tym. Wiesz co? Jeśli wciąż nie wierzysz, że nadal masz mnóstwo
wiernych fanów, to w Prima Aprilis możemy zrobić mały dowcip... Powiedzieć, że chcesz
wrócić na scenę!
Och, ale to byłoby dla nich okropne, gdy dowiedzą się, że to nieprawda! - Mike jak
zawsze przejmował się innymi;).
Mike, helou, to byłoby Prima Aprilis! Ja kiedyś zażartowałam, że wychodzę za mąż. Ale
były jajaxD! - zaśmiałam się na wspomnienie.
...Ach, pomyślę, OK? - rzekł w końcu ostrożnie.
A co, naprawdę zamierzasz wrócić? - wypaliłam. Milczał dłuższą chwilę.
Nie jestem pewien... I chciałbym, i nie chcę...
W porządku. Możesz powiedzieć mi, gdy się zdecydujesz:) - uśmiechnęłam się do niego
ciepło, by nie czuł się przyparty do muru. Chyba o to chodziło, bo widocznie się
rozluźnił.
To be continued...
Thank You for download this file! Check out my deviantART for more stories, lyrics of
songs, graphic and other stuff!
Enjoy!
Please don't copy this file! If U download this file from other site than my web site , dA or
L.O.V.E.,
Zuz@nka
283658547.002.png 283658547.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin