Fałszerstwa monet na szkodę zbieraczy.doc

(110 KB) Pobierz
Fałszerstwa monet na szkodę zbieraczy

Fałszerstwa monet na szkodę zbieraczy

 

Ostatnio pisałem o fałszerstwach monet, które mogą narazić na stratę każdego obywatela. Tym razem zastanówmy się nad fałszerstwami, które zagrażają węższemu gronu - kolekcjonerom mianowicie. Fałszerze, to ludzie interesu. Środki wystarczające do sfałszowania monety obiegowej są porównywalne ze środkami potrzebnymi do sfałszowania numizmatu, a zyski... Problemem jest tylko zbyt, więc kiedy pojawili się kolekcjonerzy monet, niemal natychmiast ruszyły warsztaty fałszerskie. Pierwsze ważne i znaczące przykłady pochodzą z Włoch. W okresie Renesansu wystąpiło znaczne zainteresowanie antykiem, w tym antyczną numizmatyką. Popyt wywołał podaż. W Padwie uruchomili warsztaty dwaj wielcy fałszerze: Cavino i Ligorio. Ich produkty, zwane padowanami, są dziś poszukiwanymi numizmatami! W końcu mają po 500 lat. Padowany, to głównie duże brązy - medaliony i sestercje. Wykonane techniką odlewu, poddawana później cyzelowaniu i patynowaniu są wiernymi kopiami pięknych i rzadkich monet. Inny wielki fałszerz monet antycznych działał w Niemczech na przełomie XVIII i XIX wieku. W katalogach numizmatycznych można czasem w opisie monety natrafić na określenie "becker". Tak nazywa się wyroby Carla Wilhelma Beckera. Był on kolekcjonerem, później antykwariuszem, ale znany jest głównie ze swoich doskonałych fałszerstw. Becker bił monety własnoręcznie wykonanymi stemplami. Wzorował się na rzadkich oryginałach, a swoje produkty niezwykle starannie postarzał. Sfałszował conajmniej 359 monet - tyle stempli wdowa po nim sprzedała muzeum w Salzburgu.
Podobnie postępował najsłynniejszy polski fałszerz monet, Józef Majnert, urodzony w roku 1813, syn pracownika mennicy warszawskiej, a od roku 1830 pracownik tej samej mennicy. Nielegalną działalność rozpoczął w roku 1835 od talara Zygmunta Starego datowanego na rok 1535. Pracę w mennicy zakończył w roku 1856 i równocześnie pozbawiony dostępu do niezbędnego wyposażenia pożegnał się z karierą fałszerza. Większość swoich fałszerstw bił stemplami "ciętymi od ręki", a około 1/3 stemplami będącymi odlewami oryginałów. Monety bite stemplami ciętymi są dosyć łatwe do odróżnienia od prawdziwych. Dawni rytownicy używali punc, którymi wybijali na stemplach wszystkie litery i większość powtarzalnych elementów ozdobnych. Majnert sprzedał swoje stemple znanemu numizmatykowi, Karolowi Beyerowi, a ten przekazał je Emerykowi Hutten-Czapskiemu. Ogółem w ręce Czapskiego trafiło 99 stempli.

Okazy wybite przez Majnerta można podzielić na dwa rodzaje: kopie oryginalnych, rzadkich monet oraz monety fantazyjne, których oryginalne odpowiedniki nigdy nie istniały. Najlepszym przykładem może tu być talar koronny Zygmunta Starego z roku 1529 - Majnert wykonał go na podstawie rysunku szóstaka koronnego oraz półtalar i talary koronne Zygmunta Augusta - wiemy przecież, że za jego panowania nie bito monet koronnych. Józef Majnert fałszował głównie duże srebrne monety, ale zachował się również jego stempel z awersem moskiewskiej kopiejki Władysława IV.

Produkty dawnych fałszerzy są dzisiaj poszukiwanymi i wartościowymi numizmatami, choć nie z powodów, które kierowały ich wykonawcami. Z pełną świadomością, że nie są to monety oryginalne, autorzy niektórych katalogów numizmatycznych umieszczają je razem z monetami z epoki (oczywiście z odpowiednimi wzmiankami). Również w wielu katalogach aukcyjnych można trafić na nie, oczywiście z uwagą, że są to fałszerstwa.

Niestety, postęp techniczny sprawia, że na rynku pojawia się teraz mnóstwo świetnych fałszerstw najrozmaitszych monet. Fałszuje się wszystko. Od starożytnej Grecji począwszy, na monetach PRL-u zakończywszy. Znaczna część rzadkich monet Rosji widywanych na giełdach i targach staroci to wytwory mennic fałszerskich. Dużej wiedzy i ostrożności wymaga też kupowanie monet rzymskich i bizantyjskich, które masowo fałszuje się w Bułgarii i na Ukrainie, często wykorzystując metal ze zniszczonych monet z epoki. Zasadą stało się, że monety fałszuje się przy użyciu oryginalnej techniki wykonania - odlewane odlewa się, a bite, bije stemplami wykonanymi na podstawie oryginałów lub dobrych ilustracji.
Niebezpiecznym typem fałszerstw są monety "przerabiane". Drobne zmiany rysunku, rocznika albo znaku menniczego mogą czasem zmienić monetę pospolitą w poszukiwaną rzadkość. Aktualny przykład: niezmiernie rzadka moneta 1 fenig z roku 1917.



Oryginalna moneta 1 fenig - rocznik 1917


Oto informacje, które uzyskałem od właściciela tej monetki. "Moneta jest w dość słabym stanie - widoczne ślady korozji, ale jest to dość typowe dla nielicznych egzemplarzy które się zachowały. Korozja - jak mówią źródła - to wynik działania kwasu - wybity nakład trafił do kadzi w mennicy w Stuttgarcie gdzie miał zostać zniszczony - jeden z pracowników mennicy jednak "uratował" kilkanaście / kilkadziesiąt ( ? ) sztuk , z czego znakomita większość ma nieczytelną datę , albo data zachowała się w szczątkowej formie. Ostatnio taka własnie moneta była oferowana na aukcji 20.04.2002 roku w Gdańsku gdzie z daty uchowała sie praktycznie tylko cyfra "7" , poza tym moneta ta miała sporo dość głębokich wżerów na obu stronach ( GGN 25, poz. 323 , stan IV , c.w. 700 zł - nie sprzedana ). Mój egzemplarz też jest skorodowany - awers mocniej, rewers słabiej i na szczęście stosunkowo płytko - jest jednak zdecydowanie czytelniejszy - przede wszystkim widoczna jest cała data. Moneta jest miejscami pokryta ciemnografitowym i czarnym nalotem / patyną (?). Jeśli chodzi o taką monetę 1- fenigową oferowaną na ostatniej majowej 26 aukcji WCN, to była ona wręcz w doskonałej kondycji ( drobne skaleczenie rantu ) - stan jej oceniano na III+. W przeddzień aukcji jednak zorientowano się, że jest to bardzo dobre fałszerstwo - oglądając w dużym powiększeniu 2 monety - oryginał i falsyfikat - można zauważyć drobne różnice w kroju cyfry "7" - oryginał jest na "daszku" lekko falisty ( w formie znaku "~" ), a falsyfikat ma poziomą kreskę "daszku" prostą. Z monety 1 fenigowej z 1918 roku fałszerz wyciął ósemkę, a w jej miejsce umieścił siódemkę pochodzącą z ...... monety 5 fenigowej z 1917 roku! Monety te nieznacznie sie różnią średnicą więc robota ta miałe duże szanse na powodzenie. Sęk w tym, że cyfra "7" na 5 - fenigówce na daszku z lewej strony ma jeszcze niewielką zwisającą pionową kreskę - gdyby ona została usunieta przed wklejeniem w krążek 1 - fenigówki wykrycie fałszerstwa byłoby szalenie utrudnione - tu pomocny byłby jedynie drugi - oryginalny - egzemplarz.
Podobną metodę zastosowano dla sfałszowania innej rzadkości, 10-złotówki z Mickiewiczem z rocznika 1977.
Przy okazji, powyższy opis, to doskonały przykład na to, jak pomocnym medium jest internet. Trochę więcej na ten temat pare linijek niżej.

Jak więc należy postępować, aby nie kupować "falsów"? Nic nie zastąpi doświadczenia. Im więcej monet, oryginalnych i fałszywych, przejdzie przez nasze ręce, tym łatwiej będziemy mogli ocenić ich autentyczność. Należy również sporo czytać. Problem stanowi jednak dostępność fachowych publikacji. Bibliografia tematu jest dosyć skromna: w roku 1930 Henryk Mańkowski wydał w Poznaniu książkę "Fałszywe monety polskie" (reprint w 1973), póżniej, w roku 1990 ukazała się książeczka J. Kurpiewskiego "Fałszerstwa monet i banknotów". Poza tym spotkać można jedynie rozproszone w innych wydawnictwach wzmianki lub artykuły (Biuletyn Numizmatyczny, Przegląd Numizmatyczny, lokalne periodyki klubów kolekcjonerskich itp). Osobiście uważam, że najlepszą pomoc i najwięcej aktualnych informacji dostarcza internet. Jest to medium powszechnie dostępne i szybkie ale wymaga pewnej ostrożności przy ocenie wartości informacji. Jak wiadomo, każdy może bez trudu opublikować w internecie dowolne informacje - prawdziwe i nieprawdziwe. Jak w tej sytuacji oddzielić ziarno od plewy?
Posłużę się przykładami. "Od zawsze" siłą internetu były listy dyskusyjne - tematyczne fora, na których każdy może zadać pytanie i uzyskać odpowiedź. Ponieważ wymiana zdań odbywa się publicznie, odpowiedzi błędne albo niejasne są zwykle szybko weryfikowane przez innych użytkowników. Tematyką numizmatyczną zajmuje się lista pl.rec.zbieractwo. Od 2 lat można jednak zaobserwować spadek zainteresowania tą grupą na rzecz listy dyskusyjnej (kafejki) powstałej przy Allegro - największym polskim systemie aukcji internetowych kafejka numizmatyczna. Wśród dyskutantów są przedstawiciele wszystkich znaczących polskich firm numizmatycznych i szerokie grono doświadczonych kolekcjonerów. Efektem jednej z dyskusji w kafejce jest strona utworzona przez jej uczestnika Fałszerstwa Numizmatyczne - Strona Chalkona. Jest to znakomity przykład świetnej, całkowicie bezinteresownej działalności edukacyjnej.

Internetowe serwisy aukcyjne umożliwiają kolekcjonerom samodzielne analizy dotyczące oceny autentyczności, wartości i stanu zachowania monet. Wszystkie takie serwisy mają wewnętrzne wyszukiwarki, które przy umiejętnym wykorzystaniu stają się kopalnią wiadomości. Dla przykładu (pozostańmy przy Allegro), zaoferowano nam szóstaka malborskiego z roku 1599, zadajemy sobie pytania: dobry, czy fals? - tanio, czy drogo? - ładny, czy brzydki? Zaglądamy na wyszukiwarka Allegro, w okienku "wyrażenie" albo "szukaj w zakończonych aukcjach" wpisujemy "1599" i po chwili mamy na ekranie listę odnośników do aukcji, na których sprzedają się lub zostały sprzedane obiekty, w których opisie występuje data 1599; łatwo odnajdziemy wśród nich zapisy dotyczące interesującego nas szóstaka - widzimy uzyskane ceny, na podstawie skanów oferowanych monet możemy porównać stany zachowania, a także ocenić, czy egzemplarz, który nam zaoferowano może być prawdziwy, czy też jest ewidentnym fałszerstwem. Łatwo też można zauważyć podejrzane przypadki - jeśli jednocześnie, na kilku aukcjach oferowana jest jakaś bardzo rzadka moneta, to uzasadnione staje się podejrzenie, że mogą to być okazy fałszywe. Wystarczy teraz porównać skany. Jeśli stwierdzimy, że wszystkie te monety mają powtarzające się charakterystyczne usterki (np niedobicia), to przypuszczenie przeradza się w pewność. Dodatkowo, w prosty sposób można się skontaktować z uczestnikami transakcji i uzyskać inne ciekawe informacje, np. o wadze monety. Podobne możliwości daje każdy serwis aukcyjny. Na potwierdzenie cytat z jednej z ostatnich dyskusji w kafejce: Jestem w posiadaniu 2 egzemplarzy RUBLA Piotra I z 1723 roku.Moneta wybita jest w srebrze, trzyma wagę, jest spatynowana, nosi ślady zużycia powierzchni i obrzeża. Słowem, wszystko w porządku. Ale pojawiają się wątpliwości, dwie takie same monety, w dobrym stanie, w tym samym miejscu i na dodatek ten sam rocznik?
Zaczynam pytać znawców tematu, którzy jak jeden mąż potwierdzją, że to oryginały. Fachowcy ze sklepów numizmatycznych z Warszawy, Gdyni, Poznania i Gdańska chcą płacić za niego nawet 500- 700 zł od ręki, mówiąć że więcej nie mogą ale takie stany....Dodają, po obejrzeniu monet pod lupą, że z pewnością znalazły się w ogniu!!!, na co wskazują drobne ślady na powierzchni monet.Oglądamy nawet katalog GGN do Aukcji 21 z 15 kwietnia 2000 roku, gdzie moneta jest pod pozycją 728 i dalej moje obydwie pozostają oryginałami. Dopiero WCN rozwiewa wątpliwości.
Prawda, że to ciekawe?

Na tym nie kończą się nasze możliwości. Serwisy typu E-Numizmatyka.pl lub witryny firm numizmatycznych zawsze mają odnośnik (link) umożliwiający wysłanie wiadomości do redaktorów. Korzystajmy z tego, zadawajmy pytania, na które nie znajdujemy odpowiedzi w innych źródłach. Numizmatyk, to trochę więcej niż kolekcjoner. To, co ich różni, to ciekawość, która zmusza do żmudnego grzebania w katalogach i detektywistycznych poszukiwań, a w efekcie wiedza.

Jerzy Chałupski

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin