U. Lip - Dialog w fantasy.pdf

(80 KB) Pobierz
U. Lip - Dialog w fantasy
Urszula Lip
DIALOG W FANTASY
Dialog zbliżony do dialogu naturalnego, w takiej formie, w jakiej spotykamy
go we współczesnych powieściach, w epice pojawił się stosunkowo niedawno,
jeśli wziąć pod uwagę kilkusetletnią tradycję literacką. Wypowiedź naturalną
cechuje bowiem o wiele mniejsza precyzja w formułowaniu zdań niż w dialogu
fingowanym, liczne powtórzenia, mieszania myśli, elipsy, wyrażenia
przyimkowe, onomatopeiczne, ozdobniki retoryczne - jeśli ktoś kiedyś tworzył
protokół z nagrania magnetofonowego, wie, że jest to dość trudne zadanie.
Przede wszystkim jednak, jak pisał Ford Madox Ford: "Istnieje jedna
niezmienna zasada odtwarzania rozmów - jako że prawdziwe rozmowy to
wymiany myśli, nie zaś przesłuchania czy konstatacje faktów, a mianowicie:
żadna z wypowiedzi postaci nie może odpowiadać na poprzedzającą replikę. To
właśnie zachodzi niezmiennie w realnym życiu, gdzie mało ludzi słucha,
ponieważ przygotowuje zawsze swą własną następną wypowiedź"[1].
Abstrahując od kategorycznego tonu tego stwierdzenia, należy przyznać, iż jest
w nim wiele racji - bardzo trudno jest w potocznej rozmowie utrzymać jej
jednowątkowość.
We współczesnych powieściach - pomijając ewidentne eksperymenty
językowe - dialog dąży jednak do fingowania potocznej wypowiedzi, z różnym
skutkiem. Jeśli chodzi o fantasy, to sprawa zaczyna się komplikować, ponieważ
odchodzimy do mimesis i w wielu wypadkach okazuje się, że stylizacja
językowa na język współczesny po prostu nie zdaje egzaminu, np. zupełnie nie
pasuje do konstrukcji świata przedstawionego, łamie obraną konwencję,
prowadząc do efektu groteski - nie na poziomie narracji, który zawsze jest
nadrzędny w stosunku do dialogu, ale właśnie na poziomie dyskursu. Czasami
taka zabawa z tekstem jest przeprowadzona celowo i niesie za sobą poważne
ważne odniesienia pozatekstowe.
I właśnie takie łamanie konwencji chciałabym pokazać na przykładzie
opowiadania fantasy Rogera Zelazny'ego pt. Dilvish Przeklęty, a także
przypomnieć - o czym często zapominamy - że oprócz funkcji informacyjnej,
fabularnej i charakteryzującej, dialog pełni też inną ważną funkcję: dookreśla
konwencję literacką, a czasem - jak w wypadku utworu, o którym chcę mówić -
może ją złamać. Na pozór jest to rzecz oczywista, tym bardziej że wchodzi w to
kwestia retoryki, ale nie do końca, jak się za chwilę przekonamy.
Nie jest moim celem ukazanie ewolucji kategorii dialogu w toku jego
przemian. Nie chcę tutaj także opowiadać o złożonych relacjach łączących
dialog z innymi kategoriami świata przedstawionego, bo zajęłoby to znacznie
więcej czasu, jaki jest przeznaczony na ten referat. Dodam tylko, że dialog bywa
dość często pomijany w analizach, a jeśli się już nim zajmuje, to raczej pod
1
kątem jego funkcji informacyjnej i to w powiązaniu ściśle z kategorią postaci.
Oczywiście nie sposób tych dwóch kategorii rozdzielić, ale można na problem
dialogu spojrzeć troszeczkę od innej strony. I to starałam się zrobić.
Dialog we współczesnej powieści pełni przede wszystkim funkcję fabularną,
tzn. jest takim samym elementem fabuły, jak wszelkie inne sytuacje i zdarzenia.
Może wzbogacać akcję, może ją przyspieszać lub spowalniać. W horrorze
bardzo często steruje emocjami, np. w wypadku, gdy narrator pokazuje emocje
tylko jednej z postaci, a stan innych ujawnia dopiero w dyskursie poprzez
nacechowaną emocjonalnie wypowiedź. U Mistrza Tolkiena także możemy
znaleźć takie miejsca, w których dyskurs pełni rolę stymulującą napięcie -
chociażby podczas wymiany zdań między Gandalfem a Wodzem Nazgulów w
Bramie Minas Tirith.
W opowiadaniu Rogera Zelazny'ego, którego konstrukcja nie odbiega od
typowego utworu fantasy, dialog nie tylko pełni funkcję zdarzeniotwórczą, ale
także inicjującą. Streszczę krótko początek tego opowiadania: Dilvish na swoim
żelaznym koniu Blacku jedzie na południe, gdy nagle zostaje napadnięty przez
desperata o imieniu Fly. Zacytuję fragment początkowego dialogu:
Gdy wynurzył się zza zakrętu, ujrzał mężczyznę stojącego na drodze z
wyciągniętym mieczem.
- Wędrowcze, ściągnij cugle! - zawołał. - Oddaj mi swą sakiewkę!
Dilvish rozejrzał się szybko dokoła. Wydawało się, że mężczyzna jest sam.
- Mam cię gdzieś! - odpowiedział mu i wyciągnął broń.
Jego wielki, czarny rumak nie zwolnił kroku, lecz poniósł go wprost na
napastnika. Kiedy dostrzegł błyszczącą skórę Blacka, uskoczył z drogi i wziął
zamach na przejeżdżającego Dilvisha.
Dilvish odparował uderzenie, ale sam ciosu nie zadał.
- Amator. Jeźdźmy dalej - nakazał Blackowi. - Niech go trafi ktoś inny.
Zostawiony z tyłu człowiek cisnął swą bronią o ziemię.
- Do diabła! - wrzasnął. - Dlaczego nie uderzyłeś?
- Stój, Black - mruknął Dilvish.
Black przystanął, a Dilvish odwrócił się i spojrzał za siebie.
- Bardzo przepraszam. Wzbudziłeś mą ciekawość - odezwał się. - Chciałeś, abym
ciął ciebie?
- Każdy przyzwoity wędrowiec ściąłby mi głowę!
Dilvish pokiwał głową. - Myślę, że potrzebna ci jest dodatkowa instrukcja
dotyczącą zasad napadu z bronią w ręku - stwierdził. - Chodzi o to, aby
wzbogacić się kosztem innego, samemu nie odnosząc żadnych ran. Jeżeli ktoś
ma być ranny, to powinien być to ten drugi.
- Wypchaj się! - odpowiedział mężczyzna z błyskiem chytrości w oku.
Potem następuje opis ponownej szarży desperata, którą Dilvish znowu odpiera.
- Jeżeli potrzebujesz trochę grosza lub chleba - oświadczył Dilvish - dostaniesz.
Nie podoba mi się taka desperacja. Głupia desperacja.
2
- Nie interesuje mnie to! - wykrzyknął nieznajomy.
Dilvish wzmocnił uścisk, gdy mężczyzna próbował się wyrwać.
- A zatem o co, do cholery, ci chodzi?
- Chciałem, abyś mnie zabił!
Dilvish westchnął.
- Przykro mi, ale nie wyświadczę ci tej przysługi. Starannie dobieram tych,
których zabijam. Nie lubię, jak ktoś mnie do tego zmusza.
- Zatem wypuść mnie!
- Nie zamierzam dalej grać w tę grę. Jeżeli tak bardzo chcesz zginąć, dlaczego
sam tego nie zrobisz?
- Jeśli o to chodzi, jestem tchórzem. Próbowałem parę razy, ale zawsze
zachodziły mnie nerwy.
- Mam przeczucie, że niepotrzebnie się zatrzymałem - rzekł Dilvish.[2]
Przeczucie Dilvisha nie zawodzi, jak się dalej okazuje.
W tym fragmencie dialog pełni funkcję zdarzeniotwórczą (ale także
informacyjną), ponieważ poprzez dialog głównego bohatera z postacią
drugoplanową zapoczątkowuje się akcja. Słowa, jakie wypowiada Fly, tak
zaciekawiły Dilvisha, że postanowił wysłuchać do końca jego opowieści -
chociaż ostrzegał go przed tym jego niesamowity towarzysz. Tym samym
ujawniona zostaje motywacja Dilvisha - zwykła ludzka ciekawość, która kiedyś
doprowadziła go do zguby i która może go zgubić i teraz.
Jedną z ważniejszych funkcji dialogu w epice jest jego funkcja informacyjna -
wprowadzenie w świat przedstawiony. Postaci w rozmowie opowiadają o
świecie przedstawionym, informują o sytuacji panującej w tym świecie, opisują
ten świat, historię tego świata itp. Bardzo często, jak to bywa u J.R.R. Tolkiena,
dialogi pozwalają innym postaciom, nie uczestniczącym w wydarzeniach, a tym
samym czytelnikowi, zorientować się w sytuacji, uzupełnić luki i zdobyć
informacje, których nie przekazał narrator w toku opowieści. Przypomnę tylko,
że o przeszłości Śródziemna dowiadujemy się z dialogów Froda z Gandalfem w
rozdziale Cień przeszłości.
W opowiadaniu Zelazny'ego złodziej Fly tak relacjonuje to, co mu się
przydarzyło:
- [...] Kim jest Cabolus i dlaczego nazywasz to Pasem Cienia? [spytał Dilvish]
- Cabolus to jeden z pomniejszych bogów, z małą liczbą wyznawców, która
kiedyś była nawet pokaźna - odpowiedział Fly. - Centrum wiary znajduje się w
mieście Kallusan, na zachód stąd.
- Widziałem je na mapie, to o pół dnia drogi stąd.
- Mniej więcej. On jest w pewnym sensie gońcem i pośrednikiem wśród innych
bogów. Zapewnia dobre zbiory swym czcicielom, pomaga im w bitwach. Na tym
polega jego rola. Ma brata, z którym nie daje sobie rady - Salbacusa. Jego
czczą w Sulvar, dzień jazdy w kierunku północno-wchodnim. Salbacus jest
3
bogiem kowalstwa. Mieszkańcy Sulvaru to górnicy i kowale. Obaj wywodzą
się...
- Doceniam twą dociekliwość, lecz co jeszcze z tego ma teraz znaczenie?
- Wybacz mi. Dałem się ponieść. Musiałem się tego nauczyć, aby się nawrócić.
- Na wiarę Cabolusa?
- Tak. To był najprostszy sposób, by poznać plan głównej świątyni w Kallusan.
- A pas?...
- Był przewiązany na biodrach posągu boga w świątyni.
- Kiedy go zabrałeś?
- Wczoraj.
- Co było potem?
- Najpierw nic. Szybko opuściłem miasto. Z tymi ponurymi bogami nigdy nie
wiadomo, czy to tylko szachrajstwo dające zajęcie kapłanom, czy też nie.
- Rozumiem, że w tym przypadku nie było to szachrajstwo?
Fly pokiwał głową [...].[3]
Z tego dialogu dowiadujemy się nie tylko o tym, co wydarzyło się Fly'owi, ale
także o świecie przedstawionym, o stosunkach panujących w tej okolicy, o
wierze mieszkańców i o tym, że w świecie Fly'a ludzie bardzo poważnie
podchodzą do spraw wiary. Ten krótki dialog wystarczy, żeby wyznaczyć
główną oś akcji, która potem skupia się właśnie na konflikcie między
zwolennikami obydwu bogów, a Dilvish staje się obiektem prześladowań
zarówno jednych, jak i drugich, jako posiadacz Pasa Cienia.
Warto też zwrócić uwagę, że właśnie poprzez dialogi bardzo często
konstytuuje się kategoria czasu i przestrzeni. Fly dokładnie określa czas i
miejsce swoich działań, Dilvish konfrontuje to ze swoją wiedzą. Stąd wniosek,
że obaj przebywają w tej samej przestrzeni, natomiast z rozmów (i tylko z nich)
Dilvisha z Blackiem dowiadujemy się, że diabelski koń jest istotą
nadprzyrodzoną i żyje zarówno w rzeczywistym świecie, jak i świecie Cienia.
Z problemem kontekstu wypowiedzi poszczególnych postaci wiąże się
kwestia mowy niezależnej, zależnej i pozornie zależnej. Nie ulega wątpliwości,
że przedstawiciele europejskiej i amerykańskiej epiki - celowo odstępuję od
klasyfikowania ich do określonych nurtów - np. John Irving, Kurt Vonnengut,
Salman Rushdie czy Kazuro Ishiguro, dla podkreślenia oralności swoich
opowieści konstytuują wypowiedzi swoich bohaterów raczej w mowie zależnej i
pozornie zależnej. W literaturze fantasy, w której kompozycja oparta jest na
motywach quest, a akcja musi obfitować w perypetie, częstsze jest zastosowanie
mowy niezależnej. Mowa zależna zarezerwowana jest dla opowieści wewnątrz
opowieści: mitów, pieśni, ballad, chanson de geste itd. albo wtedy, gdy narrator
opisuje uczucia i myśli postaci. W dialogu dominuje jednak bezpośredni dialog
wyrażony w mowie niezależnej.
Funkcją dialogu, związaną bezpośrednią ze stylizacją językową, jest tzw.
funkcja charakteryzująca. Wypowiedzi bohaterów są często źródłem ich
4
pośredniej charakterystyki - poprzez nie dowiadujemy się nierzadko o barwie
głosu postaci, o tym, czy mówią szybko i nerwowo, czy wolno i spokojnie, czy
wyrażają się w tonie patetycznym, czy wręcz przeciwnie itp. Indywidualizacja
językowa jest ważnym elementem wzbogacającym tekst - przykładowo
krasnoludy z Władcy Pierścieni mają ton nieco patetyczny, natomiast mowa
entów jest powolna i majestatyczna; z kolei Barliman Butterbur bez przerwy
robi dygresje nie na temat, dodaje zwroty retoryczne, gubi wątki - stąd wiemy,
że jest to osoba roztargniona.
W klasycznej fantasy - mam tutaj na myśli epigonów Tolkiena - paradoksalnie
taka indywidualizacja językowa nie jest niezbędna, ponieważ konstrukcja
opowieści nierzadko opiera się na strukturze zmierzającej w stronę klasycznego
eposu i wpisuje się w jego schemat. Konwencja gra tutaj bardzo dużą rolę, np.
postaci w sytuacjach prywatnych wypowiadają się stylem retorycznym,
odpowiadającym danej sytuacji. Jednocześnie - rzecz typowa dla dialogu
fingowanego - cechuje je podwyższona kompetencja językowa.
Aby dookreślić problem, powróćmy na chwilę do wspomnianego na początku
dialogu między Gandalfem a Wodzem Nazgulów.
[...] wjechał do grodu Wódz Nazgulów, a kto żyw umknął albo padł na twarz.
Z jednym jedynym wyjątkiem. Na pustym placu za Bramą czekał Gandalf na
swoim Gryfie; spośród wolnych koni całej ziemi tylko Gryf nie ugiął się przed
strachem, niewzruszony, spokojny, jak kamienny posąg rumaka z Rath Dinen.
- Nie wejdziesz! - powiedział Gandalf, a czarny olbrzymi cień zatrzymał się w
miejscu. - Wracaj do swojej otchłani. Wracaj tam! Rozwiej się w nicość, która
czeka ciebie i twojego pana. Precz stąd!
Czarny Jeździec zrzucił kaptur i oto ukazała się królewska korona; nie było
jednak pod nią widzialnej głowy. Między koroną a ramionami, okrytymi
szerokim czarnym płaszczem, świeciły czerwone płomienie. Z niewidzialnych ust
dobył się śmiech mrożący krew w żyłach.
- Stary głupcze! - wyrzekł upiór. - Stary głupcze! Dziś wybiła moja godzina. Czy
nie poznajesz śmierci, kiedy patrzysz w jej oblicze? Daremne są twoje zaklęcia.
Umrzesz w tej chwili.
Podniósł swój długi miecz, płomienie przebiegły po klindze.[4]
Sytuacja opisana w tej mistrzowsko skonstruowanej scenie wymaga użycia
patetycznych słów - jest to przecież spotkanie dwóch przeciwstawnych postaci,
uosabiających dobro i zło. Gandalf, jako obrońca Minas Tirith i ten, który włada
ogniem Anoru, musi wypowiedzieć słowa, których czytelnik od niego oczekuje,
słowa kategorycznej odmowy i rozkaźniki. Po Wodzu Nazgulów także
oczekujemy określonej reakcji, i nie zawodzimy się: upiór odpowiada obelgą i
przechwałkami. Następuje chwila napięcia, czekamy na nieuniknione starcie
dwóch potęg... I oto odzywają się rogi północy - jeźdźcy Rohanu przybywają z
odsieczą.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin