JAK RZUCIĆ.doc

(712 KB) Pobierz
untitled

ALLEN CARR

ŁATWY SPOSÓB

NA

RZUCENIE PALENIA

O AUTORZE

W roku 1958 Allen Carr został księgowym. W swojej pracy odnosił wiele sukcesów, lecz sto papierosów wypalanych dziennie doprowadzało go do rozpaczy. W 1983 roku, po wielu nieudanych próbach rzucenia palenia przy użyciu silnej woli oraz innych metod, odkrył coś, na co wszyscy palacze czekali - Łatwy Sposób Na Rzucenie Palenia. Porzucił, więc księgowość i rozpoczął leczenie palaczy, zdobywając światową sławę i uznanie w wyniku fenomenalnego sukcesu swojej metody. Jest obecnie uważany za światowego eksperta w dziedzinie pomagania palaczom w przezwyciężaniu nałogu. Niegdyś palacze z całego świata przylatywali do Londynu, by wziąć udział w jego konsultacjach. Obecnie sieć jego klinik jest rozprzestrzeniona na całym świecie. Książka „Łatwy sposób na rzucenie palenia” stała się światowym bestsellerem i została przetłumaczona na ponad dwadzieścia języków. Tysiące palaczy zostało szczęśliwymi niepalącymi przy pomocy jego metody. W swoich klinikach Allen Carr udziela gwarancji, że z łatwością przestaniesz palić, lub dostaniesz zwrot pieniędzy. Współczynnik sukcesu przy wykorzystaniu jego metody wynosi 95%. Pełna lista klinik znajduje się na końcu książki. Jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy, nie wahaj się skontaktować z najbliższą kliniką.

Dedykuję tę książkę:

Wszystkim palaczom, których nie udało mi się wyleczyć. Mam nadzieję, że to pomoże im się uwolnić.

WSTĘP

Oto nareszcie cudowne leczenie, na które czekali wszyscy palacze:

                     Natychmiastowe

                     Jednakowo skuteczne dla nałogowych palaczy

                     Bez skutków ubocznych odstawienia papierosów

                     Bez potrzeby użycia silnej woli

                     Bez terapii szokowej

                     Bez żadnych trików i sztuczek

                     Bez ryzyka przybrania na wadze

                     Trwale skuteczne

Jeżeli jesteś palaczem, jedyne, co musisz zrobić, to przeczytać tę książkę. Jeżeli jesteś niepalącym, który ofiarowuje tę książkę ukochanej osobie, musisz ją przekonać, aby przeczytała tę książkę. Jeżeli nie potrafisz tego zrobić, przeczytaj sam tę książkę, a ostatni rozdział podpowie ci, jak dotrzeć do niej z tą wiadomością oraz jak uchronić twoje dzieci przed rozpoczęciem palenia. Nie daj się zwieść faktem, że one teraz tego nienawidzą. Wszystkie dzieci tak mają zanim popadną w uzależnienie.

OSTRZEŻENIE

Być może jesteś pełen obaw i uprzedzeń na temat tej książki. Być może, jak większość palaczy, sama myśl o rzuceniu palenia napełnia cię strachem i choć masz jak najlepsze intencje, by pewnego dnia przestać palić, ten dzień to nie dzisiaj. Jeżeli oczekujesz, że powiem ci o strasznych skutkach zdrowotnych palenia, o tym, że palacze wydają fortunę w ciągu całego życia na papierosy, że jest to obrzydliwy i odrażający nałóg i że jesteś głupi i masz słabą wolę, to muszę cię rozczarować. Ta taktyka nigdy mi nie pomogła, a jeśliby miała pomóc tobie, to już do tej pory przestałbyś palić. Moja metoda, którą nazywam EASYWAY (ang.: łatwy sposób - przyp. tłum.) nie działa w ten sposób. Niektóre rzeczy, o których będę opowiadał, mogą wydać ci się mało wiarygodne, jednakże, kiedy skończysz czytać tę książkę, nie tylko w nie uwierzysz, ale będziesz się dziwić, jak mogłeś kiedykolwiek myśleć inaczej. Istnieje fałszywe przekonanie, że sami decydujemy o tym, iż chcemy palić. Palacze w tym samym stopniu decydują, że chcą być nałogowcami, w jakim pijak decyduje się, że chce zostać alkoholikiem, albo narkoman, że chce się uzależnić od heroiny. Prawdą jest, że sami decydujemy, aby zapalić te pierwsze, eksperymentalne papierosy. Ja też czasem decyduję się, żeby pójść do kina, ale nie postanowiłem spędzić całego życia w kinie. Zastanów się przez chwilę nad swoim życiem. Czy kiedykolwiek stwierdziłeś, że w niektórych momentach swego życia nie możesz cieszyć się posiłkiem lub spotkaniem towarzyskim, albo, że nie potrafisz się skoncentrować lub poradzić sobie ze stresem bez papierosa? W którym momencie podjąłeś decyzję, że potrzebujesz papierosów nie tylko przy okazjach towarzyskich, ale że potrzebujesz mieć je stale przy sobie i czujesz się niepewnie lub nawet panikujesz, gdy zaczyna ich brakować? Jak wszyscy palacze zostałeś wciągnięty w najbardziej subtelną i zatrważającą pułapkę, jaką człowiek i natura wspólnie skonstruowali. Nie ma na świecie ani jednego rodzica, czy to palacza czy niepalącego, któremu podoba się fakt, że jego dziecko pali. To oznacza, że wszyscy palacze chcieliby nigdy nie zaczynać palić. Nikomu z nas papieros nie jest potrzebny do ulepszania okazji towarzyskich lub do pokonywania różnego rodzaju stresów, zanim nie popadniemy w uzależnienie. Jednocześnie wszyscy palacze pragną nadal palić. Przecież nikt nas nie zmusza, żeby odpalić papierosa. Niezależnie od tego, czy znamy powód, dla którego to robimy, czy nie - to sam palacz decyduje o jego odpaleniu. Gdyby istniał magiczny guzik, po naciśnięciu, którego palacz mógłby obudzić się rano tak, jak gdyby nigdy w życiu nie palił, to jutro jedynymi palaczami byliby nastolatkowie, którzy są jeszcze w stadium eksperymentalnym. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje nas od rzucenia palenia jest STRACH. Strach, że będziemy musieli przejść przez bliżej nieokreślony okres męki, pustki oraz wielkiego łaknienia papierosów, zanim ostatecznie staniemy się wolni. Strach, że posiłek lub okazje towarzyskie nigdy nie będą tak samo radosne bez papierosa. Strach, że nigdy nie będziemy w stanie się skoncentrować, poradzić sobie ze stresem lub być tak samo pewni siebie bez naszego małego „pomocnika”. Strach, że nasza osobowość i charakter się zmienią. Ale najbardziej z powodu istniejącego przekonania, że gdy jesteś palaczem, to pozostaniesz nim na zawsze. Że nigdy nie będziesz całkowicie wolny i że spędzisz resztę życia marząc w gorszych chwilach o okazyjnym papierosie. Jeżeli tak jak ja spróbowałeś już wszystkich konwencjonalnych metod rzucania palenia, to być może jesteś pod wpływem nieudanych prób i masz przeświadczenie, że nigdy nie uda ci się przestać. Jeśli jesteś pełen obaw, spanikowany lub czujesz, że to nie jest najlepszy czas na rzucanie, to zapewniam cię, że jest to spowodowane strachem. Papierosy nie łagodzą strachu, lecz go wywołują. Nie decydowałeś się nigdy, że chcesz wpaść w pułapkę nikotynową. Lecz jak wszystkie pułapki jest ona tak zaprojektowana, żebyś się z niej nie wydostał. Zapytaj sam siebie, czy paląc te pierwsze eksperymentalne papierosy decydowałeś się, że będziesz palaczem aż do tego momentu? Więc kiedy zamierzasz rzucić? Jutro? W przyszłym roku? Przestań się oszukiwać! Pułapka jest tak zaprojektowana, żeby cię więzić do końca życia. Nie wierzysz w to? To jak myślisz, czemu inni ludzie palą aż do chwili, kiedy palenie zaczyna ich zabijać? Ta książka była opublikowana po raz pierwszy dziesięć lat temu i od tej pory nieustannie jest bestsellerem. Mam obecnie dziesięcioletnie doświadczenie, wyniesione z leczenia, które jest poparte wieloma uwagami od czytelników. Odzew ze strony palaczy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, co do skuteczności mojej metody. Odkrył również dwa aspekty metody EASYWAY, które dały mi wiele do myślenia. Pierwszy z nich wyniknął z listów, które otrzymałem od czytelników. Oto trzy typowe przykłady takich listów: Nie wierzyłem w pana zapewnienia i chciałbym przeprosić za to, że wątpiłem. To naprawdę było takie proste i przyjemne jak pan mówił. Rozdałem kopie pana książki znajomym, lecz nie mogę zrozumieć dlaczego oni jej nie czytają. Dostałem pana książkę osiem lat temu od przyjaciela, który rzucił palenie. Właśnie zabrałem się do jej czytania i jedyne czego żałuję to to, że niepotrzebnie straciłem osiem lat. Właśnie skończyłam czytanie pana książki. Wiem, że to dopiero cztery dni jak nie palę, ale czuję się wspaniale. Wiem, że już nigdy więcej nie będę paliła. Pierwszy raz zaczęłam czytać pana książkę pięć lat temu, przeczytałam połowę i spanikowałam. Wiedziałam, że jak ją dokończę to będę musiała rzucić palenie. Czyż nie byłam głupia? Nie, ta młoda kobieta nie była głupia. Wspominałem wcześniej o magicznym guziku. EASYWAY działa jak taki magiczny guzik. Zrozum mnie dobrze: EASYWAY to nie magia, ale dla mnie i dla setek tysięcy byłych palaczy, którzy odkryli, że rzucenie palenia jest łatwe i przyjemne, to wydaje się być magią! Niech to będzie ostrzeżeniem. Mamy do czynienia z sytuacją jajka i kury. Każdy palacz chce rzucić palenie i dla każdego może to być łatwe i przyjemne. To tylko strach nie pozwala palaczowi podjąć próby. Największą zdobyczą jest pozbycie się tego panicznego strachu raz na zawsze. Ale nie uwolnisz się od tego strachu dopóki nie przeczytasz tej książki do końca. Przeciwnie, jak u tej młodej kobiety w trzecim liście, ten strach może wzrastać w miarę czytania i to może cię powstrzymywać od dokończenia. Nie decydowałeś się wpaść w pułapkę, ale nie wydostaniesz się z niej dopóki nie podejmiesz decyzji, że chcesz to zrobić. Być może już szarpiesz się ze sobą, żeby rzucić, a z drugiej strony jesteś pełen obaw. Musisz sobie jedno jasno uświadomić: NIE MASZ ABSOLUTNIE NIC DO STRACENIA! Jeżeli na końcu książki zdecydujesz, że chcesz dalej palić, nic cię przed tym nie powstrzyma. Nie musisz nawet ograniczać ani przestawać palić w czasie czytania książki. I pamiętaj, że obiecałem, że nie będzie żadnej terapii szokowej. Przeciwnie mam same dobre wieści dla ciebie. Czy wyobrażasz sobie jak się czuł Hrabia Monte Christo, kiedy w końcu uciekł z więzienia? Tak samo ja się czułem, gdy wyrwałem się z pułapki nikotynowej i miliony innych palaczy którzy użyli mojej metody. Na końcu tej książki będziesz czuł się tak samo, więc nie wahaj się i skorzystaj z mojej propozycji.

WPROWADZENIE

„ZAMIERZAM WYLECZYĆ ŚWIAT Z PALENIA”

Takie zdanie wypowiedziałem pewnego dnia do swojej żony. Pomyślała sobie wówczas, że zwariowałem. To zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę, że wielokrotnie była świadkiem moich nieudanych prób rzucania palenia. Ostatnia z nich miała miejsce dwa lata wcześniej. Przetrwałem sześć miesięcy piekielnych mąk zanim ostatecznie poddałem się i zapaliłem papierosa. Nie wstydzę się przyznać, że płakałem wtedy jak niemowlę. Płakałem, bo wiedziałem, że jestem skazany na bycie palaczem do końca swych dni. Włożyłem w tę próbę tyle wysiłku i przeszedłem przez taką udrękę, że wiedziałem, iż nigdy nie będę miał tyle siły, by przejść przez to raz jeszcze. Nie jestem z natury porywczy, ale gdyby w tym czasie jakiś były palacz powiedział mi, że każdy może łatwo i przyjemnie rzucić palenie, natychmiastowo i na stałe, to nie byłbym w stanie odpowiadać za swe czyny. Ty pewnie też nie możesz uwierzyć, że ktokolwiek może z łatwością rzucić palenie. Jeśli tak uważasz, to błagam cię, nie wyrzucaj tej książki do kosza. Zaufaj mi, a zapewniam cię, że tobie też wyda się to dziecinnie łatwe. Wróćmy do tematu. Dwa lata później stałem przed moją żoną, dopiero co zgasiwszy swego ostatniego w życiu papierosa, i nie tylko mówiłem jej, że od tej chwili jestem szczęśliwym niepalącym, ale że zamierzam uzdrowić z tego nałogu cały świat. Muszę przyznać, że w owym czasie jej sceptycyzm strasznie mnie irytował. Jednakże w najmniejszym stopniu nie pomniejszało to mej niewysłowionej radości, jaką wówczas odczuwałem. Gdy teraz spoglądam wstecz na moje życie, to wydaje mi się, że cała moja egzystencja była przygotowaniem do rozwiązania problemu palenia. Nawet żmudne lata nauki i praktyki jako księgowy były nieopisaną pomocą w zgłębianiu tajemnic nikotynowej pułapki. Niektórzy twierdzą, że nie da się przez cały czas oszukiwać wszystkich ludzi, lecz ja uważam, że koncerny tytoniowe to właśnie czynią już od wielu lat. Twierdzę również, że jestem pierwszym, który naprawdę pojął istotę pułapki nikotynowej. Jeśli wydam wam się zarozumiały, śpieszę z wyjaśnieniem, że nie była to zasługa moja lecz okoliczności w jakich się znalazłem. Przełomowym dniem był 15 lipca 1983 roku. Nie uciekłem wtedy z Alcatraz, ale wyobrażam sobie, że uczucie musi być podobne do tego jakiego ja doznałem, gdy zgasiłem swego ostatniego papierosa. Uświadomiłem sobie, że odkryłem coś, o czym każdy palacz marzy: prosty sposób na rzucenie palenia. Po wypróbowaniu tej metody na znajomych i krewnych, porzuciłem księgowość i zostałem pełnoetatowym konsultantem, pomagając innym palaczom przestać palić. Pierwsze wydanie tej książki napisałem w 1985 roku. Inspiracją do jej napisania stał się człowiek, którego nie potrafiłem wyleczyć, a którego opisuję w rozdziale 25. Odwiedzał on moją klinikę dwukrotnie i za każdym razem kończyliśmy obaj zalani łzami. Był tak strasznie spięty i zdenerwowany, że nie był w stanie rozluźnić się na tyle, by moja informacja dotarła do niego. Miałem nadzieję, że jeśli napiszę to wszystko i dam mu do poczytania w wolnej od stresu chwili, to będzie on w stanie przyswoić sobie to, co miałem mu do przekazania. Nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości, że EASYWAY będzie tak samo skuteczny dla innych palaczy, jak okazał się dla mnie. Jednakże kiedy myślałem o przedstawieniu tej metody w książce, miałem mnóstwo wątpliwości. Przeprowadziłem własne badania rynkowe, a komentarze nie były zbyt zachęcające: „W jaki sposób książka może mi pomóc w rzucaniu palenia? Jedyne czego potrzebuję to silna wola.” „Jak książka może mnie uchronić przed straszliwym głodem nikotynowym?” Poza tymi pesymistycznymi komentarzami miałem także wiele własnych wątpliwości. Często w mojej klinice staje się jasne, że pacjent źle zrozumiał to, co miałem mu do przekazania. Mogę wtedy od razu na miejscu to wyjaśnić, ale w jaki sposób książka miałaby to zrobić? Sam doskonale pamiętam czasy studenckie i swoją frustrację gdy nie mogłem czegoś zrozumieć, a książka nie dawała odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Poza tym byłem świadomy faktu, że obecnie, w czasach telewizji i video, coraz mniej osób czyta książki. Oprócz tych wszystkich powyższych problemów istniał jeden, moim zdaniem najważniejszy. Nie byłem nigdy pisarzem i byłem świadomy swych ograniczeń w tej dziedzinie. Wiedziałem, że mogę usiąść z palaczem twarzą w twarz i przekonać go o ile przyjemniejsze będą spotkania towarzyskie, jak dużo łatwiej będzie mu się skoncentrować i radzić sobie ze stresem gdy przestanie palić, oraz jak łatwe i przyjemne to się wszystko okaże. Ale czy będę potrafił przelać tę wiedzę na papier? Zastanawiałem się czy nie zatrudnić profesjonalnego pisarza i w żadnym razie nie byłem pewien, czy to w ogóle przyniesie powodzenie. Na szczęście bogowie byli dla mnie łaskawi. Otrzymałem tysiące pochlebnych listów zawierających komentarze w stylu: „To najlepsza książka jaka została kiedykolwiek napisana.” „Jesteś moim guru.” „Jesteś geniuszem” „Jesteś świętym” Mam nadzieję, że nie pozwoliłem, aby te komentarze przewróciły mi w głowie. Jestem w pełni świadomy, że były one wypowiedziane nie po to, aby mnie chwalić za moje umiejętności literackie, lecz pomimo ich braku. Dostałem je ponieważ, niezależnie czy wolisz czytać książkę, czy przyjść do kliniki, moja metoda EASYWAY działa! Obecnie nie tylko posiadamy sieć klinik EASYWAY na całym świecie, lecz sama książka została przetłumaczona na ponad dwadzieścia języków i w momencie kiedy piszę te słowa jest ona bestsellerem w Niemczech wśród książek spoza gatunku fikcji. Po około roku prowadzenia klinik dla palaczy myślałem, że wiem wszystko co było możliwe do nauczenia się na temat pomagania palaczom w przezwyciężaniu nałogu. Zdumiewające jest to, że po ponad czternastu latach od odkrycia tej metody, praktycznie codziennie uczę się nadal czegoś nowego. Ta sprawa martwiła mnie trochę kiedy po sześciu latach od pierwszej publikacji zostałem poproszony o wniesienie poprawek do pierwszej edycji książki. Miałem wiele obaw, że praktycznie wszystko co napisałem będę musiał zmienić lub udoskonalić. Niepotrzebnie się martwiłem. Podstawowe zasady EASYWAY są takie same jak w momencie, kiedy odkryłem tę metodę. Cudowna prawda jest taka, że: ŁATWO JEST PRZESTAĆ PALIĆ! To jest fakt. Moja jedyna trudność polega na przekonaniu o tym każdego palacza. Cała wiedza, jaką zgromadziłem przez czternaście lat, pomaga mi pokazać palaczom światełko w tunelu. W naszych klinikach staramy się osiągnąć perfekcję. Każda porażka rani nas dotkliwie, ponieważ wiemy, że każdy palacz może odkryć, że rzucenie palenia jest łatwe. Kiedy palacze ponoszą porażkę, zazwyczaj uznają to za swoją przegraną. My natomiast uważamy to za naszą porażkę, ponieważ nie zdołaliśmy przekonać ich jak łatwo i przyjemnie jest przestać palić. Zadedykowałem pierwsze wydanie tej książki palaczom, których nie udało mi się wyleczyć. Odsetek porażek obliczany był na podstawie naszej gwarancji zwrotu pieniędzy, której udzielamy w klinikach. Obecnie przeciętny odsetek porażek w naszych klinikach na całym świecie jest mniejszy niż 5%. To oznacza, że udaje nam się wyleczyć ponad 95% palaczy. Chociaż zdawałem sobie sprawę, że odkryłem coś naprawdę wspaniałego, nigdy w swoich najskrytszych snach nie spodziewałem się osiągnąć takich rezultatów. Możecie twierdzić, że skoro zamierzałem naprawdę wyleczyć cały świat z palenia, to powinienem oczekiwać stuprocentowej skuteczności. Nie, nigdy nie oczekiwałem takiej skuteczności. Zażywanie tabaki było wcześniej najbardziej popularną formą uzależnienia nikotynowego, do czasu, kiedy przestało być akceptowane społecznie i umarło śmiercią naturalną. Jednakże nadal jest sporo dziwaków, którzy ją zażywają i prawdopodobnie zawsze będą oni istnieć. O dziwo parlament angielski jest jednym z ostatnich bastionów, gdzie można spotkać wielbicieli tabaki. Nie jest to jednak tak zdumiewające, gdy się nad tym zastanowić - politycy są z reguły około stu lat w tyle za swoimi czasami. Zawsze więc będzie istniała pewna grupka dziwaków, którzy będą palić, a ja osobiście z pewnością nie oczekiwałem, że wyleczę każdego palacza osobiście. Oczekiwałem natomiast, że wyjaśnię wszystkie tajemnice pułapki nikotynowej i rozwieję następujące złudzenia:

                     Palacze lubią palić,

                     Palacze sami decydują, że chcą palić,

                     Palenie rozładowuje stres i zabija nudę,

                     Palenie pomaga się skoncentrować i zrelaksować,

                     Palenie jest przyzwyczajeniem,

                     Potrzeba silnej woli, żeby rzucić palenie,

                     Jak jesteś palaczem, to zostaniesz nim na zawsze,

                     Mówienie palaczom, że palenie zabija, pomaga im przestać palić,

Substytuty, a zwłaszcza zawierające nikotynę, pomagają palaczom w zwalczaniu nałogu, W szczególności zaś złudzenie, że rzucić palenie jest ciężko i że trzeba przejść przez pełen męki okres przejściowy, aby osiągnąć sukces. Naiwnie wierzyłem, że reszta świata również dostrzeże światełko w tunelu i zaadoptuje moją metodę. Myślałem, że moim głównym wrogiem będzie przemysł tytoniowy. Zdumiałem się, gdy okazało się, że najwięcej kłód pod nogi ciskały mi instytucje, o których myślałem, że będą moimi największymi sojusznikami: media, rząd, organizacje zwalczające palenie oraz uznane sławy lekarskie. Być może widziałeś kiedyś film „Siostra Kenny” opowiadający o czasach, kiedy paraliż dziecięcy był udręką wielu dzieci. Doskonale pamiętam, że choroba ta budziła we mnie taki sam strach, jaki budzi obecnie rak. Polio powodowało paraliż rąk i nóg, jak również zniekształcało kończyny. Ogólnie przyjętym wówczas sposobem leczenia było usztywnianie kończyn przy pomocy metalowych szyn, aby chronić je przed deformacją. Rezultatem tego był paraliż do końca życia. Siostra Kenny uważała, że takie leczenie hamowało powrót do zdrowia i udowodniła wielokrotnie, że mięśnie dziecka mogą się odbudować tak, aby dziecko mogło ponownie chodzić. Jednakże nie była ona lekarzem, lecz zaledwie pielęgniarką, co dyskredytowało jej metodę w oczach uznanych specjalistów. Nie miało znaczenia, że Siostra Kenny znalazła rozwiązanie problemu i udowodniła, że jest ono skuteczne. Dzieci leczone przez Siostrę Kenny, jak również ich rodzice, wiedzieli, że ona ma rację, jednak lekarze nie tylko nie zaakceptowali jej metod, lecz wręcz zabronili jej pracy. Musiało upłynąć dwadzieścia lat zanim metoda Siostry Kenny została uznana. Po raz pierwszy widziałem ten film wiele lat przed tym, zanim odkryłem metodę EASYWAY. Film był bardzo interesujący i bez wątpienia zawierał wiele prawdy. Oczywiście producenci z Hollywood ubarwili jej historię, aby była bardziej wzruszająca. Siostra Kenny nie mogła przecież, ot tak sobie, odkryć czegoś, czego uznane sławy medyczne nie potrafiły wcześniej dostrzec. Z pewnością lekarze nie byli takimi dinozaurami, jakimi ich przedstawiono w tym filmie? Jak to możliwe, że zajęło im dwadzieścia lat, aby uznać oczywiste fakty, które Siostra Kenny podawała im jak na dłoni? Mówi się, że prawda jest dziwniejsza od fikcji. Przepraszam twórców „Siostry Kenny” za to, że oskarżyłem ich o ubarwianie historii. Nawet obecnie, w naszych tak bardzo oświeconych czasach nowoczesnej komunikacji, po czternastu latach, mając dostęp do wszelkich najnowszych środków komunikacji, nie udało mi się przebić do świadomości ludzi z moim przesłaniem. Udowodniłem wielokrotnie, że mam rację, lecz jedyną przyczyną, dla której czytasz tę książkę jest fakt, że jakiś inny były palacz polecił ci ją. Nie posiadam wielkich pieniędzy, podobnych do tych, które są w posiadaniu licznych organizacji rządowych zwalczających palenie. Podobnie jak Siostra Kenny jestem samotny w swojej walce. I podobnie jak ona, jestem sławny tylko dlatego, że moja metoda działa. Już teraz jestem uznawany za guru w dziedzinie pomagania palaczom w wyjściu z nałogu. Tak jak Siostra Kenny udowodniłem, że mam rację. Ale ona też udowodniła, że ma rację. Co to dało, skoro reszta świata nadal stosowała metody, które były całkowitym przeciwieństwem sposobu, który powinien być stosowany? Ostatnie zdanie tej książki jest identyczne, jak to z pierwszego jej wydania: Daje się odczuć wiatr zmian w społeczeństwie. Kula śniegowa zaczęła się toczyć i mam nadzieję, że ta książka pomoże przemienić ją w lawinę.

Z moich uwag powyżej możesz wywnioskować, że nie mam szacunku dla zawodu lekarza. Nic bardziej mylnego! Jeden z moich synów jest lekarzem a ja sam nie znam ciekawszego zawodu. W rzeczywistości dostajemy więcej skierowań do naszych klinik od lekarzy, niż z jakiegokolwiek innego źródła, i zaskakująco dużo klientów w naszych klinikach wywodzi się ze środowiska lekarskiego. We wczesnych latach byłem traktowany przez lekarzy jak ktoś pomiędzy szarlatanem i znachorem. W sierpniu 1997 roku miałem wielki zaszczyt być zaproszony do przeprowadzenia wykładu podczas X Światowej Konferencji „Tytoń Albo Zdrowie” w Pekinie. Sądzę, że jestem pierwszą osobą nie będącą lekarzem, której przypadł taki zaszczyt. Zaproszenie to jest miarą postępu, jaki uczyniłem w swojej pracy. Jednak równie dobrze mógłbym mówić do ściany. Od czasu, gdy okazało się, że gumy do żucia z nikotyną oraz plastry nie dają rezultatów, palacze zdają się akceptować fakt, że nie można wyleczyć się z uzależnienia od narkotyku poprzez zażywanie tego samego narkotyku. To jest tak, jakby mówić człowiekowi uzależnionemu od heroiny: nie pal heroiny, palenie jest szkodliwe, lepiej zażywaj ją dożylnie (nie próbuj tego z nikotyną -zabije cię natychmiast!). Ponieważ lekarze i media nie mają pojęcia, jak pomagać palaczom, koncentrują się na mówieniu im tego, co oni od dawna wiedzą: że palenie jest niezdrowe, śmierdzące, kosztowne i nieakceptowane społecznie. Nie dociera do nich to, że palacze zdają sobie z tego sprawę. Prawdziwym problemem jest usunięcie przyczyn, dla których sięgają po papierosy. Podczas tzw. dni bez papierosa, eksperci medyczni mówią coś w stylu: „To jest dzień, kiedy każdy palacz próbuje rzucić palenie.” Każdy palacz wie, że jest to dzień, kiedy większość palaczy wypala dwa razy więcej niż normalnie i bardziej ostentacyjnie, ponieważ palacze nie lubią, gdy im się mówi co mają robić. Szczególnie zaś, gdy mówią to ludzie, którzy uważają palaczy za głupców i nie rozumieją, dlaczego palą. Ponieważ zupełnie nie rozumieją oni palaczy, ani nie wiedzą, jak ułatwić im walkę z nałogiem, ich postawa sprowadza się do stwierdzenia: „Spróbuj tej metody. Jeśli nie zadziała - spróbuj innej.” Wyobraź sobie, że istniałoby dziesięć różnych metod leczenia wyrostka robaczkowego. Dziewięć z nich leczy 10 procent pacjentów, co oznacza, że zabija pozostałe 90 procent, a dziesiąta leczy 95 procent. Wyobraź sobie, że wiedza o dziesiątej metodzie jest znana od ponad czternastu lat, lecz zdecydowana większość lekarzy nadal poleca stosowanie pozostałych dziesięciu. Jeden z lekarzy podczas konferencji podjął jedną ważną kwestię, o której do tej pory nie myślałem. Stwierdził on, że lekarze mogą zostać oskarżeni o nierzetelne wykonywanie zawodu, poprzez niezalecanie pacjentom najlepszej metody walki z nałogiem. Jak na ironię był on wielkim orędownikiem zastępczej terapii nikotynowej (gumy, plastry itp.). Staram się ogólnie nie być mściwy, lecz mam nadzieję, że zostanie on pierwszą ofiarą swoich sugestii. W momencie gdy to piszę, rząd właśnie zmarnował 2,5 miliona funtów szterlingów na kampanię szokową w telewizji, mającą ustrzec młodzież przed wpadnięciem w nałóg. Można było równie dobrze zmarnować te pieniądze na przekonywanie ich, że jazda na motorowerze może ich zabić. Czyż oni nie zdają sobie sprawy, że młodzi ludzie wiedzą, że jeden papieros ich nie zabije, i że żaden nastolatek nigdy nie myśli o tym, że zostanie nałogowcem? Związek pomiędzy paleniem i rakiem płuc został potwierdzony ponad czterdzieści lat temu. Tym niemniej obecnie więcej młodzieży uzależnia się od nikotyny niż kiedykolwiek wcześniej. Oni nie chcą oglądać w telewizji horrorów na temat palenia. Palacze zresztą i tak unikają takich programów. Praktycznie każdy nastolatek w tym kraju miał okazję zobaczyć jakie skutki wywołuje palenie, na przykładzie kogoś z własnej rodziny. Ja sam widziałem swego ojca i siostrę wyniszczonych przez papierosy, lecz to nie uchroniło mnie przed wpadnięciem w tę pułapkę. Wystąpiłem kiedyś w ogólnokrajowym programie telewizyjnym wraz z panią doktor z agencji rządowej ds. zwalczania nikotynizmu, która w życiu nie zapaliła jednego papierosa, i która nigdy nie wyleczyła żadnego palacza, podczas którego informowała ona kategorycznym tonem, w jaki sposób prowadzona przez rząd kampania uchroni młodzież przed uzależnieniem się. Jeśliby tylko rząd miał na tyle zdrowego rozsądku i dał mi te 2,5 miliona funtów, mógłbym sfinansować kampanię, która zagwarantowałaby zniknięcie problemu palenia w przeciągu paru lat. Szczerze wierzę, że kula śniegowa osiągnęła rozmiary piłki futbolowej. Lecz po czternastu latach jest to nadal jedynie kropla w morzu. Jestem szczerze wdzięczny tysiącom byłych palaczy, którzy odwiedzili moje kliniki, przeczytali moje książki, oglądnęli kasety wideo i polecili EASYWAY przyjaciołom, krewnym i wszystkim, którzy ich słuchali, i modlę się, abyś i ty zrobił to samo. Jednakże kula śniegowa nie zmieni się w lawinę dopóki lekarze i media nie przestaną polecać metod, które czynią rzucanie palenia cięższym, i nie zaakceptują, że EASYWAY nie jest tylko jeszcze jedną z metod: LECZ JEDYNĄ SENSOWNĄ METODĄ RZUCANIA PALENIA! Nie oczekuję od ciebie, żebyś mi wierzył na tym etapie, lecz w momencie, gdy skończysz czytać, zrozumiesz na pewno. Nawet te rzadkie przypadki niepowodzeń, które się nam czasem zdarzają, mówią coś w stylu: „Jeszcze mi się nie udało, lecz ta metoda jest lepsza, niż jakakolwiek inna”. Jeśli po skończeniu książki poczujesz, że masz wobec mnie dług wdzięczności, możesz z łatwością spłacić ten dług. Nie tylko polecając EASYWAY przyjaciołom, lecz za każdym razem, gdy widzisz program telewizyjny, słyszysz audycję radiową lub czytasz gazety rekomendujące inną metodę, możesz do nich napisać lub zadzwonić pytając, czemu nie polecają EASYWAY. To zapoczątkuje lawinę i jeśli dożyję tego momentu, umrę jako szczęśliwy człowiek. Obecne trzecie wydanie EASYWAY ma dać ci świadomość jak łatwe i przyjemne jest rzucenie palenia. Czy masz obecnie poczucie beznadziei? Zapomnij o tym. Ja osiągnąłem mnóstwo wspaniałych rzeczy w życiu, lecz najważniejszą z nich było wyzwolenie się z niewoli nikotynowej. Uciekłem z tej pułapki ponad czternaście lat temu i nadal nie mogę się nacieszyć faktem, że oto jestem wolny! Nie ma powodów do zmartwień, nic złego się przecież nie dzieje. Przeciwnie -jesteś o krok od osiągnięcia tego, o czym marzy każdy palacz na naszej planecie: BYĆ WOLNYM!

NAJBARDZIEJ UZALEŻNIONY CZŁOWIEK NA ŚWIECIE, KTÓREGO JESZCZE NIE SPOTKAŁEM

Być może powinienem zacząć od przedstawienia moich kompetencji do napisania tej książki. Nie, nie jestem lekarzem ani psychiatrą: moje kwalifikacje są bardziej odpowiednie. Spędziłem trzydzieści trzy lata swego życia jako zagorzały palacz. W końcowych latach w złych momentach paliłem sto na dzień, i nigdy mniej niż sześćdziesiąt. W tym czasie podejmowałem dziesiątki prób rzucenia palenia. Raz udało mi się nie palić przez sześć miesięcy, lecz wciąż mnie „skręcało”, żeby zapalić. Nadal stawałem blisko palaczy, żeby nawdychać się dymu i ciągle podróżowałem w pociągu w przedziałach dla palących. U większości palaczy, gdy rozważają kwestie zdrowia, pojawia się stwierdzenie: „Przestanę palić zanim mnie to dopadnie”. Ja sam osiągnąłem etap, kiedy wiedziałem, że palenie mnie zabija. Miałem nieustanne bóle głowy i chroniczny kaszel. Ciągle odczuwałem pulsowanie w żyle na środku czoła i szczerze wierzyłem, że w każdej chwili w mojej głowie może nastąpić eksplozja i umrę w wyniku wylewu do mózgu. Martwiło mnie to bardzo, lecz nadal nie odstraszało od palenia. Osiągnąłem etap, kiedy porzuciłem nawet wszelkie próby rzucenia palenia. I nie chodziło o to, że palenie mi się podobało. W pewnych okresach swego życia większość palaczy ulega złudzeniu, że bardzo smakuje im papieros w szczególnych przypadkach, lecz ja nigdy nie miałem tego odczucia. Zawsze nie cierpiałem tego smaku i zapachu, lecz byłem przekonany, że papieros pozwala mi się zrelaksować. Dawał mi odwagę i pewność siebie, i zawsze czułem się nieszczęśliwy podczas prób rzucenia palenia, ponieważ nie potrafiłem sobie wyobrazić szczęśliwego życia bez papierosa. Ostatecznie pewnego razu żona wysłała mnie do hipnoterapeuty. Muszę przyznać, że byłem bardzo sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Nie wiedząc wówczas nic na temat hipnozy wyobrażałem sobie jakąś nawiedzoną wróżkę, świdrującą mnie wzrokiem i machającą mi przed oczami wahadełkiem. W owym czasie ulegałem wszystkim powszechnym złudzeniom, jakie palacze mają na temat palenia, z wyjątkiem jednego: wiedziałem, że nie jestem człowiekiem o słabej woli. Potrafiłem kontrolować bez problemu wszystkie pozostałe aspekty swojego życia, lecz papierosy miały nade mną władzę. Cała sesja hipnozy okazała się stratą czasu. Terapeuta kazał mi podnosić ręce i robić mnóstwo innych rzeczy, lecz wydawało się, że nic nie wychodzi. Nie straciłem świadomości, ani nie wpadłem w trans (lub przynajmniej tak mi się zdawało), jednakże po całej sesji nie tylko rzuciłem palenie, ale uczyniłem to z prawdziwą przyjemnością. Lecz zanim zaraz pobiegniesz do hipnoterapeuty, pozwól mi najpierw coś wyjaśnić. Hipnoterapia jest narzędziem komunikacji, lecz jeśli niewłaściwa wiadomość zostanie przekazana, nie rzucisz palenia. Daleki jestem od chęci krytykowania człowieka, u którego wówczas byłem, gdyż mam świadomość, że gdyby nie on, najprawdopodobniej już bym teraz nie żył. Nie potępiam także hipnoterapii, wręcz przeciwnie - sam jej używam jako część swoich konsultacji. Jest to siła sugestii i mocna broń, która może być użyta zarówno w dobrej, jak i w złej wierze. Nigdy nie konsultuj się z hipnoterapeutą, dopóki nie zostanie ci on lub ona polecona przez kogoś, kogo cenisz i komu ufasz. Podczas tych wszystkich lat kiedy paliłem, myślałem, że moje życie zależy od papierosów i byłem gotowy raczej umrzeć, niż żyć bez nich. Dziś ludzie mnie pytają, czy miewam czasem jeszcze pociąg do papierosów. Odpowiedź brzmi: „Nie, nigdy”. Wręcz przeciwnie, moje życie jest cudowne bez nich. Gdybym wcześniej umarł wskutek palenia, nie mógłbym mieć do nikogo pretensji. Miałem naprawdę wielkie szczęście, ale najcudowniejszą zdobyczą było uwolnienie się od tego koszmaru i niewoli: nie muszę już iść przez życie systematycznie niszcząc swoje ciało i dodatkowo płacąc olbrzymie pieniądze za ten „przywilej”. Chcę wyjaśnić jedną rzecz na początku: nie jestem żadnym mistykiem. Nie wierzę w magików ani wróżki. Mam umysł ścisły i trudno mi uwierzyć w coś, co wydaje się magiczne. Wiele czytałem na temat hipnozy i palenia, i nic co czytałem nie wyjaśniało cudu, który się dokonał. Czemu rzucenie palenia było tak śmiesznie proste, podczas gdy wcześniej powodowało to u mnie długie tygodnie czarnej rozpaczy? Dużo czasu zajęło mi odkrycie tej prostej prawdy, głównie dlatego, że zabierałem się do tego od niewłaściwej strony. Próbowałem wyjaśnić sobie, dlaczego tak prosto było przestać, podczas gdy prawdziwym problemem jest wyjaśnienie, dlaczego palaczom wydaje się to takie trudne. Palacze mówią o głodzie nikotynowym po odstawieniu papierosów, lecz ja nie mogę sobie przypomnieć nic takiego. Nie miałem żadnego fizycznego bólu, to wszystko tkwiło jedynie w umyśle. Obecnie moim jedynym zajęciem jest pomaganie innym ludziom przestać palić i muszę przyznać, że jestem bardzo skuteczny: pomogłem wyleczyć z nałogu tysiące palaczy. Pragnę tutaj podkreślić, że nie istnieje ktoś taki jak „zdeklarowany palacz”. Jeszcze do tej pory nie spotkałem kogoś, kto był (lub raczej myślał, że był) tak bardzo uzależniony, jak ja. Każdy może przestać palić i może zrobić to z łatwością. To jedynie strach powoduje, że nadal palimy. Strach, że życie nie będzie już nigdy tak samo przyjemne bez papierosa i że będziemy się wiecznie czuli pozbawieni czegoś miłego. Nic bardziej mylnego! Życie jest równie przyjemne bez papierosów, a w wielu aspektach nawet lepsze. Dodatkowa energia, zdrowie i pieniądze to tylko niektóre z korzyści, jakie daje niepalenie. Wszyscy palacze mogą z łatwością przestać palić - nawet ty! Jedyne co musisz zrobić to przeczytać tę książkę do końca z otwartym umysłem. Czym więcej zrozumiesz, tym łatwiej ci to przyjdzie. Najważniejszą zdobyczą będzie to, że nie będziesz szedł przez życie szukając okazji i ciągle pragnąc okazjonalnego papierosa. I nie będziesz czuł, że odmawiasz sobie jakiejś wielkiej przyjemności. Jedyną zagadką będzie dla ciebie, dlaczego robiłeś to przez tyle czasu. Chcę cię w tym miejscu ostrzec: są jedynie dwa powody porażki przy stosowaniu mojej metody:

1.              Nieprzestrzeganie instrukcji.

Niektórych złości, że jestem taki dogmatyczny, jeśli chodzi o niektóre sprawy. Na przykład powiem ci, żebyś nie próbował ograniczać palenia lub używać substytutów, jak gumy do żucia, słodycze itp. (a w szczególności niczego co zawiera nikotynę). Jestem taki stanowczy, ponieważ znam się na rzeczy. Nie zaprzeczam, że jest wiele osób, które rzuciły palenie używając substytutów zawierających nikotynę, ale powiodło im się pomimo tego, a nie dzięki nim. Są na świecie ludzie, którzy potrafią się kochać stojąc w hamaku, ale nie jest to najłatwiejszy ze sposobów. Wszystko, o czym będę mówił ma jeden cel: uczynić rzucanie palenia prostym, a przez to zapewnić sukces.

2.              Niezrozumienie.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin