Somitow S.P. - Pawilon śnieżnych kobiet.TXT

(75 KB) Pobierz
Autor: S. P. SOMTOW
Tytul: pawilon �nie�nych kobiet 

(The Pavilion of Frozen Women)  

Z "NF" 4/99


 Alles Vergangliche
 Ist nur ein Gleichnis...
FAUST  
1. Opiera�a si� o po�y�kowany g�az, kt�ry wystawa� ze �niegu i �wiru w skalnym ogrodzie posiad�o�ci doktora Mayuzumiego. Jedna d�o� skromnie zakrywa�a �ono - Japo�czycy straszliwie boj� si� w�os�w �onowych, kt�re z tego powodu stanowi� ostatnie tabu ich pornografii - druga bezw�adnie opad�a na czo�o. Strumyczek krwi wyp�ywa� z k�cika jej ust i �cieka� po smuk�ej szyi, obok  piersi, a� do ka�u�y przy lewym udzie.
Kiedy zjawi�am si� tam z notesem i aparatem fotograficznym, t�um k��bi� si� na krytym ganku, otaczaj�cym ze wszystkich stron prostok�tny skalny ogr�d. Oddechy wisia�y w zimnym, spokojnym powietrzu i nikt jeszcze nie dotkn�� cia�a, nawet policja. 
Nie przyjecha�am do Sapporo, �eby robi� reporta� o rze�niku; przyjecha�am na Festiwal �niegu. By�am w mie�cie dopiero od paru godzin. W�a�nie zacz�am si� rozpakowywa�, kiedy odebra�am telefon z tokijskiego biura i musia�am z�apa� taks�wk� do tej posiad�o�ci tu� za miastem. Nawet nie zd��y�am narzuci� p�aszcza. 
Powiedzie�, �e by�o zimno, to grube niedom�wienie. Ale ja czu�am to zimno przez ca�y czas, jeszcze odk�d by�am  winchinchala w rezerwacie Pine Ridge w Po�udniowej Dakocie. Sta�am tam w bluzie Benettona i w reebokach i wygl�da�am ca�kiem nie na miejscu. Ignorowa�am zimno.
Oficer policji rozmawia� z pras�. Nie przypominali reporter�w ze Stateside; przestrzegali kolejno�ci dziobania - ludzie z Yomiuri i Asahi Shimbun dostali najlepsze miejsca, brukowce pokornie kuli�y si� z ty�u i nie odzywa�y si� bez pytania - powa�ni, pilnuj�cy kolejki, gryzmol�cy solennie w notesach. Wszyscy nosili ciemne garnitury.
Uczy�am si� japo�skiego w Berkeley, ale niewiele rozumia�am, wi�c tylko sta�am i gapi�am si� na zw�oki. Ka�de pasemko zlepionych blond w�os�w znajdowa�o si� na w�a�ciwym miejscu. To by�o dzie�o artysty. 
W�a�nie te w�osy przypomnia�y mi nagle, kim ona by�a. Wi�c jednak nie chodzi�o o zwyk�y reporta�.
�nieg zaczyna� zaciera� r�kodzie�o artysty - pr�szy� na w�osy, wybiela� piegi. �mia�a si� przez ca�� drog� z San Francisco do portu lotniczego Narita. Wci�� mia�am w torebce jej wizyt�wk�. 
Zrobi�am zdj�cie. Kiedy b�ysn�� flesz, wszyscy zamarli i jednocze�nie odwr�cili si� do mnie, niczym wielog�owy potw�r. Niesamowite, jak oni to robi�. Potem wszyscy zaprezentowali te wymuszone, lekcewa��ce u�miechy, kt�rymi mnie cz�stowano przez ca�y tydzie�, odk�d przyjecha�am do Japonii.
- S�uchajcie - powiedzia�am wreszcie - jestem z "Oakland Tribune". 
Nagle u�wiadomi�am sobie, �e w�r�d tych karnie uszeregowanych reporter�w nie ma ani jednej kobiety. Zreszt� tam nigdzie nie by�o kobiet. Poczu�am si� jeszcze bardziej nieswojo. Nikt nie odezwa� si� do mnie ani s�owem. Niewa�ne, �e moje ubranie odcina�o si� od czarno-szaro-bia�ego t�a niczym paw w kurniku. By�am kobiet�, by�am gaijin; nie istnia�am.
W ko�cu oficer policji co� wymamrota�. Dziennikarze  za�miali si� ch�rem i wr�cili do swoich notatek. Jeden reporter, kt�ry chyba mnie po�a�owa�, powiedzia�:
- Ameryka�ski konsulat wkr�tce tutaj b�dzie. Prosz� rozmawia� z nimi.
- Jasne, pewnie - burkn�am. Nie by�am w nastroju do wys�uchiwania bzdur. - S�uchajcie no, koledzy, ja znam t� kobiet�. Mog� j� zi-den-ty-fi-ko-wa�, wakarimashita?
Wielog�owy potw�r ponownie wykona� zwrot. Za przyspawanymi u�miechami kry�a si� konsternacja. Odnios�am przemo�ne wra�enie, �e wed�ug nich w og�le nie powinnam si� odzywa�.
W tej samej chwili przyjechali ludzie z konsulatu. Zaaferowany �ysy m�czyzna z teczk� i szczup�a czarna kobieta. B�ysn�y flesze. Kobieta, podobnie jak ja, nie planowa�a wizyty w posiad�o�ci Mayuzumiego w zimowe popo�udnie. By�a wystrojona od wielkiego dzwonu, pewnie wybiera�a si� na jakie� dyplomatyczne przyj�cie.
- Jestem Esmeralda O'Neil - powiedzia�a do oficera policji. - Rozumiem, �e ameryka�ska obywatelka zosta�a... - urwa�a, kiedy zobaczy�a zw�oki.
Policjant zwr�ci� si� bezpo�rednio do �ysego m�czyzny. �ysy ust�pi� miejsca Murzynce. Do policjanta jako� nie dociera�o, �e Esmeralda O'Neil jest szefow� �ysego.
- S�uchajcie - odezwa�am si�. - Mog� wam powiedzie�, kim ona jest. 
Tym razem zwr�cono na mnie wi�ksz� uwag�. B�ysn�y kolejne flesze. Esmeralda odwr�ci�a si� do mnie.
- Ty jeste� Marie, prawda? Marie Raniony Ptak. Uprzedzono nas, �e przyjedziesz i �eby si� tob� zaj�� - ci�gn�a. - Mia�am  nadziej�, �e spotkamy si� dzi� wieczorem na przyj�ciu.
- Nie otrzyma�am zaproszenia - rzuci�am z irytacj�.
- Kim ona jest? - zapyta�a Esmeralda. Szybko odzyskiwa�a r�wnowag�; prawdziwy dyplomata, pomy�la�am.
- Nazywa si� Molly Danzig. Jest tancerk�. Siedzia�a obok mnie podczas lotu z San Francisco. Pracuje... pracowa�a w barze karaoke tutaj, w Sapporo... lokal na dachu wie�owca Otani Prince Towers...
- Wiesz co� jeszcze o niej, skarbie?
- Raczej nie.
Znowu popatrzy�a na cia�o.
- Jezu Chryste, ja pierdol�... - Odwr�ci�a si� do oficera policji i zacz�a co� mu klarowa� szybkim japo�skim. Potem znowu zwr�ci�a si� do mnie.
- S�uchaj, kotku - zacz�a. - Tutaj lada chwila rozp�ta si� istne piek�o; CNN ju� jest w drodze. Mo�e p�jdziesz z nami na przyj�cie? - Potem, bior�c mnie pod rami�, �eby jej pomocnik nie us�ysza�, doda�a: - Nie wiesz, jak tu jest, kotku. Machismo a� po dziurki w nosie. Da�abym wszystko za godzink� zwyk�ej babskiej pogaduchy. Wi�c... przyj�cie?
- No, nie wiem... troch� si� boj�, �e b�d� intruzem...
- Ale� skarbie, przecie� ju� jeste� intruzem! W tej chwili stoimy na terenie posiad�o�ci Mayuzumiego... a przyj�cie wydaje w�a�nie doktor Mayuzumi, �eby powita� zagranicznych dygnitarzy na �wi�cie �niegu...
S�ysza�am co nieco o tym Mayuzumim. Tekstylia, piwo, komputery osobiste. Macza� palce w licznych interesach.
Japo�scy reporterzy zbierali si� ju� do odej�cia. Wychodzili rz�dem, poczynaj�c od najwa�niejszych gazet, ko�cz�c na brukowcach. Dopiero wtedy zauwa�y�am m�czyzn� ze szkicownikiem.
Najpierw wzi�am go za Amerykanina. Nawet z drugiego ko�ca skalnego ogrodu widzia�am, �e mia� wyj�tkowo przenikliwe niebieskie oczy. Kl�cza� przy balustradzie ganku. Pomimo zimna ubrany by� tylko w d�insy i podkoszulek. Mia� d�ugie czarne w�osy i g�st� brod�. By� bardzo ow�osiony... prawie jak nied�wied�... Azjaci z regu�y nie maj� ow�osienia.
Policjant szczekn�� do niego rozkaz. M�czyzna odsun�� si�. Lecz co� w mowie jego cia�a, co� jakby uleg�o�� i jednocze�nie  wyzwanie, zdradzi�y jego przynale�no�� do rasy ludzi pokonanych, pozbawionych nadziei. To by�o tak bole�nie znajome, �e zapomnia�am o samokontroli i tylko gapi�am si� na niego. Tak samo zawsze zachowywa�a si� moja matka, kiedy przychodzi� pracownik opieki spo�ecznej. Albo ksi�dz z misji �w. Franciszka. Albo kiedy przyszli wsadzi� mojego tat� do wi�zienia na weekend, bo wychla� za du�o mniwakan i zak��ca� porz�dek. Wszystkie moje ciotki i wujkowie zachowywali si� tak wobec bia�ych ludzi. Jedynym, kt�ry tego nie robi�, by� dziadek Mahtowashte'. Dlatego, �e by� zbyt zaj�ty porozumiewaniem si� z nied�wiedziami, �eby zwraca� uwag� na rzeczywisty �wiat.
Dziadek zabra� mnie na moj� pierwsz� komuni�. Nikt inny nie przyszed�. Dziadek ukl�k� obok mnie i zawo�a� g�o�no: "Te cholerne klechy nie wiedz�, co ten rytua� naprawd� znaczy". Kazali mu zaczeka� przed ko�cio�em.
Bo�e, jak ja nienawidzi�am swojego dzieci�stwa. Jak ja nienawidzi�am Po�udniowej Dakoty.
M�czyzna odwzajemni� moje spojrzenie z nagim zaciekawieniem. Tego r�wnie� przedtem tutaj nie widzia�am. Tutaj ludzie nigdy nie patrzyli ci w oczy. Sta�am si� niewidzialn� kobiet�. Przysz�o mi do g�owy, �e oboje jeste�my niewidzialni, on i ja.
Przesta�am s�ucha� Esmeraldy, kt�ra papla�a o �yciu towarzyskim w Sapporo - wyja�nia�a, �e nie liczy si� wy��cznie piwo, �e l�ni�ce nowoczesne biurowce i idealnie czyste aleje stanowi� jedynie fasad� - i dalej wpatrywa�am si� w m�czyzn�. Chocia� patrzy� prosto na mnie, ani na chwil� nie przerywa� szkicowania. 
- W ka�dym razie, skarbie, dam ci swoj� wizyt�wk�... i... tutaj odbywa si� przyj�cie... Otani Prince Towers... na dachu, z osza�amiaj�cym widokiem na wyka�czane �nie�ne rze�by. 
Esmeralda zbiera�a si� do wyj�cia, a ja rzuci�am zdawkowo, �e wkr�tce si� zobaczymy. Potem spyta�am:
- Nie wiesz, kim jest ten cz�owiek?
- To Ishii, �nie�ny rze�biarz. Przyjecha�a�, �eby zrobi� z nim wywiad?
Okaza�o si�, jak bardzo rozstroi� mnie widok mojej towarzyszki podr�y martwej, le��cej w �niegu. Aki Ishii, jeden z Wielkich Mistrz�w, znajdowa� si� na mojej li�cie os�b; mia�am w aktach jego fotografi�. Chocia� zdj�cie by�o czarno-bia�e. Nie spodziewa�am si� tych oczu.
A on ju� zbli�a� si� do mnie, id�c d�u�sz� drog� po ganku.
- Przemijanie i pi�kno... - powiedzia� do mnie. G�os mia� mi�kki i cichy. - Przemijanie i pi�kno to kamienie w�gielne mojej sztuki. Chyba to Goethe powiedzia�, �e wszystkie rzeczy przemijaj�ce to tylko metafory... czy powinni�my schwyta� t� chwil�, panno Raniony Ptak? Czy te� czas jeszcze nie dojrza� do  wywiadu? 
- Pan mnie zna? - zdziwi�am si�. Nagle ogarn�� mnie  niewyt�umaczalny strach. Mo�e dlatego, �e zostali�my tylko we dwoje... nawet zw�oki ju� zabrano, a Amerykanie tupi�c odeszli po ganku.
Temperatura spad�a jeszcze bardziej. W ko�cu zacz�am dygota�. 
- Znam pani�, panno Raniony Ptak... pozwolisz, �e b�d� m�wi� Marie... poniewa� "Tribune" uprzejmie przys�a�a mi list. Od razu ci� rozpozna�em. Co� w twojej mowie cia�a, widoczne poczucie wyobcowania; zachowywa�a� si� tak nawet przy swoich rodakach. Widzisz, ja to rozumiem, poniewa� jestem Ainu.
Ainu... to nabiera�o sensu. Ainu byli pierwotnymi mieszka�cami tej wyspy - niebieskoocy neolityczni nomadowie, zepchni�ci w zimno przez ostentacyjne przeznaczenie japo�skich zdobywc�w. Zosta�o tylko p�tora tysi�ca Ainu czystej krwi. Byli jak Lakotowie - jak moi ludzie. Jedni i drudzy byli obcy we w�asnym kraju. 
Przysz�o mi do g�owy, �e trafi�am na wielki temat, wa�ny temat. Och, obs�uga festiwalu by�aby dostatecznie inter...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin