Smith Deborah (Leigh Jackie) - Tajemnice duszy.pdf

(637 KB) Pobierz
239689973 UNPDF
Leigh Jackie
Tajemnice duszy
1
239689973.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Retta Stanton siedziała wpatrzona w ekran, na którym
ukazywały się kolejne zdjęcia. Nie miała pojęcia, co one
przedstawiały. Całą uwagę skupiła na miłym barytonie
dochodzącym z mroku.
Należał on do lekarza, który stał na ciemnej scenie,
około trzydzieści metrów przed nią. Zmysłowy, kojący i
zarazem podniecający głos doktora Bronsona McHale'a
rozlegał się w wielkiej hali chicagowskiego Mariotta.
Słodki głos Marcusa Welby'ego i rozmarzony Bena
Caseya nie mogły się równać z tym, którego słuchała.
Zamknąwszy oczy, pogrążyła się w marzeniach.
Zastanawiała się, w jaki sposób wymówiłby jej imię.
Siedzący parę rzędów przed nią lekarze, pobrzękując
szklankami pełnymi lodu, śmiali się z dowcipów prele-
genta. Retta zorientowała się, że nie dotarło do niej ani
jedno słowo doktora, słuchała bowiem tylko brzmienia
jego głosu.
Szybko otworzyła oczy.
2
- Będę samotna i zdziwaczała na starość - szepnęła do
siebie. - Przecież mam dopiero dwadzieścia sześć lat. O
Boże! To jest właśnie mężczyzna, jakiego pragnę!
Uśmiechnęła się smutno. Następne nie spełnione
marzenie. Usiłowała skoncentrować się na wykładzie.
Akcent McHale'a sprawiał, że różne terminy medyczne,
takie jak „płomień laserowy" czy „arytmia serca",
brzmiały miło i naturalnie.
Skomplikowane znaki oraz fotografie Świńskich serc
migały pomiędzy dwoma ogromnymi ekranami na
scenie.
Wykładowca błysnął następnym dowcipem i ogromna
sala zatrzęsła się od śmiechu około pięciuset lekarzy.
Retta zaśmiała się również swoim miękkim, wysokim
głosem. Czuła gorąco na całym ciele i dziwne mrowienie
po wewnętrznej stronie ud. „Wiem, ze musi być pięknie
zbudowany i na pewno nie ma brody" - pomyślała. We-
szła Już po zgaszeniu świateł. Nie mogła więc dostrzec
nawet konturów sylwetki mężczyzny.
- ... mam nadzieję, że ta nowa technika okaże się po-
mocna, chyba że zostanie zastąpiona przez balon
bioplastyczny - zakończył tajemniczy doktor McHale. -
3
Nasze świnie przeszły przez wszystkie próby - zrobił
dramatyczną pauzę - tak więc nie przeżyją kolejnych
świąt.
Retta uśmiechnęła się znowu. Sala aż huczała od
śmiechu.
- Dziękuję bardzo - powiedział.
Siedząc na skraju składanego krzesła, pochyliła się do
przodu. Silne dłonie położyła na kolanach zakrytych
szarą spódnicą i wpatrywała się w scenę.
W sali zapalano kolejne światła, a Retta oczekiwała z
rosnącym napięciem. „Teraz zobaczę, jak on naprawdę
wygląda. Nareszcie pozbędę się tych Śmiesznych złu-
dzeń". Wiedziała dużo o doktorze z wielu artykułów, któ-
re czytała, nigdy jednak nie widziała jego fotografii.
Światła rozbłysły, a oczy Retty wraz z nimi.
Henrietta Paulina Stanton rzadko pozwalała sobie na
wyraźne okazywanie uczuć, ale tym razem prawie
wybuchnęła śmiechem z radości. Mężczyzna na scenie
był pięknie zbudowany i nie miał brody - naprawdę
pasował do swojego cudownego głosu. Westchnęła jak
zahipnotyzowana. Nieczęsto się zdarza, aby marzenia
spełniały się w rzeczywistości.
4
Mac McHale ogarnął wzrokiem publiczność i poczuł
się naprawdę dumny, gdyż brawa trwały dłużej niż
standardowe oklaski dla zwyczajnych mówców.
„Zasłużyłem na dobre cygaro - pomyślał. - Podobało
im się”.
- Doktor McHale będzie odpowiadał na państwa
pytania podczas następnych piętnastu minut - oświadczył
przewodniczący, tęgi, łysiejący lekarz, ubrany w
brązowy garnitur. - Tym wystąpieniem zakończyliśmy
wykłady dla Amerykańskiej Akademii Kardiologów.
Zakosztujcie państwo smaku nocnego życia w Chicago.
Proszę jednak uważać na przeziębienie podczas tych
kwietniowych, deszczowych dni.
Mac wszedł na prowadzące do holu schody wyłożone
dywanem. Mężczyzna idący za nim poklepał go po
ramieniu.
- Dobra robota, Mac. Dałeś nie tylko doskonały
wykład z medycyny, ale i świetne przedstawienie. Jak
zwykle!
- A kto powiedział, że serce świni jest nieciekawe?
Uśmiechnięty i zrelaksowany McHale ruszył w sam
środek tłumu przepychających się, żądnych pytań
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin