doświadczenie Eucharystii.doc

(32 KB) Pobierz

Br. Marcin Orliński

Kurs IV

Moje przeżywanie Eucharystii.

 

              Tak naprawdę, to dopiero w wieku 17 lat zacząłem dojrzalej przeżywać moje spotkanie z Eucharystycznym Panem. Wcześniej uczęszczałem na Mszę św., bo rodzice kazali. Niejednokrotnie nie chciało mi się na Nią iść. Uważałem to za stratę czasu. Z tego okresu pamiętam do dzisiaj słowa mojego taty, które wypowiedział do mnie podczas jednej z Mszy św. Byłem wtedy jeszcze chłopcem, trzymał mnie na ręku i gdy się nudziłem, rozglądałem się po kościele, rzekł do mnie z ojcowską serdecznością: Patrz synku, jaka tam jest piękna Bozia – wskazywał wówczas na wielki, piękny Krzyż z Panem Jezusem, który wisiał w prezbiterium nad Ołtarzem. Jestem wdzięczny mojemu tacie za te słowa, które zapadły mi głęboko w sercu. Dziś, uczestnicząc każdego dnia w Eucharystii we wspólnocie franciszkańskiej, często kontempluję Krzyż franciszkański, który znajduje się w naszej seminaryjnej kaplicy. Również jest piękny, wielki i wisi w prezbiterium nad Ołtarzem, z tą różnicą, że Pan Jezus nie jest na nim umęczony, ale jakby zmartwychwstały. Kontemplacja tego Krzyża pomaga mi przeżyć Eucharystię, uświadamia mi tą wielką, nieogarnioną, nieskończoną, bezinteresowną miłość Pana Jezusa do mnie i do całego rodzaju ludzkiego.

              Uczę się cały czas stawiać Eucharystię na I miejscu każdego dnia. Do tego potrzebna jest mi osobiście i każdemu człowiekowi mocna wiara i miłość. O przymnożenie tych cnót proszę Pana podczas każdego mojego spotkania z Nim. Podczas przygotowania do Eucharystii stawiam sobie zawsze pytanie, czy ja kocham mego Pana tą samą miłością, co On mnie, czy w ogóle jestem w Nim zakochany. I za każdym razem stwierdzam, że Go kocham, tylko że ta moja miłość jest niedoskonała. Często jest ona egocentryczna, interesowna, bez ofiary. I dlatego też zawsze wzbudzam w sobie intencję, prosząc Pana, aby przymnażał mi nie tylko wiary w to, że On prawdziwie jest obecny w Eucharystycznym Chlebie, ale również proszę o wzrost mojej miłości, o jej oczyszczenie, o to, aby każdego dnia stawała się coraz bardziej miłością na wzór Jego miłości.

              Eucharystia jest dla mnie pokarmem, ale i zarazem lekarstwem, czyli mówiąc w skrócie, Chlebem grzeszników. Akt pokuty, który jest na początku każdej Eucharystii, za każdym razem przypomina mi o mojej grzeszności, o potrzebie miłosierdzia Dobrego Ojca. Taką postawę też staram się przyjmować. Jestem słabym człowiekiem w drodze, potrzebuję pokarmu, aby nie zasłabnąć w tej drodze do Domu Ojca. Świadom, że na tej drodze czyhają na mnie różne pułapki, jeszcze bardziej lgnę do mego Pana, który posila mnie podczas każdej Świętej Uczty. Ten Chleb mnie umacnia. Bez Niego niemożliwa byłaby realizacja mojego powołania.

              Ważnym momentem podczas Eucharystii jest Liturgia Słowa Bożego. Tutaj też jest potrzebna wiara, o którą w każdej Mszy św. proszę, a mianowicie wiara w to, że to sam Pan Jezus przemawia do mnie. To Słowo Boże jest niejednokrotnie ostrzejsze niż miecz obosieczny, przeszywa Ono moją duszę i wtedy rodzi się bunt, bo dotknęło Ono jakiejś chorej części mojego serca. Na początku buntuję się, jestem zły na kapłana, przez którego Pan przemawia, ale po opadnięciu emocji, po dłuższej refleksji, zazwyczaj przychodzi dziękczynienie Panu za tą łaskę, za ten bodziec do nawrócenia. Słowo to zawsze jest też miłosierne, nigdy nie potępia grzesznika, ale zawsze daje szansę powrotu do Dobrego Ojca. Mało tego, nie tylko daje szansę, ale wręcz walczy z wielką delikatnością, abym poprzez nawrócenie stawał się coraz bardziej Dzieckiem Bożym i żył coraz pełniejszą radością i pełniejszym pokojem. Wierzę również, że jest Ono drogowskazem na każdy mój dzień, kieruje Ono mnie na drogę prowadzącą do Królestwa Bożego.

              Po Liturgii Słowa przychodzi moment na ofiarowanie darów. Jest on dla mnie ważny. Wtedy składam na patenie razem z chlebem eucharystycznym wszystkie moje radości, dziękczynienia z danego dnia, także moje smutki, niepowodzenia, wszelkie trudności i niepokoje. Składam to wszystko na ołtarzu w duchu wiary, ufny w to, że Pan przyjmie te moje dary, oczyści je, uświęci i pobłogosławi.

              Gdy przychodzi moment przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa, wówczas wielbię Pana w myślach słowami: Bądź uwielbiony Panie za to, że każdego dnia przychodzisz do mnie, że ukrywasz się pod tą pokorną postacią chleba, że jesteś dobry jak chleb. W tym momencie uświadamiam sobie również szczególną obecność Ducha św., gdyż przychodzi On na słowa kapłana: Uświęć te dary mocą swojego Ducha, i to Jego mocą dokonuje się przeistoczenie. Można powiedzieć, że kapłan wręcz ociera się o Ducha św.

              Eucharystia jest też miejscem pojednania. Jest to również ważny moment dla mnie. Wtedy jest miejsce na podanie ręki braciom i powiedzenia prosto w oczy: Pokój z Tobą. Niekiedy za tymi słowami kryją się inne słowa. Np.: Przepraszam Cię za mój gniew, za to, że zawiodłem Cię, że nie dotrzymałem słowa, że obmawiałem Cię. W seminarium jest nas około 80 kleryków, każdy ma inny charakter i temperament i nie zawsze wszyscy się ze sobą dogadują, nieraz zdarza się nam pokłócić, bo nie jesteśmy aniołami, tylko zwykłymi ludźmi.

              Centrum każdej Eucharystii jest oczywiście Komunia św. Wówczas po wyznaniu, że nie jestem godzien przyjąć Pana do swego serca, bo jestem grzesznikiem, a On jest święty, ufny jednak w Jego miłosierdzie idę przyjąć Go do swego serca, jak Lekarza, który ma moc uzdrawiać mnie z wszelkich chorób i dolegliwości.

              Podczas dziękczynienia ofiaruję Tą Niepokalaną Hostię Najświętszej Maryi Pannie w Jej niepokalane ręce ku chwale Trójcy Przenajświętszej, ku Jej chwale oraz za potrzeby moje i moich najbliższych, a więc rodziców, rodzeństwo, dziadków, przyjaciół, współbraci, wszystkich, którzy polecali się mojej modlitwie, za tych, którym ja obiecałem modlitewne wsparcie oraz za tych, którzy jej potrzebują. Proszę również Pana, aby namaszczał mnie swoim Duchem, abym pełen wiary, nadziei, miłości, mocy, odwagi, pokoju i radości mógł Go rodzić na wzór Maryi w życiu tych, do których mnie pośle. Proszę Go o to, aby oświecał, oczyszczał, uświęcał i jednoczył mnie ze sobą coraz bardziej oraz o to, abym z dnia na dzień kochał innych miłością na wzór Jego miłości – abym był dobry, jak chleb.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin