Stefan Kisielewski Pisma wybrane "Sprzysi�enie" Sprawa "Sprzysi�enia" I " I ksi��ki maj� swoje losy". To powiedzenie Terencjusza warto przytoczy�, gdy pisa� wypada o "Sprzysi�eniu", debiutanckiej powie�ci Stefana Kisielewskiego. Pan Stefan - jak go pami�tam - nie przyj��by tego z aprobat�. Broni� �aciny w liturgii, ale jej w pisa� niu nie nadu�ywa�. A jeszcze, gdy m�wi�em: "Ze wszystkich pana powie�ci Sprzysi�enie uwa�am za powie�� najbardziej klerykowsk�" - zaperza� si� i wymawia� z naciskiem: "Pan chce mnie obrazi�". "Prze� praszam - odpowiada�em. - Mam prawo wybiera� z pana dorobku to, co uwa�am za wa�ne z indywidual� nego punktu widzenia". "No, dobrze, niech b�dzie" - przebacza� wielkodusznie. By� libera�em nie tylko z frazesu. Sam chcia� pisa� i m�wi� to, co uwa�a� za swoj� prawd�, ale innym nie zamyka� mordy na k��dki. "Gdy si� bij� - pisa� w okrutnym roku 1953 - mam tylko jedno zmartwienie, �e w ko�cu kogo� zabij� i b�dzie ich przez to mniej. Kocham lwa, �yraf�, pluskw� i much�, a najbardziej much� - bo naj�atwiej j� zabi�". ("Tygodnik Powszechny", nr 398). W jakim czasie i w jakim miejscu - tak czasie historycznym, jak indywidualnym - powsta�o "Sprzy� si�enie"? Zwi�le m�wi o tym notatka w zako�czeniu powie�ci: Warszawa, marzec 1942 - luty 1944. Dwa la� ta w okupowanej przez Niemc�w Warszawie, Warszawie egzekucji ulicznych i p�on�cego getta, gdy s�up ognia p�nocno-zachodniej dzielnicy roz�wietla� ciemno�ci kolejnych nocy. A czas indywidualny? W bele� trystycznej transpozycji rzecz przedstawi� autor w powojennym opowiadaniu "Chcia�em pisa�": "Wst�pi�em w lata wojny jako m�odzieniec, przed kt�rym otworem le�a�a daleka, kusz�ca, pi�kna droga pracy i tw�rczo�ci - a dzi� jestem trzydziestoparoletnim, wykolejonym, nikomu niepotrzebnym m꿽 czyzn�. Jak dokona�a si� ta niepoj�ta przemiana?" (Stefan Kisielewski, "Opowiadania i podr�e", Krak�w 1959, s. 72). St�d proustowska potrzeba rekonstrukcji minionego czasu: m�odo�ci prze�ytej w Warszawie przed wrze�niem 1939 roku. I jeszcze rada Karola Irzykowskiego, kt�rego Kisiel zna� "wr�cz od dzieci�stwa", a w okresie oku� pacji widywa� w "Kuchni Literat�w" przy ulicy Pierackiego (gdzie, m�wi�c nawiasem, mieszka� bohater "Sprzysi�enia"). "Pracujcie, piszcie, my�lcie - radzi� m�odym pisarzom Irzykowski - okupacja to czas da� rowany - nigdy ju� mo�e nie b�dziecie mieli okazji do takiego oderwania si� od �ycia i skupienia wew� n�trznego - po wojnie zn�w si� zacznie literacka gie�da" (Stefan Kisielewski, "Polityka i sztuka", Warszawa 1949, s. 272). I kolejny sprawca "Sprzysi�enia": Czes�aw Mi�osz! "Odegra� w moim �yciu rol� osobliw�: okaza� si� dla mnie Literackim Ojcem. Dzi�ki niemu z muzykanta zosta�em na d�ugie dziesi�tki lat gryzipi�rkiem - rzecz dla mnie nieb�aha" - wspomina� Kisiel w roku 1980. "Przed wojn� by�em muzykiem, lecz pisywa�em te� artyku�y, g��wnie w Giedroyciowym Buncie M�odych, p�niej zwanym Polityk�. A po wrze�niu 39, po kr�tkim okresie je�d�enia towarow� riksz� (dowiedzia�em si� w�wczas, kt�re ulice Warszawy id� pod g�r�), j��em grywa� na fortepianie w knajpach, kawiarniach, w szkole gimnastycznej. I oto nagle Mi�osz w owej Kuchni Literat�w proponowa� zacz�� pi� sanie. Dysponowa� jakimi� sekretnymi funduszami, raz i drugi co� ode mnie kupi�, niby szkic, niby nowel� filmow� (na przysz�o��...) A potem, kiedy w roku 1942 zacz��em pisa� ni st�d, ni zow�d powie��-worek "Sprzysi�enie", Mi�osz pom�g� mi mocno. Da� zadatek (!) i zosta� pierwszym czytelnikiem, wreszcie sprzeda� powie�� okupacyjnemu milionerowi p. W�adys�awowi Ry�cy, kt�rego by� agentem. Ry�ca, cz�owiek wielkich interes�w, opartych przewa�nie na lekcewa�eniu wszelkich okupacyjnych zakaz�w, gra� nic i szlaban�w, wilnianin, adwokat, lokowa� nadmiar forsy w r�kopisach. A �e mieszka� w Piastowie, wi�c powie�� ocala�a z Powstania - wszystko inne posz�o z ogniem!" (Stefan Kisielewski, "Lata poz�acane, lata szare", Krak�w 1989, s. 596-597). Niestety, Irzykowski nie zechcia� zosta� czytelnikiem "Sprzysi�enia"! "Ostatni raz spotka�em Irzy� kowskiego - pisze Kisiel we "Wspomnieniach o klerku heroicznym" - par� tygodni przed powstaniem na ulicy Raszy�skiej. Szed�em w�a�nie do niego na Filtrow�, nios�c mu pot�ny, w marmurkow� tektur� oprawny maszynopis mojej powie�ci "Sprzysi�enie". Wy�uszczy�em pro�b� o przeczytanie. Irzykowski nieufnie spojrza� na dzie�o. Takie grube - poszaleli�cie - sarka� - ja ju� w �yciu dosy� si� naczyta�em - teraz chc� troch� sam pomy�le�. Na moje pokorne nalegania zirytowa� si�. Nie b�d� czyta� - o�wiadczy� - mam teraz wa�niejsze rzeczy na g�owie: organizuj� konspiracyjny turniej szachowy!" (Stefan Kisielewski, "Polityka i sztuka", Warszawa 1949, s. 273-274). Stefan Kisielewski urodzi� si� w Warszawie 7 marca 1911 roku; w roku 1944 mia� lat 33. By� sy� nem Zygmunta Kisielewskiego, nowelisty i powie�ciopisarza; dzia�acza Zwi�zku Zawodowego Literat�w Polskich i polskiego Pen-Clubu. Ojciec przyja�ni� si� z Irzykowskim; przez pewien czas pracowali w re� dakcji "Robotnika". Gdyby wzorem okresu, w kt�rym przysz�o nam �y�, pyta� o pochodzenie spo�eczne syna, odpowied� by�aby taka - i to jest credo Stefana Kisielewskiego wy�o�one w "Sprzysi�eniu": "Zygmunt kocha� Polsk� i Polak�w, a zw�aszcza inteligencj� polsk�, elit� narodu, z kt�rej sam po� chodzi� - kocha�, cho� nie idealizowa� ich bynajmniej: [...] Klimat duchowy inteligencji polskiej by� jego klimatem, trudno - chcia� czy nie chcia�, by� na to skazany - i kocha� t� grup� ludzi niew�tpliwie wysoko rozwini�tych umys�owo i �yj�cych �yciem intelektualnym Zachodu, wielbi�cych Francj�. Zapewne - zbyt nik�y by� ich dorobek tw�rczy, zbyt ma�o znaczyli w �wiecie, lecz przecie� pami�ta� trzeba, �e zu�ywali swe si�y na przetrwanie, na pozostanie sob�, mimo wszystko byli zadziwiaj�co �ywotni, �ywotno�ci� bier� n�, ale niez�omn�: trwali jak niespodziewanie kwiecista wyspa na szarym nurcie biedy i prymitywizmu tego kraju nie zagospodarowanego, sennego, pozbawionego rozmachu nawet w egoizmie i walce o byt, kraju bez przemys�u, bez fabryk, bez dr�g, bez warsztat�w, cywilizacji, rzuconego jakby okrutnym �artem po� mi�dzy gigantyczne obc�gi germa�sko-rosyjskie jako jaki� teren przej�ciowy, nieindywidualny, nizinny szmat ziemi, przez kt�ry przetacza�y si� zawsze wrogie, obce pot�gi..." Kazimierz Wyka w g�o�nej ksi��ce "Pogranicze powie�ci" og�osi� by� studium po�wi�cone powie�� ciom napisanym przez autor�w rocznika 1910 i jego okolic, kt�re okre�li� jako "Rozrachunki inteligenckie", zaliczaj�c do tej odmiany cztery powojenne ksi��ki: "Drewnianego konia" Kazimierza Brandysa, "Jezioro Bode�skie" Dygata, "Sedan" Paw�a Hertza oraz "Sprzysi�enie" Kisielewskiego. (Do tego mo�na by dopi� sa� najwnikliwsz� powie�� o polityce minionej epoki, jak� by�y "Mury Jerycha" Tadeusza Brezy, powitane z entuzjazmem przez Kisiela!). Po latach Stefan Kisielewski oburza� si� na Wyk�: "By� to taki schemat krytyk potrzebuje schematu. Ale moim zdaniem ja nie pasowa�em do tamtych". W tej sprawie Kisiel mia� racj� i jej nie mia�! "Sprzysi� �enie" nie pasowa�o do formu�y: "Literatura kajaj�cego si� inteligenta", to pewne! Ale te� Kazimierz Wyka widzia� dysjunkcj�. "Kto najg��biej zanurzony w inteligenckim roztworze?" - pyta�. "Niew�tpliwie Stefan Kisielewski i jego "Sprzysi�enie". Dlatego, poniewa� z prawa inteligenta do korygowania na w�asn� r�k� wyci�gn�� on najdalej si�gaj�ce wnioski my�lowe i wed�ug nich przede wszystkim konstruuje swoj� po� wie�� na jej wszystkich kondygnacjach". Wyka wykazywa� dystans wobec tej postawy. "O warto�ci postawy inteligenckiej rozstrzygn�a za nich historia, im za� pozosta�y tylko w d�oni silne, bardzo kusz�ce - konwencje literackie. Z tego sznura Dygat skr�ca skakank�, Brandys bat na wszystkich mieszcza�skich synk�w, opr�cz synka ulubionego, Hertz paragraf oskar�ycielski dziwnie nieraz podobny do ornamentacyjnego ozdobnika. Jeden Kisielewski nie zw�tpi�, �e zapl�t�szy ten sznur w paradoksy, odnalaz� tym sposobem najpewniejsz� miar� swojej dro� gi". (Kazimierz Wyka, "Pogranicze powie�ci", Krak�w 1948, s. 213, 229-230). II Ksi��ka napisana - a tym bardziej wydana - zaczyna �y� bytem niezale�nym od autora: wchodzi w obieg spo�eczny. Nigdy nie mo�na przewidzie�, jakimi si� potoczy koleinami. Stefan Kisielewski napisa� "Sprzysi�enie" poza jakimkolwiek obiegiem literackim, pod okupacj� niemieck�. Ale ju� pierwszego z czytelnik�w rozdra�ni�a klerykowska postawa pisz�cego. "Jak mo�esz pi� sa� takie rzeczy! - krzycza�. Takie rzeczy teraz. Czy ty wiesz, co si� dzieje w Warszawie? Tu lada chwila wybuchnie powstanie - rozumiesz - wielkie rzeczy si� dziej�, a ty tutaj piszesz jakie� bzdury o wio�nie i mi� �o�ci "Miota� si� jak wariat - nic nie zrozumia� z mojego proustowskiego wysi�ku, aby d�wign�� przesz�o��, aby stworzy� wizj�, aby stworzy� na nowo samego siebie. Nie chcia�em z nim dyskutowa�. - Nie rozu� miesz - powiedzia�em ch�odno". (Stefan Kisielewski, "Opowiadania i podr�e", Krak�w, 1959, s. 77). Teraz, w najwi�kszym skr�cie, par� fakt�w z okresu pomi�dzy napisaniem powie�ci a jej wydaniem. "Powstanie warszawskie. Stop. Postrza� niemiecki, ma�o zaszczytny, bo w plecy, piel�gnuje mnie kolega Zenon Skierski. Stop. Rekonwalescencja w rozm�wnicy ko�cio�a Wizytek. Stop. Niemcy wioz� nas do Pruszkowa. Stop. Jedziemy z Pruszkowa transportem w nieznane, w Skierniewicach nawiewam z poci�gu wraz ze starsz� pani�, wdow� po Stanis�awie Brzozowskim. Stop. Siedz� w tych�e Skierniewicach u przy� jaciela, po�wi�caj�c si� p�dzeniu i nie tylko p�dzeniu spirytusu. Stop. 17 stycznia 1945 wkracza Armia Czerwona. Stop. W trzy dni p�niej, w trzaskaj�cy mr�z id� pieszo do Warszawy (70 km). Stop. War� szawa - martwa, �nie�na ...
banduras1