00:00:06:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:10:"Nie zachowuj się jak hipokryta, 00:00:14:który myli, że może|ukryć swoje słaboci, 00:00:18:głono cytujšc Koran". 00:00:22:Hafez, XIV-wieczny poeta irański. 00:01:00:FILM OPARTY NA FAKTACH 00:01:14:W ROLI GŁÓWNEJ: 00:01:31:UKAMIENOWANIE SORAYI M. 00:01:47:W POZOSTAŁYCH ROLACH: 00:03:39:MUZYKA: 00:03:38:...po upadku przeklętego Shah, 00:03:41:w Iranie nastšpiło wiele|radykalnych zmian... 00:03:53:ZDJĘCIA: 00:05:14:NA PODSTAWIE POWIECI: 00:05:25:SCENARIUSZ: 00:05:35:REŻYSERIA: 00:06:43:Zatrzymaj się tu. 00:06:49:Może mi pan pomóc? 00:07:03:To chłodnica. Przegrzała się. 00:07:06:Na drogach panujš ciężkie warunki|i chłodnice często wysiadajš. 00:07:10:Zajmę się tym jutro. 00:07:13:Ale ja potrzebuję dostać się|do granicy przed zmrokiem. 00:07:19:- Zapłacę panu dodatkowo.|- Nie chodzi o pienišdze. 00:07:22:- Po prostu dzisiaj nie|pracuję. - Dlaczego? 00:07:25:Jestem zmęczony. 00:07:37:Proszę przyjć póniej.|Zobaczę, co da się zrobić. 00:07:42:Wystarczy, że dotrę|do granicy. 00:07:45:Do granicy. Rozumiem. 00:07:48:Jeli się da, to naprawię. 00:07:51:Jest tu jaka kawiarnia? 00:07:54:- Tak. W górę tš drogš.|- Dziękuję. 00:08:00:Mówi pan po angielsku? 00:08:03:Po angielsku? 00:08:05:Muszę mówić szybko. W tej|wiosce dziejš się rzeczy, 00:08:09:o których nie ma pan pojęcia.|Nie może im to ujć na sucho. 00:08:13:Tym... Diabłom! 00:08:16:Proszę nie zwracać na niš|uwagi. Jest stara i szalona. 00:08:20:- Chyba twoi przodkowie!|- Bezużyteczna kobieto! 00:08:23:Dyskutujesz teraz z obcymi?|Precz nam z oczu! 00:08:26:Id! 00:08:33:Szanowny panie, jako|burmistrz tej wioski, 00:08:35:serdecznie pana witam. 00:08:37:Wraz z naszym mullahem chcielibymy|zaprosić pana na niadanie. 00:08:41:Moim obowišzkiem jest|witanie nowo przybyłych. 00:08:47:Dziękuję, ale jestem tu dlatego,|że samochód mi się zepsuł. 00:08:52:Mam też pracę do zrobienia. 00:08:55:Znaczy się jakš pracę? 00:09:00:Papierkowš. 00:09:03:No tak, papierkowš! 00:09:06:Jest pan księgowym? 00:09:10:Dziennikarzem. 00:09:13:Pana akcent... Z jakich|rejonów pan pochodzi? 00:09:19:Wracam do Francji.|Tam włanie mieszkam. 00:09:23:Nasz Ayatollah,|błogosławiony Imam Khomeini, 00:09:26:spędził nieco czasu|we Francji. 00:09:29:Życzliwie go tam przyjęto. 00:09:32:Ale z pewnociš jest|pan głodny. Zapraszamy. 00:09:35:Doceniam to, ale zmuszony|jestem odmówić. 00:09:41:To może chociaż herbaty? 00:09:44:Może następnym razem. 00:11:56:Czy kto pana widział? 00:12:01:Co się stało? 00:12:03:Wszystko w porzšdku.|Kocham was, dziewczynki. 00:12:06:Chod, zobacz...|To nasz goć. 00:12:10:Napije się ze mnš herbaty,|a wy będziecie się bawić. 00:12:14:Chodcie, kochaniutkie. 00:12:17:Nie martw się. Będę tutaj. 00:12:22:Proszę im wybaczyć.|Tyle już przeszły... 00:12:25:- To pani córki?|- To córki mojej siostrzenicy. 00:12:30:Sorayi. 00:12:32:Ja jestem Zahra. 00:12:35:Zahra... 00:12:40:Jeste szalona, Zahro? 00:12:45:Oni tak uważajš. 00:12:48:A to? Kawałek koci? 00:12:51:I zapraszasz obcego|do swojego domu? 00:12:55:Muszę się z nimi zgodzić. 00:12:59:Proszę usišć. 00:13:04:Zaparzę panu herbaty, a pan|zdecyduje, kto jest szalony. 00:13:09:Ja, czy oni. 00:13:23:Papierosa? 00:13:33:Czy Ayatollah nie zabronił|kobietom palić? 00:13:46:Dzi już jestem stara. 00:13:49:O sto lat starsza,|niż wczoraj. 00:13:52:Ale potrafię odróżnić,|co jest dobre, a co złe. 00:13:57:To, co stało się tu|wczoraj, było złe. 00:14:02:Wczoraj? 00:14:07:Diabeł we własnej osobie|opętał to miasto. 00:14:14:A łaskawy Allah wie o tym. 00:14:16:Jeli taka będzie jego wola,|pan też się o tym dowie. 00:14:24:Niech pan włšczy|swoje urzšdzenie. 00:14:27:Kobiecy głos nie ma tu|żadnego znaczenia. 00:14:31:Dlatego chcę, żeby pan|zabrał mój głos ze sobš. 00:14:46:Niby dlaczego mam|ciebie wysłuchać? 00:14:49:Dlatego że mówisz, iż głos|kobiety tym kraju 00:14:52:nie ma już|żadnego znaczenia? 00:14:55:Wysłuchaj najpierw tego,|co chcę ci powiedzieć. 00:14:57:Wtedy będziesz|wiedział, dlaczego. 00:15:10:W tym miecie mieszkajš mężczyni,|którzy sš jak dzikie psy. 00:15:16:Ich polowanie zaczęło się|niedawno, od męża Sorayi, Aliego. 00:15:24:Soraya się zgodzi jeli wie,|co jest dla niej dobre. 00:15:27:Tak, ale kobiety sš uparte.|Winny to wiedzieć o swojej żonie. 00:15:32:- Musisz jš przekonać.|- To wola boża. 00:15:35:- Nie! Przekonaj jš. Nie ma|żadnego wyboru! - To wola boża. 00:15:39:Nie "wolubożuj" mi tu! 00:15:42:Nie jeste większym|mullahem ode mnie. 00:15:45:(Mullah - Uczony w Koranie) 00:15:48:Mam dowód, że|siedziałe w więzieniu. 00:15:53:Wy, którzy popełnilicie zbrodnie|pod władzš Shah jestecie wolni, 00:15:57:ale w przyszłoci nie będzie|tolerancji dla takich występków. 00:16:05:- Grozisz mi?|- Po prostu pamiętaj... 00:16:10:Kto zna prawdę o tobie. 00:16:18:Mylimy podobnie. 00:16:20:Ale co do Sorayi - jej nie|byłbym taki pewien. 00:16:24:Więc spraw, żeby był pewien.|Przekonaj jš. 00:16:48:Zobacz, kto idzie.|Nasz "więty" mullah. 00:17:01:Pokój z wami, drogie panie. 00:17:15:Soraya? 00:17:19:Jak się dzisiaj miewasz? 00:17:22:Aliego nie ma w domu. 00:17:29:Chciałbym porozmawiać z tobš. 00:17:33:Piękne masz córki. 00:17:40:Nigdzie nie odchodcie, dobrze? 00:17:54:Ali skarżył się na ciebie. 00:17:58:Mówił, że nie rozmawiasz|z nim, że go zaniedbujesz. 00:18:03:Że go porzuciła...|Przecież jest twoim mężem. 00:18:08:Ma do ciebie wszelkie prawo. 00:18:12:Nie możesz mu niczego odmawiać. 00:18:15:Ali jest moim mężem od 20 lat.|A teraz obrócił moich synów 00:18:18:przeciwko mnie. 00:18:24:Spotkał kobietę,|którš chce polubić, 00:18:29:ale nie zdoła|utrzymać dwóch żon. 00:18:32:Zostawi ci dom, meble, córki 00:18:38:i małe poletko pod uprawę. 00:18:43:Jednakże nie da ci|ani grosza więcej. 00:18:45:Ten malutki domek i skaliste pole|to za mało, bym utrzymała córki. 00:18:49:Jego oferta jest szczodra. 00:18:56:Jest jeszcze co. 00:18:59:Nie ma to nic|wspólnego z Alim. 00:19:04:Będę wspomagał ciebie|i twoje córki. 00:19:12:Oczywicie honorowo. 00:19:15:Zapłacę ci za wizyty u mnie.|Poznamy się lepiej. 00:19:24:Z czasem... 00:19:27:znasz to słowo - sigheh... 00:19:30:Tymczasowa żona. 00:19:33:Zwyczaj w pełni|dopuszczalny przez islam. 00:19:37:Wyno się! 00:19:39:Co to ma znaczyć?!|To prywatna rozmowa! 00:19:42:Opuć natychmiast ten dom. 00:19:45:Sheikhu Hassanie, nasz mullahu,|lub kimkolwiek jeste... 00:19:49:Albo postawię na nogi całš wioskę!|Powiniene się wstydzić! 00:19:52:Hańbisz więtš księgę,|którš przy sobie nosisz. 00:19:57:Niczego nie rozumiesz, Zahro.|Prawdziwie szanuję Sorayę! 00:20:03:Przyszedłem tu, majšc|czyste intencje! 00:20:06:Jedynš czystš rzeczš|jest twoja żšdza! 00:20:08:Sigheh? więta dziwka?|Jak miesz! 00:20:12:Niech gniew boży|spłynie na ciebie! 00:20:15:Niech kostucha nęka ciebie i twoje|następne trzy pokolenia! Wynocha! 00:20:20:Wiedmy... 00:20:22:Wasz jad wróci do ciebie|z podwójnš siłš. 00:20:25:Do ciebie też! 00:20:28:Zaczekaj, a się przekonasz. 00:20:31:Obie się przekonacie. 00:20:40:Co jest z twoim małżeństwem?|Czy Ali wcišż chodzi do prostytutek? 00:20:45:Kim jest ta druga kobieta?|Sypiasz z nim? 00:20:51:Dajesz mu to, co|się mu należy? 00:20:54:Ludzie gadajš, że nie. 00:20:59:Odpowiedz mi. 00:21:12:Zabrał mi wszystko,|co posiadam. 00:21:16:Nie mam już nic|do zaoferowania. 00:21:22:Rozwód. 00:21:24:To mu daj. 00:21:26:I mam zostać sigheh Hassana,|żeby moje dzieci nie głodowały? 00:21:30:Nie. Nie zrobię tego. 00:21:41:Ta dziewczyna z miasta.|Kim ona jest? 00:21:44:Mehri. 00:21:47:Na imię ma Mehri. 00:21:51:Tędy. 00:21:55:Spokój tam! 00:21:57:Ma czternacie lat. 00:21:59:I bystre spojrzenie. 00:22:12:Jej ojciec jest lekarzem.|Bogatym. Majš go powiesić. 00:22:20:Ali obiecał mu pomóc. 00:22:28:- W zamian za córkę? - Jestem|pewna, że tak uzgodniono. 00:22:43:MIERĆ 00:22:46:- Skšd wiesz to wszystko?|- Chwalił się swoim synom. 00:22:50:Zupełnie jakby chciał, żeby|go za to podziwiali. 00:23:01:Zaplanowali to razem.|Ali i mullah. 00:23:04:Musimy się pilnować. 00:23:33:Zawstydziła mnie, kobieto.|W moim własnym domu. 00:23:38:Przed obliczem bożego wysłannika!|Teraz jestem pomiewiskiem! 00:23:44:Jak miała?! 00:23:53:Ucisz jš. 00:23:58:Mullah Hassan przyszedł|tutaj z ofertš 00:24:02:rozwodu dla waszej|matki, a ona odmówiła! 00:24:07:Kobieta, która nie jest|w stanie zapewnić mięsa rodzinie. 00:24:10:Nie dajesz mi pieniędzy.|Nie zrobię mięsa z ryżu. 00:24:13:U Mehri mięso zawsze jest|na stole. I nie tylko. 00:24:18:Ona wie, co to|znaczy być żonš. 00:24:20:Nie mów o niej. 00:24:24:Możemy przeprowadzić się do|miasta, bliżej mojej pracy. 00:24:27:Moglibycie zostać|strażnikami rewolucjonistów. 00:24:30:Doć. 00:24:33:Ojcze, czy możemy|pójć z tobš? 00:24:35:Oczywicie. Nic dobrego|was tu nie czeka. 00:24:39:Ale ta kobieta nie chce|uszczęliwić swojego męża i synów. 00:24:43:Czemu nie chcesz|pozwolić nam odejć? 00:24:45:Tylko chłopcy?|A co z córkami? 00:24:50:Nie zamierzam pozwolić,|aby moje dzieci głodowały! 00:24:54:Masz obowišzki. 00:24:56:Jako mšż. Jako ojciec. 00:24:59:Wedle prawa i woli Boga|nie możesz nas porzucić! 00:25:02:A co ze mnš?|Twojš żonš! 00:25:08:Twój mullah owiadczył mi się. 00:25:13:Tak. 00:25:16:Zupełnie, jakbym była dziwkš! 00:25:19:Co z ciebie za mšż? 00:25:22:Gdzie się podział twój|honor? Twoja godnoć? 00:25:25:Nie mów tak do ojca! 00:25:33:Posprzštaj to. 00:25:41:Posprzštaj ten bałagan! 00:25:49:Wstawaj! 00:26:20:Będziesz mi winna|za to 25 tomanów. 00:26:26:To męski wiat. Nigdy|tego nie zapominajcie. 00:26:33:Dokšd to? 00:26:34:- Idziemy.|- Gdzie się wybierasz?! 00:26:49:Nie patrz tak na mnie. 00:...
shinigami19