Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 33 - Na ścieżkach snów.pdf
(
871 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Pedersen Bente - Raija ze \234nie\277nej krainy 33 - Na \234cie\277kach sn\363w)
BENTE PEDERSEN
NA
ĺ
CIE
ņ
KACH SNÓW
1
Przypłyn
ħ
ły statki z zachodu. Zd
ĢŇ
yły w ostatniej chwili. Raija stała na nabrze
Ň
u,
kul
Ģ
c si
ħ
z zimna. Przygl
Ģ
dała si
ħ
Jelizawiecie, która z wypiekami na twarzy czytała
pozdrowienia od stryja. Nawet nie marzły jej r
ħ
ce - r
ħ
kawiczki le
Ň
ały u jej stóp.
Na moment Raija ujrzała przed oczami twarz autora listu. Słowa tego człowieka
potrafiły rozgrzewa
ę
. Oczy tak
Ň
e. I r
ħ
ce...
Czy z czystej przekory losu tak wyra
Ņ
nie zachowała w pami
ħ
ci jego obraz?
Zapomniała przecie
Ň
pół
Ň
ycia. Wymazała tak wiele twarzy, które powinna pami
ħ
ta
ę
, równie
Ň
z okresu sp
ħ
dzonego w Rosji. Ale nie twarz Wasilija.
Z przekory?
Poszukała wzrokiem Jewgienija. Jego widok zawsze wypełniał j
Ģ
spokojem.
Pozwoliła skrzydłom duszy nie
Ļę
si
ħ
w innych kierunkach ni
Ň
ku niemu, ale to on był jej
opok
Ģ
. Przy nim zakotwiczyła. Tej zimy, której tak wypatrywała, Raija b
ħ
dzie wie
Ļę
spokojne
Ň
ycie.
Morze Białe zaczynało zamarza
ę
. Wkrótce droga na zachód zostanie zamkni
ħ
ta.
B
ħ
dzie mo
Ň
na tam pofrun
Ģę
tylko my
Ļ
lami, które nie potrzebuj
Ģ
wiatru w
Ň
aglach.
Raija zamkn
ħ
ła oczy i ukazał jej si
ħ
obraz jałowego, stromego wybrze
Ň
a. To na pewno
nie krajobraz z Rosji. Wydobył si
ħ
z mroku niepami
ħ
ci. Płyn
Ģ
ł ku niej. Nieprzymuszony. Po
prostu si
ħ
pojawił. Raija patrzyła. Zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e to nie wytwór czystej fantazji,
Ň
e
ju
Ň
to gdzie
Ļ
widziała,
Ň
e to miejsce istnieje. Istnieje równie
Ň
w niej samej. Musn
ħ
ła je
wzrokiem i zapami
ħ
tała, a potem wypu
Ļ
ciła na wolno
Ļę
niczym oddech wiosny ku
nadchodz
Ģ
cej zimie.
Obserwowała, jak Jelizawieta składa list, widziała jej białe, ruchliwe dłonie. Wasilij
był dla dziewczyny jak Bóg - kim
Ļ
wi
ħ
cej ni
Ň
stryjem, nawet kim
Ļ
wi
ħ
cej ni
Ň
ojcem. Bogiem.
Raija musiała cierpliwie wysłucha
ę
Jelizawiety powtarzaj
Ģ
cej słowa Wasilija. Jak
rozbrzmiewaj
Ģ
tu, w zimnym Archangielsku.
Domy
Ļ
lała si
ħ
,
Ň
e Wasilij za po
Ļ
rednictwem bratanicy napisał do niej. Ju
Ň
zanim
Jelizawieta otworzyła usta, Raija mogła usłysze
ę
głos Wasilija. Przemawiał do niej z
odległego Finnmarku.
Słyszała jego t
ħ
sknot
ħ
, unosz
Ģ
c
Ģ
si
ħ
na skrzydłach mew. Ale zimowe niebo
znajdowało si
ħ
wysoko.
Zaszele
Ļ
cił brzeg spódnicy Toni, który zamarzł i ocierał si
ħ
o jej nogi, kiedy szła.
Dotkn
Ģ
ł te
Ň
nóg Raiji.
- Nowiny? - spytała przyjaciółka. Mrugn
ħ
ła do Jelizawiety. - Znalazł sobie kogo
Ļ
w
Norwegii ten twój stryj? Nic na ten temat nie wspomniał w li
Ļ
cie do Olega.
Raij
ħ
Ļ
cisn
ħ
ło w piersi. Nie powinno. Nie było powodu, dla którego pytanie Toni
miałoby jej sprawi
ę
przykro
Ļę
. Mimo to poczuła ból.
Dobrze,
Ň
e Jewgienij nie wie, jak blisko niej znalazł si
ħ
teraz Wasia. Kiedy mieszkali
w tym samym mie
Ļ
cie, był jakby za oceanem. Teraz w
Ļ
lizn
Ģ
ł si
ħ
niemal pod jej skór
ħ
. Płyn
Ģ
ł
razem z jej krwi
Ģ
. I stał si
ħ
mo
Ň
e bardziej niebezpieczny.
- Lina znikn
ħ
ła - oznajmiła Toni
Ģ
z powag
Ģ
w oczach. Zni
Ň
yła głos, daj
Ģ
c Jelizawiecie
do zrozumienia, by zostawiła je same. Sprawa była poufna i powinna pozosta
ę
mi
ħ
dzy ni
Ģ
i
Raij
Ģ
. - Wyjechała z jakim
Ļ
rybakiem. Zabrała ze sob
Ģ
chłopca. Prosiła Wasilija, by przekazał
Olegowi,
Ň
e ju
Ň
nie jest jej potrzebny. I
Ň
e Olai tak
Ň
e go nie potrzebuje...
- Olega?
- Tak. Niezupełnie j
Ģ
rozumiem - rzekła Toni
Ģ
. - Zało
Ňħ
si
ħ
,
Ň
e co do małego, to si
ħ
myli. Oleg kocha tego chłopca. I ja te
Ň
. Czy mo
Ň
na nie lubi
ę
dzieci? Nie takiego słodkiego
brzd
Ģ
ca, jakim jest Olai. To nawet nie wymaga wspaniałomy
Ļ
lno
Ļ
ci. I chocia
Ň
Ň
al mi Olega,
to musz
ħ
przyzna
ę
,
Ň
e si
ħ
ciesz
ħ
. Ze wzgl
ħ
du na mnie i na Lin
ħ
. Nie mo
Ň
na przez całe
Ň
ycie
pozostawa
ę
w cieniu wcze
Ļ
niejszej miło
Ļ
ci. Nie mo
Ň
na zadowala
ę
si
ħ
resztkami, bo to jakby
hamowa
ę
własny rozwój...
Raija zmarzła. Nie wzi
ħ
ła peleryny, poniewa
Ň
coraz bardziej broniła si
ħ
przed jej
noszeniem. Przed owijaniem si
ħ
tym czarnym wełnianym materiałem, który chronił przed
chłodem.
Miała kilka takich okry
ę
. Ludzie układali o niej i o czarnej pelerynie pie
Ļ
ni. Czynili z
niej kogo
Ļ
, kim nie była. Nie mogła si
ħ
chowa
ę
za t
ħ
peleryn
ħ
. Kiedy j
Ģ
nosiła, przestawała
by
ę
realn
Ģ
Raij
Ģ
.
Lepiej marzn
Ģę
, ni
Ň
sta
ę
si
ħ
dla obcych legend
Ģ
.
Oleg tracił by
ę
mo
Ň
e jeszcze jedno dziecko. Raija zdawała sobie spraw
ħ
, co przyjaciel
prze
Ň
ywa. Wydawało jej si
ħ
,
Ň
e cierpiała nawet bardziej ni
Ň
on. Chocia
Ň
nie wiedziała
dokładnie, jak czuj
Ģ
i my
Ļ
l
Ģ
m
ħŇ
czy
Ņ
ni. To kobiety rodz
Ģ
dzieci. Czuła sił
ħ
miło
Ļ
ci, któr
Ģ
ona
sama darzyła Michaiła. Za skał
Ģ
, która skrywała przeszło
Ļę
, kryły si
ħ
dzieci, które straciła...
Odsun
ħ
ła to od siebie...
Nie chciała bra
ę
na siebie bólu Olega. To do niej niepodobne, ale teraz odsun
ħ
ła od
siebie cudze kłopoty. Oddaliła si
ħ
od Toni i jej zmartwie
ı
. Nie była w stanie podtrzyma
ę
jej
na duchu. Nie umiała jej wesprze
ę
. Nie teraz.
Nie szukała te
Ň
towarzystwa Jelizawiety. Nie mogła nawet dzieli
ę
rado
Ļ
ci.
Kiedy zamkn
ħ
ła oczy, wokół zapanowała zima. Czas ciemno
Ļ
ci. Mróz. Morze Białe
pokryte
Ļ
niegiem.
Jewgienij!
Lecz jej niemy krzyk nie dotarł do niego. Kiedy poszukała m
ħŇ
a wzrokiem, ujrzała
tylko jego szerokie plecy. Spieszył si
ħ
. Nie miał tu dla niej czasu. Zobaczyła Olg
ħ
i Michaiła
obejmuj
Ģ
cych swych ojców. Dostrzegła Jewgienija, zapragn
ħ
ła móc swych m
ħŇ
czyzn
zaci
Ģ
gn
Ģę
do domu. By
ę
kobiet
Ģ
, matk
Ģ
. Ale port stanowił
Ļ
wiat Jewgienija, w którym m
ĢŇ
jej nie potrzebował.
Fałdy spódnicy powiewały na silnym wietrze, kiedy Raija prowadziła dzieci z
powrotem. Jej spojrzenie wydawało si
ħ
czarne jak w
ħ
giel. Jewgienij tego nie zauwa
Ň
ył, ale
synek rozpłakał si
ħ
, kiedy złapała go za r
ħ
k
ħ
i poci
Ģ
gn
ħ
ła za sob
Ģ
. Olga podreptała z tyłu, ss
Ģ
c
koniuszek r
ħ
kawiczki. Wiatr zwiał chust
ħ
z głowy Raiji, kiedy w
ħ
drowała w
Ģ
skimi zaułkami
do domu Toni. Nie wiedziała, czy przyjaciółka wróciła do siebie, ale stajnia w ka
Ň
dym razie
powinna by
ę
otwarta.
Raija nie mogła ju
Ň
dłu
Ň
ej znie
Ļę
zapachu morskiej wody ani
Ļ
ladów, jakie
pozostawiały wolne wiatry na barwnych
Ň
aglach, ani my
Ļ
li o kraju znajduj
Ģ
cym si
ħ
hen
daleko.
Kiedy to si
ħ
zacz
ħ
ło? Kiedy zrodził si
ħ
ten ból w piersi? Ten głos, który szeptał gdzie
Ļ
w gł
ħ
bi duszy...
Łatwo mo
Ň
na by powiedzie
ę
,
Ň
e to z powodu Wasilija. A mo
Ň
e to nieprawda? Czy
zapomniała, poniewa
Ň
cierpienie równie
Ň
kryło si
ħ
w okowach niepami
ħ
ci? Czy i tam
mieszkał ten sam ból?
Raija nie mogła tego wiedzie
ę
. Czasami nawet nie chciała.
W porcie otoczył j
Ģ
jaki
Ļ
obcy zapach. Poruszył w niej co
Ļ
, do czego nie powinna
zbytnio si
ħ
zbli
Ň
a
ę
.
- Wpłyn
ħ
ła ostatnia łód
Ņ
? - spytał Raij
ħ
stajenny, kiedy weszła do stajni. Dzieciaki jak
oszalałe skoczyły w siano, w łagodne obj
ħ
cia zapachu zwierz
Ģ
t. - Całe szcz
ħĻ
cie! Gdyby
Ļ
cisn
Ģ
ł wi
ħ
kszy mróz, jak zwykle o tej porze, nie udałoby si
ħ
ju
Ň
dotrze
ę
do portu. Woda by
zamarzła...
Od tygodni mieszka
ı
cy Archangielska my
Ļ
leli o powrocie bliskich. Cieszyli si
ħ
,
Ň
e
nie nadchodziły mrozy. Wpatrywali si
ħ
w dal, na północ, szukaj
Ģ
c wzrokiem
Ň
agli, które
powinny wyłoni
ę
si
ħ
w miejscu, gdzie niebo i morze spotykały si
ħ
w gor
Ģ
cym pocałunku.
- No, wreszcie dostaniesz swoje ryby - pocieszyła go Raija. Teraz mogła ju
Ň
zdj
Ģę
kurtk
ħ
, rozwi
Ģ
za
ę
chust
ħ
, strz
Ģ
sn
Ģę
włosy w cieple. Uwolni
ę
si
ħ
od tego, co chciało si
ħ
wydosta
ę
z okowów niepami
ħ
ci, a co obudził do
Ň
ycia zapach sprowadzony przez statki.
Stajenny roze
Ļ
miał si
ħ
. Mrukn
Ģ
ł co
Ļ
o tym,
Ň
e chyba jego wiara zbytnio nie ucierpiała.
W gruncie rzeczy nie łamał boskich przykaza
ı
, jadł po prostu to, co bylo. Zreszt
Ģ
nigdy nie
miał tyle mi
ħ
sa, by łamanie postów zamkn
ħ
ło przed nim niebiesk
Ģ
bram
ħ
, za
Ň
artował. Raija
roze
Ļ
miała si
ħ
razem z nim. Dobrze si
ħ
tu czuła.
Ból, t
ħ
sknota, wielka pustka zbladły. Wszystko nagle wydało si
ħ
łatwe.
Po chwili przyszedł Jewgienij, u
Ļ
miechni
ħ
ty i promienny. Musn
Ģ
ł Raij
ħ
pieszczotliwie
dłoni
Ģ
po policzku. Potem wzi
Ģ
ł syna na r
ħ
k
ħ
, wygl
Ģ
dało na to,
Ň
e nie czuł bólu w ramieniu.
Raija wiedziała,
Ň
e zmarszczki na twarzy m
ħŇ
a wkrótce si
ħ
pogł
ħ
bi
Ģ
. Nazywała je
zmarszczkami zimowymi - mrozy przypomn
Ģ
o ramieniu, które stracił. Ból da o sobie zna
ę
.
Stanie si
ħ
niemal widoczny, prawie namacalny.
Prawdziwa zima jeszcze nie nadeszła. To dopiero pocz
Ģ
tek.
- Sanie s
Ģ
pełne skarbów - mrugn
Ģ
ł znacz
Ģ
co Jewgienij. Jego oczy
Ļ
miały si
ħ
.
Czubkiem nosa dotkn
Ģ
ł noska Miszy. Raija zobaczyła, jaki jej
Ļ
wiat staje si
ħ
mały,
Ň
e zajmuje
przestrze
ı
mi
ħ
dzy twarzami m
ħŇ
a i syna.
Do szcz
ħĻ
cia wystarczy tak niedu
Ň
o, a mimo wszystko tak wiele. Dwie ciemne głowy
blisko siebie. Bezwarunkowa miło
Ļę
w dwóch parach ciemnych oczu. Jednego wybrała,
drugiego urodziła.
Wszystko na zachód od Morza Białego, które wkrótce zamarznie, stało si
ħ
niewa
Ň
ne.
Niesko
ı
czenie dalekie. Nie dotyczyło jej. W tej chwili nawet jej my
Ļ
li nie chciały tam
polecie
ę
. Dały odpocz
Ģę
skrzydłom. Rozkoszowały si
ħ
spokojem. Poczuciem bezpiecze
ı
stwa
płyn
Ģ
cym z widoku ojca i syna dotykaj
Ģ
cych si
ħ
czołami.
ņ
agle frachtowca, niczym kolorowe skrzydła, równie
Ň
odpoczywały. Nie łapały
wiatru.
Michaił chciał zobaczy
ę
skarby. Chłopiec wkrótce sko
ı
czy jedena
Ļ
cie lat, ale jeszcze
nie był za du
Ň
y, by cieszy
ę
si
ħ
prezentami z dalekiego kraju. Wprost kipiał z ciekawo
Ļ
ci.
Niemo
Ň
liwe byłoby zatrzyma
ę
go teraz w stajni.
Jewgienij u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
do Raiji. Powiedział jej wzrokiem,
Ň
e czas ju
Ň
i
Ļę
.
ņ
e by
ę
mo
Ň
e i dla niej znajd
Ģ
si
ħ
w saniach jakie
Ļ
skarby.
Plik z chomika:
kt2609
Inne pliki z tego folderu:
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 40 - Obcy ptak odlatuje.pdf
(954 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 39 - Chłodny blask.pdf
(883 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 38 - Wędrowny ptak.pdf
(786 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 37 - Syn armatora.pdf
(928 KB)
Pedersen Bente - Raija ze śnieżnej krainy 36 - Ze łzami w oczach.pdf
(909 KB)
Inne foldery tego chomika:
3.Lektury
Aghata Christie
Aleksander Dumas
Andre Norton
Andre Norton pdf
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin