Paragraf(-2)
,,Krzesło’’
występują: A – Ala , G – Grześ K- Asia
( na scenę jest krzesło na krześle siedzi Grześ i czyta książkę, jest nią zafascynowany)
G - Ujął jej dłoń i lekkim grymasem twarzy powiedział, kocham i skinieniem głowy dał znak , że odchodzi i zostawia ją na pastwę samotności...a śnieg za oknem ciągle padał i padał i padał. Potem przyszła śnieżyca i wyłączyli prąd.
(w tym momencie wyłącza się reflektor)
G – hej, co jest, kto mi reflektor wyłączył
A – no cześć co robisz
( podchodzi i włącza wtyczkę)
G – włączam reflektor, a przedtem to książkę czytałem , hm jakieś romansidło mi wpadło w rączki
A – i co ciekawe?
G – hm no wiesz on powiedział, że ją kocha, a potem ich zasypało śniegiem
A – a jaki tytuł?
G – ,,Świąteczny podmuch miłości’’
A – A to moje, miałam dzisiaj odnieść do biblioteki
G – Tak, a popos książek to zgadnij co ja dzisiaj znalazłem na strychu?
A – No nie wiem?
G – książki znalazłem Alu, książki
( przynosi stos ,,leninów’’)
G – o zobacz Lenin, Lenin, Lenin, Lenin, jak fajnie. Lenin tu Lenin tam wszędzie Lenin
A - Wiesz kto do nas dzisiaj przyjdzie?
G – Kto?
A – Asia
G – Znowu
A – no znowu znowu
G – A co się stało?
A – chłopak ją rzucił
G – znowu ?
A – No znowu, znowu
G – ehh ona to ma pecha do facetów, i to jeszcze przed świętami
A – Święta, święta i po świętach
G – No tak, ale wiesz nikt w święta nie chce być sam, każdy chce być szczęśliwy, przepełniony miłością i radością.
A – nic na siłę
G - no tak, tak , no pamiętasz jak ostatnio się zachowywała, ona się tym szczyci. Pamiętasz przyszła i od progu woła – zgadnijcie kto mnie zostawił? - kto - no chłopak hehehe. Ona i te jej poczucie humoru...Ale dobra dosyć już o tym. Święta idą radujmy się
A – alleluja
G - Z otwartą buzią pasterzy
Co stanęli jak dzieci
Otulona skrzydłami Aniołów
Ukradkiem wycieramy oczy
Żeby nie rozetrzeć do reszty
Rąbek łzy szczęścia
Kolędo
Milcząca jak tajemnica
Cicha najcichsza
Obsypana Betlejemską światłością
G – Idę po choinkę
( G schodzi ze sceny)
A – ehh szaleństwo nie święta – niedługo będziemy stać ciasno stłoczeni od oceanu do oceanu, a na brzegach będzie się topiło starców...pada śnieg, śnieg pada miliony płatków i wszystko spada. Stuk puk – słysze kroki , za chwile tu będzie otworzy drzwi i powie...
( na scene wchodzi Asia )
K – cześć
A – cześć, znów bez chłopaka i tak przed świętami
K – przestań, było minęło, mroczno tu u was i pusto tak
A – Grzegorz przyniesie choinkę
K – będzie weselej
( Ala chodzi po krawędzi sceny, bierze asie za rękę, a w drugiej ręce trzyma świece)
A – słyszysz, to skrzypienie...- ono mnie przepełnia, Chrystus się narodził, Dziecię Boże, a ja odczuwam tylko te stare, spróchniałe deski...
K – słyszysz...słyszysz, płatki śniegu uderzają o ziemie...wtulają się w swych braci...nadchodzi wigilia
A – nie wiem co mam kupić, nie mam prezentu , ja nie umiem kupować, to mnie przeraża błądzenie po niezliczonych sklepach w nadziei, że właśnie ten sklep da ci to czego chcesz, a jednak nie i dalej mkniesz i błądzisz i szukasz , przewracasz stertę nie potrzebnych ci rzeczy, chcesz krzyczeć, wołać - stwierdzasz w końcu...nic ci nie kupie!! I tak nie zasługujesz
K – a tu przecież nie o to chodzi - Bóg się narodził słyszysz, to jest istotne, poczuj ciepło które bije z tej myśli , daj się ponieść magii narodzin.
A – wigilia, usiądziemy przy stole, wszyscy razem zaśpiewamy, pomodlimy się, zajaśnieje świeca, poczuje zapach choinki i bliskość dobrych mi osób...
(Grześ wraca z choinką )
A – już wróciłeś
G – Oto choinka...plastikowa, nie było już żywych, musiałbym ukraść, a przecież nie o to chodzi...Cześć Asiu
G – wesołych świąt
K – wesołych świat
G – jak tam twój chłopak?
K – zostawił mnie
G – i to przed świętami
K – Śnieg za oknem skrzypi, tak jak te deski tutaj...zimno tutaj
G – Czas świąt to moment na zadumę, to czas łaski , który został nam dany
A – Czas , który zaczyna się od początku z dniem narodzin
K – ja chce kawy
G – to choć do kuchni, czajnik już włączyłem
A – Gwiazdy mojeDajcie mi nieświadomośćDziecięcych latLub obdarzcie wiedzą absolutnąBym nie musiała wierzyćBo nic nie rozumiemNawet mówić nie umiem
RęceTyle rąkTyle cieniNa białych ścianachZalanych świecą
KrzykiTyle głosówTyle słówNic nie wiedzą
( wchodzą z filiżankami kawy grzes i aisa)
G - melancholia...strumień świadomości się zmienia, w czasie świąt wszystko widzi się inaczej, jak by każdy zakładał odświętną parę oczu, taką na specjalną okazje. Tak spotykamy się przy wspólnym stole, łamiemy się opłatkiem , wymieniamy życzeniami świątecznymi...każdy życzy, życzy, życzy czegoś tam.
K – Ale wy smęcicie, nic dziwnego , że w samotności jesteście, trzeba się radować, bo życie jest fascynujące. Zobacz za oknem pada śnieg, pięknie pada i wigilia niedługo...
( schodzi na dół, sale)
K – Popatrz , popatrz na tych ludzi, dla nich wigilia. To smak dzieciństwa, smak wspomnień, do których się wraca...u wielu ludzi właśnie wtedy pojawia się uśmiech
O święta ile w was miłości , szczęścia
Duchem i magią przepełnione jesteście
Grzegorz właśnie o to chodzi
Święta właśnie po to są, żeby być razem i się radować
Składać życzenia, przypominać sobie dobre rzeczy
G – nie, nie, to takie banalne...wiesz o co chodzi...chodzi o to , że nie ma świąt, są tylko zakupy, reklamy, i kolorowe światełka....a ja chce magii , rozumiesz chce magii, chce żeby przepełniła mnie radość i poczucie jedności z każdym człowiekiem nie ważne jakim i o jakich poglądach...A świat , świat jest cichy i spokojny na me wołanie
A – święta to obowiązek – obowiązkowo ubierać choinkę, obowiązkowo zjeść karpia
G – nie lubię ryb
A – obowiązkowo się uśmiechać, obowiązkowo życzyć wszystkiego najlepszego
G – wiesz co , a jednak w tym gąszczu bieganiny, obowiązków i zakupów jest to coś, to coś co pozwala nam przeżywać to w ciszy i z niezwykłym pokojem...
K – ciszej... zaczyna się
G – co się zaczyna
A – nasza opowieść wigilijna
G – promieniami zimowej oazy
Raduje się ma dusz
Doświadcza upojenia i ukojenia
Czuje zapach świąt
Zapach spełnionych pragnień
Wesołych świąt – wszystkim wesołych świąt
( łamią się wszyscy opłatkiem)
autor: Grzegorz Śmiałek
2005-12-10
3
grudzien33