CHŁOP I BABA.doc

(29 KB) Pobierz
CHŁOP I BABA

CHŁOP I BABA

 

Osoby:
Narrator - komentator scenicznej rzeczywistości
Chłop - przedwojenny spryciarz
Baba - spryciarzowa
Policjant - organ wykonawczy przedwojennej władzy

 

Miejsce akcji: Uboga chałupa w ubogiej wiosce

 

Narrator: - Działo się to w biednej przedwojennej wiosce. Żyła tam rodzina. Uboga i szczęśliwa. Przede wszystkim uboga. Chłodno im było i głodno. Chłodno przede wszystkim chłopu, który z uwagi na wystające żeberka szybciej ciepło tracił. Często więc siadał na przypiecku, grzał się i pogwizdywał. Jazgot był w chałupie, bo też bieda piszczała jak stu Paganinich, a i babie kiszki marsza grały. Ciężko im było.

Baba: - Ciężko nam! O jakże nam ciężko!

Narrator: - Biadoliła baba.

Policjant: (wchodzi bez uprzedzenia)

Chłop: - Nie teraz! Won ze sceny!

Narrator: - Lamentował chłop.

Policjant: (wychodzi w popłochu)

Chłop: (zachowuje pełny spokój)

Narrator: Na domiar złego była właśnie klęska nieurodzaju. A przed wojną klęski nie zdarzały się co roku. Nieprzyzwyczajone chłopstwo więc w czarną rozpacz wpadło, zaś baba wzięła łopatę i poszła szykować pochówek. Jakież było jej zdziwienie, kiedy zamiast grobu pieniądze wykopała. Nie były to złote monety, ale dla biednego było to więcej niż dziesięć złotych.

Baba: - Dwanaście!

Narrator: - Długo oboje świętowali. Zaś wieczorem włożyli pieniądze do worka po fasoli i poszli spać! Nazajutrz do ich chałupy zawitał stójkowy i jego nieodłączny owczarek niemiecki Helmut!

Policjant: (do psa) - Helmut, leżeć!

Narrator: - Zlękli się oboje i worek schować chcieli. Zauważył to policjant.

Policjant: (zauważa to) - A cóż tam chowacie przede mną?

Baba: - A worek.

Narrator: - Odparła baba.

Policjant: - A w worku co?

Baba: - Fa sol la...

Narrator: - Kłamała jak z nut.

Policjant: - A nie łżesz?

Baba: - Kto?

Policjant: - Ty!

Baba: - Ja?

Policjant: - Tak.

Baba: - Nie łżę!

Narrator: - Łgała...

Policjant: - A skąd ta fasola?

Baba: - A wyrosła!

Policjant: - A przecież nie sialiście...!

Chłop: (przypomina o innych cudach natury) - A grzyba na ścianie sialim?!

Policjant: (przypomina o innych sposobach rozmowy) - A w mordę chcesz?

Narrator: - Na te słowa baba poczęła włosy z głowy rwać.

Baba: (rzuca się na mężowy łeb i dalejże wyrywa włosy) - A jakże to tak rodaka w mordę lać?

Policjant: - A ja nie ze złości, jeno żeby myśli do dalszej dyskusji zebrać. Wierzcie mi. Słowo daję!

Chłop: - A twoje słowo psu na budę!

Narrator: - Policjanta aż zatkało. A gdy odzyskał głos to powiedział:

Policjant: (bloup!) - Jakże to? Godzi się zaufania do władzy nie mieć?

Chłop: - A bo ludzi bijesz za pieniądze!

Narrator: - Zmarkotniał policjanat i mu się wstyd zrobiło, że nie bije ludzi za darmo...

Policjant: - Juści, szuja jestem, nie powiem...

Chłop: - Ale ja powiem!

Narrator: - Powiedział chłop.

Chłop: - Do dziś mam ślady na plecach, jak żeś mnie obił!

Policjant: - Do dziś?

Narrator: - Zainteresował się policjant

Policjant: - Ech dobra przedwojenna robota.

Narrator: - I powiedziawszy to policjant ze smutkiem odszedł w mrok historii. Zaś odchodząc pomyślał: Oj, nie lubią mnie ludzie.

- Nie luuubiąąą, nie luubiiąąą - zawodził wiatr

- Nie luuubiąąą, nie luubiiąąą - szumiały drzewa

- Niech lubiąąą, niech lubiąąą - pisała gazeta.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin