Day'n'Night Prolog - rozdział 2.pdf
(
143 KB
)
Pobierz
Day'n'Night Prolog - rozdział 2
Autorki:
Annie_lullabell i nieznana
Dedykujemy wszystkim fanom szybkich samochodw i zapraszamy
do czytania!
Prolog
Wyścigi były ich pasją, dodawały wiary i sił. Wiary na lepsze jutro, sił by powrócić do szarej
rzeczywistości. Całe ich życie kręciło się wokół tego. Wokół adrenaliny, zabawy i zwycięstw. Nic nie
dawało takiego samozadowolenia. Dzień w dzień, minuta za minutą. Coraz szybciej, coraz dalej, coraz
mocniej. Dla nich liczyło się tylko to. Nie było niczego, co mogło równać się z emocjami
towarzyszącymi rywalizacji, jazdy z zawrotną prędkością i adrenaliną wywołaną przez świadomość
łamania prawa.
Pod osłoną nocy na mało uczęszczanych ulicach zaczynało się ich życie, ich drugie prawdziwe ja.
Dociskając pedał gazu i trzymając mocno kierownicę w zaciśniętych dłoniach, wiedzieli, że choćby
najmniejszy błąd może kosztować ich życie. Jednak to ich tylko bardziej nakręcało, ta świadomość,
władza, decyzja. Życie lub śmierć. Nie przerażał ich ostateczny koniec. Nie przerażało ich
niebezpieczeństwo, byli niezwyciężeni. Doskonali w swojej doskonałości. Perfekcyjnie w choćby
najmniejszym ruchu. Będąc mistrzami siebie samych. Nikt, ale to nikt, nie był wstanie ich pokonać.
Byli, tak zwanymi, pewniakami. Zawsze pierwsi na mecie, zostawiając innych daleko w tyle.
Dziewczyna mieszkająca w pochmurnym Seattle i chłopak na drugim końcu kontynentu. Ogień i
woda. Kobieta i mężczyzna. Na pierwszy rzut oka tak różni, a jednak tyle ich łączy. Wspólne pasie,
zainteresowania, styl życia. Za dnia spokojni, przemykają przez szkolne korytarze w zdobywaniu
wiedzy, która i tak wyleci im do wieczora z pamięci. Jak tylko słońce zajdzie, ich natura się odzywa,
adrenalina napływa do żył i zabawa się zaczyna. Co wieczór ci młodzi ludzie oddają się przyjemności,
jaka płynie z alkoholu, dopalaczy i innych magicznych substancji. Taka mała odskocznia, jak to oboje
nazywają. Ich sposób na stres…
Rozdziaè 1:
PWB
Czym dla niej były wyścigi?
Właściwie można by powiedzieć, że jest to jej całe życie. To co kocha. Niewiele rzeczy i osób
zasługiwało na jej miłość.
Uwielbiała szybkie samochody, przystojnych mężczyzn oraz adrenalinę związaną z łamaniem prawa.
Gdyby jej rodzice żyli, prawdopodobnie zabraliby ją w jakieś miejsce, gdzie zapomniałaby o takich
głupotach.
Ale czy głupotą można nazwać całe życie? Odkąd jej rodzice zostali zamordowani, wplątała się w serię
niefortunnych zdarzeń. Problemy narkotykowe, alkoholowe – to wszystko nie wpływało dobrze na jej
szkolną karierę. A miało być tak pięknie...
Tylko wyścigi jej zostały. Tu miała swój świat, chłopaka, przyjaciół, który był jej i tylko jej. I z całą
pewnością nie chciała, by ktokolwiek to zepsuł.
Dzień jak co dzień.
Znowu pani Smith się będzie czepiać mojego stroju. Czy to moja wina, że chcę wyglądać jak normalna
dziewczyna, a nie jak jakiś niechluj? Zresztą mój dzisiejszy ubiór był całkiem normalny.
Miałam na sobie wysokie, wiązane buty, krótką, dżinsową mini oraz zwykły top. Nic specjalnego. To
tylko ja – Bella Swan.
Wysiadając ze swojego sportowego samochodu, jak zwykle zwróciłam na siebie uwagę półgłówków z
młodszych klas. Czasem zastanawiałam się, czy oni udają, czy naprawdę są na tyle niemądrzy, by
sądzić, że kiedykolwiek na nich spojrzę inaczej niż z pogardą.
Gdy tylko przeszłam kawałek, powitał mnie, jak co dzień, głośny ryk srebrnego lamborghini.
- Cześć, kochanie – poklepałam karoserię i zatrzepotałam rzęsami, gdy z auta wysiadł mój chłopak.
Kochałam jego mięśnie, które zawsze opinał czarny podkoszulek i sposób w jaki na mnie patrzy
każdego dnia. Po prostu kochałam jego i nikt inny się nie liczył.
- Cześć. - Podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Niejedno mieliśmy już za sobą. Wspólne ucieczki
przed policją, niebezpieczne wyścigi na trudnych trasach – wszystko to sprawiało, że byliśmy jeszcze
bardziej związani ze sobą. Niejedno przeszliśmy i z pewnością nie był to koniec naszych przygód.
Ruszyliśmy przez parking w kierunku budynków szkoły. Nie należeliśmy do plebsu. Dzięki wyścigom i
narkotykom mieliśmy dużo pieniędzy. Dodatkowo stryj Jacoba był jednym z czołowych
„biznesmenów” miasta. Byliśmy na szczycie popularności, zarówno w szkole, jak i nocnego życia
Seattle. Mój facet był królem tutejszych ulic, był najlepszy i niepokonany. Jak dotąd nikomu nie udało
się odebrać mu zwycięzca. Miał swoją bandę od brudnej roboty. A ja? Ja byłam jego króliczkiem,
może i zabawką, ale kochał mnie. Miałam zawsze się świetnie prezentować i przyćmiewać pozostałe
laski swoim wyglądem. Być może świadczyło to o mojej próżności, ale nie dbałam o to. Robienie za
królową pasowała mi niesamowicie i przychodziło z niezwykłą łatwością.
Gdyby ktoś, przed śmiercią rodziców, powiedział mi, że będę paradować w mini po szkolnych
korytarzach, z pewnością wysłałabym go na leczenie psychiatryczne. Ja? Z dobrego domu, raczej
nieśmiała, mająca świetnie wyniki w nauce? Niemożliwe. Tak myślałam, a tak wiele się zmieniło.
Moja przeszłość była mroczniejsza niż niejednego dorosłego. Mam 18 lat, a za sobą 2 odwyki od
narkotyków i 3 alkoholowe. Pięć razy wylądowałam w szpitalu po próbie samobójczej. Ciotka, która
mnie wychowywała, często się załamywała. Nie dawała rady z nieposłuszną siostrzenicą. Gdy
wreszcie jej oświadczyłam, że koniec z okaleczaniem, wydawała się być zadowolona. Niestety
uśmiech z jej twarzy zniknął, gdy wróciłam pewnej nocy w asyście ryku sportowego samochodu, a do
drzwi odprowadził mnie potężnie zbudowany wyrostek. Zaczęła się bać, że trafiłam w
nieodpowiednie towarzystwo. Poniekąd miała rację. Ale tam był mój szczęśliwszy świat, gdzie nie
czułam bólu po stracie rodziców. Nie uważałam się za kogoś złego, po prostu zaczęłam żyć na
krawędzi, tak by nie płakać na starość, że nie przeżyłam wszystkiego. Zmieniłam diametralnie swoje
postępowanie, gdyż było mi to potrzebne. Adrenalina, ryzyko – to sprawiało, że czułam się naprawdę
spełniona.
Wkroczyliśmy na szkolny korytarz, jak to mieliśmy w zwyczaju, całą paczką. Oprócz mnie i Jacoba
należeli do niej ludzie, którym mogliśmy ufać. Tak naprawdę w szkole każdy wiedział, czym
poszczególne grupy się zajmują. Oficjalnie się o tym nie mówiło, ale o wyścigach miał pojęcie każdy.
Była to bardzo bezpieczna opcja. Dzięki temu, że nikt nie wypowiadał się głośno, byliśmy nie do
złapania. A każdy, kto chciałby puścić farbę, wiedział, jakie mogą go za to spotkać konsekwencje.
Dużo osób było zastraszonych, bali się nas.
Szłam, rozmyślając, wprost do klasy odprowadzana zarówno przez chłopaka, jak i przez ciekawskie
oczy pozostałych uczniów. Nigdy nie kryliśmy się z czułościami, więc tym razem, też niespecjalnie
większość dziwiło to, że Jacob trzymał mnie w pasie swoim umięśnionym ramieniem i dłonią
delikatnie masował po brzuchu. Zawsze wobec mnie był opiekuńczy i łagodny, jednak dla innych był
twardy i niezwyciężony. Nie było nikogo takiego drugiego w naszym liceum, a nawet i w całym
Seattle. Nigdy na nim się nie zawiodłam. Kiedyś jeden z drugoklasistów nazwał mnie dziwką.
Biedny, po godzinie chodził już bez zębów i z poobijanymi żebrami. Pod tym względem Jake był jak
lew, który broni swego stada i swojej wybranki. Nie rozumiałam podejścia niektórych ludzi.
Brali nas za kogoś złego. Ale czy naprawdę byliśmy źli, skoro tylko znaleźliśmy alternatywny sposób
na życie? To z pewnością było lepsze niż siedzenie całymi dniami przed grami komputerowymi, czy
też włóczenie się po okolicznych galeriach handlowych. Lubiłam zakupy, nie powiem, ale nigdy nie
potrzebowałam sponsora. Byłam samowystarczalna, gdyż posiadałam spory spadek po rodzicach. Po
roku od ich śmierci i zdaniu prawka kupiłam sobie pierwszy w życiu samochód. Było to zwykłe audi
a3, jednak jego sportowy charakter mnie oczarował. W tamtym czasie wiele razy mijałam na ulicach
piękne, podrasowane i szybkie wozy. Byłam tym zaciekawiona, jednak nie miałam wtedy tyle odwagi,
co dziś, by znaleźć jakiś sposób na zagadanie kierowców tych cudeniek na kółkach. Lecz pewnego
dnia wszystko się odmieniło. Pchnięta głupotą i ciekawością poszłam raz do klubu, przed którym
widziałam właśnie te wozy. Ubrana w krótką, wyzywającą sukienkę bez trudu znalazłam się w
centrum zainteresowania płci męskiej. Szybko również się upiłam i prawie straciłam świadomość.
Ostatnie, co pamiętałam, były czyjeś silne ramiona, które mnie stamtąd wyniosły wprost do
srebrnego, sportowego samochodu. Obudziłam się wtedy na czyimś łóżku z pękającą od bólu głową.
- Leż – usłyszałam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mięśniaka o niesamowicie łagodnym wyrazie
twarzy.
Nie pojmowałam, co się stało, jednak on mi wszystko spokojnie wytłumaczył. Na szczęście okazało
się, że z jego strony nic mi nie groziło. Tak naprawdę, to uratował mnie przed losem zgwałconej
dziewczyny. Gdy tylko z kumplami zrozumieli, co się kroi, postanowili interweniować.
Tak poznałam Jacoba Blacka.
Może narkotyki, to nie była święta rzecz, ale nigdy nie traktowaliśmy tego jak zabawki.
Ja miałam złe wspomnienia z przeszłości, a on pilnował, by koszmar nie wrócił.
Nagle skręciliśmy w prawo, w wąski korytarzyk, który prowadził do kantorka woźnego.
- Co się..? - nawet nie zdążyłam dokończyć, gdy mój facet przycisnął mnie do ściany i wsadził język do
ust. Oddałam się przyjemności z pasją, kiedy brutalnie nam przerwano.
- Swan! Black! - zagrzmiał głos. - To nie jest miejsce na obściskiwanie się w tak obsceniczny sposób.
Pani Smith była bardzo zła. Odsunęliśmy się od siebie lekko.
- Przepraszamy – powiedziałam cicho. Nie miałam zamiaru żałować, nic z tego. Często robiliśmy tego
typu rzeczy na korytarzach, bo nie musieliśmy się kryć z naszym uczuciem.
Jednakże dawne wychowanie nakazywało mi podświadomie przeprosić, więc to zrobiłam.
- Następnym razem wyślę was do dyrektora. – Minęła nas i skierowała się w kierunku pokoju
woźnego. Po chwili jednak się zatrzymała i odwróciła. - I Isabello, zacznij ubierać się mniej
wyzywająco. Nasze miasto nie może narzekać na brak zboczeńców niestety.
Gdy odeszła, przewróciłam oczami, jednocześnie łapiąc Jacoba za koszulkę i przyciągając go do siebie.
- Niegrzeczna dziewczynka – szepnął mi na ucho, wsuwając mi ręce pod koszulkę.
- I kto tu jest niegrzeczny – pisnęłam, kiedy poczułam jego dłonie na plecach.
Chwilę jeszcze się całowaliśmy, ale przeszkodził nam dzwonek. Kto wie, może doszłoby wtedy do
czegoś więcej. Seks w szkolnej toalecie w każdym razie był już na liście rzeczy zrobionych. Mój
pierwszy raz również przeżyłam z Jacobem, po tygodniu znajomości. Było to niesamowite
doświadczenia, ale tak było zresztą za każdym razem. Czułam podświadomie, że jesteśmy idealnie
dopasowani, na każdej płaszczyźnie życia.
Poszliśmy na lekcje. Pierwsza była biologia.
- Ugh – jęknęłam, gdy przypomniałam sobie o teście na pierwszej lekcji. Jednak przytuliłam się do
Jacoba i odegnałam tę myśl.
Niestety następne trzy lekcje mieliśmy osobno. Wolałam, gdy był przy mnie. Czułam się wtedy
bezpieczniej i było mi tak... błogo.
Gdy szłam, silne ręce zacisnęły mi się na talii. Nawet się nie odwróciłam, a już poczułam na karku jego
ciepły oddech.
- Tęskniłem – powiedział lekko.
- Głuptasku, myślisz, że ja nie?
- Myślę, że też tęskniłaś. - Przytulił mnie mocno. Podeszliśmy z pełnymi już tacami do naszego stolika,
przy którym siedziała już cała paczka.
- No, robaczki, dziś wyścig – powiedziała entuzjastycznie Rosalie, moja najlepsza przyjaciółka. Była
bardzo piękna, jednak nie lubiła się wychylać poza mnie, gdyż głęboko w środku była nieco nieśmiała i
strachliwa. - Ciekawe co za idiota i nowicjusz wyzwie cię na pojedynek.
- Nie wiem, ale ten ktoś może mieć pewność, że skopię mu tyłek... - odpowiedziałam, uśmiechając się
złośliwie.
Plik z chomika:
nieznanna
Inne pliki z tego folderu:
DNN 5.pdf
(304 KB)
DNN 4.pdf
(424 KB)
DNN Rozdział 3.pdf
(98 KB)
Day'n'Night Prolog - rozdział 2.pdf
(143 KB)
Inne foldery tego chomika:
Clocks Turn Like Purple Dinosaurs![T]
Motyle
You'll Be Mine[T]
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin