Black Robert _m76_.pdf

(151 KB) Pobierz
Microsoft Word - Black Robert _m76_.doc
BLACK ROBERT
Trudne dzieciństwo
Robert Black nigdy nie znał swoich rodziców. Urodził się 21 kwietnia 1947 roku w
Grangemouth, niedaleko Edynburga. Jego matka Jessie Hunter Black, 24-letnia panna, nie
zgodziła się na danie synowi nazwiska ojca. Pracowała w fabryce zarabiając marne grosze. Nie
była w stanie zapewnić wystarczających warunków by wychować małego chłopczyka. Jednak
tuż po urodzeniu, zdecydowała się wychować dziecko. Kilkadziesiąt lat później, gdy Robert miał
40 lat tak wspomina ta decyzję podczas rozmowy z psychologiem Ray'em Wyre'm:
"Nie wiem czy tą decyzję wymusili na niej jej rodzice, ona po prostu mnie nie chciała. Nie
wiem. Wychowywała mnie przez sześć miesięcy."
Po roku Jessie wyszła za mąż. Ona i jej mąż, Francis Hall wyemigrowali
do Australii. Jessie urodziła tam czworo dzieci, jednak żadnemu z nich
nie powiedziała, że mają przyrodniego brata. Jessie zmarła tam w 1982
roku. Oto jak wspomina ją siostrzenica Francisa, Joyce Bonella:
"Jessie nie chciała by ktokolwiek wiedział o jej dziecku ze stanu
panieńskiego. Nawet nie wiem czy powiedziała komukolwiek, kto był
ojcem tego chłopca."
Jessie zostawiła Roberta, wyjechała i nigdy się już z nim nie spotkała.
Gdy Jessie przygotowywała się do wyjścia za mąż, Robertem
zaopiekowała się nowa rodzina. Jack i Margaret Tulip mieli po około 50
lat. Mieszkali w Kinlochleven, niedaleko Glencoe. Robert mieszkał tam
do 11 roku życia. Jack Tulip zmarł, gdy Robert miał 5 lat. Niestety
Robert nie ma żadnych wspomnień Jacka, jak też żadnych wspomnień dzieciństwa sprzed 5 roku
życia. Może ma to związek z jakimiś przykrymi doświadczeniami, które miały miejsce, gdy
Robert był noworodkiem. Ową niepamięć mógł też spowodować jakiś fizyczny lub psychiczny
uraz doznany od nowego ojca - Jacka.
Sąsiedzi pamiętają Roberta jako ciągle posiniaczonego chłopca, jednak sam Robert nie pamięta,
w jaki sposób do tego dochodziło. Nie przypomina sobie żadnego agresywnego zachowania ze
strony Jacka. Czasem, gdy był niegrzeczny, Margaret zamykała go na klucz w jego pokoju, lub
zdejmowała mu spodnie i majtki i biła go pasem. Straszono Roberta, że w nocy pod jego łóżkiem
jest potwór, który czeka by go złapać. Miał również koszmary z wielkim włochatym potworem,
mieszkającym w pełnej wody piwnicy. Po takich nocach budził się w mokrym łóżku, a to
powodowało kolejne kary i bicie.
W szkole znany był jako "śmierdzący Robbie Tulip" - agresywny i samotny chłopiec. Jego
kolega, Colin McDougall wspomina go jako samotnika z tendencjami do znęcania się nad
innymi. Dlatego też Robert prawie nigdy nie bawił się z rówieśnikami. Wolał towarzystwo
młodszych kolegów, nad którymi mógł łatwiej panować.
"Mieliśmy z kolegami gang. Ale Robert wolał mieć swój gang. W jego gangu zawsze byli
chłopcy młodsi od nas o kilka lat." (Colin McDougall)
Robert Black
266975713.001.png
Inny kolega, Jimmy Minners wspomina pewną sytuację, w której Robert pobił kalekiego
chłopca.
"Dał temu chłopakowi niezły wycisk. Wyskoczył na niego na mostku, gdy tamten szedł do
szkoły. Robert uderzył go pięścią a potem kopał bez żadnego powodu."
Nagła, dziwna gwałtowność skierowana przeciw tym młodszym chłopcom... To było typowe
zachowanie młodego Roberta Blacka.
Wzrastająca agresja
Z roku na rok Robert stawał się coraz bardziej agresywny. Kompletnie nie respektował
jakichkolwiek autorytetów. W czasie gdy mieszkał razem z panią Tulip, Robert nie wpakował
się w żadne większe kłopoty. Co prawda, często bił się z chłopcami, znęcał nad młodszymi
kolegami, ale wszystko kończyło się tylko na naganach i upomnieniach.
Równie wcześnie Robert rozpoczął eksperymenty związane z własną seksualnością. Po wielu
latach wciąż pamiętał swoje pierwsze doświadczenia polegające na wkładaniu do odbytu
różnych przedmiotów. Pierwszy raz zrobił to w wieku ośmiu lat. Używał do tego różnych
rzeczy. Na początku były to jakieś metalowe przedmioty. W 1990 roku policjanci znaleźli
zdjęcia Roberta przedstawiające owe odrażające praktyki. Na owych zdjęciach Robert wkładał
sobie w odbyt np. nogę od stołu, słuchawkę telefoniczną, butelkę po winie. Policjantom
wytłumaczył, że chciał sprawdzić jak głęboko może sobie te rzeczy włożyć. Robert pamięta też
doskonale o innej fascynacji. Polegała ona na wydzielaniu kału na dłonie i rozsmarowywaniu go
po swoim ciele. Zawsze tez miał dziwne uczucie, chciał być kobietą. Jednak jego zachowanie nie
miało w sobie nic z kobiety. Po prostu nienawidził swojego penisa. Zamiast niego wolałby mieć
pochwę.
Jednak Robert nie miał fantazji homoseksualnych. Tak samo wcześnie przypomina sobie
pierwsze doświadczenia z płcią przeciwną. Gdy miał pięć lat, razem z jakąś dziewczynką
rozebrali się i oglądali swoje tajemnicze miejsca. W wieku siedmiu lat, gdy uczęszczał do szkoły
tańca, znacznie bardziej interesowało go zaglądanie dziewczętom pod spódnice niż nauka tańca.
W wieku ośmiu lat opiekował się córeczką sąsiadki. Rozebrał to dziecko i przyglądał się jej
pochwie. Od tej pory te części ciała obsesyjnie zainteresowały Roberta.
Bardzo często zastanawiał się, co mógłby odkryć wewnątrz tych otworów. Tym
zainteresowaniem można wytłumaczyć jego praktyki z odkrywaniem zawartości i możliwości
swojego odbytu. Dla osoby, która nigdy nie znała swoich rodziców, nigdy nie miała styczności
ze swoją prawdziwą matką odkrycie tej tajemnicy mogło mieć ogromne znaczenie. Robert odbyt
kojarzył z czymś brudnym, czymś, co służy do wydalania nieczystości. Ta fascynacja wpłynęła
na całe życie Roberta. Było ono "brudne" i "cuchnące" tak jak to, co było wydalane przez odbyt.
Wszystko to tłumaczy wielkie zainteresowanie owymi "brudnymi" częściami ciała w jego
dorosłym życiu.
Dom poprawczy
Margaret Tulip zmarła w 1958 roku. Była to najgorsza rzecz, jaka mogła spotkać Roberta. Miał
wtedy 11 lat i ponownie stracił matkę. Mimo że znalazła się para, która chciała zaopiekować się
Robertem, skierowano go do domu dziecka niedaleko Falkirk. To właśnie tam jego wciąż
narastające zainteresowanie pochwą skierowało go ku pierwszej zbrodni. Fascynacja tajemnicą
narodzin, tym, co może nosić w sobie pochwa, została bardzo rozbudzona po stracie drugiej
matki. W wieku 12 lat Robert dokonał pierwszej nieudanej próby gwałtu. Tak wspomina tamto
wydarzenie:
"Razem z dwoma innymi chłopcami zaprowadziliśmy pewna dziewczynę na pole. Tam
zdjęliśmy jej majtki, podciągnęliśmy spódnicę i próbowaliśmy włożyć penisa do pochwy."
Gdy to im się nie udawało, zadowolili się samym dotykaniem pochwy dziewczyny. Gdy Wyre
spytał Blacka czy dziewczyna zgodziła się na to wszystko, odparł:
"Zmusiłem ją do tego, wiesz jak."
Po tym incydencie postanowiono przenieść młodego Roberta do innego zakładu, znacznie lepiej
pilnowanego. Zakład miał być oczywiście tylko dla chłopców.
Robert wylądował w Red House, w Musselburgh. Przebywał tutaj jako brutal i potencjalny
gwałciciel. Wszystko się wokół Roberta zmieniło. Przez rok, może dwa lata był
wykorzystywany seksualnie przez pracownika zakładu. Gdy jakiś wychowanek opuszczał zakład
musiał znaleźć kolejną osobę, która zaspokajałaby pedofila. Takim właśnie sposobem
zarekomendowano Roberta Blacka. Oto jak Robert wspomina to wszystko podczas rozmowy z
Ray'em Wyre'm:
"Wsadził mi swojego penisa do ust, potem go dotykał... Raz próbował odbyć ze mną stosunek,
jednak nie mógł osiągnąć erekcji."
Robert już wcześniej, zanim trafił do tego zakładu, utożsamiał seks z dominacją i poddaniem się.
Teraz tylko to przekonanie wzmocniło się. Teraz, będąc ofiarą przekonał się, co czuje ofiara i
agresor. Robert doszedł dzięki temu do wniosku, że powinien otrzymać wszystko, na co ma
ochotę, bez względu na to, co czuje osoba wykorzystywana.
W międzyczasie Robert dostał się do szkoły średniej. Był dobrym uczniem. Najbardziej
interesowało go uprawianie sportów, zwłaszcza amerykański football, pływanie i atletyka. Swoje
zainteresowanie pływaniem rozwijał również później. W wieku 20 lat pracował jako ratownik na
basenie. Wykonując tą pracę zaspokajał swoje pedofilskie skłonności.
Będąc wychowankiem zakładu Red House często bywał w niedalekim Portobello. Znajdowały
się tam dwa duże baseny, na których doskonalił swoje umiejętności pływackie.
Po 20 latach, mała dziewczynka Caroline Hogg została uprowadzona z Portbello. Później została
zamordowana. Dom Caroline znajdował się niedaleko obu basenów.
Pierwsza praca
W lecie 1962 roku dzięki pomocy lokalnych władz Robert dostał pracę chłopca na posyłki.
Opuścił także zakład Red House. Miał wtedy 15 lat. Wynajął pokój w Greenock, na obrzeżach
Glasgow. Robert przyznaje się, ze w tym czasie molestował około 30-40 dziewczynek. Oto co
powiedział na ten temat Ray'owi Wyre'owi:
"Czasem spotykałem dziewczynki w mieszkaniach do których miałem coś dostarczyć. Siadałem,
rozmawiałem z nimi kilka minut. Potem zaczynałem ich dotykać. Czasami się udawało, czasami
nie."
Żadne takie zachowanie nie zostało oficjalnie zgłoszone. Dopiero po roku zgłoszono lubieżne
zachowanie w stosunku do młodej dziewczyny. W zasadzie powinno to być oskarżenie o próbę
morderstwa. Robert miał wtedy siedemnaście lat. Ta dziewczyna byłą od niego siedem lat
starsza. Poznał ja w parku. Zapytał, czy nie chciałaby zobaczyć z nim kilka kotków. Dziewczyna
zgodziła się. Zaprowadził ją do opustoszałego budynku.
"Wprowadziłem ja do środka, przewróciłem i zacisnąłem ręce na jej gardle. Chyba ja troszkę
przydusiłem, była nieświadoma. Gdy się uspokoiła, zdjąłem jej majtki, rozwarłem nogi. Jej
pochwa była teraz rozwarta. Wsadziłem w nią palec."
Gdy dziewczyna leżała na ziemi Robert masturbował się nad nią. Wcale nie przeszkadzało mu
to, że dziewczyna jest nieprzytomna. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej go to podniecało. Gdy
skończył, zostawił ja leżącą na ziemi. Nie zastanawiał się nad tym czy dziewczyna jest martwa.
Na szczęście dziewczyna ocknęła się. Znaleziono ja na ulicy krwawiącą, płaczącą i zażenowaną.
Sprawa trafiła do sądu. Werdykt był zdumiewający. Robert został tylko upomniany. Psychiatrzy
orzekli, że ten czyn był pierwszym i jedynym, i nie ma najmniejszego wpływu na zdrowie
psychiczne podejrzanego. Po niedługim czasie Robert próbował zgwałcić kolejną dziewczynę.
Inna jego ofiara zmarła od poniesionych obrażeń. Wciąż molestował kolejne dziewczęta.
Wszystko czynił bezkarnie.
Inne służby uznały ową próbę morderstwa jako coś znacznie groźniejszego niż wskazywał na to
raport psychiatrów. Robert został przeniesiony do Grangemouth. Tam miał zacząć nowe życie.
Dostał pracę na budowie. W tym mieście też poznał swoja pierwszą i jedyną prawdziwą
dziewczynę, Pamelę Hodgson. Bardzo zaangażował się w ten związek. Nawet po wielu latach
pamiętał, jak wielkim wstrząsem dla niego był list od Pameli, w którym informowała go o końcu
ich znajomości. Prawdopodobnie Pamela usłyszała plotki o Robercie i jego dziwnych praktykach
seksualnych. Jednak bardziej prawdopodobne wydaje się, że sama zaczęła tych praktyk
doświadczać.
Gdy w 1992 roku Robert stanął przed sądem oskarżony o morderstwo trzech małych
dziewczynek, zeznając, starał się oczyścić Pamelę z jakichkolwiek podejrzeń.
"Powiedzcie Pameli, że to nie jej wina. Ona nie ma z tym nic wspólnego."
W ten sposób Robert dawał do zrozumienia, jak bardzo zdruzgotało go rozstanie z Pamelą.
Właśnie to zmusiło go do morderstw.
Robert został zmuszony do opuszczenia Grangemouth, mimo że spotykając się z Pamelą nie
molestował żadnych dziewczynek. Przynajmniej on tak twierdził. Jego fascynacja małymi
dziewczynkami i ich pochwami była silniejsza. W czasie gdy spotykał się z Pamelą może
jedynie owe fascynacje nie były tak często wprowadzane w życie. W 1966 roku kolejna ofiara
Roberta stała się 9 letnia dziewczynka. Była to wnuczka właścicieli domu, w którym Robert
wynajmował pokój. Wszystko potoczyło się jak zwykle. Robert najpierw zaczął rozmawiać,
potem usiadł blisko dziewczynki. W końcu zaczął ją dotykać, wsadził palce w pochwę
dziewczynki. Oczywiście rodzice dowiedzieli się o wszystkim, jednak nie wezwali policji.
Rodzice uznali, że dziewczynka przeszła zbyt wiele. Robert musiał opuścić mieszkanie.
Sława
Ponieważ w małych miasteczkach plotki szybko się roznoszą, Robert stracił pracę. Przeniósł się
do Kinlochleven - miasteczka, w którym się wychowywał. Wynajął pokój u państwa, którzy
mieli młodą córkę. I znów stało się to, co było nieuniknione. Dziewczynka miała 7 lat. Wszystko
potoczyło się tak samo. Po pewnym czasie sprośne zachowanie Roberta wyszło na światło
dzienne. Teraz Robert już nie miał tyle szczęścia co w Grangemouth. Rodzice dziewczynki
wezwali policję. W 1967 roku Robert został skazany na rok pobytu w zakładzie poprawczym w
Polmont, niedaleko Grangemouth.
Gdy opuścił ten zakład był już dość znany w Szkocji. Jego kartoteka policyjna tez była sporych
rozmiarów. Postanowił wyruszyć na południe. Pojechał do Londynu. Unikał jakichkolwiek
zachowań niezgodnych z prawem, jednak jego obsesja młodymi dziewczętami wciąż rosła,
karmiona teraz pismami pornograficznymi. W latach siedemdziesiątych odkrył wiele tytułów,
które były bardzo trudno dostępne. Większość z nich pochodziła z Amsterdamu, gdzie prawo
było dość łagodne. Gdy 20 lat później policja przeszukała pokój Roberta, znaleziono setki
magazynów pornograficznych zawierających głównie pornografię dziecięcą, oraz kilka porno
taśm wideo. Gdy Ray Wyre spytał Roberta, co myśli na temat wieku tych dziewcząt ten odparł:
"Ktoś kiedyś powiedział mi bardzo mądrą rzecz. To moje motto - gdy są wystarczająco duże, są
wystarczająco dorosłe."
Zaraz po przybyciu do Londynu Robert mieszkał w najtańszych hotelach. Zajmował się
wszystkim, co przynosiło mu jakikolwiek dochód. Jego ulubionym zajęciem była praca na
basenie. Uwielbiał przyglądać się małym dziewczynkom pływającym w basenie. W nocy
włamywał się na teren basenu i pływał. Często podczas pływania wsadzał sobie w odbyt kij od
szczotki. Nie minęło dużo czasu i Robert został oskarżony przez pewna dziewczynę za próby
molestowania. Na szczęście nie został skazany, jednak stracił pracę na basenie.
Gdy nie pracował, uwielbiał grać w rzutki. Był całkiem niezłym graczem. Większość pieniędzy
wydawał w barach, jednak nigdy się nie upijał, grał w różne gry, czasem wykonywał jakieś słabo
płatne prace. Mimo częstych wizyt w barach nikogo tam nie poznał, był samotnikiem. Oto jak
wspomina go właściciel pewnego baru, Michael Collier:
"Prze cały ten czas często bywał w moim barze, jednak nigdy nie nazwałbym go kolegą. Często
grał w rzutki lub stał przy automatach do gry. Był dziwnym typem, często jego zachowanie
irytowało innych gości, zwłaszcza kobiety. Nigdy nie mówił o sobie, o swoich
zainteresowaniach, nigdy nie przyłączał się do żadnej rozmowy."
Były mistrz świata w rzutkach, Eric Bristow poznał Roberta na jakimś amatorskim turnieju:
"Robert był samotnikiem. Nigdy nie był widziany w towarzystwie kobiety. Nie był tego typu
facetem. On po prostu regularnie przychodził do baru i grał w rzutki."
Eddiego i Kathy Rayson poznał w pubie, w Stamford Hill w 1972 roku. Zaczęli z nim rozmowę,
Robert przyznał się, że szuka miejsca do mieszkania. Państwo Rayson mieli akurat wolny pokój
na poddaszu i postanowili udostępnić go Robertowi. Eddie na początku nie był tym pomysłem
zachwycony, ale Kathy uznała, że Robert to "duży mięczak" i nic się nie stanie, jeśli mu
pomogą. Po krótkim czasie cała rodzina Raysonów polubiła Roberta. Zawsze w terminie płacił
czynsz, wspólnie jadali obiady. Były tez okresy, że widywali się rzadko. Eddie traktował
Roberta jak kogoś w rodzaju ojca, chociaż Robert nigdy nie rozmawiał na temat swojej
przeszłości. W zasadzie nigdy nie mówił na swój temat. Syn państwa Rayson, Paul tak
wspomina Roberta:
"Był trochę dziwny. Gdy dorastaliśmy przezywaliśmy go "śmierdzący Bob". Ale jako lokator był
idealny. W zasadzie był kimś więcej niż tylko lokatorem, ale przyjacielem bym go nie nazwał.
Nie był typem osoby, z którą chce się być blisko.
Robert był zagorzałym fotografem i czasem nazywano go David Bailey. Jedna z jego ulubionych
rozrywek były spacery na plażę lub plac zabaw, gdzie bawiły się gromady dzieci. Nagrywał je na
wideo lub robił zdjęcia.
W 1976 roku Robert podjął pracę kierowcy w firmie PDS. Miał dostarczać przesyłki na terenie
Anglii i Szkocji. Była to wymarzona praca. Jako człowiek nie radzący sobie w życiu doskonale
czuł się jako samotnik, za kierownicą. Pracował tam przez następne 10 lat. Pracodawcy musieli
go jednak zwolnić, ponieważ Robert często powodował różnego rodzaju drobne stłuczki i firma
wydawała mnóstwo pieniędzy na ubezpieczenia. Po krótkim czasie firmę kupili dwaj byli
pracownicy i Robert znów został zatrudniony. Był bardzo dobrym i lubianym pracownikiem.
Często brał długie trasy za kolegów, którzy woleli ten czas spędzać ze swoimi rodzinami. W
czasie tych służbowych podróży Robert często robił sobie przerwę, aby odwiedzić Paula i jego
rodzinę.
W bagażniku samochodu woził różne dziwne rzeczy, które służyły mu do masturbacji. Wkładał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin