Stephanie Meyer - Wycięte fragmenty sagi.pdf

(509 KB) Pobierz
Wyciête fragmenty - Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Wycięte fragmenty „Zmierzchu” i „Księżyca w Nowiu” oraz dodatki
Fragmenty te pochodzą ze strony stepheniemeyer.com i zostały przez nią napisane.
Zdania pisane kursywą to komentarze Stephenie do każdego fragmentu.
Spis treści
Wycięte fragmenty – „Zmierzch” .................................................................................................. 2
Badminton ............................................................................................................................................... 2
Zakupy z Alice .......................................................................................................................................... 4
Emmett i niedźwiedź ............................................................................................................................. 14
Bal – wersja rozszerzona ....................................................................................................................... 16
Wycięte fragmenty – „Księżyc w Nowiu” ..................................................................................... 28
Narkotyki ............................................................................................................................................... 28
Stypendium ........................................................................................................................................... 30
Gdyby Jacob nie złamał reguł (zawiera oryginalny epilog) .................................................................... 46
Dodatki ...................................................................................................................................... 66
Wiadomość od Rosalie .......................................................................................................................... 66
Błędna ocena ......................................................................................................................................... 72
Będąc Jacobem Blackiem ...................................................................................................................... 78
1
Wycięte fragmenty – „Zmierzch”
Badminton
(tłumaczenie: Luthien)
Ta scena została usunięta z rozdziału 11 „Komplikacje”. Jej usunięcie zirytowało mnie, ale nie
wiedziałam czemu, więc dałam sobie spokój. Gdy było już za późno, by ją wstawić z
powrotem, w końcu zrozumiałam, co mi nie dawało spokoju. Mimo że wspominam wiele razy
o niezdarności Belli, nigdy tak naprawdę nie pokazałam tego. To był ten jedyny raz, gdy
Edward obserwował Bellę, a zatem był to idealny moment na popis jej niezdarności. Haha a
teraz moje wyjaśnienie jest niemalże dłuższe niż wycięty fragment.
Badminton
Oczywiście nie odbyło się bez wpadki. Starałam się nie zbliżać do Mike’a, by ten mógł w
spokoju grać, ale trener Clapp podszedł do nas i kazał mu trzymać się swojej strony kortu,
bym również mogła uczestniczyć w grze. Sam stanął obok i przyglądał się nam, upewniając
się, że wypełniamy jego polecenie.
Z westchnieniem stanęłam w bardziej centralnym miejscu kortu, trzymając przed sobą
ostrożnie rakietę. Dziewczyna z przeciwnej drużyny uśmiechnęła się złośliwie podczas
wykonywania serwisu – musiałam jej coś uszkodzić podczas koszykówki – i posłała lotkę kilka
metrów za siatkę, prosto we mnie. Skoczyłam niezgrabnie w stronę nadlatującego pocisku,
mierząc rakietą w jego kierunku, ale zapomniałam uwzględnić siatkę w swoich rachubach.
Moja rakieta odbiła się od siatki z zadziwiającą siłą, wypadając mi z ręki i zahaczając przy tym
o moją głowę, zanim uderzyła w ramię Mike’a, który podbiegł, by odbić lotkę, którą ja
przepuściłam.
Trener Clapp zakasłał lub próbował zamaskować śmiech.
- Przepraszam, Newton – mruknął, oddalając się wolnym krokiem, byśmy mogli powrócić do
naszych poprzednich, mniej niebezpiecznych, pozycji.
- Wszystko w porządku? – spytał Mike, rozcierając sobie ramię, podczas gdy ja masowałam
sobie czoło.
- Tak, a ty jesteś cały? – spytałam łagodnie, biorąc znów do ręki swoją broń.
- Chyba dam sobie radę. – Wykonał ręką pełen obrót, upewniając się, że jest w pełni
sprawna.
2
- Będę się trzymać z tyłu. – Odeszłam do tylnego narożnika kortu, trzymając ostrożnie rakietę
za plecami.
3
Zakupy z Alice
(tłumaczenie: Luthien)
Rozpoznacie fragmenty tego rozdziału, które przetrwały i zostały dołączone do rozdziału
Zniecierpliwienie. Ten rozdział spowolniał tempo akcji, ale wydaje mi się, że razem z nim
wycięłam również dużo z osobowości Alice, gdy go poświęciłam.
Zakupy z Alice
Samochód był czarny i lśniący, o przyciemnianych szybach jak w limuzynie. Silnik warczał jak
dziki kot, gdy jechaliśmy pod osłoną nocy.
Jasper prowadził jedną ręką, niedbale, ale potężne auto pędziło ulicami z idealną precyzją.
Na tylnym siedzeniu obitym ciemną skórą siedziała ze mną Alice. Nawet nie wiem, kiedy w
ciągu tej długiej nocy moja głowa opadła na jej ramię. Obejmowała mnie chłodnymi
ramionami, a policzek przycisnęła do czubka mojej głowy. Zmoczyłam łzami przód jej
koszulki. Od czasu do czasu, gdy mój oddech stawał się nierówny, mruczała mi do ucha słowa
pocieszenia, a jej wysoki głos brzmiał jak śpiew. By się uspokoić, skupiłam się na dotyku jej
chłodnej skóry, która przypominała mi Edwarda. Gdy spanikowana uświadomiłam sobie, że
zostawiłam wszystkie rzeczy w furgonetce, oboje zapewnili mnie, że było to konieczne, miało
to coś wspólnego z zapachem. Powiedzieli, żebym nie martwiła się ani o ubrania, ani o
pieniądze. Starałam się im zaufać, usiłując zignorować to, jak niewygodne wydawały mi się
niedopasowane ciuchy Rosalie. Ale to była tylko drobnostka.
Na autostradach Jasper nie zwalniał poniżej stu dwudziestu mil na godzinę. Zdawał się być
całkiem nieświadomy ograniczeń prędkości, ale po drodze nie napotkaliśmy żadnego
radiowozu. Podczas tej monotonnej podróży zatrzymaliśmy się tylko dwa razy, by
zatankować paliwo. Ledwo zauważałam wtedy, że za każdym razem to Jasper szedł zapłacić
do kasy.
Świt nastał, gdy byliśmy gdzieś w północnej Kalifornii. Obserwowałam piekącymi oczyma, jak
bezchmurne niebo zaczyna się przejaśniać. Byłam wyczerpana, ale nie mogłam zasnąć. Zbyt
wiele obrazów przemykało mi przez głowę. Zbolały wyraz twarzy Charliego - warknięcie
Edwarda, jego obnażone zęby - bystre spojrzenie tropiciela - posępna twarz Laurenta - puste
spojrzenie Edwarda, gdy całował mnie na pożegnanie... To wszystko stawało mi przed
oczami. Mój nastrój wahał się między grozą a rozpaczą.
Alice chciała zatrzymać się w Sacramento, by zdobyć dla mnie jakieś jedzenie. Ale
potrząsnęłam głową, każąc Jasperowi stłumionym głosem, by jechał dalej.
4
Kilka godzin później na przedmieściach Los Angeles Alice powiedziała coś łagodnie do
Jaspera, po czym on zjechał z autostrady pomimo moich słabych protestów. Zaparkował na
podziemnym parkingu obok dużego supermarketu widocznego z autostrady.
- Zostań w aucie - rozkazała Jasperowi Alice.
- Jesteś pewna? - spytał niespokojnie.
- Nie widzę tu nikogo.
Kiwnął głową, przystając na jej propozycję.
Alice chwyciła moją dłoń i wyciągnęła mnie z samochodu. Trzymała mnie blisko siebie, gdy
wychodziłyśmy z ciemnego parkingu. Okrążyłyśmy garaż, idąc w cieniu. Zauważyłam, że jej
skóra zdawała się jaśnieć w promieniach słońca odbijających się od chodnika. Supermarket
był zatłoczony, mijałyśmy grupki klientów, niektórzy z nich odwracali za nami głowy.
Przeszłyśmy pod przejściem, które łączyło wyższy poziom parking ze sklepem na drugim
piętrze, nie wychodząc na pełne słońce.
Gdy znalazłyśmy się już w środku, w świetle fluorescencyjnych lamp, Alice nie wyglądała już
tak nadzwyczajnie - była teraz jedynie zwyczajną dziewczyną o kredowobiałej cerze i
czujnych, ale podkrążonych oczach oraz czarnych, krótkich włosach. Moje oczy wyglądały z
pewnością dużo gorzej. Wciąż przyciągałyśmy spojrzenia każdego, kto zerknął w naszą
stronę. Zastanawiałam się, co myśleli, że widzą. Krucha, stąpająca tanecznym krokiem Alice o
uderzająco anielskiej twarzy, ubrana w cienkie, jasne ciuchy, które niewystarczająco
maskowały jej bladość, prowadziła mnie za rękę, podczas gdy ja wlokłam się za nią w moich
niedopasowanych, choć drogich, ubraniach ze związanymi z tyłu matowymi włosami.
Alice zaprowadziła mnie prosto do części restauracyjnej.
- Co chcesz zjeść?
Od zapachu tłustych fast foodów wywróciło mi się w żołądku. Ale wzrok Alice mówił mi, że
żadne perswazje nie pomogą, więc bez entuzjazmu poprosiłam o kanapkę z indykiem.
- Mogę skorzystać z łazienki? - spytałam, gdy skierowałyśmy się w stronę kolejki.
- Jasne. - Zmieniła kierunek, nie puszczając mojej ręki.
- Mogę iść sama.
Zwyczajna atmosfera panująca w tym typowym markecie sprawiła, że poczułam się
normalnie - po raz pierwszy od wczorajszego katastrofalnego meczu.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin