00:01:20:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:01:24:Rzym|Jak Tytus Pullo doprowadził Republikę do upadku 00:01:39:Galia, nieopodal granicy z Itališ, zima 00:01:44:Kolejnych trzech zniknęło tego ranka. 00:01:48:Wyrzutki i idioci. 00:01:51:Wszyscy robiš się niespokojni. 00:01:53:Od kiedy skończyły się walki,|chcš wrócić do domu z łupami, 00:01:56:a nie siedzieć w tym posępnym mrozie i wilgoci. 00:01:59:Żaden z dobrych żołnierzy nie uciekł.|I żaden nie ucieknie. 00:02:03:I żaden nie podšży za tobš do Rzymu. 00:02:05:Jeszcze nie. 00:02:07:Kończy nam się czas. 00:02:09:Nie możemy tkwić tu przez wiecznoć. 00:02:12:To bardzo niepewna pozycja. 00:02:15:Co będzie w styczniu,|gdy dobiegnie końca twa kadencja 00:02:19:a my nadal będziemy tu siedzieć? 00:02:25:Motywowanie ludzi do walki|to skomplikowane zagadnienie, Posca. 00:02:28:Nie oczekuję od niewolnika,|że zrozumie podobne zawiłoci. 00:02:32:Mam nadzieję, że moja edukacja|w tej materii nastšpi szybko. 00:02:40:Pięćset tysięcy? Co to jest? 00:02:42:Wystawiam Marka Antoniusza|jako kandydata na Trybuna Ludowego. 00:02:45:Będzie trzeba kupić dużo głosów. 00:02:48:Marek Antoniusz Trybunem Ludowym? 00:02:51:Ale on jest... 00:02:54:Pozwalam ci mówić. 00:02:56:O ile mi wiadomo, trybun ludowy|to więty urzšd z prawem veta w Senacie. 00:03:00:-Tak włanie jest.|-Urzšd otoczony wielkim szacunkiem i powagš. 00:03:05:Być może masz rację. 00:03:07:Wylemy z nim Strabo, aby|czuwał nad zachowaniem Antoniusza. 00:03:25:-Jak daleko jeszcze?|-Trzy godziny w szybkim tempie. 00:03:30:Nadchodzę, dziewczęta. 00:03:32:Wypiję całe wino, wypalę wszystko,|co się da i przelecę każdš dziwkę w miecie. 00:03:36:Okaż trochę godnoci.|Jeste pod sztandarem. 00:03:38:Powiedz to jemu. 00:03:41:On nie jest pod sztandarem. 00:03:45:Trzy godziny drogi od żony,|której nie widział od lat. Jest przerażony. 00:03:48:Z całš pewnociš, ponowne|połšczenie to szczęliwa chwila. 00:03:51:-Porozmawiajcie o czym innym.|-Przerażony. 00:03:53:Co, jeli straciła zęby? Wychudła? 00:03:55:-Co, jeli wpuszczała innych mężczyzn między nogi?|-Cisza! 00:04:33:-Kochajš go.|-Nie ma to znaczenia. 00:04:36:Jestemy ludmi majętnymi. 00:04:38:Niech zatrzymajš miłoć plebsu i proletariuszy. 00:04:51:-To nie zajmie dużo czasu, prawda?|-Miejmy nadzieję, że nie, panie. 00:04:55:Vorenusie, możesz odprawić ludzi. 00:04:58:A potem możesz odprawić sam siebie,|dopóki po ciebie nie polę. 00:05:01:Zabaw się. 00:05:03:Ale najpierw, zabierz chłopaka z powrotem do Atii. 00:05:06:Odbierz swojš nagrodę. 00:05:08:Chłopcze, przekaż swej uroczej matce,|że zjawię się u niej póniej. 00:05:13:Miejmy to za sobš. 00:05:32:Opuć ten dom natychmiast. 00:05:34:-Nie. Oktawia jest mojš prawowitš żonš.|-Sprzeciwiasz się Cezarowi? 00:05:37:Nic mnie nie obchodzi Cezar! 00:05:39:Na pięć Furii, gdybym nie była wychowanš kobietš, 00:05:41:kazała bym obedrzeć cię ze skóry|i powiesić na framudze drzwi. 00:05:44:-Castor?|-Tak, pani? 00:05:46:Spuć psy! 00:05:52:Bezczelny łajdak. 00:05:54:Zapewniam cię, kochanie,|masz z głowy tego osobnika. 00:05:56:Nienawidzę cię. 00:05:58:Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! 00:06:01:Głupie dziewczę. 00:06:14:Staram się czynić dla niej dobrze.|Dlaczego tego nie dostrzega? 00:06:17:-Jest młoda.|/-Panicz Oktawian! 00:06:19:Moje maleństwo! 00:06:21:Mój biedny króliczek. 00:06:27:Jaki chudy. 00:06:30:Czy to było bardzo straszne?|Oczywicie, że było, 00:06:33:Nie potrafię sobie nawet wyobrazić,|nie będziemy o tym rozmawiać. 00:06:36:Wyrzucimy to z pamięci.|Jeste bezpieczny w domu. 00:06:42:Kim sš ci dwaj? 00:06:44:Winna być dla nich dobra, matko.|To moi szczególni przyjaciele. 00:06:48:Przyjaciele? Jak szczególni? 00:06:51:To ludzie, którzy wydobyli mnie z niewoli. 00:06:53:Pierwszy centurion Lucjusz Vorenus. 00:06:57:I legionista Tytus Pullo. 00:07:00:A zatem witamy was serdecznie. 00:07:03:Jestecie okazem odwagi. 00:07:05:Zastanawiajšce, że zajęło wam tak długo|pokonanie tych odrażajšcych Galów. 00:07:08:Była ich wielka liczba... Pani. 00:07:10:Wielka liczba... Bardzo dobrze. 00:07:13:-Zatem ruszymy w swojš stronę, panie.|-Ależ musicie zostać wynagrodzeni! 00:07:16:Castor, przynie mojš sakiewkę. 00:07:18:-To nie będzie konieczne.|-Na pewno? Nie chcę złamać żadnych zwyczajów... 00:07:21:Powinni zostać na posiłek, matko. 00:07:23:-Oczywicie, w kuchni podamy chleb i mięso.|-Powinni zjeć z nami. 00:07:26:Jestem zobowišzany, panie,|lecz pieszno mi do żony. 00:07:29:Żona czekała osiem lat,|może poczekać jeszcze chwilę. 00:07:32:Cezar obdarował ich honorowymi końmi|i jeżdżš teraz pod sztandarem. 00:07:36:Sš godni tego, by z nami zjeć. 00:07:39:Doskonały pomysł. 00:07:41:To symboliczne. Zjemy wspólnie,|jak bymy byli równi. 00:07:50:-Co to?|-To tylko twoja siostra. 00:07:52:-Wszystko w porzšdku?|-Kobiece problemy. 00:07:54:Nic, czemu nie zaradzi przystawienie pijawek. 00:08:05:Jowiszu Gromowładny, prosimy cię,|by prowadził i ochraniał tego mężczyznę, 00:08:10:Marka Antoniusza, nowo wybranego|Trybuna Ludowego, wybrańca zwykłych ludzi. 00:08:16:Ilu zabitych w sumie? 00:08:19:Nie wiem. Straciłem rachubę dawno temu. 00:08:22:Dużo w każdym razie. 00:08:24:-A ty, Lucjuszu?|-Trzystu dziewięciu walczšcych. 00:08:27:Nie liczyłem cywilów. 00:08:29:-Jeste bardzo dokładny.|-wištynia wojny wymaga 00:08:31:podania dokładnej liczby,|gdy składasz ofiarę. 00:08:33:Dużo wina i kóz. 00:08:35:Kapłani oferujš zniżkę,|gdy przekroczysz setkę. 00:08:40:Kapłani! W większoci to krętacze. 00:08:42:Ja wolę rozmawiać z bogami bezporednio,|zależnie do którego mam sprawę. 00:08:45:Pieprzyć kapłanów! 00:08:47:Niewielu ludzi stara się,|by wieć życie na prawdziwie rzymskš modłę. 00:08:51:-Przyklaskuję ci, Lucjuszu.|-Vorenus to surowy Katończyk. 00:08:54:Wierzę w boskš naturę Republiki. 00:08:56:Jeli Katon wierzy w to samo, to... 00:08:59:-Prawdopodobnie jestem Katończykiem.|-Ale Katon broni praw arystokracji. 00:09:02:Na pewno plebejusz, taki jak ty,|chciałby widzieć jakie zmiany. 00:09:06:Wszystko powinno zostać takie,|jakim było za powstania Republiki. 00:09:09:Dlaczego miało by się zmieniać? 00:09:11:Bo lud rzymski cierpi.|Bo niewolnicy zabrali im pracę. 00:09:15:Arystokraci zabrali całš ziemię,|a ulice pełne sš głodnych i bezdomnych. 00:09:19:Nie wiedziałam, że mój syn to taki buntownik. 00:09:22:Arystokraci twierdzš,|że Cezar to zbrodniarz wojenny. 00:09:24:Że chce ruszyć na Rzym|i uczynić siebie królem. 00:09:26:To więtokradztwo. Żaden honorowy|człowiek nie poszedłby za nim. 00:09:29:Zatem ja nie jestem honorowym człowiekiem, 00:09:31:bo uważam, że Cezar|powinien tu wjechać na słoniach 00:09:34:i zmiażdżyć Pompejusza, Katona|i resztę tego tałatajstwa. 00:09:37:Nie przejmujšc się prawem.|Tak włanie uważam. 00:09:39:Uważasz tak, bo panujesz|nad rozumem gorzej, niż nad językiem. 00:09:43:Wybaczcie, to ja zmieszałam politykę z winem. 00:09:46:Więcej lina?|A może jeszcze orzesznica? 00:09:49:Dziękuję, nie. 00:09:51:Nie obracie się za ciekawoć,|lecz wy dwaj nie wyglšdacie na przyjaciół. 00:09:55:Bo nimi nie jestemy.|Jestem jego zwierzchnikiem. 00:09:58:-Za sprawš rangi, niczego więcej.|-Dosyć tego! 00:10:04:Proszę wybaczyć nasze|wulgarne usposobienie, pani. 00:10:06:Nie przystajemy do twej osoby. 00:10:08:Ależ skšd. Niezmiernie radowała mnie wasza obecnoć. 00:10:10:To było bardzo odwieżajšce. 00:10:12:Za twoim pozwoleniem... 00:10:14:...odejdziemy. 00:10:18:Odwiedcie nas ponownie.|Oktawian potrzebuje godnych zaufania przyjaciół. 00:10:22:Wierzę, że może na was polegać. 00:10:24:Jak sobie życzysz, pani. 00:10:35:-Możesz powtórzyć?|-Nic nie mówiłem. 00:10:38:Ja idę w tę stronę. 00:10:40:Mój dom jest za ulicš farbiarzy, jeli chciałby... 00:10:43:Niechaj Fortuna ci sprzyja, panie. 00:10:48:Najczystsze domu publiczne sš|w Suburrze,obok wištyni Venery. 00:11:25:Niobe. 00:11:38:Ty żyjesz. 00:11:43:Co to za dziecko? 00:11:46:Odpowiedz mi. Co to za dziecko? 00:11:53:-To twój wnuk.|-Mów janiej, dziwko. 00:11:58:Twój wnuk. Syn twej córki. 00:12:01:-Moja córka ma tylko...|Trzynacie lat, prawie czternacie. 00:12:04:-Kto jest ojcem?|-Crito, syn hodowcy bydła. 00:12:09:Dziecko ma na imię Lucjusz. 00:12:12:Niobe zatrzymaj się. 00:12:14:Rozkazuję ci zatrzymać się! 00:12:21:Ojciec wrócił. 00:12:32:Dziewczynki, to jest wasz tata. 00:12:39:Córki, cieszę się,|że zastaję was zdrowymi i pięknymi. 00:12:42:Zawdzięczacie to mamie, prawda? 00:12:44:Teraz możecie zobaczyć,|jak brzydki jest wasz ojciec. 00:12:47:Podejd tu. 00:12:51:Nie jest łatwa, co? 00:12:53:Powitajcie ojca tak, jak was nauczono. 00:13:39:Twój żołd przestał przychodzić rok temu. 00:13:42:Płatnik powiedział, że zapewne nie żyjesz.|Mówili, że się nigdy nie mylš. 00:13:47:Przeklęci głupcy! Zajmę się tym. 00:13:52:Musisz być zatem zaskoczona, że mnie widzisz. 00:13:55:Zaskoczona z byciem nazwanš dziwkš. 00:13:59:To było... nieodpowiednie. 00:14:03:Przepraszam. 00:14:05:-Na oczach wszystkich.|-Powiedziałem "przepraszam". 00:14:25:-Smakuje ci?|-Mniej soli następnym razem. 00:14:32:Jak zatem sobie radziła z pieniędzmi? 00:14:36:Moja siostra Lyde z mężem nam pomagali. 00:14:40:Cóż, nie będziesz potrzebować już ich pomocy. 00:14:46:Duży fallus należał do Swebijczyka,|którego zabiłem w Nadrenii. 00:14:49:Bardzo silni i waleczni ludzie. 00:14:53:Ładny. 00:14:56:Oficjalne łupy zainwestowałem w niewolników. 00:14:59:Sš na targu. 00:15:01:Powinienem zarobić na nich|dziesięć tysięcy denarów. 00:15:05:To dobre wieci. 00:15:52:Z łaski Romy, przez dwanacie miesięcy od tej chwili, 00:15:56:jeste Trybunem Ludowym. 00:16:01:Najwyższa pora. 00:16:03:-Muszę się napić.|-W rzeczy samej, panie. 00:16:06:Być może po s...
dominika.r