Studenckie życie cz. 1
4.65 dodano: 2006-08-06 | komentowano: 18 | oceniano: 82 | czytano: 21144
Seneka | |
Magdę poznałem na pierwszym roku studiów. Była bardzo miła, taka otwarta, i zabawna. Bardzo dziewczęca i zarazem taka dziecinna i naiwna. Podobała się chłopakom, niektórym nawet bardzo, ona jednak chyba tego nie zauważała, albo nie chciała zauważyć...
Dość szybko się poznaliśmy i zostaliśmy przyjaciółmi. Takimi najzwyklejszymi na świecie. Była ładna. Nie taka drobna jak większość dziewczyn ale bardzo zgrabna. Jakieś 175 cm. wzrostu, bujne, ciemnoblond włosy do łopatek, ładna twarz, długie nogi, bardzo kształtne piersi i pośladki oraz dość długie, bardzo zadbane paznokcie. Nigdy jednak nie eksponowała swojego wyglądu.
Chodziła najczęściej w spodniach, a krótkie, typowo dziewczęce bluzeczki widziałem tylko wtedy, gdy zdejmowała sweterek. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej. Przyłapałem się na tym, że coraz częściej śledzę ją wzrokiem. Lubiłem patrzeć jak idzie, lekko falując w talii. Lubiłem siedzieć za nią. Gdy się schylała, mogłem zobaczyć kawałek jej nagich pleców i górę koronkowych majteczek. Najczęściej jednak siedziałem obok niej.
Uwielbiałem grać z nią w statki, czy kropki na nudnych wykładach, ale najfajniej było, gdy robiła mi masaż ręki. Kładłem wtedy moją dłoń na jej udzie, a ona głaskała ją i drapała swoimi długimi paznokciami. Bardzo mnie to podniecało. Zastanawiałem się, czy ona zdaje sobie z tego sprawę .Nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo lubiła, gdy moja ręka zjeżdżała na wewnętrzną stronę jej ud i lekko się tam poruszała. Nigdy jednak nie zapędziłem się za daleko. W końcu byliśmy tylko przyjaciółmi. Jednak coraz częściej zacząłem ją sobie wyobrażać w stroju odsłaniającym coś więcej niż tylko tył plecków i ewentualnie kawałek brzuszka, gdy podnosiła ręce...
Był styczniowy czwartek. Zaraz po wykładach zostawiliśmy resztę paczki za nami i, jak ustaliliśmy wczoraj, pojechaliśmy do mnie, do domu, pouczyć się do egzaminów i obejrzeć zdjęcia z ostatniej imprezy u naszego wspólnego kolegi. Madzia zdjęła kurtkę, a po chwili jeszcze bluzę, bo w mieszkaniu było gorąco Dopiero teraz mogłem jej się dokładnie przyjrzeć, bo w szkole nie było na to czasu ani możliwości. Miała na sobie obcisłe czarne spodnie, lekko rozszerzające się u dołu, które podkreślały krągłość jej pośladków i białą bluzeczkę z krótkim rękawkiem do krawędzi spodni. Włoski związane w dwa warkoczyki. Wyglądała uroczo i bardzo pobudzająco, a najśmieszniejsze jest to, że nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Ale czy aby na pewno...?
- Zrobić ci herbatę? – zapytałem włączając cicho muzykę.
- Nie, dzięki – odpowiedziała z uśmiechem – najpierw pokaż zdjęcia, a potem pouczmy się chwilkę.
Ja siadłem na fotelu przy moim biurku i w komputerze zacząłem szukać folderu ze zdjęciami, a ona stanęła obok. Oparła się o mnie biodrem, a ręką zaczęła mnie lekko gładzić po włosach. Było to bardzo miłe i trochę podniecające. Przez to wszystko nie mogłem długo znaleźć tego folderu. Jakby lekko zniecierpliwiona zaczęła pukać leciutko paznokciami w biurko. To tylko spotęgowało moje podniecenie. Wreszcie jakoś udało mi się i odpaliłem zdjęcia.
- Tak mi będzie wygodniej – powiedziała znienacka i usiadła mi na kolanach, tyłem do mnie, w stronę monitora. A właściwie nie na kolanach, tylko zdecydowanie wyżej...
Tego się nie spodziewałem. Jej śliczne, opięte cienkim, obcisłym materiałem pośladki przywarły do okolic mojego krocza. Pochyliła się, a bluzeczka poszła do góry odsłaniając przede mną prawie połowę plecków. Miała idealną, gładziutką skórę. Czułem jak w moich majtkach zaczyna robić się bardzo ciasno (bo trochę ciasno to już było wcześniej). Ciekawe, czy też to czuła. Przechyliłem się lekko w prawo, aby też coś widzieć, a przy okazji zacząłem leciutko błądzić palcem po odsłoniętej części jej plecków.
- Mmmm... – zamruczała cichutko – możesz mi zrobić masaż. - Tego już było za wiele.
- Masaż?
- Niom – odpowiedziała tak po prostu. Podniosła się i pogładziła mnie paluszkiem po policzku – Bolą mnie plecki. Proszę, proszę, proszę.
- No nie wiem... – postanowiłem się też troszkę z nią podroczyć. – Może za buziaka...
Dostałem dwa, w oba policzki. Pogładziła mnie jeszcze chwilkę paznokciami po brodzie i znów zabrała się spokojnie do oglądania zdjęć. Z tymi dwoma kucykami wyglądała trochę jak mała dziewczynka. Co miałem robić? Z niemałą przyjemnością zabrałem się do masowania jej ślicznych plecków.
Zacząłem od góry. Najpierw masowałem przez bluzeczkę, jednak po chwili odważyłem się i podwinąłem ją maksymalnie do góry. Nie protestowała.
Zataczałem małe kółka. Po chwili zacząłem zjeżdżać coraz niżej. Czarny materiał spodni ślicznie kontrastował z jej leciutko opaloną skórą. Znalazłem się w okolicach krzyża. Bardzo mnie to podniecało. Myślę, że ją też ale nie dawała tego po sobie poznać, zresztą tak samo jak ja. Ot, zwykły masaż pleców przyjaciółki. Już nie interesowały mnie zdjęcia. Masowanie Magdy pochłonęło mnie całkowicie. Czasami zjeżdżałem palcami na jej uda, czy biodra, czasami zahaczyłem o odsłonięty brzuszek. Zapatrzona w zdjęcia pomrukiwała cichutko. Maiłem ochotę zacząć całować ją po tych pleckach ale nie wypadało. W pewnym momencie z wieży poleciała jakaś żywsza muzyka i Madzia zaczęła się lekko wiercić.
- Co robisz? – spytałem trochę zaskoczony i przerażony zarazem, bo mój mały był już twardy jak skała i ona musiała to czuć!
- Tańczę sobie – odpowiedziała po prostu i lekko przyspieszyła ruch bioderkami. Jej pośladki gniotły i ślizgały się po moim kroczu, a ja ciągle jeździłem rękami po jej półnagich plecach, raz po raz odgarniając niesfornie spadające na nie warkoczyki, trzymałem za bioderka.
Wreszcie zdjęcia skończyły się. Magda odgięła się do tyłu i położyła pleckami na mojej klatce piersiowej. Gładziłem ją lekko po brzuszku.
- Fajnie masujesz – powiedziała i dała buziaka w policzek. Takie fajne, leciutkie muśnięcie wargami.
- Połóż się, to będzie Ci wygodniej – powiedziałem z uśmiechem wskazując łóżko obok – i mi też.
Powoli podniosła się z moich nóg, nieświadomie wypinając przez chwilę swoją śliczną pupkę przed moje oczy i położyła się na brzuchu. Przejechałem wzrokiem po jej ciele i usiadłem okrakiem na jej udach, tuż pod pośladkami. Na szczęście bluzeczka była rozciągliwa, więc udało mi się ją podwinąć aż na wysokość zapięcia stanika, tak samo z góry odsłoniłem jej ramiona. Ponowiłem masaż, a po chwili zacząłem ją tak leciutko łaskotać. Leciusieńko przesuwałem opuszki palców po jej skórze. Musiało jej być dobrze. Po chwili na jej ramionach i rękach pojawiła się gęsia skórka. Trochę się bałem ale powoli zjechałem rękami na jej pupkę. Nie zaprotestowała. Dłonie ułożyłem po bokach i zataczałem kółka kciukami. Świadomość, że od skóry jej pośladków dzieli mnie tylko cienki, opięty materiał spodni działała bardzo na wyobraźnie. Po jakimś czasie zacząłem masować jej ramionka i szyjkę. Dla wygody usiadłem teraz na jej pośladkach. Niesamowite uczucie...
Masowałem ją jeszcze 45 minut, a później położyłem się obok niej.
- Starczy, boli mnie już wszystko – powiedziałem – na następny raz musisz zasłużyć. Poza tym trochę niewygodnie masuje się, gdy jesteś w bluzce i staniku.
Nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się. Niespodziewanie przewróciła mnie na plecy i usiadła na mnie okrakiem. To nie była dla mnie zbyt dobra pozycja. Dżinsy nie mogły ukryć mojego naprężonego niemal do granic wytrzymałości przyjaciela. Ona jednak, ciągle jakby nieświadoma tego wszystkiego zakryła go swoimi pośladkami. Z tej perspektywy wyglądała prześlicznie. Stanik lekko prześwitywał przez bluzeczkę, podkreślając jej spore, krągłe piersi, lekko odsłonięty brzuszek i piękne wcięcie w talii...
- Moje Słoneczko jest zmęczone – powiedziała z troską w głosie gładząc mnie po policzku.
- Masz zimne ręce – zauważyłem
- Bo rączek mi nie masowałeś – zrobiła nadąsaną minkę.
Po chwili sięgnęła do stojącego obok łóżka plecaka, wiercąc się przy tym bardzo i wyjęła z niego parę czarnych rękawiczek. Zapomniałem wspomnieć, że maiłem słabość do dziewczyn w skórzanych rękawiczkach. Te co prawda nie były ze skóry tylko z takiego jakby zamszowego, dość cienkiego materiału ale i tak wywołały niezły efekt. Myliłem się wcześniej. Mój przyjaciel dopiero teraz naprężył się do granic możliwości. Chyba czuła, że rękawiczki działają na mnie bardzo pobudzająco, bo nie śpieszyła się z ich zakładaniem. Ciągle siedząc na mnie okrakiem, wolno nałożyła najpierw jedną, naciągając na swoje długie palce, a później drugą. Były idealnie dopasowane. Ładnie kontrastowały z czarnymi spodniami i biała bluzeczką z krótkim rękawkiem. Wyglądała tak dziewczęco, a zarazem tak... dominująco? Znowu pogłaskała mnie po policzku.
- Teraz lepiej?- uśmiechnęła się i zaczęła błądzić dłońmi po mojej twarzy, szyi i klatce piersiowej. Do tego znów zaczęła się wiercić – tańczyć, jak to określiła. – Teraz ja zrobię ci krótki masaż, to może zasłużę na następny – powiedziała z lekkim uśmiechem.
Położyła moje ręce na swoich udach, podwinęła mi bluzkę i wbijając pazurki w moją skórę, zaczęła przesuwać ręce z góry na dół.. Jej długie paznokcie niemal przebijały materiał rękawiczek. Niemal rozdrapywała mi skórę na torsie. Jeszcze nikt w życiu nie podniecił mnie tak bardzo jak ona teraz. Zacząłem głośniej oddychać.
- Tak dobrze? – zapytała niewinnie – może bez rękawiczek byłoby lepiej?
- Nie, nie – zaprotestowałem szybko- tak jest dobrze.
- Tylko dobrze? – zapytała z przekornym uśmiechem.
- Żeby było idealnie musiałabyś mieć teraz krótką spódniczkę, krótsza bluzeczkę i skórzane rękawiczki. Wtedy byłoby idealnie – chciałem żeby zabrzmiało to jak żart, ale chyba nie bardzo mi się to udało, bo popatrzyła na mnie tylko tajemniczo i nic nie odpowiedziała.
Bawiła się mną jakieś 15 minut. Najpierw brzuchem i klatką piersiową, później plecami. Cały czas wierciła się lekko, wciąż udając, że nic wyjątkowego pod sobą nie czuje. Od czasu do czasu dostawałem słodkie buziaki, to w policzek, to w nosek, to w szyję.
- Teraz chyba Ci rzeczywiście dobrze – powiedziała z uśmiechem. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie że od pewnego czasu oddychałem bardzo głośno.
Gdy tylko wstała, szybko odwróciłem się na bok, aby ukryć sterczącą spod spodni górę. Usiadła na krawędzi łóżka.
- To jak? Zapracowałam na następny masaż? – spytała słodko.
- I to jak – odpowiedziałem nieco łamiącym się z podniecenia głosem.
- Wiesz Skarbie, ja muszę już chyba pomału iść. Pouczymy się może jutro?
- Może wtedy nam wyjdzie – uśmiechnęliśmy się do siebie.
Odprowadziłem ją na autobus. Wieczorem dostałem smsa z propozycją, aby jutro po szkole pójść do kina. Oczywiście zgodziłem się bez wahania. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że po dzisiejszym dniu Magda zmieniła się. I to nie do poznania...
Studenckie życie cz. 2
4.64 dodano: 2006-08-07 | komentowano: 22 | oceniano: 107 | czytano: 17932
Zaspany wszedłem na jeszcze prawie pustą aulę. Pierwszy piątkowy wykład był o 8 rano i niewielu osobom chciało się przychodzić tak wcześnie. Ja jednak przyszedłem, bo miałem nadzieję spotkać ją. Usiadłem w jednym ze środkowych rzędów. Po chwili, z obu stron dosiedli się znajomi. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i przegapiłem moment, w którym weszła. Gdy ją zobaczyłem, w pierwszej chwili po prostu nie mogłem uwierzyć, że to ona.
Moja przyjaciółka Magda, stała jakieś trzy rzędy przede mną i rozmawiała z koleżanką. Wyglądała świetnie. Rozpuszczone włosy spływały lekko po plecach. Czerwony, zapięty do połowy sweterek, a pod nim czarna, obcisła bluzeczka, podkreślająca jej spore, krągłe piersi. Najbardziej jednak zdziwiło mnie co innego. Madzia najczęściej chodziła w spodniach, lub jeśli już zakładała spódnicę, to zawsze była ona za kolana. Dziś miała na sobie luźną spódniczkę do trzech czwartych ud. Nie taką znowu bardzo krótką, ale jak na nią było to niezłe osiągnięcie, zwłaszcza, że jej nogi były naprawdę bardzo zgrabne i nawet tak lekko odsłonięte zwracały wzrok. Lekko opalizujące rajstopy i czarne, skórzane kozaki prawie do kolan, na średniej długości, grubym obcasie, tylko podkreślały ich piękno. Zauważyła, że na nią patrzę i uśmiechnęła się do mnie. Usiadła dwa rzędy dalej. Gdy tylko doczekałem przerwy przesiadłem się obok niej. Aula była bardzo duża i w naszym rzędzie nikt więcej nie siedział.
- Cześć Skarbie - powiedziała cicho i pocałowała w policzek. Powoli założyła nogę na nogę. Spódniczka podwinęła się do góry, odsłaniając połowę uda. Światło z sali odbijało się na rajstopach, tworząc jasne refleksy na jej nogach. - Dobrze spałeś?
- Hej Słoneczko, całkiem nieźle, choć trochę obolały jestem - odpowiedziałem cicho, ciągle ukradkiem zerkając na jej odsłonięte nogi. To był naprawdę rzadki i piękny widok. Lekko poruszała stópką w bucie, co również było bardzo podniecające. Nie minęło 30 sekund odkąd się do niej dosiadłem, a ona nieświadomie już zdążyła mnie podniecić.
- Zrobię Ci masaż rączki, to może troszkę będzie ci lepiej - powiedziała słodko i bez pytania, jak zresztą często, wzięła moją rękę, położyła na swoim udzie i zaczęła leciutko głaskać i drapać swoimi długimi paznokciami.
Aż nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Pierwszy raz moja dłoń leżała na jej odsłoniętej nodze. Do tej pory zawsze miała na sobie spodnie. Dżinsy to nie to samo co cieniutkie rajstopki. Mieliśmy iść dzisiaj do kina zaraz po wykładach. Czy to dlatego tak się ubrała? - Przez głowię przelatywały mi tysiące myśli.
Nagle Madzia przerwała masaż i zabrała się do notowania, gdyż przerwa właśnie się skończyła i wykładowca zaczął dalej klepać swój nudny monolog. Moja dłoń pozostała jednak na jej nodze, jakby w oczekiwaniu, że za momencik masaż zostanie wznowiony. Odważyłem się i lekko ścisnąłem jej udo. Nie zareagowała. Powoli zjechałem do jej kolana i znowu do góry, tym razem odrobinę wyżej niż poprzednio, troszkę podwijając spódniczkę. Nic. Po chwili zacząłem leciutko głaskać ją po udzie. Było takie gładkie i ciepłe. Smugi światła na cienkich opalizujących rajstopkach przemieszczały się pod moim dotykiem i jakby układały w różne wzory. Fajna zabawa. Drugą ręka naciągnąłem bluzę, aby lepiej ukryć mojego stojącego na baczność przyjaciela. Magda ciągle nie reagowała na moje pieszczoty, zajęta notowaniem, jakby ta zabawa w ogóle ją nie interesowała. A może tylko udawała, że ją nie interesuje? Zerknąłem na nią ukradkiem.
Miała leciutkie wypieki na twarzy, a jej oddech był szybszy niż normalnie. Teraz głaskałem już jej całą nóżkę. Zjeżdżałem dłonią do obcasa i od niego, wolniutko, po grubej podeszwie, po skórzanym, opinającym dokładnie łydkę kozaczku do kolanka i dalej po udzie, bardziej po wewnętrznej jego stronie, aż do podwiniętej już teraz maksymalnie spódniczki. Byłem już naprawdę nieźle podniecony. Ona jednak pisała od prawie pięciu minut, a ja głaskałem ją po odsłoniętej nóżce. Wreszcie zabrałem rękę, bo byliśmy przecież tylko przyjaciółmi i takie dłuższe głaskanie mogłoby się wydać dziwne... Po chwili zaskoczyła mnie znowu. Przerwała pisanie, spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się lekko, tym swoim ślicznym, zaraźliwym uśmiechem. Nieświadomie kusząco przejechała paznokciami po swoim odsłoniętym udzie.
- Fajny był ten masaż nóżki, porób mi tak jeszcze - powiedziała cichutko - proszę, proszę, proszę...
Pochyliła się, dała buziaka w policzek i tak po prostu położyła sobie moją rękę na udzie. Tak jakby w ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie to podnieca.
- To chyba ja miałem być masowany - odparłem z dobrze udawaną zawiedzioną miną. Dziwnie mi trochę było - Przestań na razie pisać i zrób mi porządny masaż - udawałem lekko oburzonego, aby ukryć moje podniecenie. Zacząłem jej przeszkadzać w notowaniu. Położyłem rękę na jej notatkach. Strąciła ją na swoje udo. Nie dałem za wygraną i przeszkadzałem dalej.
- Nie przeszkadzaj! Po prostu chciałam żebyś chwilę zajął się mną, zaraz skończę pisać i będę masowała dalej Skarbie - wyglądała na lekko zirytowaną. Zdecydowanym ruchem wzięła moją dłoń, mocno przycisnęła do swojego uda i założyła na nie drugą nogę. Spokojnie zabrała się dalej do notowania. Nie mogłem zabrać ręki "zaklinowanej" między udami Madzi. Szalenie mnie to podnieciło. Znowu zaczęła lekko poruszać nóżką na górze, ocierając już teraz prawie całkiem odsłoniętym udem o moją dłoń. Czarna skóra kozaczków lśniła w świetle, tak samo, jak jej odsłonięte nogi. Jednak nie byłem przygotowany na to, co nastąpiło po chwili.
Madzia przerwała pisanie, bo wykładowca zaczął gadać coś nawet niewartego notowania, odłożyła długopis i schyliła się do torby. Sweterek podsunął się ku górze, odsłaniając prawie do połowy jej śliczne placki. Miałem ochotę je pogładzić ale moja ręka była "uwięziona". Spod spódniczki wystawała góra białych, koronkowych majteczek. Po chwili podniosła się i patrząc na mnie niewinnym wzrokiem, położyła sobie na udzie parę czarnych, skórzanych rękawiczek. Jak już wspominałem wcześniej, właśnie takie rękawiczki kręciły mnie najbardziej i wczoraj o tym jej o w żartach napomknąłem, a ona widać słuchała mnie bardzo uważnie... Czułem jak mój przyjaciel rośnie jeszcze bardziej. Ledwo mieścił się w spodniach. Prawą ręką naciągnąłem bluzę jeszcze dalej, lewą miałem wciąż unieruchomioną.
- Chłodno tu troszkę - powiedziała i uśmiechnęła się zalotnie. Wzięła prawą rękawiczkę. Lewa została na jej udzie, przyciskającym moją rękę. Chyba widziała, że jestem jakiś niespokojny, bo nachyliła się i dała leciutkiego całusa w policzek. Pogładziła mnie pazurkami po twarzy. - Jeszcze chwileczkę - szepnęła.
Wolniuteńko, jakby ciągle nieświadoma tego jak bardzo mnie podnieca, wsunęła rękawiczkę na dłoń, zacieśniając ją palcami drugiej ręki. Była gładka, bez żadnych wzorów, raczej trochę dłuższa, taka z 15 cm ponad nadgarstek. Idealnie czarna, dokładnie opinająca jej dość wąską, dziewczęcą dłoń, zakończoną średniej długości paznokciami. Skórka była raczej dość cienka, więc pazurki wyraźnie się odznaczały. Naciągnęła na nią rękaw sweterka i zabrała się za zakładanie drugiej rękawiczki, równie wolno... Już nie mogłem wytrzymać.
Chciałem całować ją po tych rączkach. Chciałem aby pieściła mnie nimi, dotykała... Jakby czytając w moich myślach, mocniej docisnęła udem moją rękę i kusiła mnie dalej, pewnie widząc, że ciągle śledzę wzrokiem jej ręce. Dopisała parę zdań do notatek, poprawiła rozpuszczone włoski, znowu zacieśniła rękawiczki, wolno otwierała i zamykała dłoń, a na końcu rozpięła sweterek, po drodze zahaczając lekko o wystające piersi opięte czarną, obcisłą bluzeczką, odsłaniającą spory kawałek brzuszka. Wyglądała po prostu bosko. Wreszcie podniosła udo uwalniając moją dłoń i leciutko zaczęła mnie głaskać po ręce a później już mocniej masować i drapać. W okolicach krocza wszystko już mnie bolało, pierwszy raz miałem chyba taki wzwód. Jej paznokcie niemal przebijały się przez cienką skórkę rękawiczek, drapała od dłoni do łokcia i z powrotem jeszcze jakieś 10 minut. Akurat do końca wykładu.
Następne zajęcia, już dziś ostatnie, mieliśmy w innej sali. Dopiero pod koniec przerwy podszedłem do niej. Stała z kilkoma osobami z roku. Wyróżniła się z tej grupki. Była po prostu piękna. Jak bogini wśród szarych, zwykłych ludzi. Wciąż miała na sobie rękawiczki. Po rajstopkach i kozakach wciąż pełgało kuszące światło, a pod rozpiętym, czerwonym sweterkiem, czarna bluzeczka mocno opinała piersi i odsłonięty do pępka brzuszek. Przyłączyłem się do rozmowy.
Stanąłem za nią z tyłu i objąłem w biodrach. Madzia wyprostowała się nieznacznie czując mój dotyk. Położyła swoje dłonie na moich i przesunęła je na swój brzuszek, przyciągając mnie tym samym do siebie. Robiła to tak naturalnie, nie przerywając rozmowy, że nikt nawet nie zwrócił na to uwagi.
Jej śliczne, krągłe pośladki szczelnie przywarły do mojego krocza. Zaczęła leciutko falować pupką, ocierając się o mojego twardego przyjaciela. Żałowałem tylko, że nie maiła na sobie bardziej obcisłej spódniczki... Gdy teraz się tak nad tym zastanawiam... ona musiała czuć moją skałę, a to, że na nią nie reagowała tylko jeszcze bardziej mnie podniecało. Moje dłonie spoczywały w połowie na jej odsłoniętym brzuszku, a w połowie na czarnej, obcisłej bluzeczce. Czułem brzoskwiniowy zapach jej włosów, czułem jak jej ręce w skórzanych rękawiczkach leciutko głaskały moje, pod swoimi dłońmi czułem jej ciepły, płaski brzuszek a na swoim kroczu jej powolutku poruszające się pośladki. Myślałem, że zaraz zemdleję z rozkoszy i pożądania, jednak po chwili rozmowa skończyła się i razem z koleżanką poszła do sali. Ja pogadałem jeszcze chwilę z kumplem i też poszliśmy na wykład. Oczywiście siadłem obok niej. Mój mały dopiero co zdążył ochłonąć, a tutaj już zaczęła się kolejna sytuacja, w której zaczął rosnąć...
Wykładowcy jeszcze nie było. Madzia siedziała w ostatnim rzędzie i właśnie dzieliła obraną przed chwilą mandarynkę. Odrobina soku ściekała jej po skórze rękawiczek. Włożyła kawałek do ust i powoli, w bardzo kuszący sposób zlizała sok z rękawiczki. Patrzyłem jak zahipnotyzowany. Jak kotka, wolno przesuwała języczkiem po czarnej skórze.
- Masz ochotę? - spytała przyjacielsko jakby nigdy nic.
Odpowiedziałem, że mam. Wzięła kawałek i wolniutko włożyła mi do ust. Głęboko. Jej paluszek jeszcze przez chwilę został w mojej buzi. Ugryzłem go lekko, zagryzając mandarynkę. Chyba jej się to podobało, bo wyjmowała go bardzo wolno i uśmiechnęła się znowu, niby niewinnie.
- O zobacz. To przecież soczek z twojego kawałka - powiedziała wskazując na parę kropelek mandarynkowego soku na swoim odsłoniętym udzie. Tego się już naprawdę nie spodziewałem. Wolniutko przejechała po nim paluszkiem, zbierając kropelki. Pod leciutkim naciskiem smugi światła na rajstopkach rozlały się, tworząc przez chwile nowe tajemnicze wzory. Znowu włożyła mi paluszek do ust. Na języku wyraźnie czułem lekki posmak skóry rękawiczek, gdy zlizywałem z niego kropelki. Momencik wierciła paluszkiem wokół mojego języka i znów powoli go wyjęła. Leciutko musnęła nim jeszcze moje wargi i brodę.
- Dobre, prawda? - zapytała z figlarnym uśmiechem. Ja tez się uśmiechnąłem. Wziąłem rękę do tyłu, włożyłem pod jej bluzeczkę i leciutko zacząłem gładzić po pleckach. Brakowało mi tego. Były takie delikatne i gładkie. Za nami nikt nie siedział, w około ogólny harmider. My jednak już nie odzywaliśmy się do siebie. Przysunęła się do mnie troszkę ułatwiając masowanie, a sama zaczęła leciutko głaskać mnie po wewnętrznej części uda. Szalenie mnie to podniecało, zwłaszcza, że często zaciskała i rozwierała dłoń w rękawiczce, a ja miałem do niech słabość. Dojeżdżała bardzo wysoko na moje udo. Kilka razy nawet lekko, niby przypadkiem musnęła mojego przyjaciela, co spowodowało u mnie na szczęście stłumiony dreszcz rozkoszy. Jej z pewnością też było dobrze. Moja dłoń raz po raz zjeżdżała z jej plecków i bokiem, wzdłuż idealnego wcięcia w talii podążała w dół, do bioderka i jeszcze niżej, aż na górny kawałek twardego pośladka.
Miała lekko czerwone policzki. Wargi wysychały jej chyba równie silnie jak mi, bo często je dyskretnie oblizywała. Najfajniejsze było w tym wszystkim to, że nasza "zabawa" nie była już taka niewinna jak wczoraj, gdy wszystko działo się niby przypadkiem. Teraz również, na ile to tylko było możliwe udawaliśmy obojętność, ale różnica polegała na tym, że obydwoje wiedzieliśmy dobrze, że tylko udajemy... było niesamowicie.
Po chwili jednak czar prysnął. Do sali wbiegła koleżanka z roku i radosnym okrzykiem oznajmiła wszystkim, że wykład został odwołany. Madzia odwróciła się do mnie, musnęła mój policzek ustami i szepnęła - dokończymy w kinie Słoneczko.
Znowu przeszedł mnie dreszcz. Siedząc założyłem kurtkę i również siedząc ją zapiąłem. Mój mały po prostu już przebijał dżinsy i musiałem go dobrze zakryć aby nikt nie zauważył. Zostawiając resztę ludzi za nami szybko wyszliśmy ze szkoły. Nie mogłem się doczekać momentu w którym znajdziemy się w ciemnej, kinowej sali:)
Studenckie życie cz. 3
4.87 dodano: 2006-08-27 | komentowano: 27 | oceniano: 156 | czytano: 25168
Było zimno, jednak nie na tyle, aby utrzymać śnieg, który zaraz po dotknięciu ziemi rozpuszczał się, tworząc błotniste kałuże. Madzia szła tuż przede mną. Miała na sobie ciemnozielony, dość obcisły płaszczyk do kolan. Miło było podziwiać z tyłu jej wspaniałą sylwetkę, jak lekko poruszała biodrami, gdy omijała większe zwały błota. Wysokie, czarne kozaczki i skórzane rękawiczki bardzo pasowały do płaszczyka. Jasne włosy, teraz spięte w koński ogon lekko powiewały na zimowym wietrze. Wciąż jeszcze dobrze nie ochłonąłem po ostatniej przygodzie na wykładach, a tu już zapowiadała się kolejna...
Akurat w chwili, gdy doszliśmy na przystanek, przyjechał nasz tramwaj. Szybko wsiedliśmy i ruszyliśmy w kierunku kina. W środku jechało sporo ludzi. Madzia stanęła przy oknie, a ja blisko za nią. Objąłem ją lekko w pasie. Westchnęła cichutko. Położyła swoje ręce na moich i przesunęła do przodu. Przez cienki płaszczyk leciutko głaskałem jej płaski brzuszek. Ale nic więcej się nie wydarzyło.
Podróż minęła szybko i bardzo miło. Bez problemu kupiliśmy bilet na jakąś romantyczną komedię. Później jeszcze tylko cola z lodem i weszliśmy na dużą, prawie pustą salę. Tylko daleko w rzędach przed nami siedziało kilka osób. My poszliśmy do ostatniego. Szybko usadowiłem się wygodnie, gdyż światła właśnie zgasły i zaczęły się reklamy. Magda stała nade mną. Powoli zdjęła płaszcz. Była ubrana tak, jak wcześniej w szkole. Czarna spódniczka do połowy ud, czarna obcisła bluzeczka, odsłaniająca kawałek brzuszka i czerwony, sweterek. Najbardziej jednak podniecały mnie dodatki. Na nóżkach miała lekko opalizujące rajstopki i czarne, wysokie, na średniej długości grubym obcasie kozaczki, dokładnie opinające jej łydkę. Na rączkach zaś czarne, skórzane rękawiczki, których nie zdjęła. Wiedziała, że mam do nich słabość.
Powoli rozpięła sweterek. Stojąc tak nade mną w ciemnej sali na tle buchającego kolorami kinowego ekranu, wyglądała po prostu cudownie. Gdy lekko podniosła ręce aby rozpuścić włoski, doskonale widziałem jej nagie, idealne wcięcie w tali, wyłaniające się spod obcisłej, krótkiej bluzeczki. Po chwili usiadła obok mnie, zakładając nogę na nogę. Światło od ekranu odbijało się na jej okrytych cienkimi rajstopkami nogach.
Film zaczął się już przed chwilą jednak ja nie mogłem się na nim skupić. Wciąż ukradkiem obserwowałem Magdę. Czarna skóra kozaczków lśniła w świetle ekranu. Lekko poruszała stópką w bucie. Wydawała się całkowicie pochłonięta filmem. Nieświadomie przygryzała okryty czarną skórą paluszek. Possała go wargami. Niesamowicie mnie tym podnieciła i znów nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Nagle odwróciła się w moją stronę i napotkała mój wygłodniały wzrok. Uśmiechnęła się lekko.
- Patrz na ekran, bo nic nie będziesz wiedział – szepnęła.
- Wolę na ciebie – poszedłem na całość. Ona jednak znów tylko uśmiechnęła się tajemniczo i leciutko pogłaskała mnie po policzku.
- To w takim razie zrób mi masaż nóżek – powiedziała po prostu. Odwróciła się bokiem, położyła swoje długie nogi na moich i jakby nigdy nic, wróciła do oglądania filmu.
...
martha.torrent