Uwagi z dzienniczka Hogwartu.doc

(28 KB) Pobierz
Uwagi z dzienniczka Hogwartu

Uwagi z dzienniczka Hogwartu.
snarry?


- Harry… to nie jest dobry pomysł. A jak Filch nas nakryje? – zapytał rozdygotany młody gryfon swojego czarnowłosego przyjaciela. W tle słychać było miauknięcie maltretowanego kota.
- No co ty, Ron! Tchórzysz? Jedyną osobą łażącą po lochach jest teraz Snape, a on pewnie miesza te swoje eliksiry.
- Wesley i Potter… - przeszedł ich zimny dreszcz na dźwięk tego, aż nazbyt znajomego, głosu – ...co tu się u licha wyprawia?!

Uczeń wali kota Woźnemu.

- Będziemy dziś ćwiczyć zaklęcia niewerbalne. Pan Potter, Pan Malfoy. Do mnie, proszę. Uczyliście się zaklęć niewybaczalnych w tamtym roku, mam racje?
Obaj zgodnie przytaknęli.
- Dobrze… - Uśmiechnął się krzywo.

Potter nieuczciwie odbija zaklęcie uśmiercające kolegi, nie czekając na swoją kolej.

- Mówię ci. Dziś na transmutacji na pewno będzie nuda – narzekał Ron mieszając swoją jajecznicę.
- Na lekcjach nigdy nie ma nudy. Zawsze możemy się coś ciekawego nauczyć, no nie? – zapytała Hermiona
Obaj zgodnie zmierzyli ją zimnym spojrzeniem, podobnie jak i reszta siedzących najbliżej nich, gryfonów.
- Dobra. Chodźmy na lekcje, bo McGonnagal się wkurzy.

Naraża kolegów na śmierć, rzucając kredą po klasie.

- Cholera! On jest niemożliwy! Odebrać Gryffindorowi dwadzieścia punktów. Dwadzieścia! Za zwykłe wysadzenie klasy!
- Harry, nauczyłeś się już tych zaklęć zmieniających ludzi w ropuchy? – spytała, jak zwykle pomocna, Hermiona. Potter uśmiechnął się głupkowato.

Rzuca w koleżanki spreparowaną żabą.

- Potter? Potter, wypuść mnie natychmiast…. Potter!!

Zamknął profesora eliksirów w schowku na miotły i odmówił składania „niepotrzebnych” zeznań.

- Hermiono, pośpiesz się…
- No czekaj! To nie takie proste… czekaj… powoli… nie za szybko…. Ał!
- Oj, przepraszam.
- Uważaj trochę! Ok, dobra. Już.
- Gotowa?
- Tak – sapnęła.
- Panie Potter, Panno Granger, co tu się u licha wyprawia?

Przyłapani na ważeniu eliksirów w toalecie, bronią się, mówiąc, że wykurzają
z kibla bazyliszka.

W klasie eliksirów nastała cisza jak makiem zasiał, gdy drzwi do klasy zostały otwarte i wkroczył przez nie Dyrektor Albus Dumbledore.
- Drodzy uczniowie, muszę wam ogłosić coś bardzo przykrego…

Potter z radości, ze nie ma nauczyciela, zwalił tablice.

- Potter!
- Tak panie profesorze?
- Kolejny nieudany eliksir, jak każdy przyrządzony przez ciebie, zresztą.
- Dobrze Panie profesorze, postaram się zastosować do pańskich rad i poprawić.
- Potter?
- Słucham panie profesorze?
- Jaja se robisz?!
- Przepraszam, że zwracam uwagę ale takie słownictwo u tak szanowanego nauczyciela grona pedagogicznego jest niedopuszczalne.

Uczeń zachowuje się podejrzanie.

- Potter, mógłbym ci darować twoje dzisiejsze zachowanie na lekcji gdyby nie to, że jesteś gryfonem – uśmiechnął się triumfalnie – W ramach szlabanu… - pogładził bezmyślnie piórem swe usta - …uporządkujesz eliksiry w mojej pracowni w porządku alfabetycznym.

- Potter?

- Potter do cholery!

W nikczemny sposób molestuje przedstawiciela rady pedagogicznej przy użyciu pióra.

- Jak niektórzy z was zdążyli zauważyć, choć wątpię, czy zwracacie uwagę na cokolwiek, dopóki nie ukaże się to w gazecie, byłem niedysponowany przez pewien okres czasu, więc radzę abyście szybko zaczęli nadrabiać niewątpliwie stracony czas.
- Czyli mamy po prostu wziąć się do lekcji zamiast gadać…
- Właś… Weasley!
Ron uśmiechnął się głupkowato.
- Panie psorze, mój eliksir nie zmienił koloru. Myślę, że instrukcje podane w tej książce są niewłaściwe…
- Wydaje mi się, że wasza głupota przechodzi mutację – skrytykował profesor całkowicie ignorując młodego gryfona – a właśnie… - mruknął jakby sam do siebie – ...wasze wypociny, których za nic nie można nazwać esejami, są już sprawdzone, a jako, że jesteście zajęci przygotowywaniem eliksirów, odczytam wam wasze oceny na głos – zatrzymał wzrok na Potterze.
- Malfoy, nędzny.
- Ale panie profesorze! Nie widział pan w środku mojej kartki takiej małej koperty?
- Być może była za mała, aby ją dostrzec – uśmiechnął się sarkastycznie, nie patrząc na wściekłego ślizgona.

 

Nauczyciel nie faworyzuje swoich pupilków.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin