Kosik Rafal - Wehikul czasu.txt

(25 KB) Pobierz
Rafa� Kosik

WEHIKU� CZASU





Laboratorium w willi Profesora, poniedzia�ek 17:43

Zdecydowanie najdro�szym elementem urz�dzenia by� niewielki reaktor atomowy, maj�cy stanowi� �r�d�o energii. Zajmowa� p� piwnicy wielkiej willi, stoj�cej na peryferiach. Podczas pr�bnego rozruchu woda w pobliskim kana�ku niemal si� zagotowa�a. Tak, to by� problem. Trzeba by�o skonstruowa� wydajniejszy system ch�odzenia. Na to niestety Profesor nie mia� czasu. Zosta� mu nieca�y tydzie� na sp�acenie po�yczki, zaci�gni�tej u pewnego bardzo nieprzyjemnego faceta. Po�yczka  by�a potrzebna w�a�nie na reaktor. W gr� wchodzi�y sumy tak du�e, �e op�nienie sp�aty, cho�by jednodniowe, grozi�o w najlepszym razie szybk� �mierci�. 
Profesor przechodzi� od jednego komputera do drugiego, szybko wklepuj�c komendy. Jak przysta�o na zdziwacza�ego naukowca, na marynark� mia� narzucony bia�y fartuch, w kieszeni kt�rego tkwi�o kilka d�ugopis�w. Piwnica przypomina�a d�ungl�; zza zwisaj�cych wi�zek kabli i rega��w, zastawionych najprzer�niejsz� aparatur�, nie by�o wida� �cian ani sufitu. By�o tu wi�cej migaj�cych lampek, ni� na mostku Enterprise.
Po wprowadzeniu ostatnich polece�, Profesor usiad� na obrotowym fotelu obstawionym monitorami. By� chudym, lekko przygarbionym m�czyzn� po pi��dziesi�tce. Mia� niemal ca�kiem siwe w�osy i pomarszczon�, zm�czon� twarz. Nosi� pogi�te okulary w metalowej oprawce. Palcem poprawi� je na nosie i spojrza� na wisz�cy na �cianie kalendarz. Pi�tek oznaczony by� namalowan� flamastrem czerwon� szubienic�. Profesor odwr�ci� si� do niego plecami i zapatrzy� w po�yskuj�c� obudow� reaktora. Cichy szum �wiadczy� o tym, �e pracuje. Przed reaktorem znajdowa�a si� pusta przestrze�, w kt�r� wycelowane by�y stalowe lufy generatora. Na pod�odze le�a�a okr�g�a, metalowa p�yta o �rednicy jednego metra. Powietrze nad ni� delikatnie wibrowa�o.
Przy ca�ym swoim geniuszu Profesor nie by� szczeg�lnie zaradny �yciowo. Wype�nienie PITa przerasta�o jego mo�liwo�ci, mo�e dlatego, �e nie znosi� marnowa� czasu na idiotyczne procedury. Mimo to nie mia� trudno�ci z wymy�leniem praktycznego zastosowania dla wehiku�u czasu. Pomys� by� elementarnie prosty i znany od lat.

Biuro dyrektora generalnego Loterii Krajowej, wtorek 16:30
	
- Kumulacja wygranej wynosi obecnie ponad 10 milion�w. Co by pan zrobi�, gdyby mia� tak� sum�?
Dyrektor spojrza� na dekolt Pani Reporter, a potem w jej oczy. Przez chwil� chcia� powiedzie�, �e na swoim koncie w Szwajcarii ma znacznie wi�ksz� sum�, ale jak zwykle wystarczy�a mu sama �wiadomo�� tego, �e jest bogatszy od swojego rozm�wcy jaki� tysi�c razy.
- Pracownikom Loterii Krajowej... - u�miechn�� si� szeroko - nie wolno bra� udzia�u w grze.
- Tak, oczywi�cie - Pani Reporter spodziewa�a si� takiej odpowiedzi. - Co zwykle robi� z wygran� Ci szcz�liwcy, kt�rzy nie pracuj� w Loterii Krajowej?
Dyrektor uda�, �e nie wyczu� z�o�liwo�ci. Odchyli� si� do ty�u, a fotel zatrzeszcza� pod jego cielskiem.
- Loteria Krajowa - powiedzia� wolno - nie kontroluje graczy. Wydaje mi si�, �e dzi�ki wygranej staj� si� szcz�liwymi lud�mi.
- Czy tak brzmi wersja oficjalna?

Willa Profesora, wtorek 22:43

Najwi�kszym ograniczeniem by�a energia, a raczej jej niewystarczaj�ca ilo��. Reaktor potrafi� przenie�� obiekt o masie 75 kg maksymalnie na 48 godzin w przysz�o�� lub przesz�o��. 75 kg - tyle warzy� Profesor w ubraniu i z kilkoma szklaneczkami whisky w �o��dku.
- Powiedz mi, Profesorze, co tam kombinujesz w piwnicy.
- Wehiku� czasu, szanowny kolego.
Szanowny Kolega patrzy� na niego chwil�, po czym wybuchn�� �miechem i �mia� si� z p� minuty.
- Dobra. Wiedzia�em, �e nie b�dziesz chcia� powiedzie�. - �ykn�� nieco whisky ze szklaneczki, trz�s�c si� jeszcze w weso�o�ci. - Montujesz tam pewnie sie� neuronow�, albo reaktor do zimnej syntezy. Powiedz, czy siedzimy na rektorze utopii?...
Zn�w zacz�� si� �mia�.
Profesor patrzy� na niego z przylepionym do ust sztucznym u�mieszkiem.
- Powa�nie - zacz��, gdy tamten sko�czy� si� �mia� - to jest to taka drobna d�ubanina. Niewarte rozmowy.
- I tak wiem, �e mi nie powiesz - machn�� r�k� Szanowny Kolega. - Gdyby kto� kiedy� zrobi� wehiku� czasu, m�g�bym mu sprzeda� niez�y pomys� na zarobienie sporej sumki. 
- Masz na my�li zapewne trick z numerami loterii? - Profesor u�miechn�� si� kpi�co. Uwa�a� swojego rozm�wc� za �wier� inteligenta, chocia� razem ko�czyli studia i to z podobnymi ocenami. Prawd� m�wi�c, Profesor uwa�a� si� za jednego z najwi�kszych geniuszy pocz�tku XXI wieku. Ca�a reszta ludzi stanowi�a t�o bez znaczenia. - Pierwszy lepszy ucze� podstaw�wki w kilka sekund to wymy�li.
Ogie� trzaska� w kominku, a z wierzy HI-FI s�czy�a si� muzyka elektroniczna. Jarre zag�usza� wystarczaj�co cichy brum dochodz�cy z piwnicy.
- To nie takie proste - zacz�� nieco zbity z tropu Szanowny Kolega. - Je�li przeniesiesz si� w przysz�o�� i odczytuj�c z gazety, b�d� telewizji wylosowane numery wype�nisz kupon, to zmienisz przysz�o��. Paradoks dziadka -
- Nie m�w mi o paradoksie dziadka. Horyzont zdarze�! Tylko to si� liczy! Zmieni si� przysz�o��, ale dopiero po losowaniu. Moja znajomo�� numer�w nie b�dzie mia�a wp�ywu na przebieg losowania. Horyzont zdarze�! - oczy profesora za�wieci�y si�. - Je�li na Australi� spadnie meteoryt o �rednicy 20 km, to mog� by� pewny swojej �mierci za godzin�, kiedy dotrze do mnie fala uderzeniowa. Jednak przez t� godzin� nic mi nie grozi. Mog� spokojnie skosi� trawnik, zje�� lunch i przeczyta� gazet� przy �adnej pogodzie. Rozumiesz?
- Jasne, �e rozumiem - Szanowny Kolega wjecha� g��biej w fotel. - Wydaje mi si� tylko, �e je�li chodzi o podr�e w czasie, to sprawa wcale nie jest taka prosta. Zreszt�, po co ryzykowa� samemu? Czemu nie wys�a� magnetowidu, �eby nagra� wyniki losowania? Wystarczy nawet przes�a� kaset� video sobie samemu z przedwczoraj.
- Czasem lepiej nie ryzykowa�, �e co� nie wyjdzie. Jeszcze whisky?
- Nie, dzi�kuj�, Profesorze. Czas na mnie.
Profesor odprowadzi� go�cia do wyj�cia. Szanowny Kolega obr�ci� si� w drzwiach i rzuci� ze �miechem:
- Wiem, masz tam maszyn� drukarsk� i drukujesz pieni�dze...

Huta w p�nocnej cz�ci miasta, �roda 6:15

Sp�niony hutnik przeprasza� swojego koleg� z nocnej zmiany, obiecuj�c mu piwo. W ko�cu udobrucha� go dwoma piwami w sobotni wiecz�r w jednym z pub�w.
Zacz�a si� normalna praca na wydziale walcowni gor�cej. Podje�d�a d�wig z kilkutonowym bloczkiem stali. Kiedy jest ju� kilka metr�w od pieca, trzeba przyciskiem otworzy� wrota i blok wjedzie do rozgrzanego do tysi�ca stopni bunkra wielko�ci szkolnej sali lekcyjnej. Ca�a sztuka polega na jak najkr�tszym pozostawieniu pieca otwartego. Ka�da sekunda ch�odzenia oznacza zu�ycie kilkudziesi�ciu metr�w sze�ciennych gazu i wyd�u�enie ca�ego procesu.
Sp�niony Hutnik robi� to automatycznie, otwieraj�c i zamykaj�c wrota z �wier� sekundowym zapasem. Pami�ta� dok�adnie ile czasu musi sp�dzi� ka�dy ze stalowych blok�w w jednym z kilkunastu piec�w, nim b�dzie dostatecznie rozgrzany, by kilkusettonowa prasa rozklepa�a go do dalszej obr�bki. Mia� w g�owie dok�adny plan i wiedzia�, kiedy kt�ry blok ma opu�ci� piec. Na ekrany komputer�w pomocniczych spogl�da� z rzadka i to tylko po to, by po raz kolejny stwierdzi�, �e jest od nich lepszy.
Wn�trze hali za oknem kabiny kontrolnej wygl�da�o jak przedsionek piekie�.

Biuro dyrektora generalnego Loterii Krajowej, �roda 8:40

Na biurku Dyrektora wyl�dowa� raport z dzia�u informatycznego. Przegl�daj�c go, Dyrektor na przemian to unosi� brwi ze zdziwienia, to u�miecha� si�.
"Niewiarygodne - pomy�la�. - Absolutny rekord. Jedna czwarta tego spo�ecze�stwa to idioci. Wierz� w to, �e wygraj� przy prawdopodobie�stwie jak jeden do dziesi�ciu milion�w..."

Laboratorium w willi Profesora, �roda 16:00

Profesor za�o�y� stalowy he�m, maj�cy chroni� m�zg przed wp�ywem pola elektromagnetycznego. W kieszeni fartucha mia� notes, d�ugopis, flamaster, o��wek i jeszcze pi�ro wieczne. Na wszelki wypadek.
Kontrolowa� systemy podtrzymywania napi�cia i potr�jnie zabezpieczony precyzyjny zegar. Urz�dzenie musia�o go przyj�� o �ci�le okre�lonej godzinie, minucie, sekundzie... z dok�adno�ci� do jednej milionowej cz�ci sekundy. Profesor przeprowadzi� kilkana�cie pr�b, ale nie mia� poj�cia, co dzieje si� z przedmiotami, kt�re zosta�y wys�ane w podr� w czasie, ale nie zosta�y z niej odebrane. Wiedzia� za to z ca�� pewno�ci�, �e minimalny b��d w obliczeniu czasu jest fatalny w skutkach. Resorowiec Matchboxa odebrany z op�nieniem jednej dziesi�ciotysi�cznej sekundy zmaterializowa� si� dwa metry pod ziemi� na s�siednim polu, powoduj�c spor� eksplozj�. Profesor mia� nadziej� zako�czy� podr� z dok�adno�ci� do dwu, trzech milimetr�w, co ponad wszelk� w�tpliwo�� zapewnia�o mu znalezienie si� wewn�trz pola i, co r�wnie istotne, wewn�trz wytworzonej na moment pr�ni.
Wyda� ostatnie polecenia komputerom i stan�� na metalowej p�ycie na celowniku kilkunastu g�owic generatora. Nie zna� mechanizmu podr�y w czasie, ale potrafi� wyliczy� czas pocz�tku oraz ko�ca podr�y. Podobnie� staro�ytni Egipcjanie nie znali mechanizmu powstawania za�mie� s�o�ca, cho� doskonale precyzyjnie potrafili je przewidywa�.
Profesor patrzy� na timer, odliczaj�cy sekundy. Jeszcze p� minuty. Wypadek z resorowcem da� mu wiele do my�lenia. Zna� algorytmy obliczania prawid�owego czasu nadania i odebrania przedmiotu i wiedzia�, �e minimalna niedok�adno�� powoduje, �e przedmiot znajduje si� w innym miejscu przestrzeni. Z powodu obecno�ci innej materii ulega zniszczeniu, jak cho�by ten nieszcz�sny szczur, kt�ry tylko odrobin� wystawi� �epek poza dozwolony obszar silnego pola. Ile� to by�o sprz�tania wtedy...
22 sekundy
Zwi�kszaj�c moc, mo�na by zrezygnowa� z wytwarzania pr�ni i po prostu w drog� w przeciwnym kierunku wyprawi� dwa metry sze�cienne powietrza. Podni�s� by si� znacznie komfort...
17 sekund
Je�li uda�oby si� znale�� prawid�owo�� w przemieszczaniu si� w przestrzeni, to dwa zsynchronizowane wehiku�y czasu s�u�y�yby jako teleportery! Wtedy minimalne przes...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin