Harris Jane - Obserwacje.pdf

(2484 KB) Pobierz
808611331.001.png
808611331.002.png
808611331.003.png
W przekładzie zachowano formy gramatyczne i leksykalne oraz interpunkcję
zgodnie z duchem tekstu oryginalnego.
Milady często mi powiadała: - Bessy, nie zwracaj się do mnie milady.
- Mówiła to zwłaszcza wtedy, gdy pastor miał przyjść na herbatę. Mila­
dy chciała, żebym nazywała ją „proszę pani", ale ja nigdy o tym nie
pamiętałam. Wpierw zapominałam niechcący, potem umyślnie, bo
chciałam oglądać tę jej minkę.
Milady zawsze kazała mi wszystko spisywać w brulionie. Dała mi go,
do tego pióro i atrament, w dzień mojego do niej przybycia. - Posłuchaj,
Bessy - rzecze do mnie. - Chcę, żebyś spisywała wszystkie swoje zajęcia
w tym oto brulionie, ja zaś co pewien czas pozwolę sobie do niego
zajrzeć. - To było tuż po tym, jak dowiedziała się, że jestem piśmienna.
Rozpromieniła się wtenczas, jakby zgubiwszy pensa, znalazła sześcio-
pensówkę. - Naprawdę? - rzekła zdziwiona. - A kto cię nauczył?
- Odparłam, że moja biedna matka nieboszczka, co kłamstwem było
wierutnym, bo moja matka żyła w najlepsze i zataczała się ani chybi
gdzieś na Gallowgate, zresztą nawet kiedy nie miała w czubie, z ledwo­
ścią podpisywała wezwanie do sądu. Nie, trzeźwa nie była nigdy, chyba
że spala. A kiedy spała, była nieprzytomna.
Ale wolnego. Zapędziłam się ciut za daleko. Pozwólcie, że zacznę
bliżej początku.
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin