Peale Norman Vincent MocPozytywnego Myslenia.pdf

(1243 KB) Pobierz
N. V.Peale - Moc Pozytywnego Myœlenia
Moc pozytywnego myślenia
Norman Vincent Peale
Tytuł oryginału: "The power of positive
thinking"
Przekład: Marta Umińska
Polski przekład cytatów biblijnych: Biblia
Tysiąclecia, Pallotinum, Poznań-Warszawa 1980
Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 1995
ISBN 83-85881-19-0
Książkę tę poświęcam moim braciom: Dr med. Robertowi Peale i Wielebnemu Leonardowi Delaney
Peale, którzy skutecznie nieśli pomoc rodzajowi ludzkiemu.
Przedmowa do wydania
Fawcett Crest
Pisząc tę książkę, nie przypuszczałem, że zostanie sprzedana w ponad dwóch milionach egzemplarzy
różnych wydań w twardej oprawie i że pewnego dnia przyciągnie dalsze rzesze czytelników takim oto
wydaniem w miękkich okładkach. Jednak, mówiąc szczerze, cieszy mnie nie liczba sprzedanych
egzemplarzy, lecz wielka rzesza osób, którym mogę dzięki temu zaproponować prostą i praktyczną
filozofię życiową.
Zasad, wyłożonych w tej książce, nauczyłem się na własnej skórze, trudną metodą prób i błędów, w
trakcie moich osobistych poszukiwań sposobu na życie. Znalazłem w nich odpowiedź na własne
problemy, a proszę mi wierzyć, że byłem najtrudniejszą osobą, z jaką przyszło mi pracować. Książka
stanowi próbę podzielenia się moim duchowym doświadczeniem, uznałem bowiem, że skoro pomogło
mnie, to może także pomóc innym.
Formułując tę prostą filozofię życiową, znalazłem odpowiedzi na swoje pytania w naukach Jezusa
Chrystusa. Moja rola ograniczyła się do opowiedzenia o tych prawdach w formie zrozumiałej dla
współczesnego człowieka. Droga życiowa, której świadectwem jest ta książka, jest wspaniała. Nie jest
łatwa; przeciwnie, często bywa trudna, ale za to pełna radości, nadziei i zwycięstwa.
Pamiętam dobrze dzień, w którym zasiadłem do pisania tej książki. Wiedziałem, że dobre wykonanie
takiej pracy wymaga większych zdolności niż moje, potrzebowałem więc pomocy, którą tylko Bóg mógł
mi dać. Moja żona i ja mamy stały zwyczaj prosić Go o współudział we wszystkich naszych problemach
i poczynaniach. Modliliśmy się więc z wielkim zaangażowaniem, prosząc Go o przewodnictwo i
składając to przedsięwzięcie w Jego ręce. Gdy rękopis był przygotowany do złożenia w wydawnictwie,
pomodliliśmy się znowu, ofiarowując Bogu skończone dzieło. Prosiliśmy tylko, by pomogło ludziom
prowadzić bardziej udane życie. Gdy pierwsza książka z owych dwóch milionów zeszła z prasy, był to
dla nas kolejny ważny duchowy moment. Podziękowaliśmy Bogu za pomoc i jeszcze raz ofiarowaliśmy
Mu książkę. Książka ta została napisana dla zwykłych ludzi, do których i ja niewątpliwie należę.
Urodziłem się i wychowałem w skromnych warunkach na Środkowym Zachodzie w głęboko religijnej,
chrześcijańskiej rodzinie. Zwykli mieszkańcy tej ziemi to moi pobratymcy, których znam i kocham, i w
których wierzę całym sercem. Gdy któryś z nich pozwala Bogu pokierować swoim życiem, potęga i
chwała objawiają się w nim z zadziwiającą mocą. Książka ta została napisana z głęboką troską
wywołaną cierpieniem, walką i trudnościami właściwymi ludzkiej egzystencji. Uczy pielęgnować spokój
ducha, nie jako sposób ucieczki od życia w osłonę bierności, lecz jako centrum mocy, z którego
promieniuje energia potrzebna do wartościowego życia osobistego i społecznego. Uczy pozytywnego
myślenia, nie jako środka do zdobycia sławy, bogactwa czy władzy, lecz jako praktycznego sposobu
zastosowania wiary do przezwyciężania porażek i osiągania cennych, twórczych wartości. Uczy życia
trudnego i zdyscyplinowanego, lecz przynoszącego wielką radość człowiekowi, który odniesie
zwycięstwo nad samym sobą i nad przeciwnościami tego świata.
Wszystkim, którzy pisali do mnie o radosnym zwycięstwie, jakie osiągnęli stosując przedstawione w tej
książce techniki, a także tym, którzy to doświadczenie mają jeszcze przed sobą, chciałbym powiedzieć,
jak bardzo się cieszę ze wszystkiego, co ich spotyka dzięki życiu według dynamicznych reguł
duchowych.
Na zakończenie pragnę wyrazić wdzięczność moim wydawcom za nieustające wsparcie, współdziałanie
i przyjaźń. Nigdy nie pracowałem z ludźmi tak wspaniałymi jak moi przyjaciele z Prentice - Hall. Z
przyjemnością rozpoczynam też współpracę z wydawnictwem Fawcett. Oby Bóg zechciał nadal
posługiwać się tą książką dla niesienia ludziom pomocy.
`rp
Norman Vincent Peale
`rp
`tc
Wstęp.&
Co ta książka może
zrobić dla ciebie
`tc
Książka ta została napisana po to, by zaproponować ci techniki i opisać przykłady, które dowodzą, że
niczemu nie musisz się dać pokonać, że możesz osiągnąć spokój umysłu, lepsze zdrowie i nieustający
napływ energii; krótko mówiąc, że twoje życie może być pełne radości i satysfakcji. Nie mam co do tego
żadnych wątpliwości, widziałem bowiem, jak rzesze ludzi uczyły się stosować i stosowały system
prostych reguł postępowania, który wniósł w ich życie wspomniane wyżej korzyści. Te zapewnienia,
jakkolwiek mogą się wydać dziwaczne i nazbyt śmiałe, oparte są na prawdziwych obserwacjach
ludzkiego doświadczenia.
Zbyt wielu ludzi daje się zdominować codziennym problemom. Idą przez życie szamocząc się i jęcząc, z
uczuciem zmęczonego oburzenia na to, co wydaje się im złośliwością losu. W życiu zdarzają się ciężkie
chwile, lecz istnieje też duch i metoda, które pozwalają je kontrolować, a nawet panować nad nimi.
Szkoda, że ludzie dają się pokonać problemom, troskom i trudnościom swojej egzystencji; jest to
zupełnie niepotrzebne. Mówiąc tak, nie lekceważę ani nie umniejszam trudności i tragedii, jakie nas
spotykają; sprzeciwiam się jednak ich dominacji. Możesz pozwolić przeciwnościom zapanować nad
swoim umysłem do takiego stopnia, że staną się najważniejszą rzeczą, podstawowym czynnikiem
twojego stylu myślenia. Jeśli jednak nauczysz się usuwać je z umysłu, nie zgadzając się być ich
duchowym niewolnikiem i pozwalając, by prąd duchowej mocy przepływał przez twoje myśli, to możesz
wznieść się ponad przeciwności, które w przeciwnym razie mogłyby cię pokonać. Dzięki metodom, jakie
opiszę, po prostu nie pozwolisz kłopotom zniszczyć twojego szczęścia. Możesz zostać pokonany tylko
wtedy, kiedy sam tego chcesz; ta książka uczy, jak tego nie chcieć. Cel tej książki jest prosty i
bezpośredni. Nie ma ona wygórowanych aspiracji literackich ani też nie zamierza dowodzić mojej
uczoności. Jest to po prostu praktyczny podręcznik pracy nad sobą. Jedynym jego celem jest pomóc
czytelnikowi osiągnąć szczęśliwe, dające satysfakcję, wartościowe życie. Wierzę zdecydowanie i z
entuzjazmem w pewne sprawdzone, skuteczne zasady, których stosowanie pozwala na życie zwycięskie.
Moim zamierzeniem jest przedstawić je tutaj w logiczny, prosty, zrozumiały sposób, aby czytelnik, który
czuje, że czegoś mu brak, mógł zbudować sobie, z Bożą pomocą, życie takie, jakiego głęboko pragnie.
Jeśli przeczytasz tę książkę z zastanowieniem, uważnie przyswajając sobie zawarte w niej nauki, i
będziesz szczerze i wytrwale stosować przedstawione zasady i reguły, możesz doświadczyć na sobie
samym zadziwiającej zmiany na lepsze. Używając opisanych tu technik możesz zmodyfikować lub
całkiem zmienić sytuację, w jakiej się obecnie znajdujesz, dzięki temu, że przejmiesz nad nią kontrolę,
zamiast nadal być w jej władzy. Poprawią się twoje stosunki z innymi ludźmi. Staniesz się osobą
popularniejszą, bardziej szanowaną i lubianą. Po opanowaniu tych zasad, będziesz się cieszył nowym,
wspaniałym uczuciem pomyślności. Możesz stać się zdrowszy niż kiedykolwiek byłeś i czerpać nową,
intensywną przyjemność z życia. Staniesz się użyteczniejszym człowiekiem i zwiększy się twój wpływ na
wszystko wokół ciebie.
Skąd mam pewność, że stosowanie tych zasad da takie skutki? Odpowiedź jest prosta: przez wiele lat w
kościele Marble Collegiate w Nowym Jorku uczyliśmy systemu twórczego życia, opartego na technikach
duchowych, uważnie obserwując jego działanie w życiu setek ludzi. To, co piszę, to nie zbiór spekulacji
i zuchwałych twierdzeń; te zasady działały tak skutecznie i przez tak długi czas, że można je już
zdecydowanie uznać za udokumentowaną, dającą się udowodnić prawdę. Opisany system stanowi
doskonały i zadziwiający sposób na udane życie.
W moich publikacjach, wśród których jest kilka książek, w mojej cotygodniowej rubryce w niemal stu
gazetach, w moim ogólnokrajowym programie radiowym realizowanym od ponad siedemnastu lat, w
naszym czasopiśmie "Guideposts" i we wszystkich prelekcjach wygłaszanych przeze mnie w
dziesiątkach miast przedstawiam nieustannie te same naukowe, choć proste zasady osiągania
pomyślności, zdrowia i szczęścia. Setki ludzi czytały lub słuchały o nich i wprowadzały je w życie, a
skutek był zawsze ten sam: nowe życie, nowa siła, większa skuteczność, więcej szczęścia. Ponieważ
wiele osób prosiło o przedstawienie tych zasad w formie książki, aby łatwiej mogły być poznawane i
praktykowane, publikuję zatem ten nowy tom, zatytułowany "Siła pozytywnego myślenia". Nie muszę
wyjaśniać, że zawarte w nim fundamentalne zasady nie są moim wynalazkiem, lecz zostały nam dane
przez największego Nauczyciela, jaki kiedykolwiek żył i żyje nadal. Ta książka uczy stosowanego
chrześcijaństwa: prostego, a zarazem naukowego systemu praktycznych technik dobrego życia, które
rzeczywiście skutkują.
`tc
Rozdział 1.&
Uwierz w siebie
`tc
Uwierz w siebie! Uwierz w swoje możliwości! Bez skromnej, lecz rozsądnej ufności we własne siły nie
możesz odnieść sukcesu ani być szczęśliwy. Natomiast ze zdecydowaną wiarą w siebie może ci się to
udać. Poczucie własnej niższości i niezdatności przeszkadza w spełnieniu twoich nadziei, zaś wiara w
siebie prowadzi do samorealizacji i sukcesu. Takie nastawienie jest bardzo ważne, a ta książka pomoże ci
uwierzyć w siebie i uruchomić ukryte w tobie siły.
Przykra jest świadomość, że tak wielu nieszczęśników jest krępowanych i dręczonych przez chorobę
zwaną powszechnie kompleksem niższości. Ale ty nie musisz na nią cierpieć. Podejmując odpowiednie
kroki, możesz ją przezwyciężyć. Możesz rozwinąć w sobie twórczą wiarę w siebie: wiarę, która jest
uzasadniona.
Pewnego razu, gdy właśnie kończyłem prelekcję dla grupy przedsiębiorców w miejskiej sali zebrań i
stałem jeszcze na podium, pozdrawiając obecnych, podszedł do mnie jakiś człowiek i z niezwykłym
przejęciem zapytał: "Czy mógłbym z panem porozmawiać o sprawie, która jest dla mnie najwyższej,
rozpaczliwej wagi?"
Poprosiłem go, by poczekał, aż inni wyjdą, po czym weszliśmy za kulisy i usiedliśmy.
- Przyjechałem do tego miasta, aby załatwić najważniejszą sprawę w moim życiu. Jeśli mi się
powiedzie, oznacza to dla mnie wszystko. Jeśli nie, jestem skończony.
Zachęciłem go, by się trochę odprężył, mówiąc, że nic nie jest aż tak ostateczne. Jeśli mu się uda, to
świetnie; jeśli nie, cóż, jutro jest zawsze nowy dzień.
- Brak mi wiary w siebie - powiedział strapionym głosem. - Czuję się strasznie niepewnie. Po prostu nie
wierzę, że mi się uda. Jestem zniechęcony i przygnębiony. Właściwie - jęknął - jestem prawie przegrany.
Mam czterdzieści lat. Dlaczego przez całe życie dręczy mnie poczucie niższości, niepewność, zwątpienie
w siebie? Słuchałem dzisiaj pana wykładu, w którym mówił pan o sile pozytywnego myślenia, i
chciałbym zapytać, jak mogę zyskać choć trochę wiary w siebie.
- Trzeba zrobić dwie rzeczy - odpowiedziałem. - Po pierwsze, odkryć, dlaczego ma pan poczucie
własnej niemocy. To wymaga analizy i musi trochę potrwać. Do schorzeń naszego życia emocjonalnego
musimy podchodzić tak jak lekarz, który bada źródło fizycznych dolegliwości. Nie da się tego zrobić
natychmiast, na pewno nie w trakcie dzisiejszej krótkiej rozmowy, a ostateczne rozwiązanie tego
problemu może wymagać leczenia. Ale żeby pomóc panu w tej konkretnej sytuacji, dam panu receptę,
która poskutkuje, jeśli zastosuje się pan do niej.
Proponuję, żeby idąc dziś wieczorem ulicą powtarzał pan pewne słowa, które panu podam. Proszę je też
powtórzyć kilkakrotnie po położeniu się do łóżka. Kiedy się pan jutro obudzi, proszę je wypowiedzieć
trzykrotnie przed wstaniem. W drodze na to ważne spotkanie proszę je powtórzyć jeszcze trzy razy.
Niech pan to robi z wiarą, a otrzyma pan wystarczającą siłę i zdolność, by poradzić sobie z tą sprawą.
Później, jeśli będzie pan chciał, zajmiemy się analizą pańskiego zasadniczego problemu, ale cokolwiek z
niej wyniknie, formuła, którą teraz zamierzam panu podać, będzie ważnym czynnikiem ostatecznego
wyleczenia.
Oto sentencja, którą mu poleciłem: "Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia." (List św.
Pawła do Filipian 4, 13) Nie znał tych słów, więc zapisałem mu je na kartce i poprosiłem, by je
trzykrotnie głośno odczytał. - Teraz proszę się zastosować do mojej recepty, a jestem pewien, że
wszystko pójdzie dobrze.
Podniósł się, chwilę stał w zamyśleniu, po czym powiedział wyraźnie wzruszony: "Dobrze, panie
doktorze. Dobrze."
Patrzyłem, jak się prostuje i odchodzi w noc. Wydawał się żałosną postacią, jednak sposób, w jaki się
trzymał, świadczył, że wiara zaczęła już działać w jego umyśle. Po pewnym czasie doniósł mi, że ta
prosta formuła "sprawiła cuda" i dodał: "Wydaje się niewiarygodne, że kilka słów z Biblii może tyle
zdziałać".
Później ten człowiek poddał się badaniom przyczyn, które wywołały u niego poczucie niższości. Zostały
one usunięte dzięki naukowym poradom i dzięki jego wierze. Nauczył się wierzyć; otrzymał pewne
szczegółowe instrukcje (są one podane w dalszej części tego rozdziału). Stopniowo zdobył mocną, stałą,
rozsądną wiarę w siebie. Nigdy nie przestał zdumiewać się, że wszystko płynie teraz ku niemu zamiast od
niego. Jego osobowość nabrała cech pozytywnych w miejsce negatywnych, tak, że nie odstrasza już
sukcesu, lecz przeciwnie, przyciąga go do siebie. Ma teraz autentyczną ufność we własne siły.
Istnieją różne przyczyny poczucia niższości, a niemało z nich ma swoje korzenie w dzieciństwie.
Pewien człowiek zajmujący kierownicze stanowisko zasięgał mojej porady w sprawie młodego
pracownika w swojej firmie, którego chciał awansować. "Tylko - tłumaczył - nie można mu ufać, jeśli
chodzi o ważne, tajne informacje; a szkoda, bo inaczej zrobiłbym go moim asystentem do spraw
zarządzania. Ma wszelkie potrzebne kwalifikacje, tylko za dużo mówi i często niechcący, wyjawia
sprawy ważnej i tajnej natury." Po przeprowadzeniu analizy stwierdziłem, że ów młody człowiek "za
dużo mówił" na skutek poczucia niższości. Szukając rekompensaty, ulegał pokusie chwalenia się
posiadanymi przez siebie informacjami.
Obracał się w towarzystwie ludzi raczej zamożnych, którzy wszyscy ukończyli studia i należeli do
ekskluzywnych korporacji studenckich. On sam wychował się w biedzie, nigdy nie studiował ani nie
należał do korporacji. Czuł się z tego powodu gorszy od swych znajomych pod względem wykształcenia
i pozycji społecznej. Aby podnieść swój prestiż wśród nich i zwiększyć poczucie własnej wartości,
znalazł w podświadomości, która zawsze usiłuje stwarzać mechanizmy kompensacyjne, sposób na
umocnienie swojego ego. Był w firmie osobą zaufaną i towarzyszył swojemu zwierzchnikowi na
konferencjach, podczas których spotykał wybitne osoby i słuchał ważnych, poufnych rozmów. Z
uzyskanych tam informacji, powtarzał akurat tyle, żeby wzbudzić podziw i zazdrość znajomych.
Pozwalało mu to zwiększyć poczucie własnej wartości, co zaspokajało jego pragnienie zdobycia uznania.
Gdy jego pracodawca zrozumiał przyczyny tej cechy jego osobowości, będąc człowiekiem dobrym i
współczującym, wyjaśnił młodemu podwładnemu, jakie szanse otwierają się przed nim ze względu na
jego zdolności. Wytłumaczył mu też, w jaki sposób jego poczucie niższości sprawia, że nie można na nim
polegać w poufnych sprawach. Ta samowiedza, wraz ze szczerym praktykowaniem technik wiary i
modlitwy, uczyniła go osobą cenną dla firmy. Wyzwoliły się jego prawdziwe możliwości.
Sposób, w jaki wielu młodych ludzi nabawia się kompleksu niższości, mogę zilustrować takim oto
osobistym przykładem. Jako mały chłopiec byłem żałośnie chudy. Miałem dużo energii, należałem do
drużyny lekkoatletycznej, byłem zdrowy i odporny, ale chudy. Doskwierało mi to; nie chciałem być
chudy. Chciałem być gruby. Wołali na mnie "chudzielec", a ja nie chciałem być "chudzielcem"; chciałem,
żeby mnie przezywali "grubas". Pragnąłem być twardy i gruby. Robiłem wszystko, żeby utyć. Piłem tran,
pochłaniałem olbrzymie ilości koktajli mlecznych, zjadałem tysiące porcji lodów czekoladowych z bitą
śmietaną i orzechami, niezliczone ciasta i ciastka, ale nie działało to na mnie w najmniejszym stopniu.
Dalej byłem chudy i nocami leżałem nie śpiąc i zadręczając się tym. Uporczywie starałem się przybrać
na wadze aż do wieku jakichś trzydziestu lat, kiedy nagle utyłem tak, że ubrania pękały w szwach. Wtedy
zacząłem się martwić, że jestem taki gruby, i w końcu musiałem z równym wysiłkiem zrzucić
czterdzieści funtów, żeby wrócić do przyzwoitych rozmiarów.
Ponadto (żeby zakończyć tę samoanalizę, którą podaję tu tylko dlatego, że może pomóc innym w
zrozumieniu, jak działa ta choroba) byłem synem duchownego, o czym mi nieustannie przypominano.
Wszyscy inni mogli robić, co chcieli, ale jeśli ja dopuściłem się najmniejszego przewinienia, słyszałem:
"Przecież jesteś synem pastora!" Nie chciałem więc być synem pastora, bo synowie pastorów powinni
być grzeczni i mazgajowaci. Ja chciałem być znany jako twardy facet. Może dlatego właśnie uważa się,
że synowie pastorów bywają trudni, ponieważ buntują się przeciwko przymusowi bycia przez cały czas
sztandarem Kościoła. Poprzysiągłem sobie, że jednego nigdy nie zrobię: nie zostanę pastorem.
Pochodziłem też z rodziny, której wszyscy niemal członkowie mieli zwyczaj występować publicznie,
przemawiać, a to była ostatnia rzecz, na jaką miałem ochotę. Często przymuszano i mnie, bym wstał i
przemówił publicznie, czego się śmiertelnie bałem. Było to wiele lat temu, lecz wciąż jeszcze, kiedy
wchodzę na podium, powraca nieraz tamten skurcz strachu. Musiałem używać wszystkich znanych
środków, żeby wyrobić w sobie ufność w siły, w jakie wyposażył mnie dobry Bóg.
Rozwiązanie tego problemu znalazłem w prostych technikach wiary, których naucza Biblia. Zasady te
są naukowe i logiczne, i mogą uleczyć każdego z bólu, jaki sprawia poczucie niższości. Ich użycie
pozwala cierpiącemu odnaleźć i wyzwolić siły hamowane przez poczucie własnego nieudacznictwa. Oto
niektóre ze źródeł kompleksu niższości, które blokują siłę wewnątrz naszej psychiki. Może to być
przemoc emocjonalna stosowana wobec nas w dzieciństwie albo skutek takich, a nie innych warunków,
albo coś, co sami sobie uczyniliśmy. Ta choroba pochodzi z mglistej przeszłości, ukrytej w mrocznych
zakamarkach naszych osobowości.
Może miałeś starszego brata, który był świetnym uczniem. W szkole dostawał same piątki, a ty tylko
tróje, i wciąż musiałeś o tym słuchać. Uwierzyłeś więc, że nigdy nie odniesiesz w życiu takiego sukcesu
jak on. On miał piątki, a ty trójki, więc uznałeś, że jesteś skazany na dostawanie trójek przez całe życie.
Najwyraźniej nigdy nie uświadomiłeś sobie, jak wielu ludzi, którzy nie mieli dobrych stopni w szkole,
poza szkołą okazało się najwybitniejszymi. Fakt, że ktoś ma piątki na studiach, nie czyni go
największym człowiekiem w Stanach Zjednoczonych, bo jego piątki mogą się skończyć wraz ze
zrobieniem dyplomu, a ktoś inny, kto miał w szkole trójki, może później zacząć zbierać prawdziwe piątki
w prawdziwym życiu. Największy sekret pozbycia się kompleksu niższości (co jest inną nazwą
głębokiego zwątpienia w siebie) polega na wypełnieniu swojego umysłu aż po brzegi wiarą. Obudź w
sobie potężną wiarę w Boga, a da ci to skromną, lecz solidną, realną wiarę w siebie.
Do osiągnięcia dynamicznej wiary dochodzi się przez modlitwę, dużo modlitwy, przez czytanie i
wchłanianie Biblii oraz przez praktykowanie zawartych w niej technik wiary. W innym rozdziale zajmę
się konkretnymi formułami modlitwy, ale tu chcę tylko wskazać, że modlitwa, która wyrabia wiarę
potrzebną do pozbycia się poczucia niższości, ma określony charakter. Modlitwa pobieżna,
powierzchowna, dla zachowania pozorów, nie ma wystarczającej mocy.
Pewną wspaniałą Murzynkę, kucharkę w domu moich przyjaciół w Teksasie, zapytano, jak udaje się jej
tak doskonale panować nad przeciwnościami. Odpowiedziała, że na zwykłe kłopoty wystarczą zwykłe
modlitwy, ale "kiedy przychodzi wielki kłopot, trzeba się modlić głęboką modlitwą". Do swoich
najbardziej inspirujących przyjaciół zaliczam ś. p. Harlowea B. Andrewsa, jednego z najlepszych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin