Kronika Wielkopolska(1).pdf

(222 KB) Pobierz
Microsoft Word - wielkopolska.doc
KRONIKA WIELKOPOLSKA
WSTĘP
Kronika Wielkopolska powstała zapewne w kręgu Przemysła II
Wielkopolskiego, może na jego zlecenie. Obejmuje dzieje bajeczne i historię do
roku 1272 (w dwóch rękopisach doprowadzono ją do r. 1273). Brak jej
zakończenia, nie znamy autora. Być może był nim Godysław Baszko, pisarz
biskupa poznańskiego, potem kustosz i kantor poznański. Znajdujemy jego
zdeklarowanie się pod rokiem 1257 i 1265: „Ja, Godzisław, zwany Baszkiem,
kustosz poznańskiej katedry". Ale autorstwo przypisywano i samemu biskupowi
poznańskiemu Boguchwałowi, który pod rokiem 1249 zanotował: „Ja,
Boguchwał..." Może był on autorem początku Kroniki? — ustalenie nie wydaje
się możliwe. Nie znamy także dokładnego czasu jej powstania —
przypuszczalnie miało to miejsce w latach osiemdziesiątych czy
dziewięćdziesiątych XIII w. W latach następnych powstawały dalsze redakcje
uzupełniane różnymi dodatkami. Istnieją przypuszczenia, że jest to kompilacja
czternastowieczna roczników wielkopolskich z wypisami kronikarskimi i
prologiem.
Do roku 1202 Kronika Wielkopolska idzie śladem Kadłubka, podobnie zresztą
jak kroniki należące do nurtu małopolskiego i śląskiego. Autorzy
trzynastowieczni wszędzie odwołują się do mistrza Wincentego, jego tekst jest
dla nich w pewnym sensie bazą. Korzystają z niego jednak w sposób znamienny
dla swej epoki. Jak już było wspomniane, sporządzają wyciągi wiadomości
historycznych odrzucając retorykę, przypowieści, budujące przykłady, anegdoty
i legendy. Rezygnują z zawiłości stylistycznej na rzecz zasady „breviter et
lucide" (zwięźle i przejrzyście). Zarazem jednak pewne rzeczy dodają,
uzupełniają tekst wiadomościami lokalnymi, coraz większą rolę odgrywają
patriotyzmy lokalne, coraz głośniej pobrzmiewają antagonizmy dzielnicowe.
Zatargi z książętami innych dzielnic traktuje się na równi z wojnami
zewnętrznymi. Ale z kolei, szczególnie w Wielkopolsce, coraz wyraźniej
kształtuje się idea ogólnopaństwowa, której realizacją staje się koronacja
Przemysła II w r. 1295. A Kronika Wielkopolska powstała w kręgu tego władcy,
wyrażała jego program.
Autor Kroniki był w każdym razie Wielkopolaninem, dzieło swe poświecił
książętom wielkopolskim i już kreśląc dzieje baśniowe wypunktował rolę tej
dzielnicy. Był pierwszym z kronikarzy, który dał obszerną opowieść o Lechu i
założeniu Gniezna, Kadłubkowego Popielą zlokalizował w Kruszwicy i
obszernie rozbudował losy książąt wielkopolskich w oparciu o roczniki kapituły
poznańskiej. Szczególnie wiele uwagi poświęcił ojcu panującego Przemysła II,
Przemysłowi I. W nim właśnie ukazał ideał władcy nowych czasów, ideał zgoła
niepopularny wśród pierwszych Piastów. Ten idealny książę odpowiada już
wzorcowi XIII wieku, wzorcowi epoki ascezy, umartwień i wyrzeczeń. Jesteśmy
w czasach świętej Kingi, Jadwigi, Jolanty, Salomei. Książę Przemysł wyróżnia
się nie tylko hojnością, dobrocią, miłosierdziem dla ubogich, umiłowaniem
pokoju, ale i czystością obyczajów, pobożnością, wstrzemięźliwością. Nie tylko
spędza noce na modlitwie i pobożnej lekturze ( sapientia należy do jego cnót),
ale i umartwia się gorliwie. Nosi włosiennicę „bardzo grubą", przez cztery
ostatnie lata życia wstrzymuje się od łaźni, myje nogi ubogim i obdarza ich
płótnem, nie szczędzi darów Kościołowi. Mamy tu już schemat hagiograficzny,
biografię wzorcową, budujący przykład do naśladowania. Żałobny patos
towarzyszy także opisowi śmierci księcia, brzmią echa uroczystego kazania,
które, być może, zostało wtedy przez Baszka wygłoszone. Jest to zresztą jeden z
niezbyt licznych upiększonych fragmentów Kroniki, w której na ogół niewiele
znajdujemy efektów literackich. Dzieło wolne jest od wytworności kronik
wcześniejszych, wolne od alegoryzmu, ozdobników, kunsztownych metafor,
uroczystych dedykacji i konwenansów, pętających pióro autora. Zbliżamy się
już do typu dziejopisarstwa nowego, trzeźwego i suchszego, nastawionego na
rzeczowe informowanie czytelnika o faktach — stąd też powściągliwszy
stosunek do sformułowań Kadłubka. Choć oczywiście i tu znajdują się rzeczy
mające zainteresować i zabawić czytelnika, dostarczyć mu ciekawostek. W tych
celach chyba kronikarz zanotował pierwszy romans rycerski o Walterze i
zdradzieckiej Helgundzie, romans importowany z Zachodu, być może znany już
i powtarzany na dworze Sprawiedliwego czy Henryka Sandomierskiego, ale po
raz pierwszy uwieczniony na piśmie, zlokalizowany w Wiślicy. Wrócił do tej
rycerskiej opowieści po wiekach Żeromski.
Kiedy [...] Lech 1 ze swym potomstwem przemierzał rozległe bory, gdzie
obecnie rozciąga się królestwo polskie, dotarłszy wreszcie do pewnego
nadzwyczaj uroczego miejsca, o niezwykle urodzajnej ziemi, obfitującego w
ryby i zwierzynę, rozbił swe namioty i pragnąc wybudować tam pierwsze
mieszkanie, by schronić w nim siebie i swoich, powiedział: „Uwijemy gniazdo."
Stąd i miejsce owo do dzisiaj zwie się Gniezno, czyli „wicie gniazda".
Ponieważ odstąpiłem nieco od przedmiotu, o którym postanowiłem pisać,
powróćmy już teraz do naszej rzeczy. Aby zaś zwięzłość opisu nie powodowała
niejasności i pozwalała na zapamiętywanie zdarzeń, przy wsparciu i pomocy
wszechmogącego Boga zacząłem pokrótce pisać o królach, książętach i
władcach całego królestwa polskiego, czyli rozległego państwa Lechitów, i o ich
potomkach, zgodnie z tym, czego dowiedziałem się z polskich roczników
historycznych, co dostrzegłem w różnych metrykach przeróżnych kościołów,
niektóre zaś zdarzenia przekazałem pamięci dowiedziawszy się o nich z
opowieści starców, polskich dostojników, którym wypadki wojenne i dziejowe
nie były obce, gdyż je znali.
O KRAKU, PIERWSZYM KRÓLU LECHITÓW
Najpierw zobaczmy, skąd wywiedli się królowie Lechitów. Otóż w czasach
króla Aswera 2 , kiedy to Galowie najeżdżali różne królestwa i prowincje, a
najechawszy zajmowali je, Lechici, którzy niczym bracia pochodzący od
jednego ojca nie przywykli, by mieć wśród siebie jakiegoś króla albo księcia,
lecz tylko wybierali spośród siebie dwunastu roztropniejszych i zamożniejszych,
którzy rozstrzygali powstające wśród nich spory i kierowali państwem, nie
domagając się od nikogo żadnych danin i nie wymuszając służebności, z obawy
przed napadem Galów jednomyślnie wybrali swoim starostą czy — żeby
wyrazić się bardziej zgodnie z prawdą — dowódcą wojów (bo wedle polskiego
przełożenia dowódca wojów zwie się wojewodą) pewnego, bardzo
przemyskiego męża imieniem Krak, którego siedziba leżała wtedy nie opodal
rzeki Wisły; los ten wśród jego braci Lechitów przypadł mu dzięki zrządzeniu
Bożemu. Ten Krak, który po łacinie brzmi corvus (kruk), kiedy stał się
zwycięzcą, uznany został przez Lechitów za króla. Wybudował on gród, który
od jego miana nazwano Krakowem, a przedtem mianowano go Wawel.
Wąwlem bowiem nazywają pewien guz 3 , który ludzie przebywający w górach
mają zwykle w gardle wskutek picia wód. Więc i góra, gdzie teraz leży gród
krakowski, nazywała się Wawel. Tam, niedaleko, po drugiej stronie Wisły
znajduje się małe wzgórze, na którym teraz zbudowany jest na Skałce kościół
Św. Michała, a miało ono zdrobniałe miano Wąwelnica. U stóp tego wzgórza
wybudowano kiedyś miasto wielkie i dzielne, które Aleksander Wielki 4
podobno zrównał z ziemią. Mówią też, że Krak miał dwóch synów i jedną
córkę; jeden z nich, imieniem Krak Młodszy, po to, żeby objąć tron po ojcu,
podstępem i potajemnie zamordował starszego brata, a sam zmarł bezpotomnie,
tak że pozostała tylko siostra imieniem Wanda, co po łacinie brzmi hamus
(węda). Piszą bowiem, że miała tyle powabu i wdzięku, że niezwykle
ujmującym swym wyglądem wzbudzała ku sobie miłość wszystkich, którzy na
nią patrzyli; dlatego właśnie nazwano ją Wanda, to jest węda 5 . Ona z wielką
rozwagą w pogardzie mając małżeństwo kierowała królestwem polskim z
wielkim pożytkiem wedle pragnień narodu. Aż wieść o jej piękności dotarła do
pewnego króla Alemanów 6 . A kiedy nie mógł nakłonić jej do małżeństwa ze
sobą ani darami, ani błaganiami, zebrał wiele wojska i zbliżając się do ziem
Lechitów usiłował napaść je jak wróg, łudząc się nadzieją i pragnąc przy
pomocy srogich gróźb i obelg rzucanych przez żołnierzy skłonić Wandę do
swoich życzeń. Wspomniana królowa Lechitów Wanda nie lękając się wcale
wyszła wraz ze swymi naprzeciw jego potędze. Rzeczony zaś król widząc, że
przybyła razem ze swymi najdzielniejszymi zastępami, nie wiedzieć, czy tknięty
miłością, czy oburzeniem, powiedział: „Wanda morzu, Wanda ziemi, Wanda
powietrzu niech rozkazuje i bogom nieśmiertelnym za swoich niech składa
ofiary! Ja zaś za was wszystkich, dostojnicy, ślubuję zmarłym uroczystą dań,
aby tak wasi potomkowie, jak i waszych następców, starzeli się pod kobiecymi
rządami." Zaraz potem przebiwszy się mieczem zakończył życie. Wanda zaś
uzyskawszy od Alemanów porękę wierności i hołd powróciła do swego kraju i
za tyle chwały, za takie zwycięstwo złożyła bogom w ofierze samą siebie
skacząc z własnej woli do rzeki Wisły; schodząc do krainy zmarłych spłaciła
dług ludzkiej natury. Stąd to rzeka Wisła od królowej Wandy otrzymała nazwę
Wandal 7 , a Polaków i inne ludy słowiańskie sąsiadujące z ich państwem zaczęto
nazywać nie Lechitami, ale Wandalitami.
O ZDRADZENIU MIASTA WIŚLICY
Było bowiem w owych czasach w królestwie Lechitów miasto przesławne,
otoczone wysokimi murami, o mianie Wiślica, którym kiedyś w pogańskich
czasach władał Wisław Piękny; pochodził on z rodu króla Pompiliusza. Również
z tego rodu pewien komes, podobno niezwykle silny, imieniem Walter Krzepki,
który w polskiej mowie zwał się Walter Udały i miał gród Tyniec niedaleko
Krakowa, gdzie teraz znajduje się opactwo Św. Benedykta założone przez króla
Polaków, czyli Lechitów, Kazimierza Mnicha 8 , pojmał go w jakimś zbrojnym
rokoszu i osadził w więzieniu, i w lochach wieży tynieckiej nakazał trzymać pod
szczególną strażą. Ów Walter miał za żonę pewną szlachetną damę o imieniu
Helgunda, narzeczoną syna pewnego króla Alemanów i córkę króla Franków,
którą uprowadził do Polski podobno potajemnie narażając się na wielkie
niebezpieczeństwa. Kiedy bowiem syn pewnego króla alemańskiego dla
nauczenia się dobrych obyczajów przebywał na dworze króla Franków, ojca
wspomnianej Helgundy, Walter, jako że miał umysł bystry i zapobiegliwy,
widząc, że królewska córka Helgunda zapłonęła miłością do syna króla
alemańskiego, przekupił miejskiego strażnika, by ten nie zechciał go zdradzić, i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin