Ludlum Robert - Zlecenie Jansona.pdf

(1815 KB) Pobierz
Zlecenia Jansona
ROBERT
LUDLUM
ZLECENIE
JANSONA
P RZEKŁAD : J AN K RAŚKO , R ADOSŁAW J ANUSZEWSKI
Łatwo jest mu rozdawać dary.
Nawet gdyby żył wiecznie, nie rozdałby wszystkich,
gdyż posiadł skarb Nibelungów.
Pieśń o Nibelungach
około roku 1200
2
690421730.001.png
Spis treści
Spis treści
....................................................................................................................................
3
Prolog
..........................................................................................................................................
5
Część 1
......................................................................................................................................
11
Rozdział 1
.............................................................................................................................
12
Rozdział 2
.............................................................................................................................
22
Rozdział 3
.............................................................................................................................
34
Rozdział 4
.............................................................................................................................
40
Rozdział 5
.............................................................................................................................
48
Rozdział 6
.............................................................................................................................
53
Rozdział 7
.............................................................................................................................
66
Rozdział 8
.............................................................................................................................
73
Część 2
......................................................................................................................................
80
Rozdział 9
.............................................................................................................................
81
Rozdział 10
...........................................................................................................................
93
Rozdział 11
.........................................................................................................................
104
Rozdział 12
.........................................................................................................................
111
Rozdział 13
.........................................................................................................................
120
Rozdział 14
.........................................................................................................................
127
Rozdział 15
.........................................................................................................................
136
Rozdział 16
.........................................................................................................................
146
Rozdział 17
.........................................................................................................................
154
Część 2
....................................................................................................................................
166
Rozdział 18
.........................................................................................................................
167
Rozdział 19
.........................................................................................................................
180
Rozdział 20
.........................................................................................................................
188
Rozdział 21
.........................................................................................................................
197
Rozdział 22
.........................................................................................................................
211
Rozdział 23
.........................................................................................................................
221
Rozdział 24
.........................................................................................................................
227
Rozdział 25
.........................................................................................................................
233
Rozdział 26
.........................................................................................................................
241
Rozdział 27
.........................................................................................................................
248
Rozdział 28
.........................................................................................................................
255
Rozdział 29
.........................................................................................................................
263
Rozdział 30
.........................................................................................................................
270
Rozdział 31
.........................................................................................................................
277
Część 4
....................................................................................................................................
280
Rozdział 32
.........................................................................................................................
281
Rozdział 33
.........................................................................................................................
288
Rozdział 34
.........................................................................................................................
299
Rozdział 35
.........................................................................................................................
302
Rozdział 36
.........................................................................................................................
308
Rozdział 37
.........................................................................................................................
318
Rozdział 38
.........................................................................................................................
325
Rozdział 39
.........................................................................................................................
330
Rozdział 40
.........................................................................................................................
333
Rozdział 41
.........................................................................................................................
339
3
690421730.002.png
Rozdział 42
.........................................................................................................................
Rozdział 43
.........................................................................................................................
Epilog
......................................................................................................................................
358
4
344
352
690421730.003.png
Prolog
8°37'N, 88°22'E
Ocean Indyjski, 450 km na wschód od Sri Lanki
północno-wschodnia Anura
Noc była nieznośnie upalna, a stężałe, nieruchome powietrze miało temperaturę ludz-
kiego ciała. Wieczorem padał lekki orzeźwiający deszcz, ale teraz zewsząd buchał natrętny
skwar - zdawało się, że gorący jest nawet srebrzysty sierp księżyca, który muskały zwiewne
pierzaste obłoczki. Dżungla dyszała wilgotnym oddechem czatującego na zdobycz drapieżnika.
Shyam poruszył się niespokojnie na płóciennym krześle. Wiedział, że jak na ten miesiąc
pogoda jest względnie normalna: na początku pory monsunowej w powietrzu zawsze wisiało
coś złowieszczego. Ale nie. Czarną jak smoła ciszę zakłócało jedynie brzęczenie natrętnych
komarów. Wpół do drugiej: siedział na posterunku już cztery i pół godziny. I właśnie wtedy,
dokładnie o pierwszej trzydzieści nad ranem, nadjechało tych siedmiu. Jedynym zabezpiecze-
niem posterunku były dwa zwoje drutu kolczastego, rozpięte na drewnianych kozłach i przeci-
nające drogę w odległości dwudziestu czterech metrów od siebie. Posterunek należał do najbar-
dziej wysuniętych, a on i Arjun czuwali przed drewnianymi budkami na poboczu drogi. Za wzgó-
rzem trzymało wartę dwóch innych, ale ponieważ od wielu godzin uparcie milczeli, wszystko
wskazywało na to, że po prostu usnęli, podobnie jak żołnierze w prowizorycznym baraku, który
zbudowano sto kilkadziesiąt metrów dalej. Mimo groźnych ostrzeżeń przełożonych noce i dnie
upływały pod znakiem niewysłowionej nudy.
Kenna, północno-wschodnia prowincja Anury, była słabo zaludniona nawet kiedyś, w
swoich najlepszych czasach, a czasy, które przeżywali ostatnio, do najlepszych nie należały.
A teraz wiatr od morza, leciutki jak delikatny podmuch powietrza bijący spod skrzydeł
owada, przyniósł ze sobą warkot silnika samochodu. Warkot powoli narastał.
Shyam niespiesznie wstał.
- Arjun - zawołał, śpiewnie przeciągając samogłoski. - Arjuuun! Coś jedzie.
Arjun ocknął się i pokręcił głową, żeby rozprostować zesztywniały kark.
- O tej porze? - Przetarł oczy. W zgęstniałym od wilgoci powietrzu pot ściekał mu z twa-
rzy jak lśniąca oliwa.
Zza mrocznego, skąpo porośniętego lasem wzgórza buchnęły dwa snopy jaskrawego
światła. Chociaż silnik samochodu wył na pełnych obrotach, dobiegł ich czyjś wesoły krzyk.
- Znowu te pieprzone gnojki - wymamrotał posępnie Arjun.
Ale Shyam był zadowolony ze wszystkiego, co przerywało nocną nudę. Poprzedniego
tygodnia pełnił wartę, nocną i dzienną, na ruchomym posterunku w Kandarze, posterunku waż-
nym i ponoć bardzo niebezpiecznym. Jego przełożony, oficer o kamiennej twarzy, wielokrotnie
podkreślał, jak istotne, jak kluczowe, jak newralgiczne pełnili tam zadanie. Posterunek zlokali-
zowano niedaleko Kamiennego Pałacu, gdzie odbywało się właśnie posiedzenie rządu, podob-
no supertajne i super ważne. Dlatego maksymalnie zaostrzono środki bezpieczeństwa, a droga,
której teraz pilnowali, była jedyną przejezdną drogą łączącą pałac z północnym rejonem wyspy,
opanowanym przez buntowników. Ale partyzanci z FWLK, Frontu Wyzwolenia Ludu Kagama,
doskonale o tych posterunkach wiedzieli i trzymali się od nich z daleka. Zresztą jak większość
pozostałych; między wybuchami kolejnych buntów i kolejnymi kampaniami mającymi te bunty
tłumić uciekła stąd ponad połowa mieszkańców. A chłopi, którzy pozostali w Kennie, nie mieli
pieniędzy, co oznaczało, że wartownicy nie mogli liczyć na łapówki. Tak więc na służbie nie
5
690421730.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin