Czas.doc

(32 KB) Pobierz
Czas

Czas

Wojciech Widłak

 

 

              Nie można go dotknąć, zważyć ani powąchać. Ale można zmierzyć!

              Z ziarenka wyrasta spore drzewo, a jeśli dłużej poczekać – ogromne drzewo.  Z dzidziusia wyrasta spore dziecko (na przykład ty), a jeśli dłużej poczekać – wysoki dorosły. Tam, gdzie kiedyś było pole, pojawiają się domy, a gdzie były wielkie pałace, teraz są tylko resztki murów...

              Poproś mamę albo tatę, żeby pokazali ci twoje zdjęcia sprzed kilku lat. A może mają swoje zdjęcia z dzieciństwa?

Żeby człowiek się tak bardzo zmienił, musi upłynąć dużo czasu – to znaczy godzin, dni i lat. Zanim człowiek nauczył się mierzyć czas, też musiało upłynąć wiele godzin, dni i lat.

 

Jasno – ciemno

Najłatwiej zauważyć, że po nocy następuje dzień, a po nim znów noc. Po czym odróżnić dzień od nocy? To jasne: w nocy jest ciemno, a w dzień – jasno. A dlaczego? Bo w dzień świeci nasza wielka lampa – słońce, ale na noc się chowa i wtedy musi nam wystarczyć nocna lampka – księżyc.

Dawno temu ludzie zauważyli, że słońce wędruje po niebie. Najpierw wynurza się zza lasu albo domu. Zaczyna rozjaśniać ciemności – i to jest świt. Później robi się całkiem jasno, a słońce wznosi się najwyżej – to jest południe (połówka dnia). No a potem turla się w dół i robi się coraz ciemniej – i to jest wieczór. A w końcu słońce chowa się za domem, lasem albo jeziorem – i znów jest noc.

Ty też możesz poobserwować, jak wędruje słońce. Zobacz, gdzie jest, kiedy wstajesz, i potem, gdy idziesz na spacer, a dokąd zawędrowało, gdy jest obiad.

W nocy pewnie śpisz (ja też, bo w końcu od tego jest noc). Ale nawet gdybyśmy nie spali, to trudno by nam było skorzystać z dawnego sposobu mierzenia czasu nocą. No, chyba że masz gdzieś w pobliżu... koguta. Naprawdę. Dzisiaj w mieście o niego trudno, ale dawniej było ich dużo. Podobno koguty pieją w nocy trzy razy i to ludziom wystarczało. Trzeba było tylko słuchać, czy już kogut pieje i który raz.

 

Tik-tak

Teraz do mierzenia czasu i pokazywania, która godzina, służy zegar. Trudno sobie bez niego wyobrazić dzisiejszy świat. No, bo sam pomyśl, co by to było, gdyby na przykład maszynista pociągu albo kierowca autobusu nie miał zegarka? Ruszałby w drogę wtedy, kiedy akurat by mu się wydawało, że jest odpowiednia pora – jednego dnia trochę wcześniej, drugiego trochę później. A co by o tym myśleli wszyscy spóźnieni pasażerowie! Lepiej nie mówić.

Na pewno widziałeś różne zegary i zegarki: małe na ręce taty i mamy, większe na ścianie, a może też całkiem spore na poczcie, w sklepie albo na dworcu. Wszystkie są do siebie podobne: mają tarczę, po której przesuwają się wskazówki. Jeśli wskazówki są tyki dwie, to trudno zauważyć, że się ruszają. Jeśli trzy, to jedna z nich dość szybko biegnie naokoło. Wtedy wyraźnie widać, jak biegnie czas.

Żeby zegar chodził, musi mieć siłę. Trzeba go nakręcać, podłączyć do prądu albo co jakiś czas nakarmić bateriami.

 

Od patyka do zegara

Pierwsze zegary wyglądały zupełnie inaczej. Gdybym ci je pokazał, pewnie być się nawet nie domyślił, że mają coś wspólnego z dzisiejszymi. Miały tylko jedną wskazówkę, a zamiast nakręcania czy baterii wystarczyło im... słońce.

W słoneczny dzień połóżcie na parapecie kartkę z przyklejoną pośrodku kulką plasteliny. Wbijcie w plastelinę cienki patyczek albo słomkę. Odrysujcie jego cień, a potem co jakiś czas sprawdzajcie i zaznaczajcie, gdzie się przesunął.

Podobnych zegarów, z zaznaczonymi godzinami, używano w Egipcie w czasach królów zwanych faraonami.

Później wymyślono inne, w których upływ czasu odmierzała kapiąca z naczynka do naczynka woda albo przesypujący się przez malutką dziurkę piasek. Dawniej, tak jak i teraz, zegarki mogły być tanie albo drogie. Niektórzy bogaci ludzie zamiast piasku mieli w swoich „zegarkach” drobniutkie ziarenka złota!

Używano też świec albo lampek (nie było wtedy elektryczności), które po jakimś czasie musiały się wypalić i zgasnąć. Zegary podobne do znanych dziś pojawiły się w czasach rycerzy. Ale były o wiele większe niż dzisiejsze zegarki na rękę. Dzięki temu każdy z daleka mógł zobaczyć, która godzina, To znaczy każdy, kto znał się na zegarze...

A może macie w domu jakiś stary budzik albo zegar ścienny, który nada się do takiej nauki?

Zegary stopniowo stawały się coraz bardziej skomplikowane. Niektóre wydzwaniały godziny, inne wygrywały przeróżne melodyjki, na jeszcze innych pojawiały się wędrujące figurki ludzi albo zwierząt. Nawet teraz w niektórych domach można spotkać zegar w kształcie domku, z którego od czasu do czasu wyskakuje kukułka. Myślę sobie, że jeśli drewniana kukułka wie, kiedy ile razy powinna zakukać, to i ty na pewno nauczysz się rozpoznawać godziny na zegarze.

 

Miesiąc na niebie

Można powiedzieć, że dzięki zegarowi ludziom udało się podzielić dzień na mniejsze kawałki – godziny. A co z „kawałkami” większymi od dnia?

Tu znowu przydało się spoglądanie w niebo, tym razem w nocy. Ludzie zauważyli, że nasza nocna lampka – księżyc – bardzo różni się od słońca, nie tylko tym, że słabiej świeci. Także tym, że jest bardzo niestały: czasem jest okrągły jak talerz, a czasem spiczasty jak rogalik. A czasem w ogóle go nie widać.

Gdy się zaczęli dokładniej przyglądać księżycowi, odkryli, że wciąż na zmianę tyje, chudnie, znika, pojawia się chudy i znowu grubieje. I takie jedno księżycowe przejście od zniknięcia do zniknięcia nazwali miesiącem. Dlaczego? A dlatego, że wtedy na księżyc nie mówiono „księżyc”, tylko właśnie „miesiąc”.

 

Okrągły rok

Czy pamiętasz Boże Narodzenie? Ale wtedy było zimno! Nie dało się wyjść na dwór bez czapki i szalika. Drzewa nie miały liści, woda w kałużach zmieniła się w lód, a z nieba padały białe płatki śniegu. Teraz jest ciepło, drzewa są zielone, śpiewają ptaki, a jeśli coś pada z nieba, to krople deszczu. Ale pewnie wiesz, że kiedyś liście pożółkną, a później opadną. A jeszcze później znów zrobi się bardzo zimno i spadnie śnieg, i będzie można lepić bałwany.

Choć teraz może trudno ci w to uwierzyć, ale tak to się właśnie powtarza – podobnie jak dzień po nocy i noc po dniu, tylko trzeba znacznie dłużej czekać. Ludzie wiedzieli to od dawna i nazwali ten czas, kiedy jest zimno – zimą, a ten, kiedy jest ciepło – latem. No i jeszcze czas między zimą a latem nazwali wiosną, a między latem a zimą – jesienią. Wszystko razem – wiosna, lato, jesień i zima – to rok.

Ludzie liczą rok po roku i dzięki temu mogą łatwiej się porozumieć – na przykład, co kiedy się zdarzyło albo ma się zdarzyć.

Spytaj mamę, który rok mamy teraz. A w którym roku ty się urodziłeś? Ile masz lat? To znaczy, że już tyle razy przeżywałeś wiosnę, lato, jesień i zimę.

Do mierzenia godzin służą zegary, a kalendarze – do mierzenia dni, tygodni (czyli czasu od niedzieli do niedzieli – kiedy tata nie pracuje), miesięcy i lat. W kalendarzu można zaznaczyć różne ważne wydarzenia, żeby o nich nie zapomnieć – na przykład Dzień Mamy albo imieniny taty.

Człowiekowi wiele się udało; podzielił dzień na godziny, a rok na miesiące. Wymyślił zegar i kalendarz. Ale ciągle nie potrafi podróżować w czasie. Szkoda, co? Ciekawe byłoby tak móc się przenieść w czasy rycerzy albo dinozaurów. A może jeszcze kiedyś się uda? Trzeba tylko trochę czasu...

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin