29.Żydzi i komunizm-Wnuki żydokomuny.pdf

(108 KB) Pobierz
Wnuki "żydokomuny"
Wnuki "żydokomuny"
Michał: Często słyszymy, że kwestii pokolenia żydowskich komunistów nie należy dziś w
Polsce poruszać. Ten temat, wstydliwy dla Żydów, jest pomijany w większości
publicznych wypowiedzi członków naszej społeczności. Zapominając o nim, prowadzimy
z Polakami dialog oparty na wyznaniach winy jedynie z polskiej strony: Polacy
przepraszają za antysemityzm lat '30, za bierność w czasie Holocaustu czy za marzec
'68. My natomiast jesteśmy dumni z naszej wspaniałej przeszłości - przeszłości ofiar.
Odwołujemy się również do innej historii - do tradycji wybitnych naukowców i twórców
kultury. Czołowy polski żydowski historyk Marian Fuks pisze w zeszłorocznym
"Kalendarzu Żydowskim" o tym, że w świecie nauki stanowimy "imponujący odsetek,
który budzi szacunek i zadziwia". Dalej tworzy swoisty ranking "żydowskich naukowców",
wśród których znajdziemy Freuda, Bohra, Husserla i Tarskiego. Jesteśmy więc dumni z
naszego narodu, włączając do naszego grona nawet tych, którzy sami za Żydów się nie
uważali. Jeśli jesteśmy dumni z Freuda, to jak powinniśmy traktować Bermana? Czy, jak
pisze Stanisław Krajewski, musimy się z tego powodu za niego wstydzić? Czy
"imponujący odsetek" wśród przywódców polskiego ruchu komunistycznego ma zostać
wstydliwie przemilczany? Czy mamy prawo być selektywni co do historii naszego
narodu?
Robin: Ja się na pewno nie utożsamiam z wszystkimi Żydami wszechczasów. Myślę, że
można odróżnić kilka tradycji europejskich Żydów. Są wśród nich staliniści, ale też np.
naukowcy i filozofowie, czy ludzie, którzy walczyli przeciwko uciskowi. Nawet w czasach
komunistycznych. Można przecież równocześnie utożsamiać się z ludźmi walczącymi z
represyjnymi systemami rządów, i nie utożsamiać się z tymi, którzy reprezentowali tego
typu reżimy. W naszym narodzie były i takie, i takie tradycje. Raczej nie zgadzam się ze
słowami Stanisława Krajewskiego, który mówi, że należy się wstydzić niektórych ludzi
należących do naszego narodu. Wskazywałoby to przecież, że mamy z nimi coś
wspólnego. A ja nie uważam, żeby tak było.
Michał: Jeżeli mówimy tutaj o polskich Żydach, o pewnej grupie ludzi, jaką jest naród
żydowski, to musimy mieć świadomość, że pewna jej generacja przeszła od kontestacji
różnego rodzaju społecznych represji do pełnej aprobaty dla znacznie bardziej
represyjnych metod w tworzonym przez siebie systemie. To byli niestety ci sami ludzie.
Krzysztof: Ja chciałbym inaczej podejść do wypowiedzi Stanisława Krajewskiego. Nasz
stosunek do Freuda, Marksa i innych, to czy jesteśmy z nich dumni i czy nawiązujemy do
nich mówiąc o "narodzie żydowskim", jest kwestią indywidualnego stosunku do pojęcia
narodu i tego, jak ważne jest dla nas to słowo. Natomiast problem żydowskich
komunistów nie jest związany z tym, czy to my, jako Żydzi, jesteśmy dumni, bądź się
wstydzimy. My, czy tego chcemy czy nie, jesteśmy ich potomkami. Przed dyskusją
Michał powiedział, że zastanawiał się nad zaproszeniem tu kogoś z polskich Żydów, o
kim wiedział, że nie ma dziadka komunisty. Otóż wydaje mi się, że takich osób jest
1
bardzo niewiele i że to my jesteśmy reprezentatywni dla tej społeczności. Absolutna
większość Żydów mieszkających w Polsce miała przodków - komunistów, którzy zostali
w Polsce głównie dlatego, że byli komunistami. My nie mamy tego luksusu, aby zaprosić
do dyskusji o tożsamości żydowskiej kolegę, którego dziadek był np. senatorem w II
Rzeczypospolitej z religijnej partii żydowskiej.
Robin: Przesadą jest chyba stwierdzenie, że nie ma takich ludzi...
Krzysztof: Jest ich z pewnością bardzo niewielu. To oczywiście pewne uproszczenie,
ale generalnie myślę, że Michał nie miał kłopotu ze znalezieniem nas. Podobnych nam
jest w końcu bardzo wielu. Absolutna większość Żydów, których znam, miała dziadków
komunistów. Możemy się dziś zastanawiać nad tym problemem, rozważać naszą
odpowiedzialność i wstyd. Nie wiem, czy jest to kwestia wyrażania jakichś emocji,
kajania się i przepraszania. Jestem natomiast przekonany, że naszym obowiązkiem jest
jakoś podjąć ten temat. Tak samo, jak w latach '60, obowiązkiem młodych Niemców było
podjąć temat ich rodziców czy dziadków popierających niegdyś hitleryzm. Nie tylko
dlatego, że żydowscy komuniści byli Żydami, a i my za Żydów się uważamy, lecz głównie
dlatego, że to my jesteśmy generalnie ich potomkami. Mogę się nie wstydzić za Jerzego
Urbana - on jest Żydem, ale go nie lubię i nie mam z nim nic wspólnego. Natomiast z
Fejginem niestety mam. Akurat miałem to szczęście, że mój dziadek nie pracował w
Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, a w jakimś innym ministerstwie. Myślę, że
my mamy poważny problem z tym, że nasi dziadkowie byli jednocześnie ludźmi
ideowymi, osobiście uczciwymi, byli często ukochanymi dziadkami. Ich całe środowisko
to również osoby niezwykle ciekawe, z którymi wspaniale się rozmawiało. Uważam poza
tym, że my, młodzi polscy Żydzi, mamy pewien luksus, którego nie mieli nasi rodzice.
Dokonam tu kolejnego uproszczenia twierdząc, że pokolenie naszych rodziców
generalnie działało w opozycji, lecz myślę, że to właśnie my jesteśmy pierwszymi od
bardzo dawna, którzy jako Żydzi mogą się dobrze poczuć w Polsce. Nie mówię teraz o
antysemityzmie i podobnych rzeczach, tylko o poczuciu, że my naprawdę "jesteśmy
stąd". Dopiero my mamy świadomość, że nie jesteśmy kawałkiem innego czy obcego
świata.
Piotr: Zgadzam się z Krzysztofem, że jeśli możemy za coś odpowiadać, czy też jakoś
rozliczać naszą przeszłość, to tylko z punktu widzenia wnuków naszych dziadków. Czy
naszych dziadków jako Żydów? To jest sprawa bardzo dyskusyjna. Tu nie ma analogii z
Niemcami hitlerowskimi. Niemcy prowadzili II wojnę światową, urządzili Zagładę Żydów
jako Niemcy. Taki był ten system i na tym on polegał. Oni musieli być rozliczeni po
wojnie właśnie jako Niemcy. Stąd dzieci i wnuki tamtych Niemców również jako Niemcy
muszą się rozliczać z własną przeszłością. W przypadku żydowskich komunistów sprawa
jest trochę inna. Znakomita większość żydowskich komunistów za Żydów się nie
uważała. Komunizm był innym systemem niż nazizm. Tutaj nie ma analogii, którą
chociażby dzisiejsza prawica bardzo często chce przeprowadzać. Komunizm był
systemem anarodowym. Ci ludzie byli kadrowymi działaczami w służbie jakiejś idei,
jednak nie jako Żydzi. To, że w wielu instytucjach wczesnego PRL byli Żydzi, nie zmienia
2
faktu, że nie byli oni tam jako Żydzi. Po '68 roku zostało ich naprawdę niewielu, a wkład
Żydów w PRL kończy się gdzieś w połowie lat sześćdziesiątych. Możemy postawić inne
pytanie: Dlaczego żydowska świadomość, ten ich cały żydowski bunt wobec bardzo
często ortodoksyjnych domów skłonił ich do budowy komunizmu? Czy pewne cechy
żydowskiego wychowania sprzyjały zaangażowaniu w sprawę komunizmu? Gdy jednak
posuniemy się dalej, to dojdziemy do stosowania kryteriów rasistowskich.
Krzysztof: Ale skąd w takim razie my wzięliśmy się tutaj jako Żydzi? Z sufitu? Z
rasizmu?
Michał: Wydaje mi się, że rzeczywiście wielu Polaków, których dziadkowie byli
komunistami, nie ma takiego problemu. U nas jest to problem kolektywny, zbiorowy.
Krzysztof: Tak. Prawie wszyscy, którzy tutaj jesteśmy, mamy niestety takich dziadków.
Problem, czy oni robili to jako Żydzi, czy nie jako Żydzi - to jest jedna rzecz, a zarazem
temat na kolejną, bardzo ciekawą dyskusję o ich tożsamości. Natomiast inną sprawą jest
to, że my, jako Żydzi właśnie, powinniśmy się jakoś odnieść do naszych dziadków -
polskich żydowskich komunistów, którzy działali w służbie totalitarnej ideologii. W tym
sensie jest to podobne do faszyzmu. Po drugie była to działalność przeciwko państwu
polskiemu. Myślę, że przed wojną większość z nich uważała, że w interesie Polski byłoby
stanie się kolejną republiką ZSRR, w przeciwieństwie do całej reszty społeczeństwa,
która różniąc się w ocenie władzy była raczej zgodna co do kwestii niepodległości. Po
trzecie, to właśnie oni później brali udział w instalowaniu systemu totalitarnego, bo
przecież żydowscy komuniści byli najbardziej aktywni w latach pięćdziesiątych, kiedy
system ustrojowy PRL zbliżał się do totalitaryzmu. Jestem całkowicie przekonany co do
powyższych tez, jednak istnieje jeszcze jedna kwestia, co do której nie mam pewności,
ale i na nią warto zwrócić uwagę. Żydzi komuniści w gruncie rzeczy funkcjonowali w
aparacie głęboko antysemickim i w partii, która była od początku głęboko antysemicka.
Oni osobiście nie krzewili antysemityzmu w Polsce, ale są w jakimś stopniu
odpowiedzialni za działania partii, do której należeli.
Robin: Czemu twierdzisz, że PZPR była od samego początku antysemicka?
Krzysztof: Czesław Miłosz napisał "Jest ONR-u spadkobiercą partia" i trudno się z nim
nie zgodzić. Jednym z dowodów na antysemicki charakter systemu komunistycznego
jest pogrom kielecki. Faktycznie, tamtejsza ludność była w wysokim stopniu
antysemicka, ale aparat również maczał ręce w tym mordzie. Żydowscy komuniści
funkcjonujący w tym aparacie czuli, że nie mogą już być Żydami. Tożsamość, która dziś
jest wspólna dla nas, młodych polskich Żydów, nie była podzielana przez naszych
dziadków. Mamy jakby 200% tożsamości - jesteśmy stuprocentowymi Polakami, co dla
nas jest niepodważalne, będąc w równym, niepodważalnym stopniu Żydami. Tożsamość
naszych dziadków była zgoła odmienna. Żydowskość była, w ich rozumieniu, pewnym
felerem i brakiem. Bardzo często pokolenie emigrantów marcowych dowiadywało się o
swoim żydowskim pochodzeniu na krótko przed wyjazdem. To nie jest jedynie
3
dziedzictwem Holocaustu, lecz również efektem funkcjonowania ich rodziców w aparacie
antysemickim.
Piotr: Dotknąłeś w swojej wypowiedzi kolejnego problemu, a mianowicie: w jakim
stopniu wynarodowieni Żydzi w aparacie partyjnym mogli sprzyjać instytucjonalnemu
antysemityzmowi? Na ile powojenny komunizm zaszkodził Żydom samym, czyli ich
współziomkom? Tu przypomina mi się historia mojej rodziny, która była w połowie
komunistyczna, a w połowie syjonistyczna. Jeden z moich wujów, który przyjechał do
Polski w 1946 roku, jako obywatel amerykański, spotkał się po wojnie ze swoim kolegą
szkolnym Jakubem Bermanem, z którym wychowywali się na sąsiednich ulicach. Wuj był
wówczas działaczem syjonistycznym budującym w Palestynie nowe państwo, zaś Jakub
Berman - trzecią osobą w PRL, budującą tutaj nowy system. Zaczęli się więc wykłócać o
paszporty dla Żydów, których wuj chciał wywieźć z Polski - tylu, ilu to tylko było możliwe.
Krzysztof: To oczywiście jest pewien paradoks. Podobnie jak sytuacja, w której
żydowski oficer Służby Bezpieczeństwa katował polskiego oficera, który był jednym z
najbardziej zasłużonych dla ratowania Żydów w czasie wojny. Mam tu na myśli
Różańskiego przesłuchującego Kazimierza Moczarskiego.
Robin: Ja chciałbym jeszcze powrócić do problemu kolektywnego poczucia winy. Jeśli
chodzi o indywidualne przypadki, to można być negatywnie nastawionym do tego, że np.
dziadek działał w aparacie stalinowskim, natomiast kwestia kolektywnej
odpowiedzialności narodu żydowskiego za stalinizm jest kompletną bzdurą. Szczególnie
razi mnie porównanie tego z nazizmem, ponieważ zjawisko Niemców - nazistów różni się
od zjawiska Żydów - komunistów w powojennej Polsce. W Polsce nawet bez żydowskich
komunistów nastąpiłby stalinizm, natomiast w Niemczech bez niemieckich nazistów nie
doszłoby do hitlerowskich zbrodni. Nawet gdyby nie było Żydów w aparacie
komunistycznym, a aparat ten byłby jeszcze bardziej antysemicki i np. w ogóle nie
przyjmował Żydów w swoje szeregi, to i tak doszłoby w Polsce do stalinizmu. Żydzi wcale
nie byli do tego potrzebni.
Michał: Nie wydaje mi się, żebyśmy mogli tak na to patrzeć. Problemem pokolenia
naszych dziadków jest ich postawa wobec tego, co powstawało. I nie ważna jest tu
nasza wnikliwa analiza historyczna.
Robin: Myślę, że w większości żydowskich rodzin nastąpiło później pewne
rozczarowanie systemem. Jeśli nie przed rokiem '68, to przynajmniej po marcu. Nasi
rodzice bardzo często byli w opozycji i dlatego trudno, żebyśmy się czuli winni wobec
ofiar komunizmu.
Krzysztof: Różnica między nami jest fundamentalna. Nie uważam, żeby przedmiotem tej
dyskusji była analiza indywidualnych postaw naszych dziadków i babć. One na pewno
były zróżnicowane. To należy już do historii rodzinnych. Nie mówiłbym tu o poczuciu
winy, bo chcę unikać jakichkolwiek emocji. Myślę, że my, jako polscy Żydzi, ponieważ
4
mamy taki rodowód, musimy rozważyć następujące pytanie: co to znaczy, że jesteśmy
stąd? Oczywiście, nie wszyscy Żydzi po wojnie zaangażowali się w komunizm, tylko
wszyscy inni wcześniej czy później wyjechali. Zostali właściwie tylko żydowscy
komuniści. Co to znaczy, że my jesteśmy wnukami "żydokomuny"? Wydaje mi się, że nie
wykręcimy się od odpowiedzi na to pytanie.
Piotr: Jesteśmy nie tylko wnukami. Ja się uważam za "żydokomunę". To jest jakiś
system wartości, stereotypów kulturowych, wśród których się wychowałem i który był mi
najbliższy. To dlatego sytuował bym się w "żydokomunie". Może trzeba by teraz
odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest "żydokomuna". Mogłoby to pomóc w analizie
naszego podejścia do tego, co robili dziadkowie.
Krzysztof: Mam proste określenie, które oczywiście nie obejmuje wszystkiego, ale
myślę, że w tym kontekście jest trafne. "Żydokomuna" to socjeta, środowisko i pokolenie
żydowskich komunistów przed i po wojnie.
Michał: A ile jest w nas "żydokomuny"? Do jakiego stopnia tamto pokolenie wciąż w nas
istnieje? Wydaje mi się, że fakt bycia wnukami "żydokomuny" determinuje nasze postawy
polityczne. Czy nie jest też faktem, że radykalne odejście naszych dziadków od judaizmu
spowodowało, że żyjemy tak, a nie inaczej?
Piotr: To są oczywiście różnice indywidualne. Każdy przypadek był inny: rzeczywiście,
niektórzy zbuntowali się, bo w chederze mieli złego mełameda i postanowili zostać
komunistami (sam znam taki przypadek), albo tak, jak moja babcia, zbuntowali się w
czasie sederu odmawiając zadawania pytań, bo "już nie wierzą w Pana Boga". Ale było
też wielu, u których już pradziadkowie byli ateistami, i pochodzili z bardzo
zasymilowanych rodzin. Nie da się więc znaleźć tu jakiegoś wspólnego mianownika.
Jeżeli natomiast chodzi o nas, to faktem jest, że stanowimy pewną wspólnotę
środowiskową ludzi, którzy trzymają się razem. Generalnie jesteśmy ludźmi o poglądach
demokratyczno-lewicowych i w przeważającej masie niechętnymi wobec tradycyjnego
modelu polskości.
Krzysztof: Wydaje mi się że my, polscy Żydzi, bardzo się dzisiaj różnimy. Część z nas
jest religijna, część nie. Niektórzy są lewicowi, inni prawicowi. My się już zaczynamy
różnić i możemy się zastanowić, co w nas było przekazem rodzinnym, a co nie. Twierdzę
jednak, że poza tożsamością polskiego Żyda nic nas już nie łączy. Mamy różne poglądy;
jedni są stowarzyszeni w żydowskich organizacjach, inni nie. Może uda nam się odkryć,
czy coś w naszym wychowaniu i przekazie rodzinnym było wspólne dla wszystkich. To
coś musiałoby wyróżniać nas spośród rówieśników i wynikać z faktu, że nasi dziadkowie
byli komunistami.
Piotr: Rówieśników katolików, czy rówieśników - dzieci polskich komunistów?
Oczywiście domy polsko-komunistyczne różniły się w zasadniczy sposób od domów
żydowsko-komunistycznych. Pamiętam z czasów, gdy byłem jeszcze dzieckiem,
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin