6.Stary żydowski Kałuszyn.pdf

(145 KB) Pobierz
Stary żydowski Kałuszyn
Stary żydowski Kałuszyn
Pamiętam Kałuszyn z początku XX-go stulecia. W Kałuszynie wtedy nie było ani
trotuarów ani brukowanych dróg. Po każdym deszczu miasto zamieniało się w wielkie
bagnisko, ciężkie do przejścia. Ulice nocą nie były oświetlane, jedyne światło, które
mizernie było widać, odbijało się z okien domów, pochodziło ono ze świec i lamp
naftowych. W mieście nawet nie było studni, a wodę trzeba było nosić z rzeki. Dzieci do
rzeki bały się chodzić, a to dla tego, że starsi opowiadali, iż w starej spalonej szkole, żyli
dzicy ludzie i "Baba Jaga", która łapała małe dzieci. Ludzi bali się także chodzić drogą do
pobliskich miast Siedlec i Węgrowa, ponieważ droga prowadziła przez dwa cmentarze
(stary i nowy), a od złotych liter na nagrobnych tablicach odbijały się ludzkie, straszne
oczy.
Wielka synagoga w Kałuszynie
W Kałuszynie żyła wielka liczba religijnych Żydów. Honorowym miejscem ich spotkań był
dwór rabina Meira Szaloma. W ogrodzie obok dworu rosły jabłka i gruszki, wszyscy
chasydzi rabina zrywali te owoce, jedli je cicho się modląc.
I tak życie Kałuszyna płynęło do I wojny światowej z dużą wiarą na lepsze życie a ludzie
dalej nosili wiadrami na "karamysłach" wodę z rzeki. W późniejszych latach wykopano
jedną studnię w szkolnym dworze, powstała wtedy w mieście nowa profesja - nosiwoda.
W Kałuszynie było dwóch nosiwodów: Zalman i Szlomo. Potem zaczęto wozić wodę na
wozach z beczkami. Aż w końcu znaleziono wodę na starym rynku i wybudowano
studnie, a następnie postawiono pompę. Życie od razu stało się lżejsze.
1
10892936.001.png
Ulica Warszawska
W niepodległej Polsce zaczęto brukować drogi oraz główny rynek. Wyasfaltowano także
trotuar od sklepu Jankla do domu Zabielskich. Ten odcinek drogi stał się ulubionym
miejscem spacerów mieszkańców Kałuszyna. W mieście postawiono także gazowe
lampy koło polskiej apteki. Zalman, nosiciel wody, zdejmowali każdego wieczora klosz,
zapalał gaz i stawiał go z powrotem na górę słupa, a dzieci krzyczały: "on ja zapala, on ja
zapala!".
Ogromną nowością w mieście było to, że w kałuszyńskich bożnicach także nocą świeciły
się lampy gazowe.
Żydzi z Kałuszyna w Wojsku Polskim
2
10892936.002.png 10892936.003.png
Miasto zaczęło się rozwijać, budowano fabryczki i warsztaty. Dawid Ruza wybudował w
swoim dworze pierwszy młyn, a Jechezkel Hendel wybudował fabrykę grzebieni.
Wybudowano garbarnie i fabrykę kożuchów. Rozbudowano synagogę. Życie Kałuszyna
zaczęło tętnić a mieszkańcom było lżej i lepiej żyć.
Po II wojnie światowej wszystko się zmieniło nie do poznania.
Nie ma Żydów w moim Kałuszynie, chasydzi, uczniowie rabinów więcej się nie modlą,
bryczki z końmi nie jadą więcej do Mrozy. Z łzami w oczach, ze strony Glinek, patrzyłem
na mój Kałuszyn, na moje miasto.
wspomnienia Iosefa Zisholca
tłumaczenie z jidysz Zvi Kamionka
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin