Lovecraft H.P. - Zapomniane.txt

(32 KB) Pobierz
 _______________________________________________                                           
| 						|
| Opowiadanie pobrane z: www.hplove.prv.pl  !!! | 
|						|
|_______________________________________________|

HOWARD PHILLIPS LOVECRAFT

�ZAPOMNIANE MIASTO�
(�The Nameless City�)

T�umaczenie: Robert P. Lipski


Kiedy tylko zbli�y�em si� do zapomnianego miasta, czu�em, �e by�o przekl�te. W�drowa�em przez spra�on�, przera�aj�c� dolin� sk�pan� w blasku ksi�yca i w pewnej chwili ujrza�em je, stercz�ce niesamowicie ponad piaskami. Wygl�da�o tak jak cz�ci trupa, kt�re mog�yby wystawa� ze �le wykopanego grobu. Strach przemawia� przez sterane czasem kamienie tej s�dziwej pozosta�o�ci potopu, tej prapramatki najstarszej z piramid i naraz niewidoczna aura porazi�a mnie, nak�aniaj�c, bym wycofa� si� przed pradawnymi i z�owrogimi sekretami, kt�rych nie powinien ujrze� �aden cz�owiek i jak dot�d nikt nie zdo�a� si� na to powa�y�. 
Daleko po�r�d pustyni Arabii le�a�o zapomniane, pozbawione nazwy miasto, murszej�ce i niewyra�ne. Jego niskie mury s� niemal w zupe�no�ci ukryte w�r�d nagromadzonych przez niezliczone stulecia piask�w. Musia�o by� tutaj, zanim po�o�ono kamie� w�gielny pod Memphis i zanim wypalono ceg�y na budow� Babilonu. Nie ma tak starych legend, by zapami�tano w nich jego nazw� lun cho�by to, czy kiedykolwiek t�tni�o ono �yciem. Szeptem m�wi si� o nim przy ogniskach i w namiotach szejk�w koczowniczych plemion, aby wszystkie ludy, nie wiadomo w�a�ciwie dlaczego, skrz�tnie je omija�y. To o tym w�a�nie miejscu Arab Alhazred, szalony poeta, �ni� pewnej nocy, zanim stworzy� sw�j niewyja�niony kuplet:

Nie umar�o, co spoczywa� w u�pieniu wieki ca�e mo�e,
A czasu up�yw w ko�cu i �mier� nawet zmo�e.

Powinienem by� wiedzie�, �e Arab mia� wa�ki pow�d, by unika� miasta bez nazwy, miasta, o kt�rym kr��y�y dziesi�tki legend i kt�rego nie widzia� �aden �miertelnik, a jednak nie ul�k�em si� ich i z mym wielb��dem wybra�em si� na niedost�pne, pustynne odludzie. Tylko ja je widzia�em i dlatego na �adnej twarzy nie ma tylu upiornych, zrodzonych ze strachu zmarszczek jak na mojej i nikt inny nie dr�y r�wnie gwa�townie, gdy noc� wiatr uderza w szyby okien. Gdy dotar�em do miasta pogr��onego w ciszy i spokoju bezkresnego snu, spojrza�o na mnie lodowato w promieniach zimnego ksi�yca, na przek�r dziennemu �arowi pustyni. A gdy odpowiedzia�em spojrzeniem, zapomnia�em o mej rado�ci z jego odnalezienia i zatrzymawszy si�, zsiad�em z wielb��da, aby zaczeka� do �witu. Czeka�em wiele godzin, a� niebo o �wicie poszarza�o, gwiazdy przyblad�y, a szar�wka nabieg�a r�em ozdobionym domieszk� z�ota. Us�ysza�em j�k i ujrza�em tuman piaskowej burzy omiataj�cy prastare kamienie, cho� niebo by�o czyste, a przestw�r pustyni spokojny jak okiem si�gn��. Nagle nad horyzontem w oddali pojawi� si� gorej�cy skrawek s�o�ca, widoczny poprzez k��by piaskowej zawieruchy, kt�ra na szcz�cie ju� s�ab�a, i przej�ty odnios�em nagle wra�enie, jakby gdzie� z odleg�ej otch�ani dosz�y mnie d�wi�czne, metaliczne odg�osy, zdaj�ce si� wita� przybycie ognistego dysku, tak jak wita� go Memnon, stoj�c nad brzegiem Nilu. Zad�wi�cza�o mi w uszach i wyobra�nia zacz�a podszeptywa� najr�niejsze wizje, gdy poprowadzi�em wolno mego wielb��da w stron� tego zakazanego miejsca, kt�re spo�r�d wszystkich �miertelnik�w ja tylko zdo�a�em zobaczy�.
Kr��y�em w�r�d resztek fundament�w dom�w i plac�w, nie znajduj�c ani jednego hieroglifu czy inskrypcji m�wi�cej o ludziach - je�eli to w og�le byli ludzie - kt�rzy wybudowali to miasto i mieszkali w nim w zamierzch�ej, zapomnianej przesz�o�ci. Przesz�o�� tego miejsca srodze i nieprzyjemnie dawa�a mi si� we znaki i z ut�sknieniem wypatrywa�em jakiego� �ladu czy urz�dzenia mog�cego stanowi� dow�d, �e miasto owo istotnie by�o wytworem r�k ludzkich. W�r�d ruin dostrzeg�em pewne proporcje i wymiary, kt�re bynajmniej nie przypad�y mi do gustu. Mia�em ze sob� wiele narz�dzi i zabra�em si� za przekopywanie niekt�rych zasypanych budowli, ale robota sz�a mi opornie i nie dokona�em �adnych znacz�cych odkry�.
Gdy powr�ci�y noc oraz ksi�yc, poczu�em lodowaty wiatr, przywodz�cy ze sob� nowe l�ki, tote� nie odwa�y�em si� pozosta� w mie�cie. Gdy wyszed�em poza pradawne mury, aby uda� si� na spoczynek, z ty�u za mn� pojawi� si� ma�y, �wiec�cy tuman burzy piaskowej omiataj�cy szare kamienie, cho� ksi�yc �wieci� jasno i wi�kszo�� pustyni wydawa�a si� spokojna.
Obudzi�em si� o �wicie. W nocy dr�czy�y mnie koszmary, w uszach d�wi�cza�o, jak od jakiego� metalicznego �oskotu. Ujrza�em s�o�ce �ypi�ce czerwono przez ostatnie podmuchy niewielkiej burzy piaskowej wisz�cej nad zapomnianym miastem bez nazwy i szczeg�ln� uwag� zwr�ci�em na panuj�cy dooko�a spok�j. Raz jeszcze uda�em si� w g��b pos�pnych ruin kryj�cych si� w�r�d piask�w jak troll pod ��kiem, ale i tym razem moje poszukiwania pozosta�o�ci zapomnianej rasy spe�z�y na niczym. W po�udnie zrobi�em przerw� na odpoczynek, a nast�pnie zaj��em si� badanie mur�w, ulic i zarys�w niemal zupe�nie pogr��onych w piasku budynk�w. Stwierdzi�em, �e miasto musia�o by� rzeczywi�cie olbrzymie, i zastanawia�em si� nad �r�d�em jego wspania�o�ci. Wyobra�a�em je sobie w pe�nej krasie w czasach tak odleg�ych, �e nie pami�taliby go nawet Chaldejczycy, i pomy�la�em o Sarnath Przekl�tym w krainie Mnar, kiedy ludzko�� by�a jeszcze m�oda, i o Ib wykutym w szarym kamieniu, zanim na ziemi pojawi� si� w og�le cz�owiek.
Nagle natkn��em si� na miejsce, gdzie z piasku wy�ania�a si�, tworz�c niski klif, lita ska�a. Tu, z nieskrywan� rado�ci� ujrza�em co�, co pozwoli�o mi mie� nadziej� na rych�e odkrycie �lad�w poszukiwanego przeze mnie przedpotopowego ludu. Powierzchnia ska�y by�a topornie obrobiona, stworzono z niej fasad� kilku ma�ych, przysadzistych kamiennych dom�w lub �wi�ty�. Wn�trza mog�y zawiera� zachowane sekrety pradawnych czas�w, zbyt odleg�ych, by mo�na je sobie w og�le wyobrazi�, cho� burze piaskowe dawno temu usun�y z kamienia wszelkie rze�bienia, kt�re mog�y si� na nim znajdowa�.
Mroczne wej�cia znajduj�ce si� nieopodal, nisko umieszczone, wszystkie bez wyj�tku by�y zasypane piachem, ale za pomoc� �opaty oczy�ci�em jedn� z nich i wczo�ga�em si� do �rodka, zabieraj�c ze sob� pochodni�, kt�rej blask mia� ujawni� wszelkie znajduj�ce si� wewn�trz sekrety. Gdy w�lizgn��em si� do �rodka, stwierdzi�em, �e jaskinia rzeczywi�cie by�a �wi�tyni�, i ujrza�em wyra�ne �lady pozostawione przez ras�, kt�ra �y�a tu i odprawia�a rytua�y, zanim jeszcze miejsce to sta�o si� pustyni�. Prymitywne o�tarze, kolumny i nisze, wszystkie osobliwie niskie, nie by�y puste. Cho� nie dostrzeg�em �adnych rze�b ani fresk�w, sta�o tu wiele pojedynczych kamieni, obr�conych tak, by nada� im symboliczne kszta�ty. Ta cyzelowana komnata rze�b by�a dziwnie niska, trudno mi by�o bowiem wyprostowa� si�, nawet na kl�czkach, pomieszczenie okaza�o si� jednak tak wielkie, �e blask mej pochodni nie by� w stanie o�wietli� go ca�ego.
W kilku k�tach wstrz�sn�y mn� dziwne dreszcze, niekt�re bowiem o�tarze i g�azy sugerowa�y zapomniane rytua�y przera�liwej, odra�aj�cej i niewyja�nionej natury. Zastanawia�em si�, jacy ludzie mogli wybudowa� i odwiedza� ow� �wi�tyni�. Gdy ujrza�em ju� wszystko, co znajdowa�o si� w �rodku, ponownie wype�z�em na zewn�trz ogarni�ty gor�czkowym pragnieniem ujrzenia tego, co skrywa�y inne �wi�tynie.
Nadesz�a noc, lecz pewne rzeczy, kt�re ujrza�em, sprawi�y, �e ma ciekawo�� przemog�a l�k i nie uciek�em przed d�ugimi, ksi�ycowymi ciemno�ciami, mro��cymi mi krew w �y�ach, gdy pierwszy raz ujrza�em zapomniane miasto. W �wietle zmierzchu oczy�ci�em kolejny otw�r i z now� pochodni� wpe�z�em do �rodka, by odkry� dalsze kamienie o niejasnym dla mnie znaczeniu i symbole, kt�re wcale nie okaza�y si� bardziej czytelne ni� te ogl�dane w poprzedniej �wi�tyni. Pomieszczenie mia�o r�wnie niski strop, ale nie by�o tak rozleg�e, ko�czy�o si� w�skim przej�ciem otoczonym z dw�ch stron niewyra�nymi, tajemniczymi relikwiami. Nimi si� w�a�nie zainteresowa�em, gdy rozleg� si� poszum wiatru i parskanie mego wielb��da na zewn�trz. Przerwa�em swe badania i wydosta�em si� na zewn�trz, by sprawdzi�, co tak przestraszy�o to biedne zwierz�. 
Ksi�yc �wieci� jasno nad prymitywnymi ruinami, sk�puj�c swym blaskiem g�st� chmur� piasku, kt�r� zdawa� si� przywiewa� silny, acz s�abn�cy wiatr z jakiego� miejsca na powierzchni klifu, na wprost mnie. Wiedzia�em, �e to ten ch�odny, piaszczysty wiatr sp�oszy� mojego wielb��da, i ju� mia�em odprowadzi� go w bezpieczniejsze miejsce, gdy uni�s�szy wzrok, stwierdzi�em, �e na szczycie klifu wcale nie by�o wiatru. To mnie zdumia�o i potwornie zaniepokoi�o, ale natychmiast przypomnia�em sobie gwa�towne, miejscowe burze piaskowe zaobserwowane wcze�niej o �wicie i zmierzchu, i uzna�em to za ca�kiem normalne zjawisko. Musia�o pochodzi� z jakiej� szczeliny w skale, po��czonej z jaskini�, i obserwuj�c wzburzony piach, usi�owa�em dojrze� jego �r�d�o. Wkr�tce odkry�em, i� bra� sw�j pocz�tek z czarnego otworu �wi�tyni znajduj�cej si� do�� daleko na po�udnie, niemal niewidocznej z miejsca, w kt�rym sta�em. Mimo zacinaj�cego piasku pomaszerowa�em ku tej �wi�tyni, kt�ra, gdy si� zbli�y�em, okaza�a si� du�o wi�ksza od pozosta�ych, a jej wej�cie w mniejszym stopniu ni� w innych zasypane by�o zwa�ami zbitego piachu. W�lizgn��bym si� do �rodka, gdyby nie przera�liwa si�a lodowatego wichru, kt�ry omal nie zgasi� mej pochodni. Wiatr wyp�ywa� z szale�cz� si�a  przez ciemne wej�cie, zawodz�c jak op�tany, po czym burz�c piasek i podrywaj�c go w g�r�, ca�ymi tumanami wdziera� si� w g��b osobliwych ruin. Niebawem wichura os�ab�a i piasek zacz�� opada�, lecz wra�enie, �e w�r�d widmowych kamieni co� si� czai�o, nie usta�o i kiedy spojrza�em na ksi�yc, wydawa�o mi si�, �e jego tarcza faluje, jakbym patrzy� na jego odbicie we wzburzonej wiatrem powierzchni stawu. Ba�em si� bardziej, ni� m�g�bym to wyja�ni�, lecz nie na tyle, by st�umi� me pragnienie odkrycia nowych cud�w, tote� kiedy tylko wiatr usta�, wszed�em do ciemnego pomieszczeni...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin