Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(
839 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY III
WYZNANIE
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Anne-Lise Boge
Einarowi z miło
Ļ
ci
Ģ
ROZDZIAŁ 1.
Tego dnia, kiedy Eline Innstad była składana do grobu na wieczny spoczynek, nad górami
przepływały szare i ci
ħŇ
kie deszczowe chmury. Jest tak, jak powinno, my
Ļ
lała Mali, siedz
Ģ
c
na ko
Ļ
cielnej ławie. Bo to wcale nie jest dobry dzie
ı
. Ludzie ze Stornes siedzieli mniej wi
ħ
cej
po
Ļ
rodku ko
Ļ
cioła. Mali ze swojego miejsca widziała pochylony nisko kark Bengta w
pierwszej ławce. Przed wej
Ļ
ciem tutaj członkowie jej rodziny serdecznie
Ļ
ciskali r
ħ
ce
mieszka
ı
ców Innstad. Halldis Innstad zalewała si
ħ
łzami, a m
ĢŇ
podtrzymywał j
Ģ
troch
ħ
niezdarnie za ramiona.
- Dzi
ħ
kujemy ci za wszystko, co dla nas zrobiła
Ļ
tego... okropnego dnia - Halldis zaniosła
si
ħ
szlochem i obj
ħ
ła Mali. - Co my by
Ļ
my pocz
ħ
li bez ciebie?
- Ech, to nic specjalnego - westchn
ħ
ła Mali cicho. Siedziała wpatrzona w przystrojon
Ģ
kwiatami trumn
ħ
i my
Ļ
lała, jakie bezsensowne jest to,
Ň
e Eline i jej dziecko musieli
Ň
ycie
zło
Ň
y
ę
w ofierze. Przecie
Ň
i doktor, i cała rodzina, a ju
Ň
zwłaszcza Bengt, powinni byli
zauwa
Ň
y
ę
,
Ň
e dzieje si
ħ
co
Ļ
złego. Eline jednak swoim zwyczajem nie chciała zwraca
ę
na
siebie niczyjej uwagi ani robi
ę
kłopotu. Dlatego sygnały ostrzegawcze zostały zlekcewa
Ň
one.
Jedyne, co dawało Mali jak
ĢĻ
pociech
ħ
, to wiara,
Ň
e ostatnie minuty Eline były szcz
ħĻ
liwe.
Mo
Ň
e nawet najszcz
ħĻ
liwsze w całym jej
Ň
yciu. Te mianowicie chwile, gdy Eline stwierdziła,
Ň
e Bengt jest przy jej łó
Ň
ku, i potem, kiedy j
Ģ
obejmował i mówił,
Ň
e j
Ģ
kocha. Mali nigdy nie
zapomni tego niezwykłego blasku, jakim emanowała wówczas twarz umieraj
Ģ
cej. Bo
Ň
e drogi,
jak ona musiała kocha
ę
tego drania, my
Ļ
lała teraz Mali. I to mimo wszystkich podłych rzeczy,
jakie jej zrobił od chwili, gdy przybyła do tego dworu. Wbrew wszystkiemu Eline go kochała,
a
Ň
do samej
Ļ
mierci.
Taka mo
Ň
e pewnie by
ę
miło
Ļę
. Najwi
ħ
ksze szcz
ħĻ
cie, jakie Eline dane było prze
Ň
y
ę
, to
owa krótka chwila, gdy uwierzyła,
Ň
e Bengt jednak j
Ģ
kochał. Mój Bo
Ň
e, có
Ň
to za
nadzwyczajne szcz
ħĻ
cie, my
Ļ
lała Mali cierpko. Tym bardziej,
Ň
e nie było wcale tak, jak Eline
s
Ģ
dziła, ale tego nie mogła ju
Ň
zauwa
Ň
y
ę
. Skonała z wiar
Ģ
w miło
Ļę
i Bogu dzi
ħ
ki. To akurat
nie wszystkim zostało dane.
Mali poszła do Innstad, kiedy Eline kładziono do trumny. Nie uroniła ani jednej łzy, robiła
po prostu, co powinna, milcz
Ģ
ca i spokojna. Na
Ň
al przyjdzie czas, kiedy znajdzie si
ħ
w łó
Ň
ku
z Małym Sivertem przy boku. Wtedy b
ħ
dzie opłakiwa
ę
Eline tak, jak niegdy
Ļ
opłakiwała
swoj
Ģ
przyjaciółk
ħ
Kristine i tak jak cz
ħ
sto opłakuje własny los. Ale da
ę
si
ħ
pokona
ę
czy
ust
Ģ
pi
ę
, o tym nigdy nawet nie pomy
Ļ
lała. Teraz ju
Ň
nie. Raczej wprost przeciwnie! Zdała
sobie spraw
ħ
,
Ň
e je
Ļ
li ma prze
Ň
y
ę
jako kobieta i zachowa
ę
swoj
Ģ
ludzk
Ģ
godno
Ļę
, musi by
ę
silniejsza ni
Ň
wszyscy m
ħŇ
czy
Ņ
ni razem wzi
ħ
ci i nigdy si
ħ
nie poddawa
ę
. Nie da
ę
si
ħ
Ļ
ci
Ģ
gn
Ģę
w dół, nawet je
Ļ
liby musiała cierpie
ę
tak, jak nikt nigdy cierpie
ę
nie powinien. Z czasem Mali
nauczyła si
ħ
tłumi
ę
uczucia i my
Ļ
li, kiedy Johan j
Ģ
poni
Ň
ał. Najcz
ħĻ
ciej zamykała oczy i
widziała wtedy przed sob
Ģ
dobr
Ģ
twarz Jo; próbowała nawet wyobra
Ň
a
ę
sobie,
Ň
e to on jest
tym m
ħŇ
czyzn
Ģ
, który... Nie zawsze to pomagało, sprawiało jednak,
Ň
e mogła jako
Ļ
wytrzyma
ę
. I je
Ļ
li co
Ļ
sobie przysi
ħ
gała, to wła
Ļ
nie to,
Ň
e mianowicie Johan nigdy nie rzuci
jej na kolana. Teraz Mali wiedziała,
Ň
e jest siln
Ģ
i niezłomn
Ģ
kobiet
Ģ
, i to było bardzo dobre
uczucie. Nie miała ju
Ň
w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e z nich dwojga w tym mał
Ň
e
ı
stwie to ona jest
silniejsza. Chocia
Ň
to on w jakim
Ļ
sensie posiadał władz
ħ
. W ka
Ň
dym razie nad jej ciałem.
Po pogrzebie ludzie zebrali si
ħ
w Innstad. Wszyscy rozmawiali przyciszonymi głosami i
jedli, niewiarygodne, ile ci ludzie s
Ģ
w stanie zje
Ļę
i wypi
ę
. Mali sama prawie nic nie wzi
ħ
ła
do ust, siedziała w milczeniu obok Johana na twardej ławie. My
Ļ
lami wci
ĢŇ
wracała do
tamtego okropnego dnia, kiedy po raz ostatni była w tym domu, i czuła si
ħ
niemal chora. W
miar
ħ
upływu czasu w izbie robiło si
ħ
niezno
Ļ
nie duszno i gor
Ģ
co, cho
ę
na dworze dzie
ı
wci
ĢŇ
był szary i zacinał rz
ħ
sisty deszcz.
Jak tylko to było mo
Ň
liwe, Mali wyszła z domu. Johanowi powiedziała,
Ň
e musi do ust
ħ
pu,
chocia
Ň
to nieprawda. Potrzebowała troch
ħ
samotno
Ļ
ci, powlokła si
ħ
wi
ħ
c w stron
ħ
pralni i
usiadła na kamieniu niewidocznym z domu. W ka
Ň
dym razie niewielu by j
Ģ
tu zobaczyło.
Niewielu pewnie odczuwało potrzeb
ħ
wyj
Ļ
cia w tak
Ģ
pogod
ħ
, a ci, którzy koniecznie musieli,
nie rozgl
Ģ
dali si
ħ
dookoła. Pochyleni, walcz
Ģ
c z deszczem i wiatrem, koncentrowali si
ħ
na
drodze do wygódki.
Nagle drgn
ħ
ła, słysz
Ģ
c za sob
Ģ
jaki
Ļ
szmer. Odwróciła si
ħ
gwałtownie i zobaczyła Bengta
wychodz
Ģ
cego zza naro
Ň
nika pralni. Musiał by
ę
na dworze ju
Ň
jaki
Ļ
czas, bo włosy kleiły mu
si
ħ
do głowy, a po twarzy spływały strugi wody. I wygl
Ģ
da jako
Ļ
tak szaro, my
Ļ
lała Mali,
przygl
Ģ
daj
Ģ
c mu si
ħ
uwa
Ň
nie. Ten zawsze roze
Ļ
miany, czaruj
Ģ
cy m
ħŇ
czyzna był teraz cieniem
samego siebie.
Nie mogła uwierzy
ę
,
Ň
e
Ļ
mier
ę
Eline tak bardzo dała mu si
ħ
we znaki. Mo
Ň
e on jednak
najbardziej
Ň
ałuje dziecka, pomy
Ļ
lała z bólem. Ju
Ň
prawie trzymał w ramionach dziedzica,
pierworodnego syna, i teraz znowu nie ma nic. Ale dla Bengta Innstada to pewnie nie
Ň
aden
problem znale
Ņę
now
Ģ
Ň
on
ħ
i kolejn
Ģ
młod
Ģ
gospodyni
ħ
, rozmy
Ļ
lała. Wkrótce znowu b
ħ
dzie
taki sam jak zawsze.
- Przestraszyłem ci
ħ
? - spytał, widz
Ģ
c,
Ň
e drgn
ħ
ła. - Przepraszam, nie miałem takiego
zamiaru. Ale te
Ň
chyba nie powinna
Ļ
tu siedzie
ę
w deszczu. Rozchorujesz si
ħ
.
Miała wra
Ň
enie,
Ň
e nawet jego głos si
ħ
zmienił i w oczach pojawiło si
ħ
co
Ļ
nowego, czego
Mali nie potrafiłaby nazwa
ę
. Nagle robił wra
Ň
enie starszego. Jakby dojrzał w ci
Ģ
gu tego
jednego tygodnia. Tak, tak mo
Ň
e by
ę
, my
Ļ
lała. Pr
ħ
dzej czy pó
Ņ
niej
Ň
ycie ka
Ň
dego dopadnie.
Nawet tacy jak Bengt Innstad si
ħ
nie wykr
ħ
c
Ģ
, cho
ę
on pewnie tak my
Ļ
lał, je
Ļ
li w ogóle
kiedykolwiek po
Ļ
wi
ħ
cił czemu
Ļ
takiemu cho
ę
jedn
Ģ
my
Ļ
l.
- Tobie mogłabym powiedzie
ę
to samo - rzekła, patrz
Ģ
c na niego. - Jeste
Ļ
przecie
Ň
kompletnie przemoczony.
- Musiałem tylko na chwil
ħ
wyj
Ļę
- powiedział i przeci
Ģ
gn
Ģ
ł r
ħ
k
Ģ
po włosach, z których
lała si
ħ
woda. - W
Ļ
rodku o mało si
ħ
nie udusiłem. Wsz
ħ
dzie, gdzie si
ħ
obróc
ħ
, widz
ħ
Eline,
we wszystkich pokojach. Jakby za mn
Ģ
chodziła. Budz
ħ
si
ħ
w nocy i widz
ħ
j
Ģ
przy łó
Ň
ku. To
jest...
Nieoczekiwanie opadł na kamie
ı
obok Mali i zacz
Ģ
ł płaka
ę
. Oparł głow
ħ
na r
ħ
kach,
ramiona mu dr
Ň
ały. Mali była całkiem sztywna. Nie umiała sobie przypomnie
ę
, czy
kiedykolwiek widziała,
Ň
eby dorosły m
ħŇ
czyzna płakał, i robiło to na niej wielkie wra
Ň
enie.
Mo
Ň
e równie
Ň
dlatego,
Ň
e to był Bengt. Nie przypuszczała nigdy,
Ň
e on potrafi co
Ļ
wi
ħ
cej, ni
Ň
tylko
Ļ
mia
ę
si
ħ
, korzysta
ę
z
Ň
ycia i uwodzi
ę
kobiety. Dlatego nie rozumiała,
Ň
e on reaguje tak
gwałtownie. Bo to, co si
ħ
teraz rozgrywało przed jej oczyma, nie było gr
Ģ
. Bengt był
naprawd
ħ
zrozpaczony i nieszcz
ħĻ
liwy.
Wolno wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
i poło
Ň
yła mu j
Ģ
na karku.
- Bengt - powiedziała cicho. - To minie z czasem, musisz tylko poczeka
ę
.
- Nie - odparł stanowczo, patrz
Ģ
c na ni
Ģ
z uporem. Oczy miał czarne, bez blasku. - Nie, to
nie minie, bo ja nie zd
ĢŇ
yłem prosi
ę
Eline o wybaczenie. Ale gdyby wszystko poszło dobrze,
to o
Ň
adne wybaczenie nawet bym jej nie prosił. Bo przecie
Ň
ty wiesz, Mali,
Ň
e ja si
ħ
ni
Ģ
nigdy nie przejmowałem. My
Ļ
lałem tylko o sobie, zawsze tak było. I wcale nie chciałem si
ħ
z
ni
Ģ
Ň
eni
ę
. Wła
Ļ
ciwie to z
Ň
adn
Ģ
si
ħ
Ň
eni
ę
nie chciałem - dodał cicho. - Nie my
Ļ
lałem po-
wa
Ň
nie o kobietach. Ale mój ojciec...
Mali siedziała w milczeniu i pozwalała mu mówi
ę
, ale wci
ĢŇ
trzymała r
ħ
k
ħ
na jego karku.
Dziwne, my
Ļ
lała. Oto siedz
ħ
tu i pocieszam m
ħŇ
czyzn
ħ
, który zniszczył
Ň
ycie swojej
Ň
onie
oraz mojej siostrze. Tego, do którego powinnam chyba odczuwa
ę
nienawi
Ļę
. Nie mogła
jednak inaczej. Nie była w stanie przyczynia
ę
mu wi
ħ
cej bólu,
Ň
ycie i tak obeszło si
ħ
z nim
okrutnie.
- Bardzo wiele naprawiłe
Ļ
dzi
ħ
ki temu,
Ň
e byłe
Ļ
przy niej w ostatniej chwili i przytulałe
Ļ
j
Ģ
- powiedziała w ko
ı
cu. - Ja wiem,
Ň
e nie przejmowałe
Ļ
si
ħ
Eline, ona sama te
Ň
o tym
wiedziała. Cierpiała z tego powodu, bo bardzo ci
ħ
kochała. Wiedziałe
Ļ
o tym? Ale kiedy
potem, w ostatniej godzinie byłe
Ļ
tam, i mówiłe
Ļ
,
Ň
e j
Ģ
kochasz, to ona... ona była bardzo
szcz
ħĻ
liwa. Bo przecie
Ň
to wła
Ļ
nie jej mówiłe
Ļ
, prawda? Dzi
ħ
ki temu Eline umierała
szcz
ħĻ
liwa.
- Szcz
ħĻ
liwa, bo j
Ģ
okłamałem - j
ħ
kn
Ģ
ł zdławionym głosem. - Powinna
Ļ
wiedzie
ę
,
Ň
e
siedziałem przy niej i kłamałem.
- Czasami to bywa jedyna rzecz, któr
Ģ
mo
Ň
na zrobi
ę
- rzekła Mali spokojnie. - Jedyne, co
teraz ma znaczenie, to to,
Ň
e ona umarła, wierz
Ģ
c,
Ň
e j
Ģ
kochasz. A czy kłamałe
Ļ
, czy mówiłe
Ļ
prawd
ħ
, to ju
Ň
niewa
Ň
ne.
- Dla mnie to wa
Ň
ne! - zawołał. - Siedziałem tam z moj
Ģ
umieraj
Ģ
c
Ģ
Ň
on
Ģ
w ramionach i
zdawałem sobie spraw
ħ
, jakiego rodzaju
Ň
ycie ona miała od chwili, kiedy przyszła do naszego
domu, bo ja po prostu nie zwracałem na ni
Ģ
uwagi, nic mnie nie obchodziła. Ja nigdy si
ħ
nikim nie przejmowałem, tylko sob
Ģ
- powtórzył ochrypłym głosem. - Zajmowałem si
ħ
tylko
sob
Ģ
, dopóki nie zmusili mnie,
Ň
ebym si
ħ
o
Ň
enił, a potem to my
Ļ
lałem ju
Ň
tylko o tym,
Ň
eby
mie
ę
dziedzica. I ona oddała
Ň
ycie wła
Ļ
nie za to...
- Jestem pewna,
Ň
e ci wybaczyła, tam, gdzie teraz jest - powiedziała Mali i otarła oczy
wierzchem dłoni. Twarz miała mokr
Ģ
i zimn
Ģ
.
- Bardzo bym chciał w to wierzy
ę
- westchn
Ģ
ł Bengt i chwycił j
Ģ
za r
ħ
k
ħ
. - Tylu jest
jednak ludzi, których powinienem prosi
ę
o wybaczenie - powiedział, spuszczaj
Ģ
c wzrok. -
Chocia
Ň
tamci nie oddali za mnie
Ň
ycia.
Mali słuchała nieporuszona i zastanawiała si
ħ
, czy w
Ļ
ród nich znalazłaby si
ħ
te
Ň
Margrethe.
Ale Bengt siedział w milczeniu, pogr
ĢŇ
ony we własnych my
Ļ
lach.
- Człowiek nie musi umiera
ę
, by po
Ļ
wi
ħ
ci
ę
własne
Ň
ycie - stwierdziła nagle cicho.
On gwałtownie podniósł wzrok. Ich oczy si
ħ
spotkały. Bengt pierwszy odwrócił głow
ħ
.
Mali wstała, strz
Ģ
sn
ħ
ła wod
ħ
z włosów i sukni.
- Powiniene
Ļ
wróci
ę
do domu i zmieni
ę
ubranie - powiedziała. - Bo jak nie, to si
ħ
przezi
ħ
bisz.
- I jakie to ma znaczenie? - spytał, ale równie
Ň
wstał.
- Daj spokój! - Głos Mali zabrzmiał nieoczekiwanie ostro. - To Eline umarła, nie ty. I nie
staniesz si
ħ
lepszym człowiekiem, je
Ļ
li b
ħ
dziesz si
ħ
tylko nad sob
Ģ
u
Ň
alał. Powiniene
Ļ
by
ę
nareszcie dorosły, Bengt. Ju
Ň
czas najwy
Ň
szy. Tylko wtedy mo
Ň
e si
ħ
okaza
ę
,
Ň
e Eline nie
umarła na pró
Ň
no.
Odwróciła si
ħ
i poszła do domu.
Ów
Ň
ałobny nastrój, który dr
ħ
czył Mali w czasie pogrzebu Eline, nie chciał jej opu
Ļ
ci
ę
przez cał
Ģ
jesie
ı
. Zreszt
Ģ
pogoda te
Ň
robiła swoje. Dzie
ı
po dniu mokra mgła przemieszczała
si
ħ
nad górami i jedna ulewa nast
ħ
powała po drugiej. Było nieprzyjemnie i w domu, i na
dworze. Mokro, wietrznie, zimno.
- Czy ty ju
Ň
zawsze b
ħ
dziesz chodzi
ę
z tak
Ģ
ponur
Ģ
twarz
Ģ
? - spytał zirytowany Johan,
gdy obudzili si
ħ
oboje którego
Ļ
, równie szarego jak poprzednie, poranka. - Eline nie była
twoj
Ģ
krewn
Ģ
ani nawet jej specjalnie dobrze nie znała
Ļ
...
- Eline była człowiekiem - odparła Mali ze zło
Ļ
ci
Ģ
. - Na dodatek wyj
Ģ
tkowo dobrym
człowiekiem, a w Innstad nie zaznała wiele szcz
ħĻ
cia. I je
Ň
eli my
Ļ
lisz,
Ň
e mo
Ň
na tak po prostu
zapomnie
ę
to, co prze
Ň
yłam tamtego dnia, kiedy ona umierała, to bardzo si
ħ
mylisz.
- Tak, ty wła
Ļ
nie taka jeste
Ļ
- warkn
Ģ
ł cierpko. - Dla innych to masz du
Ň
o współczucia i
dobre słowa. Ale
Ň
e do swojego m
ħŇ
a odwracasz si
ħ
plecami, to ci
ħ
nie obchodzi, nie masz
Ň
adnych wyrzutów sumienia.
- A jaki to dobry dla mnie jest ten m
ĢŇ
? - spytała Mali cicho. - Czy ty byłe
Ļ
wobec mnie
inny? Gdyby
Ļ
okazywał mi szacunek i czuło
Ļę
tak
Ģ
, jak okazujesz swojemu synowi, to
inaczej wygl
Ģ
dałoby
Ň
ycie w tym dworze. Ale ty si
ħ
do swojej
Ň
ony odnosisz po prostu
haniebnie, sam chyba to rozumiesz, no nie? Ty tylko bierzesz i bierzesz; rzucasz si
ħ
na mnie,
najwyra
Ņ
niej lubisz sprawia
ę
mi ból. Mo
Ň
esz by
ę
pewien,
Ň
e niełatwo jest na co
Ļ
takiego
odpowiada
ę
dobrem.
- Nie zwalaj winy na mnie, ty trollu! Gdyby
Ļ
mnie cho
ę
raz przyj
ħ
ła tak, jak kobieta
przyjmuje m
ħŇ
a, to nie potrzebowałbym bra
ę
ci
ħ
wbrew twojej woli. Ale ty... Wiedz,
Ň
e to
wszystko dzieje si
ħ
nie tylko z mojej winy.
- To widocznie zapomniałe
Ļ
,
Ň
e ja nigdy nie chciałam by
ę
gospodyni
Ģ
w Stornes, ja si
ħ
tu
nie prosiłam, nie chciałam by
ę
twoj
Ģ
Ň
on
Ģ
- powiedziała Mali lodowatym tonem, patrz
Ģ
c mu
prosto w oczy. - Trzeba było znale
Ņę
sobie inn
Ģ
młod
Ģ
gospodyni
ħ
. Tak
Ģ
, co by ci
ħ
chciała i
mo
Ň
e nawet kochała. Przynajmniej bardziej, ni
Ň
ja bym kiedykolwiek mogła - dodała cierpko.
- Ja ci powiedziałam „nie", tyle chyba pami
ħ
tasz? Ty jednak zmusiłe
Ļ
swojego ojca,
Ň
eby
otworzył portfel i kupił mnie tak, jak ludzie kupuj
Ģ
krow
ħ
!
Czuła,
Ň
e poczerwieniała z gniewu, łzy cisn
ħ
ły jej si
ħ
do oczu. Ale łez Johan widzie
ę
nie
powinien. Jej łzy nie s
Ģ
dla niego. W ogóle nic z niej nie jest dla niego.
- Mimo wszystko jednak mogło nam si
ħ
jako
Ļ
uda
ę
- powiedziała Mali nieco spokojniej. -
Bo ja chciałam da
ę
naszemu mał
Ň
e
ı
stwu szans
ħ
, skoro ju
Ň
tak si
ħ
uło
Ň
yło,
Ň
e zostali
Ļ
my
sobie po
Ļ
lubieni. Ale ty...
Wspomnienia były takie silne,
Ň
e Mali z trudem łapała powietrze.
- Ty wiedziałe
Ļ
,
Ň
e jestem dziewic
Ģ
, i wiedziałe
Ļ
,
Ň
e si
ħ
boj
ħ
. Mówisz,
Ň
e innym ludziom
okazuj
ħ
zainteresowanie i trosk
ħ
, ale ty za to nigdy nikomu innemu oprócz siebie nie
po
Ļ
wi
ħ
ciłe
Ļ
ani jednej my
Ļ
li. Nawet tamtej nocy - tej pierwszej - nie byłe
Ļ
w stanie zachowa
ę
si
ħ
jak przyzwoity człowiek. Zawsze mówiłe
Ļ
,
Ň
e mnie kochasz, ale jak przyszło co do czego,
to rzuciłe
Ļ
si
ħ
na mnie jak jaki
Ļ
buhaj. I niech ci si
ħ
nie wydaje,
Ň
e ja tego nie pami
ħ
tam.
Johan cisn
Ģ
ł jej w twarz swoj
Ģ
koszul
ħ
, wzrok mu pociemniał.
- Jak długo jeszcze b
ħ
dziesz mi wytyka
ę
t
ħ
pierwsz
Ģ
noc? Bo taka cnotliwa i niewinna to
wcale nie była
Ļ
. Zanim ja ci
ħ
wzi
Ģ
łem, pozwalała
Ļ
si
ħ
chłopom podszczypywa
ę
. Ale dla
ciebie to bardzo wygodne zwali
ę
na mnie win
ħ
za wszystko i mo
Ň
esz sobie by
ę
zimnym
trollem,
Ň
eby nie wiem co.
ņ
eby nie to,
Ň
e w ko
ı
cu była
Ļ
w stanie da
ę
mi syna, to...
- To co? - spytała Mali i poczuła,
Ň
e serce wali jej jak młotem. - To wtedy by
Ļ
mnie
wymienił na inn
Ģ
? To chcesz mi powiedzie
ę
?
Johan nie odpowiedział, dalej si
ħ
ubierał.
- Jedno powinna
Ļ
sobie zapami
ħ
ta
ę
- wysyczał po chwili milczenia, wpijaj
Ģ
c w ni
Ģ
wzrok.
- Jak bym si
ħ
kiedy
Ļ
dowiedział,
Ň
e próbujesz z kim
Ļ
innym za moimi plecami... Jak bym si
ħ
kiedy
Ļ
dowiedział,
Ň
e pozwalasz jakiemu
Ļ
m
ħŇ
czy
Ņ
nie... ja si
ħ
nie dziel
ħ
z nikim tym, co jest
moje - dodał z naciskiem.
Oczy Johana zrobiły si
ħ
ciemne, czaiło si
ħ
w nich co
Ļ
gro
Ņ
nego. Ten człowiek łatwo mo
Ň
e
straci
ę
panowanie nad sob
Ģ
, pomy
Ļ
lała Mali. I znowu doznała tego dławi
Ģ
cego strachu.
Widocznie babka znała Johana lepiej ni
Ň
ktokolwiek inny. Ona ju
Ň
dawno wiedziała,
Ň
e jej
wnuk mo
Ň
e by
ę
niebezpieczny, nie tylko zdolny do zadawania bólu, je
Ļ
li przewa
Ň
y w nim
zazdro
Ļę
i ch
ħę
zemsty. On si
ħ
nigdy nie mo
Ň
e dowiedzie
ę
prawdy o Jo i Małym Sivercie,
pomy
Ļ
lała po raz nie wiadomo który. Nie tylko ze wzgl
ħ
du na ni
Ģ
, ale przede wszystkim ze
wzgl
ħ
du na synka. Bo nagle zdała sobie spraw
ħ
z tego,
Ň
e je
Ļ
li Johan raz zostanie
doprowadzony do granicy cierpliwo
Ļ
ci, to nie oszcz
ħ
dzi ju
Ň
nikogo. Ani jej, ani jej b
ħ
karta...
Kiedy w ko
ı
cu w listopadzie spadł
Ļ
nieg, nastrój jakby si
ħ
poprawił. Pewnego ranka, kiedy
Mali rozsun
ħ
ła firanki w pokoju na poddaszu, zobaczyła,
Ň
e wokół jest biało i pi
ħ
knie. Było
tak czysto,
Ň
e musiała mru
Ň
y
ę
oczy. Zbli
Ň
ały si
ħ
kolejne
Ļ
wi
ħ
ta Bo
Ň
ego Narodzenia, ale Mali
nie bardzo si
ħ
z tego cieszyła. Dzi
ħ
ki Małemu Sivertowi w domu i tak b
ħ
dzie jednak rado
Ļ
nie,
bo to dziecko cieszy si
ħ
z ka
Ň
dego nowego dnia. Nieustannie zajmowało go co
Ļ
nowego, do
czego
Ļ
miał si
ħ
rado
Ļ
nie, a wszystkim poprawiały si
ħ
humory. Tym razem na pewno b
ħ
dzie to
Ļ
nieg, pomy
Ļ
lała Mali i ju
Ň
zacz
ħ
ła si
ħ
u
Ļ
miecha
ę
. No i z pewno
Ļ
ci
Ģ
chłopczyk b
ħ
dzie
pomagał w
Ļ
wi
Ģ
tecznych przygotowaniach. Malec był we wszystkich miejscach
równocze
Ļ
nie. Jak ju
Ň
raz nauczył si
ħ
chodzi
ę
, był niezmordowany. Sam te
Ň
biegał do domu
dziadków, co oni przyjmowali z wielk
Ģ
rado
Ļ
ci
Ģ
i nigdy nie byli nim zm
ħ
czeni. Mali nie
potrafiła sobie przypomnie
ę
,
Ň
eby Beret chocia
Ň
raz okazała niezadowolenie z wizyty wnuka,
nawet je
Ļ
li przychodził w porze poobiedniej drzemki. Kładli go wtedy na tapczanie, obok
dziadka, a malec za
Ļ
miewał si
ħ
do rozpuku, kiedy Sivert okrywał gazet
Ģ
głow
ħ
i sobie, i
jemu. Beret na widok chłopca zrywała si
ħ
z fotela na biegunach i przynosiła ciasteczka. Mali
wci
ĢŇ
nie mogła si
ħ
nadziwi
ę
,
Ň
e kto
Ļ
mo
Ň
e mie
ę
dwie a
Ň
tak ró
Ň
ne osobowo
Ļ
ci jak Beret.
Gdyby te
Ļ
ciowa do wszystkich odnosiła si
ħ
tak jak do wnuka, mo
Ň
na by j
Ģ
nawet lubi
ę
,
my
Ļ
lała cz
ħ
sto. W ka
Ň
dym razie nie ba
ę
si
ħ
jej. Na widok dziecka surowa twarz babki ła-
godniała, a w oczach pojawiało si
ħ
Ļ
wiatło i
Ň
ycie. Nikt jednak poza Małym Sivertem nie
potrafił tego dokona
ę
, cho
ę
Beret nie była ju
Ň
teraz taka ostra w stosunku do pozostałych
domowników. Mo
Ň
e zreszt
Ģ
dlatego,
Ň
e przyj
ħ
ła do wiadomo
Ļ
ci, i
Ň
nie ma ju
Ň
w obej
Ļ
ciu
całej władzy, chocia
Ň
do wielu spraw nadal si
ħ
wtr
Ģ
ca.
W Bo
Ň
e Narodzenie mieszka
ı
cy Innstad nie przyszli na tradycyjne przyj
ħ
cie w drugi dzie
ı
Ļ
wi
Ģ
t. Chcieli sp
ħ
dzi
ę
ten czas sami, w skupieniu i wszyscy to rozumieli. Przyj
ħ
cie było
zreszt
Ģ
te
Ň
jakby cichsze ni
Ň
zazwyczaj. Go
Ļ
cie bardziej zamy
Ļ
leni. Ludzie s
Ģ
dziwni, my
Ļ
lała
Mali. Za
Ň
ycia Eline nikt specjalnie uwagi na ni
Ģ
nie zwracał. I raczej nie mieli o niej do
powiedzenia za du
Ň
o dobrego. A teraz, kiedy umarła, wprost nie ma miary na wspominanie
wszelkich dobrych cech młodej kobiety. A jak si
ħ
wszyscy u
Ň
alali nad nieszcz
ħ
snym młodym
wdowcem!
ņ
ałoba go kompletnie złamała, opowiadali, wzdychaj
Ģ
c, i z
Ň
alem potrz
Ģ
sali gło-
wami. Wszyscy widzieli, jak cierpiał, zarówno na pogrzebie, jak i potem. Mali nie przył
Ģ
czała
si
ħ
do tego
Ň
ałobnego chóru. Wci
ĢŇ
nie mogła si
ħ
pozby
ę
wra
Ň
enia,
Ň
e Bengt mimo wszystko
najbardziej
Ň
ałuje siebie, nienawykły do tego, by
Ň
ycie stawiało mu opór.
Plik z chomika:
Cecilie
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 01 - Fatalne spotkanie.pdf
(930 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(827 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(839 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(670 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cienie z przeszłości
Córka Morza
Córy Życia
Hannah.Skandynawska saga
Królowe Wikingów
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin