PRZYKŁADY BAJEK RELAKSACYJNYCH.doc

(105 KB) Pobierz
PRZYKŁADY BAJEK RELAKSACYJNYCH

PRZYKŁADY BAJEK RELAKSACYJNYCH

Bajka relaksacyjna nr 1

Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie prychał na inne przechodzące obok zwierzęta. Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie. Chyba mi się przygląda – pomyślał kotek i łapką próbował odgonić motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem. Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa sięgające koronami do nieba,
a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte, trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród. Kotek poczuł zapach ziemi, kwiatów, krzewów i drzew. Pociągnął mocno noskiem i zapach jak fala, jakby ramionami, objął go. Kotek położył się na trawie i oddychał miarowo, równo
i spokojnie. Przetarł oczy, podłożył łapki pod głowę, wyciągnął całe ciałko, było mu bardzo wygodnie. Leżał teraz i odpoczywał. Poczuł senność. Słonko wysyłało swe promyki na ziemię, by pogłaskały każdy kwiatek, każdy listek i każdą roślinkę. Kotek poczuł przyjemny dotyk ciepłych promieni. Zamknął oczy. A promyczki jeden po drugim głaskały go, przyjemnie ogrzewając. Po chwili pojawił się delikatny wiaterek, który kołysał listki i gałęzie, jakby do snu. Pochylił się nad kotkiem i też go kołysał, trzymając w swoich ramionach. Kotek poczuł, jak wiaterek przesuwając się teraz po nim od głowy do łap, do pazurków samych, z wolna uwalnia go od smutków,
i jeszcze raz, i jeszcze delikatnie przesuwając się od głowy w dół ciałka, zabiera
z sobą całe niezadowolenie. Kotek poczuł się tak dobrze, poczuł się spokojny, jakby obmyty ze wszystkich swoich dużych i małych zmartwień. Otworzył wolno oczka
i popatrzył na chmurki, które płynęły po niebie, nie spiesząc się, leniwie, nie przeganiając się, zgodnie. Płynęły i płynęły, a wiatr wolno je popychał. Kotkowi było tak dobrze. Nagle jedna mała kropelka spadła mu na nos. Co to ? - zdziwił się. Rozejrzał się dookoła i zobaczył, jak kwiatki wyciągają swoje małe główki do kropli deszczu, zupełnie jak on pyszczek do miseczki z mlekiem. Usiadł na trawie. Przeciągnął się. Kropelki deszczu wolno, lecz miarowo spadały na spragnione roślinki. Wraz z tym delikatnym deszczem wróciła mu siła. Wstał, otrząsnął futerko, uśmiechnął się do siebie zadowolony. Pora iść do domu - pomyślał. Ale dziwną przeżyłem przygodę w tym ogrodzie, gdzie przyprowadził mnie motylek. Wrócę tu jeszcze - obiecał sobie - tu jest tak pięknie i spokojnie. Wyprężył się do skoku
i jednym zamachem przeskoczył płot. Radośnie machając ogonem, wracał do domu.

 

 

 

 

 

Bajka relaksacyjna nr 2

Mama prowadziła małego wróbelka do szkoły. Szedł tam dzisiaj pierwszy raz. Czego ja się będę uczył ? - zastanawiał się. Wszystkiego, co przyda ci się w życiu - odpowiedziała tajemniczo mama, ale on tylko pokręcił łebkiem, bo w dalszym ciągu nic nie rozumiał. O, już jesteśmy - powiedziała mama., gdy stanęli pod wielkim dębem, naokoło którego było już wiele mam ze swoimi pociechami. Panował gwar nie do opisania. Nagle pojawiła się wielka pani Wróbel, nauczycielka w okularach na dziobie, i powiedziała donośnym głosem: Witam wszystkich nowych uczniów na pierwszej lekcji nauki fruwania ! Zwracając się do mam, dodała: Dzisiaj wasze pociechy już samodzielnie przylecą do domu, nie potrzebujecie po nie przychodzić.
A teraz proszę mnie zostawić z dziećmi, bo chcę rozpocząć lekcję. Rozległo się ciche klap, klap, klap. To dźwięk, jaki wydają dzioby, gdy dotykają się przy pożegnaniu. Po chwili mamy wróbelków odleciały. Nauczycielka podchodziła do każdego z uczniów
i pomagała mu się dostać na gałązkę dębu. Kiedy ostatni już był na drzewie, pani powiedziała: - Proszę położyć się na brzuszku wygodnie, o tak, jak najwygodniej. Rozkładamy szeroko skrzydełka, oddychamy wolno, spokojnie. Przywieramy całym ciałem do drzewa. Czujemy zapach kory, miły powiew wiatru, odpoczywamy. Oddychamy miarowo i spokojnie. Wyobraźcie sobie, małe wróbelki, że powiew mógłby was unieść w powietrze tak, jak unosi liście. Czujecie się wspaniale. Proszę lekko poruszać skrzydełkami, raz, dwa, wolniutko, a teraz troszkę szybciej, raz, dwa. - Skrzydełka małego wróbelka jak skrzydełka latawca lekko poruszały się. - Odpychamy się nóżkami od gałązki i płyniemy w powietrzu, płyniemy razem. - Nasz wróbelek poczuł, że skrzydełka same go unoszą. Obok niego, z boku i z tyłu, i nad nim fruwały inne wróbelki. Poruszał lekko skrzydełkami i wzbijał się w górę, w błękit nieba. Czuł się tak lekko i swobodnie, było mu tak przyjemnie ! Popatrzył w dół, wznosił się nad zielonymi koronami drzew. Dookoła rozciągał się piękny park. Nie spiesząc się, w ślad za nauczycielką leciał w górę, do słońca. Ciepłe słoneczko wychyliło się zza chmurki i ciekawie spoglądało na wróbelki. Posłało promyczek, który ciepłym dotykiem przyjemnie go pogłaskał. Wróbelek wznosił się w górę, wyżej i wyżej. Czuł się lekko i swobodnie. Teraz przelatywał nad łączką, zatoczył koło, jedno, drugie i wolniutko sfruwał w dół. Był nad małym strumyczkiem, przy brzegu którego wygrzewał się na słoneczku zajączek. Sfrunął jeszcze niżej, nad samą taflą wody, zobaczył kolorowe rybki, jak wolno płynęły z nurtem, usłyszał, jak kumkają żabki: kum, kum, rozmawiając między sobą. Poczuł zapach łąki, kwiatów. Wciągał głęboko ten zapach w siebie. Sfrunął nad brzegiem strumyka, usiadł na małym kamyczku, nachylił się i napił wody. Była zimna i orzeźwiająca. Posłuchał szemrzącego strumyka. Odpoczywał. Wiatr lekko muskał mu piórka. Postanowił zamoczyć łapki, wszedł do wody, popryskał się nią troszeczkę, jak to wróbelki mają w zwyczaju. Otrząsnął się i tysiące kropelek spadło na spragnione wody roślinki. Zrobił to raz i drugi, pokropił wszystkie kwiatki dookoła. Poczuł się rześko, czuł, że wstępuje w niego razem z tą zimna woda energia. Nagle usłyszał głos nauczycielki: - Pora wracać ! - Znowu rozpostarł skrzydła i z niezwykłą siłą wzniósł się wysoko, wysoko. Wzbijał się szybko, wznosił się jak samolot i krążył w powietrzu pełen sił i radości, że potrafi fruwać. Tak skończyła się pierwsza lekcja nauki fruwania w szkole dla wróbelków. Jeśli będziecie chcieli wrócić, to możemy to zrobić jutro i zobaczyć, czego jeszcze uczą się ptaszki w swojej szkole.( W efekcie stosowania bajek relaksacyjnych, gdzie położony jest nacisk na wizualizację, można osiągnąć trwałe pozytywne rezultaty, jeśli zajęcia te są prowadzone systematycznie. Przeznaczone są głównie dla dzieci w wieku od 3 do 9 lat. Starsze mogą uczyć się i relaksacji, i wizualizacji jak samodzielnych sposobów obniżania niepokoju. Koniecznym warunkiem relaksowania dzieci w ten sposób jest akceptacja przez niego tej formy zajęć. Dzieci bardzo pobudzone mogą na początku protestować i dlatego dla nich można, indywidualnie dostosowując technikę, włączać nowe elementy fabuły, które jednak nie mogą dramatyzować sytuacji. Można wspomagać się muzyką lub zajęciami rytmicznymi, przygotowując dzieci do tego rodzaju bajek. Malowanie obrazów słowami daje uspokojenie, a później i umiejętność posługiwania się takimi obrazami w celu samouspokojenia, znalezienia wewnętrznej harmonii.)

Bajka relaksacyjna nr 3

Mały niedźwiadek szedł wolno przez las. Czuł ogarniające go zmęczenie, nóżki zrobiły się jakieś ciężkie i nie chciały odrywać się od ziemi. Rozglądał się dookoła, szukając miejsca do odpoczynku. Drzewa rosły tutaj rzadziej, słońce coraz swobodniej przeciskało się przez konary drzew, oświetlając wszystko dookoła.

Chyba niedaleko jest jakaś polanka, tam sobie odpocznę - pomyślał miś.
I rzeczywiście, po chwili jego oczom ukazała się mała łączka otoczona ze wszystkich stron drzewami. Stanął na jej skraju i znieruchomiał z zachwytu: niskie krzewy, trawa, kwiaty jak kolorowy dywan rozkładały się u jego stóp. Na środku łączki zajączki, króliczki, ba, nawet myszki wygrzewały się w promieniach słońca. Spojrzał na niebo. Było bezchmurne, słońce jakby wiedziało, że zwierzęta oczekują na jego promienie, bo świeciło bardzo mocno. Miś wystawił pyszczek do słońca i poczuł, jak przyjemne ciepło obejmuje najpierw jego głowę, a potem całe ciało. Usłyszał lekki szum wiatru
i brzęczenie owadów, które unosiły się nad kwiatami. Głęboko odetchnął. W nos wkręcał się delikatny zapach trawy i kwiatów.

Tutaj jest wspaniałe miejsce do odpoczynku - pomyślał, po czym położył się wygodnie na trawie, jak na kocyku, łapki podłożył sobie pod głowę. Zamknął oczy. Odpoczywał. Oddychał miarowo i spokojnie. Zrobił głęboki wdech, wciągnął powietrze przez nos, a po chwili wypuścił je. Powtórzył to jeszcze raz. Czuł, jak z każdym wydechem pozbywa się zmęczenia. Był teraz przyjemnie rozluźniony, poczuł się ciężki i bezwładny. Jego głowa, brzuszek i nóżki były jak z ołowiu. Wtulił się w trawkę jak w kołderkę. Było mu bardzo wygodnie. Oddychał równo i miarowo, jego klatka piersiowa spokojnie w rytm wdechu i wydechu unosiła się i opadała, tak jak fale morskie, kiedy wolno i leniwie przybijają do brzegu. Poczuł się teraz tak dobrze ! Delikatny wiaterek przesuwał się po całym jego ciele, rozpoczynając od czubka głowy aż po koniuszki łapek, zabierając z niego zmęczenie i napięcie. Robił to raz i drugi, powtarzał wiele razy. Promienie słońca przyjemnie ogrzewały. Miś odpoczywał. Po chwili zasnął, a razem z nim zajączki, króliczki i nawet małe myszki. Zrobiło się tak cicho, że nie słychać było nawet brzęczenia pszczół. Słońce wolno szło po niebie. Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się małe chmurki, rozpoczęły zabawę
w chowanego, biegały po całym niebie, zagradzały drogę promyczkom, które płynęły na ziemię. Wiatr zaczął silniej dmuchać, łączka budziła się ze snu. Zabrzęczały pszczółki, które znowu zabrały się do zbierania miodu z kwiatów, ptaszki rozpoczęły swe trele, a motyle rozpościerając skrzydełka, unosiły się nad roślinkami. Wtem jeden z nich, taki najmniejszy motylek usiadł na nosku niedźwiadka i w rezultacie niechcący go przebudził. Miś leniwie otworzył oczy. Przetarł je łapkami. Ziewnął raz i drugi, przeciągnął się. Wiaterek tymczasem nagle zawirował, zatańczył i chłodnym powietrzem orzeźwił go. Najpierw dotknął jego łap. Wniknęła w nie ożywcza siła, miś poczuł, jakby zanurzył je w chłodnym strumyku. Ten przyjemny, orzeźwiający dotyk przenikał coraz wyżej i wyżej, jak prysznic ogarnął ciało, dając energię, przepełniając siłą. Miś łapkami, główką, nóżkami. Wstał, otrzepał futerko, poczuł się odprężony
i wypoczęty. Wiaterek wzmagał się, coraz silniej, tańcząc po łące i zachęcając wszystkich do zabawy. W jego rytm pochylały się trawy, kwiatki, a nawet krzewy ruszały swymi gałązkami jak ramionami.Cudownie wypocząłem - pomyślał miś. - Jutro na pewno tutaj powrócę, ale teraz już pora wracać do domu. Czeka tam przecież na mnie mama i przepyszny podwieczorek. W tym momencie pogłaskał się po brzuszku i ruszył energicznie, podskakując w rytm podmuchów, w kierunku swego domu.

 Masowanie twarzy. Intensywnie rozcieramy mięśnie twarzy. Pozwalamy sobie na„głupie” miny, ziewamy, wybałuszamy oczy, naciągamy nos, skórę na czole, solidnie

targamy się za uszy (tu znajdują się energetyczne receptory człowieka).

Bieganie w szybkim tempie po małej powierzchni. Można naśladować samochód.

Należy unikać zderzeń (duża ekspresja i wesołość).

Relaksacja z zaczarowanym dywanem.

Przyjmij wygodną pozycję..., rozluźnij ciało... i zamknij oczy..., wyobraź sobie, że

leżysz na niewielkim dywaniku..., na łące..., w śliczną pogodę..., leżysz i czekasz na

podróż zaczarowanym dywanem, który cię zaraz uniesie..., czekasz..., jesteś spokojny...,

teraz czujesz, że dywan zaczyna się unosić..., bardzo delikatnie unosi ciebie w górę...,

czujesz się bezpieczny..., unosisz się wysoko..., zaczynasz sterować lotem..., kierunek

podróży zależy od ciebie..., rozglądasz się..., obserwujesz..., podziwiasz wszystko, co

wokół..., wybierasz miejsce, do którego kierujesz dywan..., lądujesz..., pozostań tam...,

bądź tam..., to twoje wakacje..., jeśli uznasz, że jesteś gotów do powrotu, to skieruj swój

zaczarowany dywan w drogę powrotną..., powoli wróć do miejsca startu..., dywan

znika..., otwierasz oczy i przechodzisz do pozycji siedzącej’.

Ćwiczenie z wizualizacją kolorów

Przyjmij wygodną pozycję siedzącą..., zamknij oczy i rozluźnij całe ciało..., zaraz

usłyszysz siedem fragmentów, które będą reprezentować siedem kolorów tęczy...

Wyobraź sobie kolor czerwony..., przypomnij sobie taki kolor..., przypomnij sobie

jakiś przedmiot lub owoc, który jest w takim kolorze..., wyobrażaj sobie ten

przedmiot..., wyobrażaj sobie, że kolor czerwony wypełnia wszystko dookoła..., jak ci z

nim jest?.., pozostań z nim przez chwilę...

Wyobraź sobie kolor pomarańczowy..., jaskrawy kolor pomarańczowy..., przypomnij

sobie taki właśnie kolor..., przypomnij sobie jakiś przedmiot lub owoc, który jest

w takim w takim kolorze..., wyobrażaj sobie ten przedmiot..., jak ci z nim jest?..,

pozostańcie razem...

Wyobraź sobie kolor żółty..., słoneczny kolor żółci..., staraj się przypomnieć sobie

taki właśnie kolor..., wyobraź sobie przedmiot lub owoc, który jest w kolorze żółtym...,

wyobrażaj sobie ten przedmiot..., jak ci z nim jest?.., pozostań z nim...

Wyobraź sobie kolor zielony..., soczysty kolor zieleni..., przypomnij sobie taki

właśnie kolor..., przypomnij sobie sytuację czy miejsce, gdzie widziałeś właśnie taki

kolor..., wyobrażaj sobie, że kolor zielony wypełnia wszystko dookoła..., jak ci z nim

jest?.., jest w tobie..., czujesz coraz głębsze odprężenie.

Wyobraź sobie kolor niebieski..., głęboki kolor jasnego błękitu..., przypomnij sobie

taki błękit..., przypomnij sobie, z czym ci się kojarzy..., wyobrażaj sobie, że kolor

niebieski wypełnia wszystko dookoła..., jak ci z nim jest?.., ty i kolor niebieski...,

zatapia cię coraz bardziej w wyciszeniu i głębokiej relaksacji.

Wyobraź sobie kolor granatowy..., czysty i szlachetny granat..., czy poznałeś już taki

kolor?..., czy gdzieś go widziałeś?..., wyobraź sobie tę sytuację..., odczuwasz go... i

odprężasz się jeszcze głębiej.

Beata Zaskalska – Ćwiczenia relaksacyjne w przedszkolu

68

I wyobraź sobie ostatni kolor tęczy, kolor fioletowy..., tajemniczy kolor fioletowy...,

czy znasz ten kolor?.., gdzie go widziałeś?..., wchodzisz w najgłębszy stan wyciszenia...,

wszystko wokół staje się bardzo jasne..., wszystkie kolory łączą się ze sobą..., teraz w

oddali od siebie wyobrażasz sobie siedmiokolorową tęczę..., a następnie powoli otwórz

oczy.

 

 

Trening autogenny

Posłuchajcie bajki o pszczole Słoduszce. Postarajcie się przeżyć to, co ona.

„Było lato, słońce mocno grzało. Pachniały kwiaty. Słoduszka od rana zbierała z

kwiatów słodki nektar. Musiała bardzo szybko poruszać skrzydełkami. Poczuła

zmęczenie. Ile to jeszcze kwiatów muszę odwiedzić?

Zaczęła liczyć: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10. Słoduszce zaczął się plątać język,

położyła się wygodnie na dużym liściu, rozluźniła zmęczone nóżki i łapki, zamknęła oczy.

Jej brzuszek zaczął spokojnie oddychać. Jak mi dobrze. Moja prawa łapka staje

się coraz cięższa, nie chce mi się jej podnieść. Moja lewa łapka staje się leniwa, nie chce

mi się jej podnieść. Tylko mój brzuch równiutko, spokojnie oddycha. Prawa noga z

przyczepionym woreczkiem miodu staje się ciężka, coraz cięższa i cięższa. Lewa noga,

też z woreczkiem miodu staje się ciężka. Nie chce mi się jej podnieść. Głowa jest tak

wygodnie ułożona. Jestem spokojna, słyszę spokojną muzykę. Czuję jak słońce ogrzewa

moje nogi i łapki. Jest mi coraz cieplej. Jestem spokojna. Czuję się bezpiecznie. Ogarnia

mnie senność. Zasypiam, zasypiam, zasypiam”.

Bajka relaksacyjna o wróżce i drewnianym pajacyku.

Połóż się na podłodze..., połóż się wygodnie..., masz otwarte oczy i sobie po prostu

leżysz..., teraz umawiamy się, że ja jestem wróżką z czarodziejską pałeczką, a ty jesteś

takim drewnianym pajacykiem..., jako wróżka będę chciał ciebie zaczarować..., będę

chciał usypiać różne części twojego ciała..., uwaga zaczynamy...

Ty, drewniany pajacyk leżysz sobie na podłodze..., masz okrągłą buzię i na niej dwa

otwarte oczka..., teraz bardzo delikatnie magiczną pałeczką dotykam twoich powiek i

twoje oczy pajacyku się zamykają..., twoje oczy idą spać..., dotykam twoich ust...,

zasypiają..., twoich policzków..., zasypiają..., twojej brody..., zasypia..., cała twoja

okrągła buzia jest pogrążona we śnie..., za chwilę dotknę twojego prawego ramienia i

całej twojej ręki..., stanie się ociężała i senna..., właśnie teraz dotykam..., wtula się w

podłogę..., już śpi..., dotykam też lewego ramienia i całej ręki..., też się wtula..., idzie

spać...

Twoja buzia, twoje ręce poszły już spać..., ale ty jesteś obudzony, ty nie śpisz...,

chciałeś, aby wróżka je dotknęła i uśpiła..., więc tak się stało..., teraz będzie dotykać swą

czarodziejską pałeczką innych miejsc..., a one będą szły spać...

Wróżka dotyka pleców zasypiają..., dotyka brzucha..., zasypia..., jeszcze została

prawa i lewa noga i stopa..., wróżka podchodzi, delikatnie dotyka obu stóp i one bardzo

zmęczone idą spać...

Teraz wszystkie twoje części drewniany pajacyku są uśpione..., teraz czujesz się

uśpiony, leżysz sobie i wypoczywasz..., wszystko śpi i jest bardzo ciche...

Ale za chwilę trzeba będzie wstawać..., za chwilę moja czarodziejska pałeczka

zamieni się w zaczarowane sznureczki, które będę przywiązywać do poszczególnych

części twojego ciała...i wówczas one będą ciebie wybudzały ze snu..., jeśli jesteś już

gotowy to zaczynamy...

Zaczarowany sznureczek przywiązuje się do prawej stopy..., stopa się budzi, lekko

unosi... i opada..., lewa stopa..., unosi się i opada..., prawe kolano..., unosi się i opada...,

lewe kolano..., plecy..., prawa dłoń..., lewa dłoń..., podbródek..., nos i powieki...,

pajacyk otwiera oczy..., rozgląda się..., teraz jesteś pajacyku całkowicie wybudzony...

Na tym kończy się bajka..., ty ponownie jesteś sobą, a ja..., (mamą, tatą)..., wolno

podnosisz się do pozycji siedzącej... i jeśli chcesz podziel się tym, co odczuwałeś wtedy,

gdy byłeś pajacykiem.

 

 

 

Jestem roślinką

Zamknijcie oczy..., wyobraźcie sobie, że jesteście maleńkim ziarenkiem, nasionkiem...,

ktoś umieścił je w ziemi, a teraz dba o was, dostarcza wody, dba o światło i

ciepło..., nasionko zaczyna kiełkować, a następnie do góry wyrasta delikatna łodyżka, a

w ziemię wypuszczają korzenie..., z ziarenka zaczyna wyrastać roślina..., tylko ty wiesz,

jaka to roślina..., przyjrzyj się dokładnie..., teraz rośnie i ogląda świat wokół siebie...,

jest jeszcze młoda, lecz wciąż rośnie..., wypuszcza młode listki i kolejne łodyżki..., być

może wyrosły wśród was kwiaty ogrodowe lub polne, a może młode drzewka...,

przyjrzyjcie się jak wygląda ta roślina, jakie ma kolory..., poczujcie, jakie są jej listki –

mocne, czy delikatne..., możecie już otworzyć oczy.

A teraz już z otwartymi oczami pokażcie ruchem waszych rąk i nóg, głów i tułowia

jak wyrastała roślinka z nasionka.

- Na roślinkę, która jest już duża wieje wiatr, pokażcie, co się z nią dzieje

- Po chwili pada deszcz. Co czujecie?

- I znów zajaśniało słoneczko. Wygrzewacie w jego ciepłych promykach swoje

listki. Cieszycie się.

- Przyleciał do was motyl i siada na listku. Trochę łaskocze, poruszając delikatnymi

skrzydełkami, lecz po chwili odlatuje.

- Jak się czujecie po przygodach roślinki?

 

 

              BAJKA RELAKSACYJNA

Mama prowadziła małego wróbelka do szkoły. Szedł tam dzisiaj pierwszy raz.
- Czego ja się będę uczył? - zastanawiał się.
- Wszystkiego, co przyda ci się w życiu - odpowiedziała tajemniczo mama, ale on tylko pokręcił łebkiem, bo w dalszym ciągu nic nie rozumiał.
- O, już jesteśmy - powiedziała mama, gdy stanęli pod wielkim dębem, naokoło którego było już wiele mam ze swoimi pociechami. Panował gwar nie do opisania. Nagle pojawiła się wielka pani Wróbel, nauczycielka w okularach na dziobie, i powiedziała donośnym głosem:
- Witam wszystkich nowych uczniów na pierwszej lekcji nauki fruwania!
Zwracając się do mam, dodała:
- Dzisiaj wasze pociechy już samodzielnie przylecą do domu, nie potrzebujecie po nie przychodzić. A teraz proszę mnie zostawić z dziećmi, bo chcę rozpocząć lekcję.
Rozległo się ciche klap, klap, klap. To dźwięk, jaki wydają dzioby, gdy dotykają się przy pożegnaniu. Po chwili mamy wróbelków odleciały.
Nauczycielka podchodziła do każdego z uczniów i pomagała mu się dostać na gałązkę dębu. Kiedy ostatni już był na drzewie, pani powiedziała:
- Proszę położyć się na brzuszku wygodnie, o tak, jak najwygodniej. Rozkładamy szeroko skrzydełka, oddychamy wolno, spokojnie. Przywieramy całym ciałem do drzewa. Czujemy zapach kory, miły powiew wiatru, odpoczywamy. Oddychamy miarowo i spokojnie. Wyobraźcie sobie, małe wróbelki, że powiew wiatru mógłby was unieść w powietrze tak, jak unosi liście. Czujecie się wspaniale. Proszę lekko poruszać skrzydełkami, raz, dwa, wolniutko, a teraz troszkę szybciej, raz, dwa...
Skrzydełka małego wróbelka jak skrzydła latawca lekko poruszały się.
- Odpychamy się nóżkami od gałązki i płyniemy w powietrzu, płyniemy razem.
Nasz wróbelek poczuł, że skrzydła same go unoszą. Obok niego, z boku i z tyłu, i nad nim fruwały inne wróbelki. Poruszał lekko skrzydłami i wzbijał się w górę, w błękit nieba. Czuł się tak lekko i swobodnie, było mu tak przyjemnie! Popatrzył w dół, wznosił się nad zielonymi koronami drzew. Dookoła rozciągał się piękny park.
Nie spiesząc się, w ślad za nauczycielką leciał w górę, do słońca. Ciepłe słoneczko wychyliło się zza chmurki i ciekawie spoglądało na wróbelki. Posłało promyczek, który ciepłym dotykiem przyjemnie go pogłaskał. Wróbelek wznosił się w górę, wyżej i wyżej. Czuł się lekko i swobodnie. Teraz przelatywał nad łączką, zatoczył koło, jedno, drugie i wolniutko sfruwał w dół. Był nad małym strumyczkiem, przy brzegu którego wygrzewał się na słoneczku zajączek. Sfrunął jeszcze niżej, nad samą taflę wody, zobaczył kolorowe rybki, jak wolno płynęły z nurtem, usłyszał, jak kumkają żabki: kum, kum, rozmawiając między sobą. Poczuł zapach łąki, kwiatów. Wciągał głęboko ten zapach w siebie. Sfrunął nad brzeg strumyka, usiadł na małym kamyczku, nachylił się i napił wody. Była zimna i orzeźwiająca. Posłuchał szemrzącego strumyka. Odpoczywał. Wiatr lekko muskał mu piórka. Postanowił zamoczyć łapki, wszedł do wody, popryskał się nią troszeczkę, jak to wróbelki mają w zwyczaju. Otrząsnął się i tysiące kropelek spadło na spragnione wody roślinki. Zrobił to raz i drugi, pokropił wszystkie kwiatki dookoła. Poczuł się rześko, czuł, że wstępuje w niego razem z tą zimną wodą energia.
Nagle usłyszał głos nauczycielki:
- Pora wracać!
Znowu rozpostarł skrzydła i z niezwykłą siłą wzniósł się wysoko, wysoko. Wzbijał się szybko, wznosił się jak samolot i krążył w powietrzu pełen sił i radości, że potrafi fruwać.
Tak skończyła się pierwsza lekcja nauki fruwania w szkole dla wróbelków. Jeśli będziecie chcieli tam wrócić, to możemy to zrobić jutro i zobaczyć, czego jeszcze uczą się ptaszki w swojej szkole.


Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002

 

BAJKA RELAKSACYJNA

Mały niedźwiadek szedł wolno przez las. Czuł ogarniające go zmęczenie, nóżki zrobiły się jakieś ciężkie i nie chciały odrywać się od ziemi. Rozglądał się dookoła, szukając miejsca do odpoczynku. Drzewa rosły tutaj rzadziej, słońce coraz swobodniej przeciskało się przez konary drzew, oświetlając wszystko dookoła.
Chyba niedaleko jest jakaś polanka, tam sobie odpocznę - pomyślał miś. I rzeczywiście, po chwili jego oczom ukazała się mała łączka otoczona ze wszystkich stron drzewami. Stanął na jej skraju i znieruchomiał z zachwytu: niskie krzewy, trawa, kwiaty jak kolorowy dywan rozkładały się u jego stóp. Na środku łączki zajączki, króliczki, ba, nawet myszki wygrzewały się w promieniach słońca.
Spojrzał na niebo. Było bezchmurne, słońce jakby wiedziało, że zwierzątka oczekują na jego promienie, bo świeciło bardzo mocno.
Miś wystawił pyszczek do słońca i poczuł, jak przyjemne ciepło obejmuje najpierw jego głowę, a potem całe ciało. Usłyszał lekki szum wiatru i brzęczenie owadów, które unosiły się nad kwiatami. Głęboko odetchnął. W nos wkręcał się delikatny zapach trawy i kwiatów.
Tutaj jest wspaniałe miejsce do odpoczynku - pomyślał, po czym położył się wygodnie na trawie, jak na kocyku, łapki podłożył sobie pod głowę. Zamknął oczy. Odpoczywał. Oddychał miarowo i spokojnie. Zrobił głęboki wdech, wciągnął powietrze przez nos, a po chwili wypuścił je. Powtórzył to jeszcze i jeszcze raz. Czuł, jak z każdym wydechem pozbywa się zmęczenia.
Był teraz przyjemnie rozluźniony, poczuł się ciężki i bezwładny. Jego głowa, brzuszek i nóżki były jak z ołowiu. Wtulił się w trawkę jak w kołderkę. Było mu bardzo wygodnie. Oddychał równo i miarowo, jego klatka piersiowa spokojnie w rytm wdechu i wydechu unosiła się i opadała, tak jak fale morskie, kiedy wolno i leniwie przybijają do brzegu. Poczuł się teraz tak dobrze! Delikatny wiaterek przesuwał się po całym jego ciele, rozpoczynając od czubka głowy aż po koniuszki łapek, zabierając z niego zmęczenie i napięcie. Robił to raz i drugi, powtarzał wiele razy.
Promienie słońca przyjemnie ogrzewały. Miś odpoczywał. Po chwili zasnął, a razem z nim zajączki, króliczki i nawet małe myszki. Zrobiło się tak cicho, że nie słychać było nawet brzęczenia pszczół. Słońce wolno szło po niebie.
Nagle, nie wiadomo skąd, pojawiły się małe chmurki, rozpoczęły zabawę w chowanego, biegały po całym niebie, zagradzały drogę promyczkom, które płynęły na ziemię. Wiatr zaczął silniej dmuchać, łączka budziła się ze snu. Zabrzęczały pszczółki, które znowu zabrały się do zbierania miodu z kwiatków, ptaszki rozpoczęły swe trele, a motyle rozpościerając skrzydełka, unosiły się nad roślinkami.
Wtem jeden z nich, taki najmniejszy motylek usiadł na nosku niedźwiadka i w rezultacie niechcący go przebudził. Miś leniwie otworzył oczy. Przetarł je łapkami. Ziewnął raz i drugi, przeciągnął się.
Wiaterek tymczasem nagle zawirował, zatańczył i chłodnym powietrzem orzeźwił go. Najpierw dotknął jego łap. Wniknęła w nie ożywcza siła, miś poczuł, jakby zanurzył je w chłodnym strumyku. Ten przyjemny, orzeźwiający dotyk przenikał coraz wyżej i wyżej, jak prysznic ogarnął ciało, dając energię, przepełniając siłą.
Miś poruszył łapkami, główką, nóżkami. Wstał, otrzepał futerko, poczuł się odprężony i wypoczęty. Wiaterek wzmagał się, wiał coraz silniej, tańcząc po łące i zachęcając wszystkich do zabawy. W jego rytm pochylały się trawy, kwiatki, a nawet krzewy ruszały swymi gałązkami jak ramionami.
Cudownie wypocząłem - pomyślał miś. - Jutro na pewno tutaj powrócę, ale teraz już pora wracać do domu. Czeka tam przecież na mnie mama i przepyszny podwieczorek. W tym momencie pogłaskał się po brzuszku i ruszył energicznie, podskakując w rytm podmuchów, w kierunku swego domu.


Maria Molicka "Bajkoterapia", Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2002

BAJKA RELAKSACYJNA

Mały kotek samotnie wracał ze szkoły. Ciągnął łapkę za łapką wolno, jakby ospale. Był smutny, nic go nie cieszyło, czuł się bardzo nieswojo. Niechętnie prychał na inne przechodzące obok zwierzątka.
Nagle nadleciał malutki motylek i nad samym nosem kotka zrobił okrążenia, jedno, drugie, trzecie.
Chyba mi się przygląda - pomyślał kotek i łapką próbował odgonić motylka. Ale ten wcale nie odlatywał, tylko krążył, krążył i jak samolot kreślił znaki w powietrzu. Kotek patrzył i patrzył, jak zaczarowany, w piękny lot motyla. A ten wzbił się wyżej, jakby chciał dolecieć do słońca, i nagle znikł mu z oczu za wysokim ogrodzeniem.
Zaciekawiony kotek zbliżył się do płotu, wdrapał się po deskach i znalazł się w ogrodzie. Rozejrzał się dookoła. Było tam tak pięknie, rosły wysokie owocowe drzewa sięgające koronami do nieba, a małe krzaczki, jakby przy nich przycupnięte, trzymały się ich jak maminej spódnicy. Rosły też kolorowe kwiaty, które jak dywan pokrywały cały ogród.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin