00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:35:Scenariusz: 00:00:44:Reżyseria: 00:00:49:Jest to prawdziwa historia, 00:00:53:oprócz wyjštków,|które prawdš nie sš. 00:00:59:Tłumaczenie i synchro:|Sabat1970 00:01:02:Witajcie w pięknej Szkocji. 00:01:05:Jest Rok Pański 1828. 00:01:08:Tutaj włanie pracuję, 00:01:10:na targu w Edynburgu,|naszej stolicy. 00:01:16:Nazywajš to|Szkockim Owieceniem. 00:01:20:Owiecenie? 00:01:22:Raczš żartować. 00:01:24:Znaczy, spójrzcie na nich. 00:01:27:Jedyni owieceni tutaj|to studenci medycyny. 00:01:31:Przyjeżdżajš tu studiować|u naszych sławnych doktorów. 00:01:34:Edynburg to medyczna|stolica wiata. 00:01:37:Bierzcie się do nauki, chłopcy. 00:01:40:Po jednej stronie miasta mamy|Szkołę Anatomii Barclaya, 00:01:44:prowadzonš przez wysoce poważanego|doktora Roberta Knoxa. 00:01:49:Powiadajš, że to najlepszy chirurg|w całej Szkocji. 00:01:53:Ja mogę o nim jedynie rzec,|że galantnie się ubiera. 00:01:58:Prawdziwy z niego modni. 00:02:00:Miło zaczšć nowy semestr|od wieżych zwłok. 00:02:04:- Prawda, Patterson?|- Zaiste, proszę pana. 00:02:06:Dzi rozpocznę od usunięcia|szczytu czaszki. 00:02:11:Nowi będš mieli|o czym pisać do domów. 00:02:14:Z drugiej strony miasta... 00:02:17:jest Szkocka Królewska|Akademia Chirurgów, 00:02:20:której przewodzi profesor|Alexander Monro. 00:02:24:Jest on... 00:02:26:jakby to powiedzieć?|Tradycjonalistš. 00:02:42:Oto tętnica. 00:02:47:Teraz wybaczcie mi na chwileczkę,|panie i panowie. 00:02:52:Zaczynamy przedstawienie. 00:03:14:Maggie O'Donnell z West Port,|znana też jako Szalona Maggie, 00:03:19:została uznana winnš|ohydnej zbrodni złodziejstwa, 00:03:22:prostytucji, publicznego opilstwa|i złej postawy. 00:03:29:Masz co do powiedzenia,|zanim wylemy cię do Piekła? 00:03:33:Tak! 00:03:34:Tylko to, że oby było tam|tak goršco, jak mówiš! 00:03:52:Anatomii można się nauczyć|jedynie krojšc ludzkie ciała. 00:03:56:A prawo stanowi,|że kroić można tylko ciała... 00:03:58:ludzi takich jak Szalona Maggie,|niedawno zmarłych. 00:04:02:Więc sprzedajemy ich temu,|kto da więcej. 00:04:13:Jednak teraz, profesor Monro,|ten wieprz, 00:04:17:użył swych wpływów,|by wprowadzić nowe prawo. 00:04:28:Gdzie ciało, Angus? 00:04:32:Przecież się umawialimy. 00:04:33:Profesor Monro z Akademii|dostaje teraz wszystkie ciała. 00:04:40:Kiedy popyt na konkretny towar|przewyższa podaż, 00:04:44:pojawia się możliwoć zarobku, 00:04:47:tylko czekajšca aż pojawiš się|sprytni przedsiębiorcy. 00:04:52:Panie i panowie, zapraszam!|Podejdcie! 00:04:55:Nazywam się William Burke. 00:04:57:Jak wielu z was,|mój kompan, pan Hare i ja... 00:04:59:przybylimy tu za chlebem. 00:05:01:Kopalimy kanały, budowalimy drogi,|zaczęlimy nowe życie. 00:05:05:Ale nie zapomnielimy Szmaragdowej Wyspy,|z której przypłynęlimy. 00:05:09:Ten tajemniczy kraj,|gdzie człowiek... 00:05:11:- Do rzeczy, Willy.|- Dobrze, przepraszam. 00:05:13:W hrabstwie Donegal, na najwyższej,|najzieleńszej górze, 00:05:17:ronie pewien mech,|o którym każdy wykształcony człek powie, 00:05:21:że leczy każdš znanš dolegliwoć. 00:05:23:Najmniejsze skaleczenie,|panie i panowie, 00:05:26:może wpucić truciznę|z ziemi i powietrza, 00:05:28:i zanim się obejrzycie,|wasz mózg zacznie się gotować. 00:05:31:Jednak dotknięcie mchu ze wzgórz Donegal,|panie i panowie, 00:05:36:i znika w trymiga. 00:05:38:Pojawia się czyrak.|Nie zwracacie uwagi. 00:05:42:Nagle jest drugi!|I trzeci! 00:05:45:I zaczynacie cierpieć niczym Hiob! 00:05:48:Kurzajka, proszę pani.|Najpierw jest mała, czyż nie? 00:05:51:Ale bez dotknięcia mchu,|uronie wielka jak głowa! 00:05:56:To nie mech. 00:05:59:To serowa pleń. 00:06:01:To para szalbierzy! 00:06:05:Szubrawcy! 00:06:07:Wezwać konstabla! 00:06:22:Panowie! 00:06:37:Panowie, Pan stworzył|Niebo i Ziemię. 00:06:42:Lecz Jego największe dzieło,|najdoskonalsze stworzenie to Człowiek. 00:06:49:Studiowanie ludzkiej anatomii zatem... 00:06:53:to nic innego, jak bezporedni|wglšd w umysł Boga. 00:07:07:Panowie... 00:07:08:oto ludzka forma... 00:07:13:w swej pełnej chwale. 00:07:15:Jezu Chryste! 00:07:22:Mam bardzo dobre wyjanienie. 00:07:27:Więc, Patterson? 00:07:29:Usłyszmy to|bardzo dobre wyjanienie. 00:07:41:Niezadowolony z zarzynania|własnych pacjentów, 00:07:44:Monro użył swych|politycznych wpływów, 00:07:46:by powstrzymać|rozwój nauk medycznych. 00:07:49:Żebracy odpadajš, sir. 00:07:50:Musiałem wzišć ostatniego|od trupokrada McTavisha. 00:07:53:To już trzeci zgnilak od McTavisha|i jego gangu hien... 00:07:56:w cišgu ostatnich trzech tygodni.|Nie mogę tak dalej. 00:07:59:Mogę jako pomóc, doktorze? 00:08:02:Módl się, Patterson,|o jedyne, co nas ocali. 00:08:08:Mianowicie, sir? 00:08:09:O potężnš i paskudnš katastrofę|tutaj, w Edynburgu. 00:08:13:O wypadek...|albo klęskę żywiołowš. 00:08:18:Co dostarczy mnóstwo nieboszczyków,|potrzebnych do mojej pracy. 00:08:22:Przydaliby się, sir? 00:08:24:Tak, Patterson. 00:08:26:W rzeczy samej. 00:08:29:Obiecałe żonie,|że znajdziesz pracę. 00:08:31:Kłamałe. 00:08:32:Oszczędnoć w prawdę, Willy,|to nie bezczelne kłamstwo. 00:08:35:I uważasz, że Lucky|pojmie te różnicę? 00:08:38:Nie jest niewiastš pobłażliwš. 00:08:40:- Ani złego słowa więcej o niej.|- Dobrze. 00:08:43:Przyznaje, że miała problemy|z butelczynš, 00:08:46:ale walczy ze swoimi demonami. 00:08:49:Poza tym, jest skazana|na mocne trunki. 00:08:52:Czynsz dla Starego Donalda. 00:08:54:Widzisz? 00:08:56:Nie ma tego złego,|co by na dobre nie wyszło. 00:09:02:Gdzie nasze pienišdze,|panie Hare?! 00:09:16:Wiem, że kiepsko to wyglšda,|ale mam dobre wyjanienie. 00:09:20:Willy wymylił kapitalny,|nowy towar. 00:09:24:- Mech z Donegal.|- Zaczęło się niesamowicie. 00:09:27:Bylimy o włos od pozbycia się|wszystkich kłopotów. 00:09:33:Jezu, co to za smród? 00:09:35:Mały wypadek. 00:09:37:Jeste beznadziejnym leniem,|Williamie Hare. 00:09:41:Jestemy bankrutami. 00:09:44:A czynsz od Starego Donalda? 00:09:50:Umarł. 00:09:53:- Umarł...|- Umarł! 00:09:55:Jak to "umarł"? 00:09:56:Skonał.|Przestał żyć i umarł. 00:09:59:Więc nie zapłacił czynszu? 00:10:02:Mówisz, że Stary Donald nie żyje? 00:10:05:Zimny trup. 00:10:06:Zatem zbierzcie się do kupy|i pozbšdcie się ciała, 00:10:11:zanim zacznie cuchnšć gorzej,|niż wy dwaj. 00:10:15:Jak mamy to zrobić? 00:10:17:Wymyl co, William. 00:10:19:Tylko to potrafisz. 00:10:27:To na nic. 00:10:31:- Wepchnij prawš nogę.|- Nie idzie! 00:10:33:- Złamiemy mu kręgosłup.|- Co?! 00:10:36:Albo odršbiemy nogi. 00:10:41:Znam budowę w New Town. 00:10:42:Zostawimy go tam.|Żaden problem. 00:10:44:- Sam nie wiem, William.|- Damy radę. 00:10:47:- To jakš milę stšd.|- Jeszcze milę? 00:10:52:Zatrzymajmy się tam, William.|Pić mi się chce. 00:11:03:Postaw. 00:11:10:Zważaj na język,|pierdolony sukinkocie! 00:11:29:Co poczniemy, William?|Koniec z kopaniem kanałów. 00:11:32:Bez obaw, Willy.|Mam kilka pomysłów. 00:11:35:Ale nie mamy forsy.|Ani planu. 00:11:41:Doć na ostatniego kielicha. 00:11:44:Za to wypiję. 00:11:51:- Dwa duże, Eileen.|- Się robi. 00:11:53:Willy!|Jak interesy? 00:11:56:Jak nigdy, Fergus. 00:12:01:A twoje? 00:12:03:Rozmaicie. 00:12:06:Pan McTavish zajšł się hazardem,|handlem opium i... 00:12:10:stręczycielstwem. 00:12:16:Stalimy się uczciwi. 00:12:21:Doć kopania grobów? 00:12:23:Nie warte zachodu. 00:12:25:Mały Tam McLintoch|ze swojš milicjš, 00:12:28:wypowiedzieli wojnę|ograbianiu mogił. 00:12:31:Patrolujš nekropolie każdej nocy. 00:12:34:Naprawdę szkoda. 00:12:36:Doktor Knox płacił|trzy funty za nieboszczyka. 00:12:41:Teraz z radociš zapłaciłby|dwa razy tyle. 00:12:46:A ja mylałem,|że życie tu będzie tanie. 00:12:49:Bo jest. 00:12:52:Tylko cena ronie,|jak wycišgniesz kopyta. 00:13:08:Willy... 00:13:13:Więc ten doktor zapłaci nam|za Starego Donald? 00:13:17:Donald jest w Niebie.|To tylko jego doczesne szczštki. 00:13:21:Musiałe to głęboko przemyleć. 00:13:23:Zawiodłem cię kiedy? 00:13:24:- Kiedy?!|- Daj spokój, Willy. 00:14:02:Jasna cholera! 00:14:15:le robimy. 00:14:16:Mamy tylko jeden Plac Chirurgów. 00:14:18:Ale tak się nie godzi. 00:14:20:Wybacz, doktorze,|ale przyszło dwóch panów. 00:14:24:Przytoczyli beczkę po ledziach. 00:14:26:Nie chcę ledzi, Patterson.|Odelij ich. 00:14:29:Tuszę, że w tej beczce|jest co innego. 00:14:36:Należy się wam pochwała|za jego wieżoć. 00:14:38:Dzięki, doktorze. 00:14:40:Czemu jest tak wygięty? 00:14:43:Musiał zginšć podczas wypadku|na budowie. 00:14:47:Dokładnie tak było...|nieprawdaż, panie Burke? 00:14:51:Tak, panie Hare, tak,|rzeczywicie. 00:14:54:Dobrze.|Dam wam 3 funty. 00:14:57:Liczylimy na 6 funtów,|mój panie. 00:15:00:Nie mogę dać więcej,|niż 4 funty i 10 szylingów. 00:15:03:Doktorze Knox, sam chwalił pan nas|za jego... wieżoć. 00:15:09:Dobry z pana kupiec,|panie Hare. 00:15:12:Może 5 funtów i 10 szylingów? 00:15:15:W Edynburgu sporo się buduje. 00:15:20:Gdybymy natknęli się|na inne niefortunne przypadki... 00:15:26:byłby pan zainteresowany,|doktorze? 00:15:29:Nagrodzę wasze wysiłki|pięcioma funtami, panowie. 00:15:33:I zapłacę tyle samo za każdš ofiarę,|którš mi dostarczycie. 00:15:36:Poza sezonem letnim,|bo trudno utrzymać ich wieżymi. 00:15:39:To całkowicie zrozumiałe,|doktorze Knox. 00:15:42:Patterson, przygotuj wszystko|do wykładu. 00:15:45:Co z jego pozycjš, sir? 00:15:49:Wyprostuj go.|Nie sadzę, żeby narzekał. 00:15:53:Tak? 00:15:54:Odegnij go.|Ci panowie pomogš. 00:15:56:Potem ich odprowad.|Dobranoc. 00:15:58:Pomóżcie mi. 00:16:15:Za nasz nowy towar. 00:16:23:Gdzie dokładnie znajdziemy więcej? 00:16:25:Jest go znacznie więcej...|tylko trzeba wykopać. 00:16:57:Patrzy się na mnie. 00:17:00:Wie c...
Zygi31