Książnica Zadrugi
Antoni Wacyk
Mit polski - Zadruga
"Niech was nie odstrasza, nie zniechęca myśl, że na pobojowisku bohaterów, na pogorzeli ludzkiej pracy wszystko zdaje się przemijać, a msza się tylko odprawia żałobna nad człowiekiem, a wciąż dzwonią dzwony na cześć Boga, który zmartwychpowstaje na pohybel człowiekowi, by się nie urodził nigdy".
Stanisław Brzozowski
WSTĘP
Człowiek ma stać się piękną,
potężną i szlachetną istotą -
oto cel. Społeczeństwo - to droga.
Stanisław Brzozowski.
Nie znają nasze dzieje idei wielkiej, a rodzimej, która by napełniała pierś polską pragnieniem jakichś porywających wyobraźnię dokonań. Życie w Polsce, gdy nie mąci go nic z zewnątrz, toczy się na zwolnionych obrotach, sennie, jakby pod narkozą. W "Wyzwoleniu" Wyspiańskiego w scenie w katedrze czołowa postać mówi: "Tam pod sklepieniem zatrzymuje się myśl polska. Oto tam jej najwyższy kres. A tu ku murom i ścianom zapylonym patrzcie, to najszerszy myśli polskiej lot."
Poeta ujął tymi słowy brzemienny w skutki historyczne fakt skatoliczenia kultury polskiej. Naganą parafiańszczyzny umysłów polskich nie przejęła się ani publiczność teatralna, ani krytyka, milczeniem kwitują ten passus autorzy obszernych wstępów do "Wyzwolenia", gładko prześlizgują się nad tekstem tysiące polonistów. Katolickość polskości uważa się za rzecz oczywistą, nie podlegającą krytycznej refleksji, przeciwnie - za powód do dumy i zadowolenia.
Wyjałowienie emocjonalne, martwota intelektualna, te następstwa wiekowej tresury dusz w objawionej prawdzie, że "jednego potrzeba", są powszechne a przez to przez ogół nie dostrzegane.
Krytyczne głosy nielicznych jednostek nie wywołują echa w atmosferze powszechnej a bezmyślnej beztroski. W roku 1936, w Polsce już wolnej, biadał pisarz : "Dziś dusza polska nie jest organizowana żadnym wielkim uczuciem - i wszyscy to czujemy, jak nam trudno tak żyć. Ale uczuciowość polska nie mogła zaniknąć: gdyby jej pokazano jakieś wielkie dziejowe cele - ludzie polscy ożywiliby się znowu. Myślę, że i ta potworna narodowa bierność, ta nijakość polskiej masy sentymentalnie patriotycznej zresztą, ten przerażający brak czujności narodowej wobec strasznych gróźb dziejowych, jaki się nieraz w historii polskiej widzi, wynika nie z braku uczuć tylko z ich fałszywego nakierowania, z ciemnoty umysłowej, z win przywódców."1
Pomińmy nagminną u krytyków naszej rzeczywistości płyciznę operowania szablonem błędów i wad. Uderzające jest, że w kilkanaście zaledwie lat po odzyskaniu upragnionej niepodległości, gdy przed narodem biednym, zacofanym i wciąż zagrożonym w swym istnieniu stało mnóstwo zadań do wykonania, problemów do rozwiązania, celów do osiągnięcia - brakło w Polsce idei, która by mobilizowała emocje, a tym samym aktywność mas do czegokolwiek. To jest uderzające i to świadczy o głębokim schorzeniu psychiki polskiej.
Przedmiotem niniejszych rozważań musi być przeto geneza i historyczny przebieg tego schorzenia, z jego złowrogimi skutkami dla narodu. Wyłoni się z nich obraz ponury, lecz na jego tle tym jaśniej ukaże się wizja uzdrowieńcza. Idea, której służy niniejsza praca. Jesteśmy mimo wszystko optymistami, wierzymy, my, zadrużanie, że proces degradacji jest do powstrzymania, że charakter człowieka polskiego jest do naprawienia, że prawdziwa polskość może i musi być odrodzona. Tę wiarę i tę nadzieję utwierdza w nas rewolucyjna w dziedzinie myśli polskiej nauka twórcy Zadrugi - Jana Stachniuka. Jest to nauka o istocie człowieczeństwa, i jako taka, ma za przedmiot ludzkość w ogóle, a w jej ramach - człowieka polskiego. Uczynić Polaka godnym przedstawicielem gatunku ludzkiego - oto zadanie. Rozbudzić i pielęgnować w duszach polskich uniwersalne, fundamentalne wartości humanizmu - oto treść naszego, polskiego nacjonalizmu. Taki cel stawia przed Polakami Zadruga - Ruch Nacjonalistów Polskich. Nie jest to ruch polityczny. Zadruga to ruch kulturowy, który, wychodząc z założeń swojej filozofii, dąży do zasadniczych przewartościowań polskiego logosu i polskiego etosu. Jest to dziedzina nie polityki, a kultury, dziedzina filozofii bytu narodowego. Zadanie, jakiego podjęła się Zadruga, leży na płaszczyźnie kulturowej, a nie politycznej. Dlatego Zadruga - to sprawa długofalowa dla intelektualistów, a nie dla krótkowzrocznych polityków, pochłoniętych bez reszty realiami tu i teraz.
1) Karol L.Koniński, O człowieku polskim, Przegląd Współczesny, nr 4, kwiecień 1936, s.89.
ROZDZIAŁ I PODSTAWOWE POJĘCIA
Każde niemal pojęcie ogólne różną może mieć treść w zróżnicowanym światopoglądowo świecie ludzkim. Dla jasności niniejszych rozważań celowe jest przeto podanie, jak rozumie się tu niektóre z podstawowych pojęć, jakimi się operuje. A więc pojęcie tytułowe: MIT - Pierwotne, baśniowo-religijne znaczenie tego słowa odnosimy do starożytności greckiej, germańskiej, słowiańskiej czy innej i mówimy wówczas o mitologii ludów dawnych. Nie uchodzi natomiast mówić o mitologii katolickiej, jako że katolicyzm, jak wiadomo, oferuje swym wyznawcom nie baśnie, lecz prawdę objawioną. W potocznym obiegu spotykamy często pejoratywny i ciasny sens tego słowa i wówczas mit znaczy tyle, co zmyślenie. Zupełnie inne znaczenie posiada mit w naukach humanistycznych, termin ten bowiem prowadzi ku ważkim zagadnieniom filozofii kultury.
Cywilizację zachodnią nazwał Jan Stachniuk mitem indywidualistycznym, gdyż wyrosła ona wokół ideału indywiduum sprawczego,dziedzictwa kalokagatii starożytnych Greków. Mit jest tą wielką koncepcją przewodnią, która ożywia, nadaje sens i swoiste piętno wielkim poczynaniom wspólnot ludzkich. Mit to jest idea, którą żyje naród, a przynajmniej jego przodujące warstwy. Ujmując rzecz krótko, powiemy, że mit jest to ideowizja celów i zadań narodu na danym etapie jego dziejów, mobilizująca aktywność jego członków w aureoli moralnego obowiązku, patriotyzmu i bohaterstwa. Prosto i celnie określił mit Melchior Wańkowicz: "Mit to jest coś, w co naród wierzy. Mit to jest coś do czego naród dąży. Mit to jest coś, co ten naród łączy w świadome zbiorowisko ludzkie."1
Prawidłowo rozwija się naród, gdy jego mit jest jego własną koncepcją, z własnego ducha i z własnych potrzeb wysnutą. Podważa swą tożsamość naród, gdy daje sobie narzucić obcą koncepcję jako rzekomo własną misję dziejową. Przykładem na to są, niestety, dzieje Polski, dzieje katoliczenia duszy polskiej. Proces ten dostrzegała nieznana dziś szerszemu ogółowi pisarka z drugiej połowy XIX wieku: "... między grozą schizmy rosyjskiej a protestantyzmu niemieckiego duchowieństwo katolickie znalazło grunt wybornie przygotowany pod siejbę swoich życzeń i zamiarów. Wszystko, co polskie, przedzierzgnęli na katolickie, wszystko, co katolickie, udali za szczeropolskie i tak dziś tymi dwuznacznikami zręcznie szermierzą... "2
Oczywiście, Żmichowska widziała już tylko końcowe stadium wiekowego procesu.
KULTURA - Istnieje mnogość określeń tego pojęcia. Dobrze jest przypomnieć sobie, że pochodzi od łacińskiego colo, colui,cultum i znaczy uprawa. Nas obchodzi kultura człowieka. Ale człowiek to istota złożona. Gdy socjolog wyliczy nam formalne składniki kultury i powie, że: "Pojęcie oznaczone przez ten termin obejmuje religię, język, literaturę, sztukę, zwyczaje, obyczaje, prawa, organizację społeczną, technikę wytwarzania, wymianę gospodarczą a także filozofię i naukę. "3 - to jest oczywiste,że wyliczenie to nie mówi nic o rzeczy najważniejszej z punktu widzenia uprawy człowieka, a mianowicie o jakości tak wyszczególnionej kultury. Jakość ta może być diametralnie różna. Zależeć będzie od tego, co w człowieku wzięte będzie pod uprawę w danym systemie kulturowym.
Na istotę ludzką składają się bowiem nie tylko popędy i skłonności twórcze i władcze, ale także w tej samej biologii naszej zakotwiczone skłonności przeciwne, wegetatywne, wszystkim ssakom wspólne. Jest rzeczą bezsporną, że o istocie człowieka decydują te pierwsze, bo tylko człowiek je posiada.
Kultura zatem to uprawa człowieczeństwa, to potęgowanie tkwiącej w człowieku woli tworzycielskiej i jego władztwa nad żywiołami przyrody zewnętrznej,jak i tej, której częścią jest on sam.
"Człowiek jest istotnie twórcą, ale największa rzecz, jaką tworzy, jest on sam."4 Tak pojmowanej kulturze można przeciwstawić uprawę wartości wywodzących się z czysto biologicznych predyspozycji, z woli wegetacji. Uprawę takich wartości nazwał Jan Stachniuk wspakulturą.
Kultura jest procesem historycznym. Kultura to manifestująca się historycznie w kulturowytworach, czyli dokonaniach człowieka, jego twórcza postawa wobec bytu. Kultura i wspakultura: operując tymi dwoma pojęciami, łatwo i bezbłędnie odczytujemy dzieje ludzkości, a zwłaszcza uzyskujemy klucz do zrozumienia zagadki dziejów Polski - jej bezprzykładnej w dziejach Europy degradacji .
CZŁOWIEK - Jest znamienne, że dotychczasowa nauka, która potrafi zbadać, sklasyfikować, opisać fenomeny życia, nie zdołała jeszcze dać syntetycznego obrazu człowieka. Niewiele posunęliśmy się w naukowo ugruntowanej samowiedzy od czasów, gdy Alexis Carrel pisał swą pracę Człowiek - istota nieznana. Różne teorie człowieka omawia Florian Znaniecki i dochodzi do wniosku, że: "Nauka o człowieku widzianym od strony natury i kultury, jednostki i zbiorowości, biogenezy i historii - jest niespójnym konglomeratem teorii, których nie można ze sobą pogodzić." 5
To samo wynika z lektury książki B. Suchodolskiego Kim jest człowiek. Autor dyskutuje wypowiedzi różnych myślicieli o człowieku i stwierdza: "Trudno zaprzeczyć,iż każdy z tych sądów zawiera jakąś prawdę o człowieku.6 W jaki sposób jednak te prawdy cząstkowe, osiągane z rożnych punktów widzenia, mogą się złożyć na zintegrowaną, pełną prawdę o człowieku?"3 Pełną prawdę o człowieku dać może, zdaniem autora, nie nauka, lecz filozofia. Otóż to! Ale w znanej intelektualistom filozofii europejskiej i amerykańskiej nie ma dotąd jakiejś całościowej teorii gatunku homo sapiens. Tym większa jest zasługa w tym względzie Jana Stachniuka. Ten celowo przemilczany i szerzej nie znany myśliciel polski jest oryginalnym twórcą imponująco zwartej teorii człowieka, tak w jego wzlotach, czyli w kulturze, jak i w jego upadkach, czyli wspakulturze. Stachniukowa teoria człowieka w kulturze przedstawia się w skrócie następująco.
Świat jest wolą. Dąży ona do coraz wyższych i doskonalszych form. Z tego dążenia wyłonił się człowiek - czoło ewolucji świata. W człowieku wola tworzycielska uzyskała samoświadomość. Z pojawieniem się człowieka powstała możliwość kultury, procesu kulturowego. Jako sprawca procesu kulturowego człowiek jest jednością, złożoną z trzech członów:
1. biologia ludzka
2. wola tworzycielska
3. wola instrumentalna
Swobodny przepływ energii kosmicznej przez te trzy człony warunkuje powstanie kultury i jej rozwój. W tej trójjedności wola tworzycielska to odczuwany w psychice ludzkiej napór ku czynieniu, tworzeniu. Wola instrumentalna zaś - to ten aspekt woli tworzycielskiej, który konkretyzuje się zarówno w świadomości co do mających się użyć środków i narzędzi tworzenia, jak i w samym efekcie twórstwa - kulturowytworze. Rozróżnianie na wolę tworzycielską i wolę instrumentalną okaże się celowe i potrzebne w opisie wypadku, gdy trójjedność człowieka w kulturze zostaje z tych czy innych przyczyn rozerwana, proces kulturowy wstrzymany, a każdy z trzech członów usamodzielni się. Będzie o tym mowa niżej.
WSPAKULTURA - Ustanie procesu kulturowego powoduje rozpad spójnego dotąd organizmu i autonomizację lużnych odtąd jego członów składowych. Izolowane człony organizmu, którego wiązania są pozrywane, nazywa Jan Stachniuk plastycznie kikutami. Wyłaniają się z nich produkty rozpadu. Jest ich sześć i rodzą się parami. I tak:
z kikuta biologii ludzkiej wyrasta 1. personalizm
2. wszechmiłość
kikut woli tworzycielskiej wykoleja się w 3. moralizm
4. spirytualizm
kikut woli instrumentalnej daje perwersję 5. nihilizm
6. hedonizm.
Personalizm - to osobniactwo, postawa aspołeczna, stawianie interesów jednostki przed i ponad interes ogółu.
Wszechmiłość - to bierna solidarność ze wszystkim, co żyje. Ideałem tu jest powszechny kwietyzm, stan, w którym nikt z nikim o nic nie walczy, wszyscy się miłują w poczuciu własnej niemocy i nieważności czegokolwiek na tym świecie.
Moralizm - to jałowe doskonalenie się wewnętrzne, uwiąd emocjonalny ubogich duchem, świętych, dekadentów laickich.
Spirytualizm - lokuje cel człowieka w zaświatach.
Nihilizm - to negacja świata kultury, tej "marności nad marnościami".
Hedonizm wreszcie - to nieodpowiedzialna konsumpcja tego wszystkiego, co wytworzyli inni, mniej doskonali i mniej uduchowieni.
Synteza wszystkich sześciu pierwiastków rozpadu daje wspakulturę pełną, totalną.Zwykle jeden z pierwiastków wysuwa się na czoło. W katolicyzmie pierwiastkiem wiodącym jest spirytualizm, zaś w hinduizmie - nihilizm,który kulminuje w koncepcji nirwany.
Jest też wspakultura kadłubowa, laicka, pozbawiona spirytualizmu, a także nihilizmu.Widoczny w niej jest personalizm przede wszystkim, a potem wszechmiłość i moralizm. Występuje ona w takich szatkach jak: wolnomyślicielstwo, ateizm, racjonalizm, itp.
NARÓD - Jest to historyczna, organiczna wspólnota duchowa, w pracy i walce zdążająca do swych dziejowych celów. Dziejowe cele wspólnoty narodowej wyznaczane są przez fakt istnienia w świecie walki o byt, przez charakter ludzi tworzących wspólnotę i przez obiektywne warunki, w jakich ona żyje. Decydująca jednak jest rola charakteru narodowego. Charakter członków narodu decyduje o jego istnieniu i o jego miejscu pod słońcem. Charakter narodowy to kategoria psychologiczna, to sentyment. Mocny charakter, to mocny sentyment, to mocna więź duchowa łącząca zbiorowość ludzką w naród, to mocna jego pozycja w świecie. Bo:"Prawo do bytu niepodległego przysługuje tylko narodom o silnej indywidualności, umiejącym o ten byt walczyć i zwyciężać, zdolnym przeciwstawić sile siłę, mścić krzywdy doznane i zapewniać na sobie przewagę sprawiedliwości.7
Charakter narodu - oto klucz do zrozumienia jego losów. Gdy dzisiaj, jak Polska długa i szeroka, dyskutuje się zbawienność takiego czy innego ustroju, takiej czy innej polityki, która by wyciągnęła nas z cywilizacyjnego dołka, dobrze jest zacytować znanego brytyjskiego socjologa: "Under the best possible organization of society, civilization will decay and go to pieces if the quality of its human stuff is poor. Under the most anomalous and imperfect social forms, men will thrive and civilization will advance and improve itself, if the quality of its human stuff is sufficiently good."8 (Przy najlepszym możliwie ustroju cywilizacja upadnie, jeśli jakość ludzkiego w nim elementu jest licha. W najbardziej nienormalnym i niedoskonałym systemie społecznym ludziom będzie się powodziło i nastąpi postęp cywilizacyjny, jeśli jakość ludzkiego materiału będzie wystarczająco dobra.)
NACJONALIZM - Pojęcie dzisiaj w Polsce programowo potępiane i zohydzane. To zrozumiałe. Przykro natomiast czytać, gdy prononsowany humanista emigracyjny pisze, że dla nacjonalizmu żywi nienawiść! Polakatolik pomieszał szowinizm, ksenofobię z nacjonalizmem i nienawidzi tego sentymentu, tej emocjonalnej siły, bez której nie byłby do pomyślenia jego własny naród i on sam jako określona narodowo jednostka.
Nacjonalizm to nic innego, jak czynne umiłowanie ojczyzny, czynny patriotyzm. Nacjonalizm był tą glebą emocjonalną, na której kwitły cnoty starożytnego Rzymianina - obywatela, żołnierza, budowniczego pax romana, twórcy wielkiej cywilizacji. Niezachwiany, unikający ostentacji nacjonalizm największych nacjonalistów naszych czasów - Anglików, zadecydował o roli Anglii w dziejach świata i w kulturze Europy.
W Polsce, w I Rzplitej, młody jeszcze nacjonalizm zahamowany został w swym rozwoju przez postępujący od końca XVI wieku proces katoliczenia narodu.
Powstało rozszczepienie psychologiczne: w miarę jak nasilał się sentyment ku katolicyzmowi - malał sentyment ku ojczyźnie. Wyraziło się to w historycznie stwierdzonym zaniku gotowości narodu do obrony swego państwa, przy równoczesnym, niepomiernym wzroście ofiarności ludzi na rzecz katolicyzmu. W epoce saskiej, w dobie największego triumfu katolicyzmu w Polsce, trudno doszukać się śladów nacjonalizmu i u rządzących i u rządzonych. O II Rzeczypospolitej niepodobna twierdzić, że jej rdzennie polska większość ludności tworzyła jednolity blok czynnego patriotyzmu i zgodnego z polską racją stanu zachowania się wobec wroga. Zbyt wiele istnieje świadectw na to, że po klęsce wrześniowej 1939 roku po całym okupowanym przez Niemców kraju rozlała się ohydna fala masowego donosicielstwa rodaków na rodaków do władz okupanta, który miał na swe usługi tysiące a tysiące polakatolików obojga płci, wszelkich zawodów i warstw społecznych.9 Tak nie zachowuje się społeczeństwo patriotyczne. Duchowi nacjonalizmu obce jest w zasadniczej swej masie i dzisiejsze społeczeństwo w Polsce, przesiąknięte bardziej może, niż dawniej, duchem katolicyzmu. Wciąż aktualne są słowa wypowiedziane w czasach niewoli: "...do dziś dnia jednak głęboko narodowa i nowoczesna psychika jest postulatem."10 Gdyby była faktem, Jan Lechoń nie mógłby napisać: "To nieprawda, że Polacy są to same pyszałki, same Zagłoby polskości. Są to również i ciągle papugi cudzoziemszczyzny, lokaje liżący wszystko , co obce."11
Porównajmy gorzką wypowiedź Lechonia z tchnącą nacjonalizmem postawą socjalistki angielskiej - Beatrice Webb: "Jeżeli kiedykolwiek miałam tendencję do nieśmiałości wchodząc do pokoju pełnego ludzi, mówiłam sobie: jesteś najmądrzejszym członkiem jednej z najmądrzejszych rodzin, należących do najmądrzejszej klasy najmądrzejszego narodu na świecie, więc czego masz się bać?"12 Jest to głos, podkreślam, socjalistki. Angielskiej.
DEMOKRACJA - Słyszymy wciąż o "demokracjach ludowych", a to jest masło maślane, bo demokracja nie znaczy nic innego, jak właśnie rządy ludu. Demokracja to rządy większości pod krytycznym okiem opozycyjnej mniejszości, która zawsze może, w wyniku wyborów, sama stać się większością i przejąć rządy.
"Demokracy has been called the association of us all through the leadership of the best"- powiedział jeden, i to nie byle jaki, z tych najlepszych.13
Odwiecznym problemem demokracji jest - jak zapewnić wybór tych najlepszych. Nie są tu istotne takie czy inne formy ustrojowe, taki czy inny mechanizm selekcji. Istotna jest jakość materiału, z którego dokonuje się wyboru. Jeśli w I Rzeczypospolitej od 1652 do 1764 r. na 71 sejmów zerwano 42, to winne temu nie było jakieś fatum w postaci liberum veto, lecz ludzie, którzy tę instytucję ustanowili, z niej korzystali, jej monstrualnej głupoty nie widzieli. Istotna jest sprawa charakteru ludzi na naród się składających. A charakter ludzi - to głównie wynik istniejącego w narodzie systemu wychowawczego. W I Rzeczypospolitej był on domeną katolicyzmu, był nią i w II Rzeczypospolitej, w dużej mierze pozostaje nią w naszym narodzie do dzisiaj.
WOLNOŚĆ - Pojęcie zrozumiałe jedynie na tle panującej w świecie walki o byt. Wolność jest dobrem, jakie człowiek zdobywa wbrew człowiekowi. Wolność wywalcza sobie, albo ją traci, klasa społeczna w konflikcie z inną klasą, naród w zmaganiach z innym narodem. Wolność - to swoboda stanowienia o sobie. W sposobie, w jaki czyni użytek ze swej swobody, sprawdza się człowiek jako jednostka i jako naród. Naród może swej wolności strzec, uczynić odporną na zakusy wrogów, a może też roztrwonić, zmarnować, wystawić na łup sąsiadom. Biadającej po pierwszym rozbiorze szlachcie Adam Naruszewicz, choć biskup, rzucił prawdę w oczy:
"Żaden kraj cudzej potęgi nie zwabił,
Który sam siebie pierwej nie osłabił"14
Bo jest wolność do i jest wolność od. Naród, który swą wolność pojmuje jako wolność od pracy, od wysiłku, od obowiązku, od prawa - rychło tę wolność traci. O wolności lub o niewoli narodu decyduje jego charakter. "Z człowiekiem bez charakteru nikt się nie liczy, nikt się o niego nie troszczy, tym bardziej z narodem bez charakteru w środowisku walki o byt i przewagę."15
HUMANIZM - Nie mam tu na myśli prądu umysłowego, który był reakcją na mroki średniowiecza. Chodzi mi o to, co ten termin oznacza dzisiaj w rozumieniu szerokiego ogółu. Dzisiaj za humanizm uważa się kulturę ducha z akcentem na etykę i estetykę, wrażliwość na niedolę bliźniego, życzliwość wobec wszystkiego, co żyje, brak skrajnych (czytaj: mocnych) przekonań, itp. W praktyce humanizm taki jest tożsamy z humanitaryzmem i odpowiada tym, co są cisi i pokornego serca, co płaczą i nadstawiają policzek, nie sprzeciwiają się złu, są pełni tolerancji, itp.
Prawdziwego oblicza humanizmu nie szukać u miliardów istot z gatunku homo sapiens, co przesuwają się przez życie bezszelestnie, a o których Leonardo da Vinci wyraził się, że są jedynie producentami kału. Protagoras, Cezar, Luter, Szekspir, Kant, Napoleon, Pasteur, Nobel i inni podobni im ludzie-zboczeńcy, jak ich określa Florian Znaniecki, oni dopiero wyrażają istotę humanizmu, ukazują w jakim kierunku on się rozwija.
Czyż nie odsłania istoty humanizmu wypowiedź Józefa Piłsudskiego w liście do przyjaciela, pisanym w roku 1908 w przededniu akcji pod Bezdanami:
"Proszę tylko o to, abyś nie robił ze mnie dobrego oficera lub mazgaja i sentymentalistę... tj. człowieka poświęcenia, rozpinającego się na krzyżu dla ludzkości czy czego tam. Byłem do pewnego stopnia takim, lecz było to za czasów młodości górnej i chmurnej. Teraz nie, to minęło i minęło bezpowrotnie - te mazgajstwa i krzyżowanie się dokuczyło mi, gdym na to u naszych inteligentów patrzył - takie to słabe i beznadziejne!
Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest nasze życie, żyć nie mogę, to ubliża, słyszysz - ubliża mi jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Niech inni się bawią w hodowanie kwiatów czy socjalizmu, czy polskości, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze - ja nie mogę! To nie sentymentalizm, nie mazgajstwo, nie maszynka ewolucji społecznej, czy tam co, to zwyczajne człowieczeństwo!!"16
FILOZOFIA - Jest systemem sądów o podstawowych zagadnieniach bytu ludzkiego. Wynika stąd, że kluczem do każdej filozofii jest sposób, w jaki rozumie się w niej istotę człowieka. Inaczej widzi się go w systemach filozoficznych opartych na dogmacie kreacjonizmu, zaś zgoła inaczej ujmuje człowieka filozofia panteizmu ewolucyjnego, czyli kulturalizmu, którego twórcą jest Jan Stachniuk.
U podstaw kulturalizmu leży Protagorasowa teza: człowiek jest miarą wszechrzeczy. Zarówno człowiek jako gatunek, jak i człowiek-jednostka, taka wszakże, która jest ucieleśnieniem i wyznacznikiem zasadniczych cech człowieczeństwa. Są nimi, że powtórzymy, wola stawania się czymś większym niż się jest, wola władztwa i zdolność tworzenia. Filozofia winna wskazywać człowiekowi drogę ku realizacji tych dążeń i uczyć, co w życiu naszym jest wartością, a co nią nie jest. Trafnie ujął to polski autor: "Filozof jest prawodawcą miary, wartości i ciężaru rzeczy. Głównym i podstawowym zagadnieniem filozofii jest zagadnienie wartości, do którego rozwiązania nie może doprowadzić czysty intelektualizm."17
Nie intelekt decyduje w nas o wyborze naszych wartości. Przesądza o tym nasza postawa emocjonalna, wobec której intelekt spełnia rolę narzędzia. O filozofii powiedział Brzozowski: "Gdy się stoi na gruncie zapatrywań, że nie poznanie gotowego świata, lecz tworzenie jest ostatecznym sprawdzianem wszystkich spraw ludzkości, a widzieliśmy, że wszystkie sprawy pozaludzkie są jeszcze ludzkimi, zrozumieć łatwo, że mogą być epoki, w których wszelka bierna filozofia jest kłamstwem - gdy całe znaczenie filozofii skupia się na jednym - być świadomością czynu, jaki ma być dokonany."18
INDYWIDUALIZM - Pojęcie to, jak chyba żadne inne, rozumiane jest w Polsce całkiem opacznie. Polakatolik uważa się za indywidualistę - nic bardziej mylnego. Indywidualizm jest to postawa jednostki zwróconej czynnie do świata, dążącej do twórczego zaznaczenia w nim swej osobowości. Indywidualista nie idzie za owczym pędem, nie jest pawiem i papugą, przeciwnie, jest oryginalnym, swobodnym twórcą, pozytywnym członkiem wspólnoty, czy to w polityce, czy w sztuce, literaturze, czy w każdej innej sferze działalności ludzkiej. Tak zaznaczył się w dziejach indywidualizm anglosaski. To, co w Polsce uchodzi za indywidualizm, jest czymś wprost przeciwnym.
"Polski indywidualizm ! Przestańmy już gadać o tym. Polski indywidualizm to tylko polskie odosobnienie, to tylko Polska wbrew wszystkiemu, co wygodę chwili zamąca, - uparta samowola (...) Nie ma narodu tak mało poszanowania mającego dla indywidualności twórczej, twardą pracą wykuwajacej sobie rozumienie swiata, władzę nad nim, jak my właśnie."19
Podobne stwierdzenie już z okresu II Rzeczypospolitej: "Bierność, niechęć lub niezdolność do życia zbiorowego, nie jest jeszcze wyrazem dążeń indywidualistycznych."20
A tymczasem, ciągle i wciąż, polakatolik skłonny jest paplać o swoim indywidualizmie. O indywidualistach nadwiślańskich wyraził się prezydent Gabriel Narutowicz: "To nie jest Europa. Ci ludzie lepiej się czuli pod tymi, kto karki deptał i bił po pysku".21
Nie mieszajmy tych dwóch pojęć: co innego być indywidualistą, a co innego izolować się we wspakulturowym personalizmie.
1) Międzyepoka, PIW, 1980, s. 386
2) Narcyza Żmichowska, Listy, Tom II, Ossol.,1960, s.340
3) Florian Znaniecki, Nauki o kulturze, PWN 1971, s.22.
4) Ernest Barker, Charakter Narodowy, Warszawa 1933 s. 445.
5) Florian Znaniecki op.cit.s.189.
6) Bogdan Suchodolski, Kim jest człowiek?, Omega 1985, s.16.
7) Zygmunt Balicki, Egoizm narodowy wobec etyki, Lwów 1914 s.72.
8) William McDougall, National welfare and national decay, Londyn, 1921,s.7.
9) a. Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, PWN, 1962.
b. Adam Grzymała-Siedlecki, Sto jedenaście dni w letargu, WL, 1966.
c. I.Caban Z.Mańkowski Związek Walki Zbrojnej i Armia Krajowa, Lublin, 1971.
d. Kazimierz Wyka, Życie na niby, WL, 1984.
e. Cały szereg innych publikacji dokumentarnych i wspomnieniowych. Dodać trzeba, że Armia Krajowa musiała utworzyć na Poczcie Głównej w Warszawie specjalną komórkę do wyłapywania donosów na Gestapo.
10) Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, Lwów,1910,s.568
11) (w:) Janusz Tazbir, Spotkania z historią, Iskry, 1979,s.63.
12) Bertrand Russel, Autobiografia 1872-1914, Czyt.1971,s.107.
13) Winston S.Churchill, The Peoples’s Rights, Jon. Cape, 1970,s.54
14) Andrzej F.Grabski (w:) Historycy warszawscy ostatnich dwóch stuleci, Czyt. 1986
15) Zygmunt Balicki, op.cit. wyd.pierwsze, Lwów, 1902, s.46
16) Andrzej Micewski, W cieniu marszałka Piłsudskiego, Czyt. 1968
17) Zygmunt Łempicki, Oblicze duchowe wieku dziewiętnastego, Warszawa 1933, s.25
18) Stanisław Brzozowski, Kultura i życie, PIW,1973,s.359
19) Stanisław Brzozowski, Legenda Młodej Polski, s.94
20) Roman Rybarski, O naszym indywidualizmie (w:) Myśl Narodowa, nr 43,z 6.IX 1931
21) Adam Próchnik, Pierwsze piętnastolecie Polski niepodległej, PWN, 1983, s.128
ROZDZIAŁ II PODSTAWOWE PRAWDY
1. Człowiek czołem ewolucji świata.
Na początek nieco humoru: "Na co Pan Bóg stworzył świat? - Na chwałę swoją i dla dobra swoich stworzeń rozumnych."1
Na to samo pytanie dzisiaj odpowiada się to samo: "Pan Bóg stworzył świat, aby ludzie poznali chwałę Jego, czcili Go i przez to stali się szczęśliwymi."2
Ta niezwykle łasa na chwalby Osobistość mieszka, jak wiadomo, w niebie. - "Niebo jest miejscem, w którym Bóg chwałę swoją objawia błogosławionym i daje się jasno i intuicyjnie widzieć swoim wybranym, którzy tam doskonałego używają szczęścia."3
A teraz poważnie. Odrzucamy, zadrużanie, wszelki kreacjonizm. Wierzymy, że stworzenie i ewolucja świata jest procesem samoczynnym. Człowiek nie został stworzony, lecz wyrósł z łona przyrody w toku trwającej miliony lat ewolucji. Siłę sprawczą tej ewolucji widzimy w czynnej we wszechświecie energii kosmicznej, którą zwiemy wolą tworzycielską. Manifestuje się ona w wykształcaniu coraz to wyższych i doskonalszych form bytu. Jako najdoskonalsza z tych form zjawił się w swoim czasie człowiek.
Pojawienie się człowieka stało się momentem zwrotnym w przebiegu ewolucji, zaistniała bowiem całkiem nowa kategoria bytu, co więcej - ta, która wyraża najdobitniej samoświadomość woli kosmicznej. Odtąd człowiek - nośnik woli tworzycielskiej począł w sposób celowy i twórczy zmieniać oblicze swego świata. U jego podstaw leży ludzki czyn. Zakiełkowała kultura świata ludzkiego, jednakże jej rozwój nie był procesem stałym, przeciwnie, w dziejach człowieka krótkie przebłyski postępu kulturowego gasną w przeważającej szarzyźnie zastoju, a nawet cofania się. Powiedzieliśmy wyżej, że w procesie kulturowym, to znaczy w prawidłowym procesie swego rozwoju człowiek jest jednością, złożoną z trzech elementów: biologii ludzkiej, woli tworzycielskiej i woli instrumentalnej. Nie stoi w sprzeczności z tym dalsze twierdzenie, że człowiek jest istotą dwoistą. Z jednej strony, jako ssak, rządzony jest prawami biologii, z jej wegetacją, rozmnażaniem się li tylko ilościowym; szukanie optimum warunków dla spokojnego przebiegu procesów fizjologicznych wypełnia biologię bez reszty.
Jednakże z koliska wieczystej powtarzalności biologii człowiek wyrywa się dzięki temu, że posiada zakotwiczony w swych instynktach i dyspozycjach psychicznych impuls twórczości i władztwa, jest bowiem, jak już mówiliśmy, nośnikiem woli tworzycielskiej. I na tym polega dualizm istoty ludzkiej, że walczą w niej stale dwie przeciwstawne dążności: postawa tworzycielska walczy o lepsze z postawą wegetacji. Tam, gdzie ta ostatnia zwycięża i upowszechnia się, tam ona konsekwentnie znajduje swój wyraz w ideałach życiowych, w światopoglądzie zbiorowiska ludzkiego, dotkniętego wolą wegetacji. Wytwarza się w ten sposób wegetatywna, atwórcza ideologia, która działa jako ideomatryca, odciskająca swe piętno na obliczu następujących po sobie pokoleń. Wykształca się wspakultura. Ona wypełnia większą część dziejów gatunku ludzkiego. Jest tak dlatego, że człowiek jest kategorią bytu bardzo młodą. Humanizm znajduje się dopiero w niemowlęctwie, stąd łatwo ulega chorobie, jaką jest wspakultura. Przez usta ludzkie może przemawiać zdrowie i wola mocy, a może też artykułować swe zgniłe racje choroba i wola nicości. Porównajmy: "Jam jest Heraklit. Dlaczego, głupcy, już to dźwigacie mię w górę, już to strącacie w dół? Nie dla was się trudziłem, lecz dla tych, którzy mię rozumieją. Dla mnie jeden człowiek wart jest tyle co trzydzieści tysięcy, a niezliczony tłum mam za nic.4 Tym samym, co Heraklit, głosem wypowiadał się Leonardo da Vinci. A oto tak przemawia wspakultura: "Ucz się posłusznym być, prochu. Ucz się korzyć, ziemio i glino, i uniżać się pod stopy wszystkich. Ucz się łamać wolę twoją i podać się na wszelką uległość. Powstań przeciw sobie i nie dopuszczaj, ażeby duma w tobie żyć miała; lecz uczyń się tak uległym i małym, ażeby wszyscy po tobie chodzić i jako błoto na rozdrożu deptać cię mogli."5
Nic tu nie wyjaśni komunał o różnorodności i bogactwie indywidualności ludzkich. W pierwszym przykładzie przemawia dumnie świadome swej godności człowieczeństwo. Drugi cytat, to ociekająca nihilizmem, chorobliwa karykatura człowieka. Nie jest ona, jeśli chodzi o naszą rzeczywistość, ponurym echem Wieków Ciemnych. St.Lorentz, który w 1917 roku wstąpił na uniwersytet, wspomina: "Z opowiadania Marii Niedżwiedzkiej-Ossowskiej wiem (było to jeszcze przed mym wstąpieniem na uniwersytet), że na jednym z pierwszych zebrań Koła Filozoficznego, w toku dyskusji nad Gorgiaszem Platona, długo debatowano nad tym, czy lepiej jest krzywdzić, czy samemu doznawać krzywdy."6 Młodzież ta, z taką mentalnością, zostanie wkrótce powołana do odbudowy niepodległości Polski.
Na szczęście, w czołówce ewolucji świata postępują ludzie kultury. Wspakulturowcy są tam nieobecni. Nie służy postępowi humanizmu filozofia egzystencjalisty J.P.Sartre’a, który uznał, że "Absurdem jest, żeśmy się urodzili i absurdem, że pomrzemy." Dla Leszka Kołakowskiego człowiek jest jakąś nienormalnością: "...albo "rozum" jest rakowatą tkanką chorego gatunku, albo w świecie fizycznym, wewnątrz imperatywów naszej cielesności, jest ciałem obcym, z innego świata pochodzącym."7 Innymi słowy, albo psychika ludzka okazuje się produktem naszej biologicznej degeneracji, albo jest jakowymś kukułczym jajem nie z tego świata. W języku wspakultury chrześcijańskiej jest to dusza nieśmiertelna.
Człowiek jest czołem ewolucji świata - powtarzam za Janem Stachniukiem. Podobne stwierdzenie znajdujemy o obcego myśliciela: "Man is that portion df the universal world-stuff that has evolved until it is capable of rational and purposeful values. His place in the universe is to continue that evolution and to realize those values."8
2.Walka o byt.
Drugą z podstawowych prawd istnienia jest stwierdzenie, że w świecie panuje nieustająca i bezwzględna walka o byt. W przyrodzie widzimy ją na każdym kroku. Nie inaczej ma się rzecz w obrębie gatunku ludzkiego, pomiędzy jednostkami, plemionami, narodami. Tyle, że między ludżmi odbywa się ona za dymną zasłoną pięknych słów. W czasie traktatowego finalizowania drugiego rozbioru Polski, w Grodnie, w roku 1793, z ust i not ambasadorów Rosji i Prus płynęła rzeka wzniosłych słów o szlachetności, sprawiedliwości, o dobrych chęciach wobec rozszarpywanej Rzplitej. Katońskie Carthaginam delendam esse, Hobbesa bellum omnium contra omnes, angielskie right or wrong, my country!, - wszystko to jest wyrazem walki o byt. Stąd też Bismarckowe ausrotten! w odniesieniu do Polaków, stąd też refleksja w. księcia Konstantego:"Matuszka nasza Rossija bieriot dobrowolno, nastupaja na gorło."9
Walka o byt stanowi nieodłączne znamię ewolucji świata. Miał odwagę powiedzieć to Heraklit: polemos pater panton. Na ogólnym tle ewolucji konflikty wśród ludzi mają dwojakie źródło. Po pierwsze, wszystko, co jest nowością i postępem w stosunkach międzyludzkich musi, zanim się utrwali, pokonać opory stawiane przez zastany, tradycyjny porządek rzeczy; wrodzone człowiekowi dążenie do mocy, do władztwa jest przyczyną znanych z historii wojen, prowadzonych w imię takiej czy innej idei, takiego czy innego pojmowania życia. Po drugie, miejsca pod słońcem i dóbr na ziemi nie ma tyle, by starczyło na zaspokojenie wszystkich, wciąż rosnących apetytów. Stąd nieustające walki, z których zwycięzcami wychodzą silniejsi. Są to narody lepiej zorganizowane, bardziej twórcze i pracowitsze. Historia Europy jest jednym pasmem przykładów na to.
Na tym tle występuje jaskrawo wspakulturowe oblicze chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo neguje konieczność walki o byt, stoi na stanowisku, że dóbr na świecie starczyłoby dla wszystkich, gdyby wszyscy nawzajem się miłowali i sprawiedliwie dzielili nimi. Chrześcijaństwo nakazuje więc miłować wszystkich, na...
tomekwieek