Liryka polska
Interpretacje
pod redakcją Jana Prokopa i Janusza Slawińskiego
Gdańsk, słowo/obraz terytoria, 2001
OD REDAKTORÓW
Zbiór interpretacji obejmujący pięć wieków naszej poezji, od Kochanowskiego do Grochowiaka, jest pierwszą tego typu publikacją oddaną w ręce polskiego czytelnika. Zawarte w niej studia i szkice, mimo nieuniknionych w takim przedsięwzięciu luk i opuszczeń, dają łącznie pewien sumaryczny obraz żywotnych aktualnie tradycji i stylów poetyckich. Jest to jednak obraz zdecydowanie bardziej synchroniczny niż ewolucyjny, przegląd ustawionych obok siebie tekstów pochodzących z różnych epok, a nie historia poezji „na przykładach".
Być może uważny czytelnik całości dostrzeże takie czy inne ciągi rozwojowe, takie czy inne powiązania i zależności między omawianymi utworami. Interpretacje zawarte w niniejszej książce mogą zapewne sprzyjać lepszemu rozumieniu ewolucji poetyk, przemian konwencji i postaw, ale pożytki takie będą miały charakter raczej marginesowy. Głównym zadaniem książki jest bowiem zachęcenie odbiorców poezji do wnikliwej obserwacji pojedynczego tekstu poetyckiego w jego wewnętrznej złożoności, która tym pełniej może do nas przemówić, im wyraźniej zdajemy sobie z niej sprawę. Sztuka interpretacji przeciwstawia się mniemaniom, które za ideał odbioru poezji uznają odbiór bezrefleksyjny, pozbawiony nastawień analitycznych. Wychodzi z założenia, że dopiero utwór właściwie zrozumiany, uchwycony w bogactwie swoich immanentnych i zewnętrznych powiązań, jest obiektem naprawdę przeżytym przez odbiorcę. Ale i przeciwnie: źródłem refleksji analitycznej musi być zawsze jakieś uprzednie zainteresowanie utworem; sam akt wyboru tego właśnie, a nie innego dzieła do interpretacji jest wyrazem wartościującej postawy badacza.
Każde ze zgromadzonych w tej książce ujęć stanowi próbę rozszyfrowania indywidualnego przekazu poetyckiego. Zarówno wybór utworu, jak też sposób interpretacji - są w każdym wypadku sprawą autorów poszczególnych szkiców. Nietrudno zauważyć, że książka odznacza się w związku z tym dużą różnorodnością, dając wgląd w nader rozmaite upodobania literackie i metody analityczne. Szkice poetów sąsiadują tu ze szki-
[6]
cami badaczy literatury, wypowiedzi krytyków znajdują się obok artykułów, które wyszły spod piór wykładowców uniwersyteckich. W tej różnorodności prezentowanych postaw chcielibyśmy upatrywać jednej z głównych zalet tego zbioru. Jest on nie tylko przeglądem interpretacji pojedynczych wierszy, ale także reprezentatywnym przeglądem indywidualności badawczych zarówno starszego, jak też - głównie - młodszego pokolenia.
Mamy nadzieję, że książka ta wzbudzi zainteresowanie różnych kręgów czytelniczych, że trafi do rąk nie tylko specjalistów, krytyków i historyków literatury, ale również przyda się studentom oraz - zwłaszcza - nauczycielom polonistom w ich pracy dydaktycznej, która powinna kształtować u uczniów umiejętność właściwego obcowania z tekstem literackim, a nie tylko zmierzać do nauczenia pewnej sumy encyklopedycznych wiadomości.
Poczuwamy się do miłego obowiązku podziękowania Panu Profesorowi Henrykowi Markiewiczowi za wszystkie zachęty i rady, jakich łaskawie udzielił nam w związku z przygotowaniem tej publikacji.
Warszawa-Kraków, luty 1965
Powodzenie Liryki polskiej wśród czytelników, do których książkę tę adresowaliśmy, sprawiło, że można było przygotować jej drugie wydanie. W obecnej wersji jest ona nieco obszerniejsza, ponieważ wzbogaciła się o parę nowych tekstów. Są to szkice: o Trenie X Jana Kochanowskiego, o wierszu Murań i Hawrań, Władysława Broniewskiego, o Studium przedmiotu Zbigniewa Herberta i o Odkryciu Wisławy Szymborskiej. Pozostałe opracowania zostały na nowo przejrzane przez autorów i w wielu wypadkach uległy mniejszym lub większym przeróbkom.
Listopad 1970
^PROBLEMACH „SZTUKI INTERPRETACJI
słyszy się opinię: jeśli badacze literatury chcą wypowiadać sądy sprawdzalne, a przecież trudno przypuścić, żeby im mogło na tym nie zależeć, powinni ograniczyć swoje zainte-gowania do zjawisk dostępnych empirycznemu doświadcze-IflUa każdego odbiorcy, do obiektów, które istnieją bezspornie, w sposób niebudzący niczyich wątpliwości. Gdy historyk lite-lnatury mówi o „prądzie", „poetyce", „gatunku", „konwencji", H%ttadycji", „procesie historycznoliterackim", „epoce" - wprowa-S|łza kategorie, którym w potocznym doświadczeniu czytelniczym nic nie odpowiada. Wskazują one nie na faktyczność literatury, ti$M|cej w odbiorach czytelników, lecz na pewne reguły schematy-zujących procedur badawczych, które stosuje literaturoznawca pragnący dowieść sobie i innym, że uprawia działalność na-* akową, jako że ta ostatnia zakłada nieuchronnie oddalanie się ed danych bezpośrednio obserwowalnych. Kategoriom tym odpowiadają fikcje, które mają wprawdzie takie czy inne motywacje metodologiczne, ale są przy tym pozbawione zdolności do wyjaśniania tego, co stanowi jedyną niepodlegającą zakwe-•tóonowaniu realność literacką: konkretnych utworów. A przecież tylko one - indywidualne dzieła - mogą dać pewne i twarde podłoże wszelkiej refleksji literaturoznawczej. Ilekroć mówiąc: ^literatura", mamy na uwadze coś innego niż zbiór jednorazo-wych, osobliwych i niepowtarzalnych manifestacji pisarskich l **,wchodzimy na drogę spekulacji, która na ogół nie tylko ni-czego nie wyjaśnia, ale wręcz utrudnia dostęp poznawczy do n konkretnych utworów, sugerując jakoby istniały jakieś inne poza nimi stany skupienia literatury. Najbardziej radykalni f;$iralennicy takiego poglądu - tkwi on swoimi korzeniami ! ijpantypozytywistycznych koncepcjach humanistyki (idiografizm) z przełomu XIX i XX wieku - uważają, że badania literackie powinny odznaczać się równoległością wobec faktycznego bytu literatury. Jeśli zaś ten polega na współistnieniu izolowanych ' — pojedynczych dzieł, to badania literackie powinny roz-
JANUSZ S Ł A W I N S K I
[8]
wijąc się w drodze pomnażania interpretacji tych „wysp", w drodze analitycznego opanowywania poszczególnych - wybitnych - utworów za pomocą sposobów każdorazowo zindywidualizowanych, dostrojonych do osobliwości poznawanego obiektu. Mniej radykalni zwolennicy charakteryzowanego poglądu nie wykluczają wprawdzie innych rodzajów posunięć badawczych, ale sądzą, że interpretacja jednostkowego dzieła zawsze stanowi podstawowy proceder nauki o literaturze i krytyki, siłę zdolną skutecznie przeciwdziałać spekulatywności i abstrak-cyjności historyczno- i teoretycznoliterackich ustaleń.
Do tego rodzaju opinii dochodzą inne jeszcze, formułowane z odmiennego punktu widzenia. Powiada się mianowicie: im bardziej badanie literackie odchodzi od konkretnego tworu, tym mniejszą rolę odgrywa w nim pierwiastek subiektywnego -uczuciowego - zaangażowania badacza, będący przesłanką aktu wartościowania, bez którego trudno sobie wyobrazić zatrudnienia humanistyczne. Tylko bowiem dzieło, ta niepowtarzalnie zorganizowana całość, wzywa odbiorcę do uczuciowej waloryzacji. Klasy dzieł (na przykład gatunki) lub takie czy inne składniki dzieł (na przykład wędrowne tematy), które wyodrębnia historyk literatury, podlegają jedynie opisaniu i zabiegom systematyzującym, nie mają natomiast żadnego znaczenia w jego osobistej - emocjonalnej - perspektywie. Są przedmiotami czynności „technicznych", pozbawionymi zdolności wzbudzania przeżyć. Jedynie obcowanie z wytworem humanistycznym danym w jego jednorazowej konkretności i zupełności angażuje ,ja" liryczne badacza, porusza głębsze warstwy jego osobowości, zmusza go do zajęcia postawy wartościującej, która oznacza nawiązanie żywego dialogu z wysiłkiem duchowym twórcy. Skupienie pracy interpretacyjnej na indywidualnych dziełach stanowić zatem może obronę przed depersonalizacją działań badawczych, która zagraża dzisiejszej humanistyce. Wypowiedź interpretacyjna miałaby być - w takim rozumieniu - nie tylko eksplikacją utworu literackiego, ale - co najważniejsze - ekspresją przeżyć, jakie ten utwór wzbudził w interpretatorze. Skrajne postulaty formułowane w tym względzie mówią o interpretacji jako o swego rodzaju utworze o innym utworze, jako o narracji, której przedmiotem jest cudza narracja, czy też monologu lirycznym osnu-wającym się wokół cudzego monologu lirycznego.
PROBLEMACH „SZTUKI INTERPRETACJI"
,dwie motywacje są na pozór sprzeczne nawzajem. Pierw-bowiem wskazuje na możliwości poznawcze, jakie otwiera pretacja pojedynczego tekstu. Druga natomiast - przeciw-wysuwa na plan pierwszy względy ekspresywne, mówi ^interpretacji jako o równoważniku autentycznego podmioto-przeżycia, które nie daje się wyrazić poprzez formalizu-i zabiegi badawcze; stawia na funkcjonalną bliskość języka Brpretacji i języka samej sztuki literackiej. W rzeczywisto-Iftpł jednak oba rodzaje uzasadnień współżyją w większości pro-sztuki interpretacji. Widać to wyraźnie w najbardziej wpływowej pracy teoretycznej z tego zakresu, mianowi-W tytułowej rozprawie książki Emila Staigera Die Kunst (1955), gdzie jedność obydwóch motywacji postała wyrażona w języku ukształtowanym w dużej mierze f- .przez filozofię egzystencjalistyczną.
tfcTo, co określa się dość powszechnie mianem „sztuki interpre-j^tcji", nie jest jakimś określonym kierunkiem badawczym, mającym jednorodne podstawy metodologiczne. Można by ra-sj powiedzieć, że jest to zespół tendencji idących w poprzek kierunków i metod. W rozmaitych szkołach literaturo-||ijpawezych kształtują się bardzo różne techniki interpretacyj-8. Wspólny mianownik stwarzają tu -jak wolno sądzić - dwa ff i&iłowania: poszukiwanie w indywidualnym przekazie literackim > jypamanentnej celowości, która sprawia, że jest on porządkiem integralnym, niedającym się sprowadzić do swoich elementów, będą-i w stosunku do nich — „wartością dodatkową", i poszukiwanie takim przekazie znaczeń osobliwych i niepowtarzalnych, nie-ppzwalających się sprowadzić do kodów, które poza nim istnieją. Każdorazowo wchodzi w grę domysł jakiejś pierwiastkowej ftruktury utworu, pozostającej w opozycji zarówno do części składowych tego utworu, jak też wobec struktur wyższego rzę-takich - na przykład - jak gatunek literacki, ideologia, historyczna, konwencja etc. Ma to być nieredukowalne zieła, rozstrzygające o jego indywidualnej tożsamo-dzieł, czyniące z niego - jafe powiaofają nie-f^arzalny kosmos, rządzony własnymi prawa-51 Chcielibyśmy dowiedzieć się, jaki konkretnie ta ośrodkowa struktura przekazu literackie-śmy zapewne odpowiedzi nader rozmaite. Dla
JANUSZ S Ł A W I Ń S K I
[10]
zwolenników poetyki lingwistycznej byłby nią skrystalizowany w danym tekście poetyckim (i tylko w nim) system wartości językowych, będący idiomatycznym wyzyskaniem możliwości, jakie otwiera system danego języka narodowego, na różnych jego poziomach: prozodyjnym, gramatycznym, leksykalno-se-mantycznym, składniowym. Reprezentanci kierunku psychoanalitycznego odpowiedzieliby, że ośrodkiem krystalizacyjnym utworu jest określony zespół symbolicznych ekwiwalentów podświadomego „kompleksu" lub - w innym ujęciu - „archetypu". Dla interpretatora poruszającego się w kręgu wyobrażeń egzysten-cjalistycznych nieredukowalną strukturą dzieła byłaby „sytuacja egzystencjalna", którą ono wyraża. A w rozumieniu krytyka o zainteresowaniach socjologicznych struktura taka stanowiłaby wykładnik okoliczności społecznych, wśród których żyje autor. Można sobie z powodzeniem wyobrazić kilka „różnojęzycznych" interpretacji tego samego utworu, ujawniających w nim istnienie szeregu rozmaitych - ostatecznych porządków. W rzeczy samej bowiem dzieło wcale nie przedstawia sobą układu, który można by raz na zawsze unieruchomić Jedynie słusznym" odczytaniem, docierającym do jego stwardniałego centrum. Centrów takich może być wiele, a istnienie każdego z nich jest w dużym stopniu wyznaczane przez założenia i uprzedzenia interpretacyjne, z którymi przystępujemy do utworu. Przekonanie, że pojedynczy tekst literacki stanowi całość oczywistą i bezsporną, wydaje się w związku z tym mocno problematyczne. Sztuka interpretacji, która - jak powiedzieliśmy - wyrasta z takiego przekonania, na każdym kroku ujawnia, na przekór sobie, tę jego problematyczność, co wypada uznać za jedno z jej ważniejszych osiągnięć.
Niewątpliwie interpretacja pojedynczego utworu jest stosunkowo najbliższa ze wszystkich procederów badawczych, stosowanych przez naukę o literaturze i krytykę - normalnemu, czytelniczemu doświadczeniu. Czytelnik, nawet o niewielkim przygotowaniu literackim, nieustannie przecież dokonuje takich czy innych zabiegów interpretacyjnych. Gdy określa czytany utwór jako powieść. Gdy powiada: „dzieje bohatera tej powieści są
O PROBLEMACH „SZTUKI INTERPRETACJI"
analogiczne do losów Wokulskiego". Gdy zauważa, że czytany utwór ma porządek wierszowy, realizujący wzorzec znany mu skądinąd lub - przeciwnie - odbiegający od takiego wzorca. Gdy na podstawie wyznania zawartego w wypowiedzi lirycznej wnioskuje, że jej autor był człowiekiem nieszczęśliwym w miłości. We wszystkich tych wypadkach odbiorca wychodzi poza bezpośrednie dane, których dostarcza mu tekst literacki, próbuje odnaleźć ukryty układ odniesienia, tłumaczący mu sens elementów tego tekstu. Interpretacja badawcza jest w istocie tylko wyższym stopniem tych samych usiłowań. Operacje, których czytelnik dokonuje spontanicznie, bez troski o zasadność, przypadkowo, kierowany wyłącznie praktycznymi potrzebami odbioru, tu stają się metodycznie uprawianą procedurą prowadzącą do rozszyfrowania utworu.
Jest pożądane, aby właściwie odróżniać poziom interpretacji dzieła od poziomu jego opisu, czy też inaczej mówiąc: analizy. Opis utworu nie wychodzi poza elementy, cechy i stosunki bezpośrednio obserwowalne. Oczywiście - obejmuje zawsze tylko wybrane składniki przekazu literackiego, a zasada tego wyboru nie tłumaczy się potrzebami opisu, gdyż ten właściwie sam w sobie nie zakłada żadnej selekcji (jego niemożliwym do osiągnięcia ideałem byłoby ogarnięcie wszystkich elementów utworu), lecz potrzebami interpretacji i wartościowania. Opis bowiem rzadko bywa procederem samodzielnym. W takiej czystej formie występuje na przykład na niskich - propedeutycznych jeszcze - szczeblach dydaktyki filologicznej, jako tak zwana analiza utworu. Trudno natomiast byłoby wyobrazić sobie pracę badawczą, która składałaby się wyłącznie ze zdań opisowo-ana-litycznych. Chociaż zdania tego rodzaju odznaczają się najwyższym stopniem bezsporności, to przecież spełniają funkcję służebną wobec zdań interpretacyjnych i wartościujących. Jedynie opis podpada - w każdym razie powinien podpadać - w całości pod kryterium sformułowane w klasycznej definicji prawdy. Przejście do zdań interpretacyjnych wiąże się już z wydatnym ograniczeniem zasadności owego kryterium. Na tym poziomie w grę wchodzą sprawdziany innego rodzaju. Interpretacja nie może być „prawdziwa" lub „fałszywa" w takim sensie, w jakim może być „prawdziwy" lub „fałszywy" opis utworu. Sięga ona bowiem poza dziedzinę danych, które przedstawiają się mniej więcej
[12]
tak samo oczom każdego przygotowanego obserwatora. Wyraża się poprzez zdania przypuszczające istnienie poza owymi danymi - utajonego porządku zasad, który jest w ogóle inaczej nieuchwytny jak tylko w drodze aktywnych zabiegów rekonstrukcyjnych. Słowem: jeśli opis wskazuje na to, co w utworze zaktualizowane i znajdujące się na powierzchni, to interpretacja jest próbą dotarcia do jakiejś potencjalnej strefy utworu, na którą składają się reguły określające jego całościowy charakter. Każda interpretacja zdaje się zakładać dwoistą modalność wypowiedzi literackiej - jawną i utajoną, eksplikowaną i implikowaną. Oczywiście, w różnych rodzajach strategii interpretacyjnych rozmaicie wygląda sposób przechodzenia od jednej do drugiej, zawsze jednak będzie to przechodzenie od pewnych właściwości danych do warunków potencjalnych, od objawów do motywów, od zbioru cech do systemu znaczeń, od tekstu dostępnego w postaci linearnego przebiegu do jakiejś „gramatyki", która ten przebieg projektuje1. Mówiąc o „gramatyce", mamy - rzecz jasna - na myśli wszelki, a nie wyłącznie językowy, system reguł skrystalizowany w danej wypowiedzi i wyznaczający jej porządek. Dla jednych badaczy taką „gramatyką" mogą być reguły semantyczne, dla innych zasady filozofii, dla jeszcze innych swoiście wyzyskane normy gatunku literackiego i tak dalej. Tak więc zdania interpretacyjne - w odróżnieniu od opisowych — stanowią jak gdyby wyraz interwencji badawczej w empirię dzieła. Są napastliwe wobec utworu, w tym sensie, że wprowadzają w jego obręb określone instrumenty poznawcze, kategorie zmuszające utwór, często w sposób gwałtowny i bezwzględny, do wyznania tajemnicy swego szyfru. Zdania takie nie są „prawdziwe" ani „fałszywe", lecz mają wartość hipotetyczną. Interpretacja - mówiąc najkrócej -to hipoteza ukrytej całości utworu.
Na tym jednak nie koniec. Dopiero po takich wyjaśnieniach wyłania się główna trudność - zarówno teoretyczna jak praktyczna - wszelkiej sztuki interpretacji pojedynczego tekstu. Czy jest bowiem w ogóle możliwa immanentna interpretacja utworu? Czy wnioskowanie o istnieniu ukrytej całości na podstawie obserwowalnych danych i następnie wyjaśnienie tych danych za pomocą owej rekonstruowanej całości - nie prowadzą do błędnego koła?
Staiger określa takie postępowanie jako „krąg hermeneutycz-ny" (hermeneutischer Zirkel) i uznaje je za zasadniczy typ działania interpretacyjnego. Jest to wszakże założenie paradoksalne, niedające się zrealizować w praktyce. Nie wychodząc poza utwór, można co najwyżej wyjaśnić takie czy inne jego elementy (lub zespoły elementów), pozostałe traktując jako człon wyjaśniający. Gdy jednak przedmiotem interpretacji czyni się utwór traktowany jako jedność porządku opisywalnych objawów i struktury utajonej, to uznanie go za człon równocześnie wyjaśniany i wyjaśniający zmuszałoby interpretatora do wypowiadania samych zdań tautologicznych. Obawa przed taką sytuacją sprawia, że nawet najbardziej gorący zwolennicy ujęć immanentnych w praktyce zmuszeni są do wprowadzania układów odniesienia znajdujących się poza dziełem. Konkretność utworu trudno byłoby wytłumaczyć inaczej, jak tylko posługując się terminami właściwymi układom wyższego niż ona rzędu. Dlatego też interpretacja jest zawsze w mniejszym lub większym stopniu usiłowaniem zmierzającym do identyfikacji kontekstu trafnie tłumaczącego utwór. Badacz formułuje nie tylko hipotezę całości dzieła, ale także propozycję kontekstu, który całość tę oświetla. Dopiero oba te dążenia łącznie składają się na określoną strategię działań interpretacyjnych.
Czym jednak jest ów kontekst? Wydaje się, że należy go rozumieć dwojako. Z jednej strony konkretne dzieło tkwi wśród tych okoliczności historycznoliterackich i socjopsychologicznych, które towarzyszyły jego powstawaniu i które dostępne są w drodze rekonstrukcji. Jest to macierzysty kontekst utworu. Z drugiej strony dzieło takie zostaje odniesione do kultury literackiej interpretatora, do jego wrażliwości, gustów i zapatrywań ukształtowanych przez bliskie mu tradycje i poetyki, a także do tych norm i postulatów, które głosi, gdy usiłuje wpływać na bieg zdarzeń literackich w swojej współczesności. Oczywiście, oba te rodzaje kontekstów są równoczesne, ale nie są równorzędne. W zależności od tego, który z nich uzyskuje większą wyrazistość, kształtują się dwa typy ujęcia interpretacyjnego, w krańcowych wypadkach zdecydowanie opozycyjne: interpretacja historyczno-literacka i interpretacja krytycznoliteracka.
Pierwsza - mówiąc najogólniej - zmierza do wyjaśnienia utworu jako indywidualnej inicjatywy, która właśnie o tyle, o ile
[14]
ma ujawnić swoją indywidualność, musi zostać zrelatywizowana do pewnych ponadindywidualnych systemów (stylistycznych, gatunkowych, światopoglądowych, obyczajowych etc.), pośredniczących pomiędzy twórcą i współczesną mu publicznością literacką. W odróżnieniu od innych sposobów postępowania hi-storycznoliterackiego - w interpretacji pojedynczego dzieła przywoływany przez badacza kontekst wyjaśniający ma przede wszystkim znaczenie negatywne. Rekonstrukcja określonej tradycji, poetyki historycznej, zespołu norm gatunkowych, reguł kompozycyjnych, pola motywów tematycznych, systemu ideologicznego i tak dalej, a więc układów, w które uwikłany był dany tekst - ma tu sens o tyle, o ile pozwala badaczowi na odczytanie w owym tekście znaczeń ostatecznie niesprowadzal-nych do tych rekonstruowanych całości, o ile pozwala mu na identyfikację wewnętrznej teleologii właściwej temu tylko utworowi i czyniącej z niego świat „nierozpuszczalny". Słowem: kontekst jest potrzebny, by umożliwić określenie tego, co w indywidualnym przedsięwzięciu literackim jest właśnie niewyprowadzalne z kontekstu. Ze względu na odniesienie do kontekstu (raczej: kontekstów) interpretator przeciwstawia w utworze sferę, w której działają reguły sprowadzające ten utwór do pewnej - historycznej - klasy egzemplarzy „podobnych" (na przykład do klasy romantycznych poematów dygresyjnych) - sferze, w której działają zasady decydujące o jego „niepodobieństwie" do innych dzieł i o nieprzynależności do żadnej klasy. Sferę powtarzalności — sferze niepowtarzalności. Spoza rozmaitych kodów literackich i pozaliterackich, które realizuje dany utwór, wyłania się jego indywidualny, jednokrotnie tylko „użyty" kod, niere-dukowalny już do niczego poza sobą samym.
Tak więc interpretacja ukazuje pojedyncze dzieło nie tylko jako zamknięty świat, ale także jako swego rodzaju „porcję" procesu historycznoliterackiego. Utwór włącza się do ciągłości tego procesu w takim stopniu, w jakim pozwala się sprowadzić do pewnych systemów literackich, obejmujących również inne dzieła. Ale jest równocześnie manifestacją nieciągłości procesu historycznoliterackiego - właśnie w takiej mierze, w jakiej jest rozstrzygnięciem jednorazowym. Sztuka interpretacji zmierza w każdym wypadku do odkrycia tego drugiego aspektu utworu. Jej doświadczenia zatem dialektycznie dopełniają te wszyst-
O PROBLEMACH „SZTUKI INTERPRETACJI
kie ujęcia badawcze, które przedstawiają proces historycznoli-teracki w terminach tego rzędu, co prąd literacki, konwencja, gatunek, system wersyfikacyjny i tym podobne, a więc w terminach jego ciągłości.
Interpretacja krytycznoliteracka może w zasadzie zupełnie nie brać w rachubę macierzystego kontekstu utworu. Kontekstem, który użycza sensów interpretowanemu dziełu staje się program ideowo-artystyczny krytyka, jego upodobania, postulaty i ideały, zwrócone ku literackiej teraźniejszości. Krytyk poszukuje w utworze takich wartości i znaczeń, które mogą być niejako przełożone na normy jego programu i definiowane za pomocą pojęć ukształtowanych przez dokonania współczesnej literatury (aktualnie na przykład terenem takiej penetracji krytycznej jest poezja barokowa). W toku interpretacji krytycznej dzieło zostaje wytrącone ze swego faktycznego położenia historycznego i odniesione do zupełnie innych warunków społeczno-literac-kich. Można by powiedzieć, że krytyk jak gdyby „metafory żuj e" interpretowany tekst, gdyż nie tyle rekonstruuje jego przypuszczalne znaczenia, ile je kształtuje na nowo, wmawia utworowi, wprowadzając go w pole doświadczeń literackich własnego czasu, w otoczenie obcych mu poetyk i konwencji. Postępowanie takie ma charakter eksperymentu: stawia się dzieło w warunkach „nienaturalnych" po to, by wycisnąć z niego pożądany sens.
W koncepcjach krytycznych życie literatury zdaje się pozbawione elementu diachronii, jest właściwie czystą synchronią, równoczesnością wszystkich dotychczasowych spełnień pisarskich, niezależnie od tego, kiedy się one pojawiły i w jakim następstwie. Centrum synchronicznej wizji literatury stanowi każdorazowo model twórczości akceptowany przez krytyka jako wzorzec dla poczynań współczesnych pisarzy. Interpretacja konkretnego utworu prowadzi do jego przemieszczenia w takiej synchronii - zawsze w kierunku owego centrum.
Rzecz jasna, różnice pomiędzy interpretacją historycznolite-racką a krytycznoliteracką tylko w niektórych wypadkach rysują się z manifestacyjną wyrazistością. Historyk literatury jest przecież zawsze w jakiejś mierze określany przez warunki swojej literackiej teraźniejszości, zarówno przez to, co w tej teraźniejszości jest mu bliskie, jak i przez to, co w niej odrzuca, i fakt ten musi nieuchronnie ważyć na jego działaniach in^er-
JANUSZ SKAWIŃSKI
[16]
pretacyjnych. Z drugiej strony krytyk nie może odciąć się całkowicie od narzędzi analizy historycznej, choćby nawet spychał je na poziom instrumentów jedynie pomocniczych. Różnice między obydwoma stanowiskami polegają na zasadniczej odmienności celów, które chce się osiągnąć poprzez interpretację utworu, i nie przeczą im takie czy inne możliwe zbliżenia, występujące w praktyce sztuki interpretacji.
Czytelnikowi, który chciałby zapoznać się szerzej z problematyką „sztuki interpretacji", możemy wskazać kilka pozycji z bardzo już w tej chwili obfitej literatury przedmiotu: J. Klei-ner, Analiza dzielą, w: Teoria badań literackich w Polsce, oprać. H. Markiewicz, 1.1, Kraków 1960, s. 215-223; E. Lunding, Wege żur Kunstinterpretation, Kopenhaga 1953; K. May, Form und Bedeutung. Interpretationen deutscher Dichtung des 18 und 19 Jahrhunderts, Stuttgart 1957; J. Prokop, O interpretacjach literackich, „Ruch Literacki" 1963, z. l, s. 1-5; E. Staiger, Die Kunst der Interpretation, Ziirich 1957; Interpretations, ed. by J. Wain, London 1955 (zbiór studiów interpretacyjnych); Die Deutsche Lyrik, hrsg. von B. von Wiese, Diisseldorf 1957, 2 tomy (zbiór szkiców interpretacyjnych); E. Balcerzan, Eksperyment w interpretacji dzieła literackiego, w: Prace o literaturze i teatrze ofiarowane Zygmuntowi Szweykowskiemu, Wrocław 1966, s. 340-356; L. Spitzer, Eine Methode Literaturinterpretieren, Munchen 1966; H. O. Biirger, Methodische Probleme der Interpretation, „Germanisch-Romanische Monatsschrift" 1951, s. 81-—92; W. W. Wimsatt, Rumaki gniewu. Współczesne lekcje krytyczne, przekł. z ang. Z. Sinko, „Pamiętnik Literacki" 1968, z. 2, s. 251-284; Sztuka interpretacji, wybór i oprać. H. Markiewicz, t. I, Wrocław 1971, t. II, Wrocław 1973.
Janusz Słowiński
JAN KOCHANOWSKI
TREN X
Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?
W którą stronę, w którąś się krainę udała? Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona
I tam w liczbę aniołków małych policzona? 5 Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe
Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem
Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mo(jem)? Czy, człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze,
Wzięłaś^na się postawę i piórka słowicze? Czyli się w czyścu czyścisz, jeśli z strony ciała
Jakakolwiek zmazeczka na tobie została? Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była,
Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła? 15 Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości,
A nie możeszli w onej dawnej swej całości, Pociesz mię, jako możesz, a staw się przede mną
Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!1
10
Tren X jest jedną wielką serią zapytań. A są to pytania fundamentalne, dotyczące zasadniczych spraw egzystencjalnych. Oto Kochanowski-poeta utracił ukochaną córeczkę, trzydzie-stomiesięczną Orszulę. Aby wyrazić swój żal, ból, poczucie krzywdy, nieszczęśliwy ojciec-poeta wezwał na pomoc:
Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe
I lamenty, i skargi Simonidowe, Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania
I żale, i frasunki i rąk łamania, Wszytki a wszytki zaraz w dom się mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomoście,
JANUSZ PELC
[18]
Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła
I wszytkich moich pociech nagle zbawiła!
(Tren I, w. 1-8)
W Trenie II poeta wyraził żal, iż okoliczności zmusiły go do pisania o zmarłej Orszuli. Wolałby przecież układać inne wiersze dla swych dziatek:
Jeślim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić,
A k'woli temu wieku lekkie rymy stawić, Bodajże bych był raczej kolebkę kołysał
I z drugimi nieważne mamkom pieśni pisał, Którymi by dziecinki noworodne spiły
I swoich wychowańców lamenty toliły! Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było,
Niżli, w co mię nieszczęście moje dziś wprawiło, Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny...
(Tren II, w. 1-9)
W tymże Trenie II oprócz słów żalu, rozpaczy po wielkiej stracie odnajdujemy już słowa sprzeciwu, swoistego buntu ojca--poety przeciw okrutnemu prawu śmierci, która ugodziła przecież maleńką dziecinę, po której rodzice spodziewali się wiele, która dopiero stanęła na progu życia:
O prawo krzywdy pełne! O znikomych cieni
Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni! Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie
Nie umiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie? I nie napatrzawszy się jasności słonecznej
Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej.
(Tren II, w. 21-26)
I kończył Kochanowski Tren II pełnym rozgoryczenia zaklęciem: „A bodaj ani była świata oglądała!" (w. 27). Cóż bowiem Orszulka doświadczyła w swoim krótkim życiu: „jedno ród a śmierć poznała" (w. 28). Narodziny człowieka i jego zgon, dwa krańcowe momenty ludzkiego żywota, zbliżyły się tak bardzo, iż między nimi zabrakło właściwie miejsca na cokolwiek inne-
JAN KOCHANOWSKI TREN X
j,.Rodzicom, „miasto pociech", których słusznie się spodzie-li i których zapowiedzi odnajdywali w zachowaniu się „roz-** »nej", „układnej", niezwykłej, a jednocześnie „skromnej f*<j*fBtydliwej" (Tren XII, w. 3-10) dzieciny, pozostał jedynie „cięż-{smutek" (Tren II, w. 29-30).
ifrwny Jana Kochanowskiego są przede wszystkim cyklicznym poematem o wielkim kryzysie światopoglądowym człowieka ślącego, renesansowego poety-intelektualisty, a także o pró-- uwieńczonych wreszcie trudno osiągniętym, nieelimi-Mjącym pytajników zrozumieniem i pogodzeniem się z losem Ul'przezwyciężenia owego kryzysu2. Ukazaniem różnych faz, | różnych aspektów tego wielkiego kryzysu światopoglądowego się twórca Trenów w całym cyklu. Najbardziej jednak dy-| iftamiczny, najdalej posunięty punkt i moment tegoż kryzysu ^przedstawiony został w trzech wierszach cyklu: dziewiątym, jf dziesiątym i jedenastym.
'::f; Tren IXjest ironiczną inwektywą wymierzoną przeciwko uoso-1 Wonej Mądrości filozofów, którzy dawali recepty na wszelkie l okoliczności ludzkiego żywota:
< Kupić by cię, Mądrości, za drogie pieniądze,
Która (jeśli prawdziwie mienią) wszytki żądze, ;•;. Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić, A człowieka tylko nie w anioła odmienić, Który nie wie, co boleść, frasunku nie czuje,
Złym przygodam nie podległ, strachom nie hołduje. Ty wszytki rzeczy ludzkie masz za fraszkę sobie, : Jednaką myśl tak w szczęściu, jako i w żałobie Zawżdy niesiesz. Ty śmierci namniej się nie boisz, Beśpieczn(a), nieodmienn(a), niepożyt(a), stoisz.
(Tren IX, w. 1-10)
W owej ironicznej inwektywie szczególnie mocno podkreślić trzeba pozornie niezbyt zauważalne wtrącenie, pojawiające się w nawiasie w wersie drugim: Jeśli prawdziwie mienią". Otóż właśnie! Dalsze wersety Trenu IX nie pozostawiają ni cienia wątpliwości: na pewno „mienią nieprawdziwie"! Poeta-mę-drzec, wspinający się po kolejnych szczeblach doskonałości do samego sanktuarium Mądrości, dostrzegł klęskę swych urojeń,
JANUSZ P E L C
[20]
złudzeń straconych wtedy, gdy zdobywał już najwyższe stopnie wtajemniczenia:
Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony I miedzy insze, jeden z wiela, policzony.
(Tren IX, w. 19-20)
Twórcy dojrzałego Renesansu, a takim był Jan Kochanowski jako autor Trenów, byli rzecznikami odrodzenia starożytnej myśli sceptycznej, jej nowożytnymi spadkobiercami i kontynuatorami. Stronili natomiast raczej od skrajnych konkluzji filozofów tak stoickich, jak epikurejskich i neoplatońskich także3. I wyrazem tych tendencji właśnie są słowa wtrącone przez Kochanowskiego zaraz na początku przytoczonej wyżej płomiennej inwektywy przeciwko rzekomo wszechpotężnej Mądrości, inwektywy wyrażającej rozgoryczenie renesansowego poety-myślicie-la wobec stereotypów filozoficznych, światopoglądowych, wobec prawd łatwych a pozornych: Jeśli prawdziwie mienią".
Jan Kochanowski, choć w jego młodzieńczych, a także i w niektórych późniejszych wierszach odnajdujemy wizje uroków świata i żywota ludzkiego, renesansowe pochwały życia i użycia uciech doczesności4, już przed Trenami dał dobitny wyraz swej nieufności wobec stereotypów światopoglądowych rozpowszechnionych szczególnie we wczesnym okresie rozwoju włoskiego i europejskiego Renesansu, jakkolwiek myśliciele oraz poeci młodego i prężnego Odrodzenia nie byli także wyłącznie głosicielami łatwego optymizmu i zdobywali się na krytykę uproszczonych rozwiązań filozoficznych, niepotwierdzonych praktyką życia5. W powstałej w roku 1577 mo...
Gorgona74