041. Stephanie Laurens - Sposób na małżeństwo (Rodzina Lesterów 01).pdf

(1094 KB) Pobierz
Sposób na małżeństwo
S tephanie L aurens
Sposób na małżeństwo
1
68098052.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Gdy gość opuścił pokój, Jason Montgomery, piąty książę Eversleigh, długo nie ruszał się z krzesła,
tylko oparł ręce na wielkim mahoniowym biurku i z wyraźną niechęcią wpatrywał się w ciężkie dębowe
drzwi.
- To po prostu niemożliwe - mruknął w końcu z pogardą i odrazą.
Kiedy kroki jego kuzyna, Hectora Eversleigha, umilkły wreszcie w korytarzu, Jason oderwał spojrzenie
od drzwi i przewędrował nim po rzędach bibliotecznych półek, zastawionych książkami w skórzanych
oprawach ze złoconymi tytułami wypisanymi na pociemniałych grzbietach, by wreszcie zatrzymać
wzrok na wiszącym nad kominkiem dużym portrecie.
Ze smutną miną wpatrywał się w spoglądającego nań z obrazu młodzieńca, którego rysy były
uderzająco podobne do jego własnych. Na przystojnej twarzy błąkał się zuchwały, ironiczny uśmiech,
jakby młody mężczyzna kpił sobie z całego świata. W jego szarych oczach malowała się chłodna duma,
pewność siebie i wyniosła odwaga, drwiąca z wszelkich gróźb i niebezpieczeństw. Głowę okalały
rozwiane przez wiatr kasztanowe loki, a szerokie ramiona okrywał szkarłat munduru. Tylko ten uniform
i stojąca obok lanca zdradzały tożsamość modela. Kąciki ust Jasona drgnęły niebezpiecznie, lecz książę
2
68098052.003.png
Eversleigh natychmiast się opanował i jego surowe, rzeźbione rysy na powrót przybrały obojętny,
zimny wyraz.
W uchylonych drzwiach pojawił się przyjaźnie uśmiechnięty i elegancko ubrany dżentelmen. Gość
zatrzymał się w progu i uniósł pytająco brew.
- Właśnie minąłem się z twoim kuzynem. I co? Jak zniosłeś tę wizytę?
Frederick Marshall wiedział, że zawsze jest tu mile widziany, dlatego nie czekając na odpowiedź,
wszedł do biblioteki i zbliżył się do biurka ustawionego między dwoma wysokimi oknami.
Jego ekscelencja książę Eversleigh wybuchnął złością.
- Do diabła, Fredericku, tu nie ma się z czego śmiać. Przecież Hector Montgomery jest kompletnym
zerem! Tylko ktoś zupełnie pozbawiony odpowiedzialności mógłby dopuścić do tego, by mój szanowny
kuzynek odziedziczył tytuł. Wprawdzie może tak się stać dopiero po mojej śmierci, więc niby nie po-
winienem się tym przejmować, lecz sama ewentualność wprost przyprawia mnie o mdłości. Hector
księciem Eversleigh!? Nie, po stokroć nie! - Jason odsunął krzesło i wyciągnął długie nogi. Siedział
teraz na wprost przyjaciela, który spoczął na stojącym obok fotelu. - Ściśle biorąc - podjął nieco
spokojniejszym tonem, choć jego usta nadal wykrzywiał sardoniczny uśmiech gdybym nawet kuzynka
Hectora przedstawił rodzinie jako mego następcę, bez wątpienia wywołałbym bunt Montgomerych, któ-
3
68098052.004.png
rzy nigdy nie zgodzą się na coś takiego. O ile znam moje ciotki, zrobią wszystko, by zmusić mnie do
małżeństwa i spłodzenia dziedzica godnego swych przodków.
- Ośmielę się zauważyć, że twoje ciotki będą zachwycone, iż tak jasno widzisz problem... i
jego
rozwiązanie. Jason spojrzał przenikliwie na przyjaciela.
- Po czyjej ty właściwie jesteś stronie, Fredericku?
Odpowiedział mu uśmiech.
- Naprawdę tego nie wiesz? Nie ma co chować głowy w piasek, Jasonie. Teraz, gdy Ricky nie żyje, ty
musisz zapewnić ciągłość rodu. A im prędzej sam podejmiesz decyzję, tym większe masz szanse, że
unikniesz gwałtownych interwencji twych drogich cioteczek, które aż palą się do tego, by zacząć szukać
dla ciebie żony. Nie sądzisz, że mam rację?
Po wygłoszeniu tej trzeźwej i rozsądnej opinii Frederick usiadł wygodniej w fotelu i obserwował
przyjaciela, który potrzebował trochę czasu, by przemyśleć jego słowa. Wpadające przez okno
promienie słoneczne rozświetlały gęste kasztanowe włosy, zgodnie z panującą modą przycięte krócej
niż u przedstawionego na portrecie brata. Mocny tors i szerokie ramiona Jasona znakomicie
prezentowały się w świetnie skrojonym szarym surducie. Kamizelka w na przemian ciemnoszare i
bladoniebieskie z akcentem czerwieni pasy, którą Frederick dostrzegł pod surdutem księcia, była
4
68098052.005.png
prawdziwym arcydziełem sztuki krawieckiej. Całości dopełniały obcisłe pantalony z nankinu (Nankin - gęste
płótno bawełniane barwy brązowożółtej, z silnym połyskiem) .
Frederick Marshall, znany i z zazdrością podziwiany przez londyńskich dandysów elegant, musiał
przyznać, że pod tym względem w całej Anglii ustępował, i to znacznie, tylko jednemu rywalowi, a był
nim właśnie ów mężczyzna, który teraz z posępną miną siedział naprzeciwko niego.
Obaj - Frederick Marshall i Jason Montgomery - byli kawalerami, a ich przyjaźń zrodziła się ze
wspólnej edukacji i podobnych zainteresowań. Jednak to Jason pod każdym względem imponował
przyjacielowi jako znakomity myśliwy i jeździec, świetny strzelec i szermierz, a także namiętny gracz.
Oraz znany z licznych sukcesów uwodziciel. Nawet jak na rozpasaną epokę, w której przyszło mu żyć,
był wyjątkowym hedonistą, któremu niewielu mogło dorównać, piąty książę Eversleigh nie zwykł
bowiem ulegać nikomu i niczemu prócz własnych zachcianek.
Co, oczywiście, sprawiało, że teraz tym trudniej przychodziło mu podjąć decyzję, do której zmuszała go
sytuacja.
Widząc, że pogrążony w myślach Jason mimowiednie utkwił wzrok w portrecie Ricky'ego, Frederick
stłumił westchnienie. Dobrze wiedział, jak bracia, mimo dzielącej ich dziewięcioletniej różnicy wieku,
byli sobie bliscy. W dwudziestym dziewiątym roku życia Ricky był czarującym młodym mężczyzną, za
5
68098052.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin