Koniec I Początek.doc

(179 KB) Pobierz

KONIEC I POCZĄTEK.
Narodziny
The_End



Pizzeria „Vento” była typowym małomiasteczkowym lokalem. Wyludniona sala, muzyka rozbrzmiewająca z  trzeszczącego radia i gburowaty barman, patrzący wilkiem na nielicznych gości, siedzących przy stolikach na niewygodnych krzesłach. Należy zaznaczyć, iż w „Vento” postarano się o niewygodę z najwyższej półki, oferując klientom niezwykle twarde, drewniane siedziska.
  Dawid właśnie odgniatał swoje pośladki na jednym z nich, lecz brak komfortu był w tej chwili jego najmniejszym zmartwieniem. Dużo większe siedziało bowiem naprzeciw niego, wpatrując się weń maślanym wzrokiem. Karolina była miłą, całkiem ładną dziewczyną i jako jednej z nielicznych udało jej się namówić Dawida na wspólny wieczór. A raczej na randkę, jak wolała to określać. Teraz siedziała razem z nim nad ostatnim kawałkiem pizzy. Robiła, co mogła, by zainteresować sobą znudzonego kolegę, z bawieniem się kosmykiem włosów i trzepotaniem rzęsami włącznie, lecz chłopak był niewzruszony. W końcu, powstrzymując ziewanie, rzekł do swojej towarzyszki:
  – Sory, muszę się zmywać, mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Dzięki za zaproszenie.
  Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona.
  – Jak to? Niedawno przyszliśmy. Zostań jeszcze chwilę – uśmiechnęła się zalotnie.
  Dawid nie dał się przekonać, stracił już wystarczająco wiele czasu na słuchanie plotek o koleżankach z klasy. Nie miał też ochoty na kolejne komplementy, które w dyskretny sposób próbowała w co drugim zdaniu przemycić. Jeśli jeszcze raz usłyszałby, jaki to jest mądry i zabawny, to chyba do końca życia w towarzystwie nie opowiedziałby już żadnego żartu. Wstał, pożegnał się pospiesznie i nie słuchając dalszych próśb, wyszedł z lokalu.
  Szedł wolnym krokiem przez miasto, ciesząc się, że resztę wieczoru będzie miał tylko dla siebie. Uff... jak dobrze, że zaczynają się wakacje, chociaż na jakiś czas będzie można odpocząć od tych ciągłych zalotów. Skrzywił się z niesmakiem na wspomnienie spotkania z Karoliną. Czy one wszystkie są takie same? „Paulina to, Anka tamto! A wiesz, co Kasia powiedziała o tobie? Hi, hi... Uważam, że ma rację.”
  Dawid już od dawna reagował w ten sam sposób na dziewczyny. Mianowicie reagował alergicznie. Niektóre były całkiem sympatyczne, kiedyś nawet lubił z nimi przebywać. Wszystko to jednak runęło jakieś trzy, cztery lata temu, gdy koleżanki przemieniły się w stworzenia stadne. Pojawiały się tylko grupkami, szepcząc między sobą jakieś sekrety i chichocząc za plecami Dawida. Nagle przestały traktować go jak kumpla, chciały trzymać go za ręce, a później także całować. Parę razy na szkolnej dyskotece z ciekawości pozwolił sobie na takie zabawy, jednak nie odnalazł w tym nic pasjonującego. Przeciwnie. Zwyczaj wsadzania sobie wzajem języka do ust wydawał się Dawidowi wyjątkowo niesmaczny.
  Idąc wciąż ulicą, w zamyśleniu, minął słup oklejony plakatami, patrząc na niego niewidzącym wzrokiem. Po kilku krokach zatrzymał się gwałtownie. Dopiero teraz jego umysł przemienił bodźce wzrokowe w jakże cenną informację! Twarz Dawida rozjaśnił uśmiech. Z niedowierzaniem cofnął się parę kroków i wlepił wzrok w duży, czarno-biały plakat, głoszący wszystkim przybycie gwiazdy polskiej sceny metalowej do sąsiedniego miasta. „Behemoth! Koncert! Już 3.07.”  Kilka razy czytał te słowa, aż w końcu jednym szybkim ruchem zdarł plakat ze słupa i popędził przed siebie. Michał na pewno jeszcze nie wie, inaczej od razu by mi powiedział. Tam trzeba być, tam nie można nie być!
   Podekscytowany, biegł co sił do kolegi. Mieszkał razem z nim na tym samym osiedlu, więc było mu po drodze. Ucieszył się, że go dziś zobaczy. Czemu musiałem pół wieczora użerać się z Karoliną? Mógłbym w tym czasie być u niego, w końcu nalegał, żebym wpadł. Na wspomnienie rozmowy z kolegą zaczął biec szybciej.
  Michała poznał, gdy przyszedł do liceum. Chłopak był od niego rok starszy. Znali się wcześniej z widzenia, ale nigdy nie rozmawiali. Szybko się to jednak zmieniło. Michała, podobnie jak wielu innych chłopaków, zafascynował wizerunek Dawida – szkolnego łobuza, który zawsze szedł pod prąd, niczego się nie bał i każdemu mówił głośno, co myśli. Mimo iż uczył się w klasie wyżej, sam zrobił pierwszy krok, by się z nim zaprzyjaźnić. To za jego sprawą Dawid zmienił styl, zaczął zapuszczać włosy, słuchać cięższych brzmień i podkreślać swój indywidualizm. Teraz w jego garderobie królowały stroje o co najmniej mało wesołych barwach, zaś buty przestały być obuwiem lekkiego kalibru. Choć zdaniem Dawida glany prezentowały się dumnie, to z pewnością utrudniały szybkie przemieszczanie. Chłopak właśnie odczuł to na własnej skórze. Zatrzymał się i dysząc ciężko, oparł się o ścianę kamienicy. Jeszcze raz zerknął na trzymany w dłoni plakat i tym razem już spokojniejszym tempem ruszył w dalszą drogę. Michał się nie pozbiera, jak to zobaczy. Uśmiechnął się na myśl, że sprawi koledze niespodziankę. Michał był jego mentorem w sprawach muzyki, a także jednym z nielicznych znajomych, z którymi ochoczo spędzał czas. Faktem było, że chociaż Dawid lubił być w centrum uwagi, to do niewielu ludzi naprawdę się zbliżał. Chętnie wychodził na imprezy organizowane przez znajomych, zawsze był duszą towarzystwa, lecz gdy rozmowy schodziły na życie osobiste bądź jakieś poważniejsze tematy, robił się skryty i tajemniczy. Wyjątek od tej reguły stanowiły spotkania z Michałem. Dawid ufał mu, zwierzał się z problemów, a nawet był w niego nieco zapatrzony. Kolega był dla niego wzorem do naśladowania. Pierwszy raz przy nim Dawid czuł fascynację, zamiast wyłącznie ją wzbudzać.
  Teraz zbliżał się już do celu. Nim nacisnął guzik domofonu przy nazwisku przyjaciela, spojrzał na swoje odbicie w szybie wmontowanej w drzwi klatki schodowej. Na pierwszy rzut oka widać było, że z chłopca o ładnej buzi wyrasta na bardzo przystojnego mężczyznę. Przyjrzał się sobie uważnie, po czym zdjął gumkę z włosów i jeszcze raz spiął je dokładnie. Grzywka była odrobinę za krótka i sporo napracował się, by związać ją z resztą włosów w kitkę. Praca poszła na marne, po chwili ciemne kosmyki znów spadły mu na twarz. Westchnął zrezygnowany i założył je za ucho. Jeszcze raz zerknął w szybę. No dobra, może być. Nie wiedzieć czemu, przed wizytą u Michała zawsze starał się dobrze wyglądać. Nacisnął przycisk i po chwili usłyszał znużony głos przyjaciela:
  – Słucham?
  – Nie słuchaj, tylko otwieraj! Dawid!
  W odpowiedzi rozległo się brzęczenie. Dawid pociągnął za klamkę i przeskakując co dwa stopnie wszedł na drugie piętro. Zadzwonił do drzwi. Nie minęło nawet pół sekundy, gdy otworzył mu chudy, wysoki chłopak, ubrany w wytarte sztruksowe spodnie i wysłużony, rozciągnięty sweter.
  – I co? Jednak jesteś – powiedział z uśmiechem.
  – Jestem i mam coś zabójczego – odpowiedział Dawid, mijając kolegę w drzwiach.
  Nie czekając na zaproszenie, zrzucił buty i wszedł do pokoju Michała. Rozsiadł się na łóżku, schował plakat za plecy i spojrzał na kolegę, uśmiechając się łobuzersko.
  – Co tam masz? – zapytał w końcu Michał.
  – Zgadnij!
  – Ech, dzieciak – westchnął zrezygnowany, wiedząc że kolega nie daruje mu, póki nie usłyszy paru bezsensownych propozycji. – Nie wiem, zdechły kot? Puszka gwoździ? Włos łonowy Jima Morrisona?
  Dawid wybuchnął głośnym śmiechem, po czym bez słowa podał Michałowi plakat. Chłopak odgarnął z oczu grzywkę kręconych włosów i mrużąc powieki spojrzał na reklamę koncertu. Przez moment przyglądał jej się uważnie, po czym odrzucił ją na biurko. Niewiele myśląc skoczył na łóżko, ze śmiechem chwycił Dawida obiema dłońmi za twarz, przyciągnął ją do własnej i patrząc mu w oczy powiedział:
  – Kurwa, stary, kocham cię! Skąd ty to wziąłeś?!
  – Jak to skąd? Wisiało na słupie. Wracałem właśnie ze spotkania z Karoliną. Patrzę i jest, no!
  Dawid ze śmiechem wyswobodził się z objęć. Popchnął kolegę na łóżko i położył go na łopatki. Przyjaciel był od niego wyższy, lecz szczuplejszy i zawsze przegrywał w ich przyjacielskich zmaganiach. Ratując resztki honoru, Michał chwycił poduszkę i cisnął nią w Dawida, który w odpowiedzi spojrzał na niego z udawanym wyrzutem.
  – Ej, rozwaliłeś mi fryzurę.
  Ściągnął gumkę z włosów i wsunął ją do tylnej kieszeni spodni.
  – Ha, ha, przepraszam bardzo, pewnie się przy niej napracowałeś.
  – Dobra, dobra. I tak wiem, że mi zazdrościsz – Dawid wytknął język do kolegi.
  – Ano zazdroszczę! – Michał przesunął dłonią po swoich brązowych, półdługich włosach. – Nie dość, że się kręcą, to jeszcze nie da się ich ułożyć.
  – No to zapuść dłuższe, będziesz mógł wiązać, jak ja – uśmiechnął się nieskromnie.
  – A co myślisz robię? Nie moja wina, że wolno rosną.
  Chwilę jeszcze przerzucali się uwagami na temat włosów, aż w końcu Dawid, znużony narzekaniami kumpla, pochylił głowę i patrząc w jego bladoniebieskie oczy, rzekł ze śmiechem:
  – Ech, bądźże już cicho! Mi się podoba.
  Ten komentarz przerwał na jakiś czas potok samokrytycznych uwag Michała, który zaczerwieniony usiadł na łóżku:
  – Zrobić ci coś do jedzenia? – zapytał Dawida.
  – No coś ty, dopiero wróciłem z pizzerii, nie wiedziałem, o czym mam gadać z tą laską, to cały czas żarłem.
  Uśmiechnęli się do siebie, po czym Michał, przepraszając kolegę, udał się w stronę kuchni. Dawid odprowadził chłopaka wzrokiem. Czego on od siebie chce? Przecież jest ładny. Rzeczywiście, komentarz, jaki Dawid rzucił przyjacielowi, nie był tylko rodzajem marnego pocieszenia. Michał wzbudzał w nim dziwny rodzaj fascynacji, który już od dawna nie mieścił się w ramach zwykłego podziwu dla starszego kolegi. Dawid był początkowo zaniepokojony tym, że zamiast zwracać uwagę na ładne buzie koleżanek, wolał przypatrywać się kumplom na w-fie. Gdy pierwszy raz odkrył symptomy niezdrowego pociągu do przedstawicieli swojej płci, na przekór zaczął spotykać się z koleżanką ze szkoły. Chciał coś sobie udowodnić i chyba mu się udało, acz wynik eksperymentu był odwrotny do oczekiwań. Dziewczyny nie potrafiły w żaden sposób go zainteresować, nie pociągały go, nie wzbudzały nawet połowy takich fascynacji, jak co niektórzy koledzy. Od czasu do czasu pozwalał dla niepoznaki zaprosić się na randkę, lecz wiedział już, że nigdy nic więcej z tego nie wyniknie. Znajomość z Michałem definitywnie potwierdziła jego skłonności. Był to pierwszy chłopak, w jakim Dawid się zadurzył. A teraz, wpatrując się w sufit, leżał na jego łóżku i nie mógł nic zrobić. Gdybyś był taki jak one, sam byś dawno spróbował się do mnie zbliżyć. Czuł, że pragnie mu wszystko wyznać, lecz bał się potencjalnej reakcji. W ich znajomości było wiele nietypowych, dwuznacznych sytuacji, lecz wszystko wciąż mieściło się w granicach przyjacielskich wygłupów.
  Dawid, znużony, przetarł powieki. Z zamyślenia wyrwał go Michał, który wchodząc do pokoju z talerzem kanapek rzekł:
  – No to mów, jak było na randce?
  – Jak zawsze, do dupy!
  Obaj wybuchnęli śmiechem.
  – Mówiłem ci: przyjdź do mnie!, to nie. Musiałeś się szwendać.
  – Ech, nawet nie wiesz, jak żałowałem. One wszystkie zachowują się tak samo, gadają bez przerwy jakieś bzdury i nawet o muzyce nie mają pojęcia. No chyba że o tej, co w radiu leci albo na szkolnych dyskotekach. Wiesz, jak to z nimi jest, nie?
  Michał nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się, wlepiając wzrok w podłogę. Po dłuższej chwili przytaknął koledze.
  Resztę wieczoru spędzili rozmawiając o nadchodzącym koncercie, żartując i wygłupiając się. Czas płynął im jak zwykle bardzo szybko i nim się obejrzeli, za oknami zapadł zmrok. Dawid, ociągając się, wstał i wyciągnął rękę do kumpla.
  – To co? Ja spadam, późno już.
  Michał uścisnął dłoń koledze, ale zamiast zwyczajnie się pożegnać, silnym ruchem ręki pociągnął Dawida z powrotem w stronę łóżka. Uśmiechając się do zaskoczonego chłopaka, powiedział:
  – Zostań! Starych nie ma, nie wrócą na noc. Co będziesz robił sam w domu?
  – Taa, matka mnie zabije, jak zaraz nie przyjdę – odrzekł Dawid wbrew wewnętrznemu głosowi, który kazał mu z radością przystać na tę propozycję.
  – No to zadzwoń do niej! Chyba pozwoli ci zostać u mnie, nie? Są wakacje!
  Dawid nie dał długo się prosić. Wyszedł do przedpokoju, podszedł do aparatu i wykręcił numer. Po krótkiej rozmowie wrócił do Michała, uśmiechając się szeroko.
  – I jak? Pozwoliła? – zapytał zniecierpliwiony chłopak.
  – Nie, ale powiedziałem, że i tak zostaję.
 Dawid wskoczył na łóżko obok kolegi. Nigdy wcześniej nie nocował u nikogo, więc teraz był bardzo podniecony. Potrząsnął włosami w rytm ciężkiej muzyki płynącej z boom boxa i zaśmiał się w głos.
  – Co będziemy robić?
  – Yyy... A co byś chciał? – zapytał równie podekscytowany Michał.
  Z tobą – wszystko!   pomyślał Dawid.
  – Nie wiem, coś wymyślimy! – powiedział na głos.
  Na początek wybrali się do kuchni. Dawid w końcu poczuł, że robi się głodny i skusił się na kolację. Zjadł kilka kanapek, po czym razem z kolegą wrócił do jego pokoju. Chwilę jeszcze zajmowali się różnymi bzdurami, po czym doszli do wniosku, że pora się umyć. Po kolei wzięli szybki prysznic. Michał pierwszy, Dawid zaraz po nim. Będąc w łazience, krzyknął do kumpla:
  – A w czym niby mam spać?
  – Jak to w czym? Ciepło jest, możesz spać w samych majtkach!
  Dawid milczał przez chwilę, bijąc się z myślami. Dobra, raz kozie śmierć!
  – Okej, pod warunkiem, że ty też! – odkrzyknął.
  – Ha, ha, ja zawszę tak śpię!
  Dawid, usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy, zaśmiał się do swojego odbicia w łazienkowym lustrze. Potarł meszek na brodzie i wypiął pierś. Chwilę jeszcze podziwiał swe nagie ciało, po czym wciągnął bieliznę i wyszedł z łazienki, trzymając ubranie pod pachą. Wszedł do pokoju. Michał rzeczywiście stał przy łóżku w samych bokserkach i w świetle nocnej lampki jeszcze raz oglądał reklamę koncertu. Dawid przełknął ślinę i zaczął lustrować ciało przyjaciela. Smukły, wysoki, ze śladami pierwszego owłosienia na klatce piersiowej i równie delikatną ścieżką włosów wiodącą od pępka aż do majtek. Delikatna, jasna skóra, zgrabne pośladki i to charakterystyczne wybrzuszenie w bieliźnie. Dawid, mimo iż stał prawie nagi, poczuł, że w pokoju robi się za gorąco. Szybko odwrócił wzrok i usiadł na łóżku, nie chcąc, by ciało zdradziło go zbyt szybko. Podciągnął nogi tak, aby ukryć wzwód i udał zainteresowanie wiszącymi na ścianie plakatami Michała. Behemoth, Dimmu Borgir, Slayer, wszyscy ci faceci w demonicznych pozach, przyglądający mu się posępnym wzrokiem. Wyglądali, jakby przejrzeli na wskroś jego pragnienia. Michał jednak nie zauważył niczego podejrzanego i uśmiechając się do kolegi, podszedł do stojącego na biurku boom boxa. Płyta przestała grać, więc przełączył odtwarzacz na radio. Natrafił na hit zespołu z Mysłowic. Poprawił częstotliwość i usiadł naprzeciw Dawida. Dźwięki rozbrzmiewały wokół nich. „Pod jej wzrokiem moja skóra w ogniu płonie...” – śpiewał Artur Rojek.
  Michał spojrzał z poważną miną na Dawida, po czym ni stąd, ni zowąd zapytał:
  – Całowałeś się już z jakąś?
  – Mhm – chłopak przytaknął zgodnie z prawdą. – A ty?
  Michał zaczerwienił się.
  – Nie, jeszcze nie. Jak to jest?
  – Szczerze mówiąc, to nic fajnego. Mokro i dziwacznie.
  Michał uśmiechnął się do kolegi z wyrazem wdzięczności na twarzy.
  ...Dotykam oczu, włosów, ust. Dotykam ramion, dłoni, stóp...”
  – A spałeś z jakąś? – zapytał po chwili.
  – Ha, ha, coś ty!? Nie, nie spałem...
  – Aha, sorry – powiedział Michał nieco zawstydzony.
  – Dobra, nieważne. Jak już jesteśmy przy spaniu, to gdzie mam się położyć? W salonie? U twoich starych?
A może u ciebie? – pomyślał. Powiedz, że u ciebie!
   Michał, zaskoczony tym pytaniem, odpowiedział pospiesznie:
  – Ej, u jakich znowu starych? Jak rano pośpimy za długo, a oni wrócą, to mogą się zdziwić, co nie? Śpisz ze mną! No chyba, że nie chcesz, to możesz spać na podłodze – puścił oczko do chłopaka, który z trudem ukrył ekscytację.
  „...Szesnaście lat, mój pierwszy raz”.... – Dawid zaśmiał się, słuchając słów piosenki. Mógłby wziąć je za dobry znak, gdyby wierzył w dobre znaki. Skończył szesnaście lat już prawie rok temu i nocował właśnie u chłopaka, który bardzo mu się podobał, lecz mimo to nie spodziewał się fajerwerków. Myslovitz może sobie śpiewać o pierwszym razie, lecz jemu, póki co, wystarczało, że będzie blisko Michała. Nie mówiąc już nic, wskoczył pod kołdrę. Michał, widząc to, podniósł się z krzesła, wyłączył lampkę i ściszył radio. Dochodziła północ.    
  Dawid, drżąc z podekscytowania, patrzył w mroku na zarys sylwetki Michała, który nie wiedzieć czemu, wciąż stał przy biurku. Zbliżył się do okna i patrzył dłuższą chwilę na pogrążone we śnie miasto, po czym zaciągnął zasłony. W końcu podszedł do łóżka i położył się obok Dawida, przykrywając ich kołdrą.
  – Porozmawiamy jeszcze? – zapytał szeptem.
  Dawid zadrżał, czując przy swoim boku ciepło ciała przyjaciela. Odwrócił się twarzą do niego. Ich spojrzenia spotkały się. Dawid, bojąc się, że drżący od emocji głos zdradzi jego uczucia, po prostu przytaknął skinieniem głowy.
  – Słuchaj... – zaczął cichym i niepewnym głosem Michał. – Z tym całowaniem to naprawdę aż taka lipa?
  Dawid nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Chciał potwierdzić wcześniejsze słowa, lecz w tym momencie wyobraził sobie pocałunek z Michałem. Z nim na pewno nie mogłoby być źle. Dreszcz podniecenia przeszył go na myśl o wilgotnym dotyku warg kolegi. Czuł, jak penis uwięziony w slipkach twardnieje mu coraz bardziej.
  – Wiesz, ja znowu nie jestem aż takim ekspertem. Całowałem się z kilkoma dziewczynami, ale one mi się nie podobały. Może dlatego było kiepsko?
  – A jest ktoś, z kim by ci się to podobało? – zapytał Michał, nieznacznie przybliżając się w stronę Dawida.
  Ja nie mogę, co się dzieje? Co mam mu powiedzieć? Że z nim?
  – Tak... Znaczy nie! Nie, że jakaś laska mi się podoba. Ja... nie wiem. Czemu pytasz?
  W ciemności dostrzegł, jak Michał przygryza wargę. Słyszał, jak bierze głęboki oddech. Przez chwilę poczuł, że akcja zaczyna biec dziwnym torem. Bardzo pragnął, by to wrażenie było słuszne, by nie okazało się, że coś sobie próbuje zasugerować. Czekał z zapartym tchem na odpowiedź Michała. Mimowolnie zaczął oddychać coraz szybciej, serce waliło mu jak młot, a nieznośna cisza przeciągała się w nieskończoność. W końcu Michał odpowiedział:
  – Pytam, bo... Bo może jakbyś nie miał nic przeciw, to... To znaczy... Jak spotkam jakąś dziewczynę, to nawet nie będę wiedział, co robić. I pomyślałem, że może chciałbyś mi to wytłumaczyć... pokazać.
  Dawid widział, że Michał jest bardzo zdenerwowany. Bardziej nawet niż on sam. Dopiero po chwili zrozumiał znaczenie chaotycznego potoku słów przyjaciela. Nie wierząc własnym uszom, wyciągnął rękę i po omacku odszukał dłoń Michała. Ujął ją delikatnie, była wilgotna. Wyczuł, że kolega również drży. Nie wiedział, czy to z podniecenia, czy ze strachu przed niewiadomym.
  – To znaczy, że chcesz, abym ci pokazał, jak się całować?
  – Mhm – Michał przytaknął niepewnie.
  – Żebyś wiedział na przyszłość, co robić na randce z dziewczyną?
  – No... Po prostu chcę, żebyś mnie tego nauczył – wykrztusił w końcu chłopak. – Ale jak nie chcesz, to ja, wiesz... tak tylko pytam.
  Dawid wyczuł, że kolega coraz mocniej ściska jego dłoń. Zdawało mu się, że śni. To nie może być prawda! Najchętniej od razu przywarłby ustami do ust przyjaciela, jednak stwierdził, że rola instruktora zobowiązuje. Uspokoił skołatane nerwy, po czym powiedział.
  – Niech i tak będzie. Wstań!
  – Ale... Na pewno chcesz?
  – Tak, chcę! No już! Usiądź! – rozkazał, podnosząc się z łóżka.
  Uklęknęli naprzeciw siebie. Dawid, podniecony, ujął podbródek przyjaciela i popatrzył na jego twarz. Michał, nie wiedzieć czemu, bał się spojrzeć mu w oczy. W końcu chłopak nie wytrzymał:
  – Hej, spójrz na mnie! Nie wstydź się! Kontakt wzrokowy też jest ważny.
  Michał posłusznie spojrzał mu w oczy. Oddychał przy tym bardzo szybko. Dawid delikatnym ruchem odgarnął kilka loków z jego czoła. Przytrzymał dłoń przy twarzy chłopaka, zaś drugą ręką objął go w pasie.
  – Zbliż się... – powiedział zachrypniętym głosem.
  Michał bardzo niepewnie poddał się ruchom ręki chłopaka i w końcu przywarł swoim ciałem do jego ciała. Dawid w tym samym momencie zrozumiał przyczynę oporu przyjaciela. Michał miał pokaźny wzwód i najpewniej wstydził się, że wyjdzie to na jaw! Jednak penis Dawida też reagował i Michał, czując to, nabrał wreszcie pewności siebie. Bez dalszych ponagleń sam objął przyjaciela, jedną dłonią głaszcząc jego plecy, drugą zaś wplatając mu we włosy. Chwilę trwali tak przytuleni, patrząc sobie w oczy. Dawid czuł, jak jego ciało ogarnia przyjemny bezwład. Dopiero teraz dał się porwać uczuciu i miał wrażenie, że gdyby nie ramiona Michała, upadłby niechybnie na pościel, zdjęty siłą doznania. A przecież nawet nie przeszli do punktu kulminacyjnego. Opanował się i na moment wrócił do rzeczywistości.
  – Przechyl głowę nieco w bok! – nakazał półszeptem.
  Michał bez wahania posłuchał jego słów. W odpowiedzi Dawid zbliżył twarz do jego twarzy i oblizał wargi. Chłopak odruchowo zrobił to samo, po czym zamknął oczy. Przyjaciel spojrzał na niego. Czuł, że nie można dłużej odwlekać wyczekiwanego momentu. Spokojnym ruchem złożył pocałunek na ustach Michała, dotykając delikatnie wargami jego warg. Jedno cmoknięcie, drugie, potem trzecie. W końcu nie wytrzymał i wysunął język. Michał westchnął, czując ciepły i wilgotny dotyk na swoich ustach. Rozchylił wargi, pozwalając mu wślizgnąć się do środka. Zaczęli całować się i przytulać do siebie coraz silniej. Dawid wyczuł, jak penis Michała pulsuje w bokserkach. Sam również był bardzo podniecony, czując język kolegi w swoich ustach. Zaczął go ssać, delikatnie ocierając się przyrodzeniem o ciało przyjaciela. Więc to jest prawdziwy pocałunek... – pomyślał. Poczuł, jakby rzeczywiście robił to pierwszy raz w życiu. Nigdy dotąd nie było mu tak przyjemnie. Michał coraz silniej, z coraz większą pasją zaczął odwzajemniać pieszczoty Dawida. Niepewne ruchy zrobiły się szybsze i zdecydowane. Przyciskał jego twarz do własnej, coraz gwałtowniej oddając pocałunki. Przygryzał jego wargi i język, penisem zaś coraz silniej napierał mu na podbrzusze, poruszając przy tym rytmicznie biodrami. Zaczął głośno dyszeć. Po chwili gwałtownie oderwał się od ust Dawida, spojrzał na niego błyszczącymi oczyma i szybkim ruchem odwrócił się w bok.
  – Co jest? – spytał zdezorientowany Dawid.
  Michał zgiął się w pół, dłońmi zasłaniając przyrodzenie. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, jeden, potem drugi, trzeci... Dawid objął go w pasie i spróbował odwrócić do siebie. Wykonując ten ruch, dłonią otarł się o bokserki kolegi. Pod palcami wyczuł wilgoć materiału. Przez moment, zaskoczony, nie wiedział, co się dzieje, jednak szybko zrozumiał, że Michał miał orgazm. Krew napłynęła mu do twarzy. Na myśl o tym, że dał przyjacielowi wytrysk, zalała go fala podniecenia. Szybkim ruchem przywarł do jego pleców, przyciskając nabrzmiałego członka do pośladków kolegi. Michał wyrwał mu się gwałtownie, wstał z łóżka i szybko podszedł w stronę biurka. Dawid, którego oczy przywykły już do ciemności, dostrzegł, jak kolega sięga po paczkę chusteczek higienicznych i niezgrabnymi ruchami ściera z siebie nasienie. Pomasował penisa przez bieliznę. Czując jego twardość, przełknął głośno ślinę. W końcu nie wytrzymał i wybiegł z pokoju. Zamknął drzwi łazienki, opuścił majtki i zaczął się masturbować. Kilka ruchów wystarczyło, by penis z impetem wystrzelił spermą. Dawid westchnął głośno, ściskając pulsującego członka. Ochłonął dopiero po dłuższej chwili. Odkręcił wodę i spłukał dokładnie całą porcję nasienia. Umył przyrodzenie i popatrzył w lustro, oddychając ciężko.
  Nie mógł uwierzyć w to, co stało się przed momentem. Całowaliśmy się i... on miał wytrysk! Mimo że dopiero co odciążył jądra od nadmiaru materiału genetycznego, wciąż odczuwał podniecenie. Wspomnienie gorącej spermy Michała działało na niego piorunująco. Ochlapał twarz zimną wodą, po czym wyszedł z łazienki. Niepewnym krokiem skierował się do pokoju kolegi i wszedł do środka. Michał leżał twarzą do ściany, przykryty kołdrą po samą szyję. Dawid ostrożnie położył się obok niego. Leżał dłuższą chwilę w milczeniu.
  – Śpisz? – zapytał w końcu.
  Michał milczał. Dawid nie wiedział, czy faktycznie już zasnął, czy tylko udawał, lecz postanowił tego nie weryfikować. Ostrożnie podkradł przyjacielowi skrawek kołdry i spróbował również pogrążyć się we śnie. Niestety, był zbyt rozbudzony wydarzeniami sprzed paru chwil. Wiercił się z boku na bok, nie mogąc się uspokoić. Rozpamiętywał całe zajście wciąż od nowa, próbując jak najdokładniej wryć sobie w pamięć smak tego pocałunku. Udało mu się zasnąć dopiero wtedy, gdy za oknami zaczynało się przejaśniać. Śnił o Michale.

Dochodziła 11:00, kiedy Dawid otworzył wreszcie oczy. W mgnieniu oka zasłonił twarz, oślepiony blaskiem słońca wpadającym zza okna. Michał, ubrany standardowo w sztruksy i czarny t-shirt, odsłaniał właśnie zasłony, nie bacząc na przecierającego powieki kolegę. Dawid w końcu przyzwyczaił wzrok do jaskrawego światła i spojrzał na Michała. Nie wiedział, co mógłby powiedzieć, więc zaczął rozmowę najzwyczajniej w świecie:
  – Cześć! – uśmiechnął się zaspany.
  Michał spojrzał na niego, jakby dopiero przypomniał sobie, że spali w jednym pokoju. Ignorując powitanie, powiedział oschłym tonem:
  – Moi starzy niedługo będą. Lepiej, żebyś do tego czasu się zmył, nie chcę mieć żadnej pogadanki.
  – Nie mówiłeś wcześniej, że będą robić problemy – zdezorientowany Dawid spojrzał niepewnie na Michała.
  – Może i nie mówiłem, ale lepiej, jak już sobie pójdziesz.
  Dawid poczuł się niepewnie. Nie chciał się narzucać. W pośpiechu założył wczorajsze ubranie i wyszedł do przedpokoju. Zaczął wiązać glany, nie wiedząc do końca, co się w ogóle dzieje. O co mu chodzi? Obraził się? Nim wyszedł, zerknął jeszcze na kolegę i spróbował coś z niego wyciągnąć:
  – Co jest? Zrobiłem coś nie tak? Jesteś zły?
  Michał uciekał przed jego spojrzeniem. W końcu, czerwony na twarzy, odpowiedział:
  – Nic! Idź już! – i odwrócił się plecami do Dawida.
  Chłopak domyślił się, że nic nie wskóra, więc gniewnie zatrzasnął drzwi. Szybko zbiegał po schodach, nie oglądając się za siebie. Ale to głupie. Po co te sceny? Przecież sam chciał, bym mu pokazał, jak się całować. Nie zmuszałem go do niczego!
  Szybkim krokiem zmierzał w kierunku domu, przełykając łzy oburzenia. Zaczął analizować poranne zajście. A może on się wstydzi? – olśniło go nagle. Zastanowił się nad tą hipotezą. Wydawała się całkiem wiarygodna. Nic to, może za parę dni mu przejdzie. Pocieszając się w duchu, wszedł do klatki i zaczął iść po schodach. Musiał jakoś poprawić sobie humor przed kolejną ciężką przeprawą, jaką było spotkanie z matką. Na pewno atomowe czarne chmury już zebrały się w domu, tylko czekając na jego przyjście. Przygotowany na odparcie wszelkich ataków matki, wszedł do mieszkania. W końcu nie raz już zmagał się z jej humorami. Następ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin