Pani Zima J. Chomicka - Kozłowska
*Wieś wyglądała całkiem zwyczajnie. Tylko jedna chata była inna. Bogata. Mieszkała w niej matka z córką i pasierbicą. -Wypierz bieliznę ! Podlej ogródek ! Jeszcze tego nie zrobiłaś ? -Bogata wieśniaczka stale była niezadowolona z pracy pasierbicy. Jej córka, zła i leniwa, dokuczała siostrze na każdym kroku. Potem cieszyła się, gdy matka wyznaczała jej dodatkową pracę. Tak upływały miesiące i lata. Pewnego dnia zła siostra wpadła na okrutny pomysł.
*Wzięła z izby motek pięknie uprzędniętej nici i wrzuciła do studni. -Teraz siostra będzie miała za swoje, gdy przyjdzie mama ! –cieszyła się. Pasierbica długo trudziła się nad tymi nićmi. Bała się macochy i żal jej było przędzy. Nie myśląc o tym, co może jej się przydarzyć, wskoczyła do studni za motkiem. Spadła na samo dno. W ciemności poczuła, że w cembrowinie jest otwór. Przecisnęła się przez niego i stanęła na łące.
*Nie była to zwykła łąka. Wyglądała jak z bajki. Zobaczyła przepiękne kwiaty, różnokolorowe motyle muskały jej włosy. Ponieważ bała się wracać do srogiej macochy, postanowiła iść dalej.
*Wkrótce zobaczyła starą, wielką jabłoń. Wisiało na niej bardzo dużo owoców. Gdy przechodziła obok, jabłoń ludzkim głosem poprosiła: -pozrywaj jabłka, bo gałęzie mogą mi się od ich ciężaru poobrywać ! Dziewczynka zaraz pomogła jabłoni.
*Gdy ruszyła w dalszą drogę, zobaczyła dym. Podeszła bliżej. Dym unosił się z pieca chlebowego. Dochodziły z niego dziwne dźwięki. Zdawało się że te bochenki chleba wołają ludzkim głosem:
-proszę nas wyjąć, bo się spalimy.
W mig uporała się z ta pracą i powędrowała dalej. A im dalej szła, tym było zimniej. Na drzewach i łąkach leżał śnieg.
*Wtedy zobaczyła z daleka dom. Mieszkała w nim staruszka, która bujała się na fotelu na biegunach. Serdecznie przyjęła sierotkę prosząc:
-zostań u mnie na służbie dziewczynko, a niczego ci nie zabraknie.
Sierotka bardzo chętnie została, gdyż bała się wracać do złej macochy.
*Dziewczynka, w domu miłej staruszki, miała dbać o dom i codziennie trzepać poduszki. Miała to robić tak mocno, żeby leciało z nich pierze. Wtedy na łąkę padał śnieg, zasypując okolicę. Staruszka okazała się być Panią Zimą, i to jej był potrzebny ten śnieg.
*Po roku służby dziewczynka postanowiła wrócić do domu. Pani Zima dała jej na drogę tajemniczy worek. Po powrocie do domu otworzyła go. Wysypały się z niego złote monety. Ucieszona opowiedziała o swoich przygodach macosze i siostrze.
*Chciwa matka także swojej córce kazała iść na służbę do Pani Zimy. Złe dziewczę nie pomogło ani proszącej jabłoni, ani bochenkom chleba. U Pani Zimy nie trzepała poduszek. Gdy minął rok, zażądała zapłaty. Do domu wróciła z pełnym workiem, ale węgla.
*Dlaczego nie dostałaś złota? –denerwowała się mama. –Teraz już rozumiem. Nie chciało mi się pracować, nie pomogłam też proszącym o pomoc. Zmienię się, -zła córka objęła siostrę, prosząc o wybaczenie swoich złych uczynków. Macocha także zrozumiała, jak bardzo była niesprawiedliwa. Przytuliła po raz pierwszy obie córki. Odtąd żyły w zgodzie i przyjaźni, dzieląc się wszystkim, co miały.
Toyalidka