67(1).pdf

(347 KB) Pobierz
37
ISSN 1505-0890
OPOKA
W KRAJU 67(88)
Kórnik lipiec 2008
Wydawnictwo seryjne, ukazujące się w nieregularnych odstępach czasu
pod redakcją Macieja Giertycha
Adres: os. Białoboka 4, 62-035 Kórnik
Czytaj www.prawy.pl , codzienna gazeta internetowa naszego środowiska.
Oszustwo się nie udało
12 czerwca Irlandia odrzuciła Traktat Lizboński! Bogu dzięki! Głosowało
przeszło 50% uprawnionych. Przeciwników traktatu było o 7% więcej niż
zwolenników. Teraz słyszymy lamenty ze strony zwolenników tego traktatu, wszelkiej
maści globalistów, internacjonalistów, lewicowców, liberałów i centrystów. Prawica
tryumfuje. Nie udało się oszukać społeczeństwa irlandzkiego. Irlandczycy głosowali w
imieniu nas wszystkich. Tylko oni mieli prawo do referendum, bo tego wymaga ich
konstytucja. Obywatelom pozostałych krajów Unii Europejskiej na referenda nie
pozwolono. Podobnie jak kiedyś Francuzi i Holendrzy, Irlandczycy powiedzieli
europejskiej konstytucji NIE. Bo przecież Traktat Lizboński to dokładnie to samo, co
odrzucony przez Francję i Holandię Traktat Konstytucyjny. Mam nadzieję, że
nareszcie ta wyraźna i demokratyczna odpowiedź zarozumiałym elitom politycznym
Unii Europejskiej dotrze do nich i zostanie uszanowana.
Jak bardzo nie w smak tym elitom jest irlandzkie NIE świadczą ich wypowiedzi,
szczególnie Niemców. 16 Czerwca Hans Gert Pöttering wezwał z trybuny Parlamentu
Europejskiego, by kraje członkowskie Unii kontynuowały proces ratyfikacyjny, a rząd
Irlandii, by znalazł sposób wyjścia z kryzysu. Szef socjalistów w Parlamencie
Europejskim, Martin Schulz, zagroził, że jeżeli Irlandczycy nie znajdą rozwiązania, to
pod znakiem zapytania znajdzie się ich członkostwo w Unii ( Bild 17.VI.08).
Rozwijając tą myśl Bild pisze, że „rząd Niemiec pracuje nad dwustopniowym
planem - najpierw Traktat Reformujący UE ratyfikują kraje, które tego jeszcze nie
uczyniły (osiem), a następnie Irlandia będzie miała ostatnie podejście: nowe
głosowanie nad Traktatem połączone z <tak> lub <nie> dla UE w ogóle".
Stanowisko Schulza poparł niemiecki unijny komisarz do spraw
przedsiębiorczości Guenter Verheugen. Powiedział Bildowi „Irlandczycy skorzystali
ze swego demokratycznego prawa, by powiedzieć nie. Jasne jest jednak, że nie można
teraz wprowadzać dla nich uregulowań specjalnych. W UE nie ma tak, by wszyscy
akceptowali nowe reguły gry, a jeden kraj stał z boku”.
Na polskim terenie echa „elit” są podobne. Między innymi Adam Michnik,
napisał ( Gazeta Wyborcza 14-15.VI.08): „...hasło demokracji plebiscytowej, która
1
116959768.001.png
preferuje emocje i przyzwala na triumf ignorancji zespolonej z demagogią, także
obraca się w konsekwencji przeciw porządkowi demokratycznemu”. Dla niego więc
decyzja Irlandczyków to efekt emocji, ignorancji i demagogii.
Bronisław Geremek ocenia ( Rzeczpospolita 16.VI.08), że teraz „Możemy podjąć
pewne niezbędne decyzje, które byłyby a duchu traktatu lizbońskiego, a które nie
wymagają traktatowych ustaleń. To znaczy, zróbmy to, co można zrobić bez traktatu,
używając takich mechanizmów jak Rada Europejska czy konferencja międzyrządowa.”
Jak widzimy Geremek proponuje, by zignorować wyniki referendów we Francji,
Holandii i Irlandii i wprowadzić to wszystko, co zawierały Traktat Konstytucyjny i
Traktat Lizboński, ale bez traktatu.
Otóż pamiętajmy: właśnie po odrzuceniu Traktatu Konstytucyjnego przez Francję
i Holandię wymyślono Traktat Lizboński, po to by uniknąć referendów i konotacji
konstytucyjnych. Jak ludzie nie chcą proponowanych ustaleń pod jedną postacią, to
trzeba im je podać pod inną. Mamy do czynienia ze świadomymi wysiłkami na rzecz
oszukania elektoratów. Świadczą o tym następujące cytaty dotyczące Traktatu
Lizbońskiego.
1. "Referenda czynią proces uchwalania traktatów europejskich bardziej
skomplikowanym i mniej przewidywalnym... Byłem za referendum jako Premier
[Portugalii] , ale to czyni nasze życie z 27 krajami w Unii Europejskiej o wiele
trudniejszym. Gdyby miało być referendum w sprawie utworzenia Wspólnoty
Europejskiej lub o wprowadzeniu euro, czy sądzicie, że one by przeszły?... Jeżeli
się podpisało traktat, to trzeba go także ratyfikować. A jeżeli nie jest się w stanie,
to przynajmniej powinno się wspomagać jakieś rozwiązanie."
- Prezydent Komisji Europejskiej José M. Barroso, Irish Times , 8 luty 2007;
cytujący wypowiedzi w Het Financieele Dag i De Volkskrant , Holandia; cytowane też
w EUobserver , 6 luty 2007.
Uznano, że błędem było nazywanie traktatu konstytucją, bo to prowokowało do
organizowania referendów. Obniżono więc jego rangę do „Traktatu reformującego”.
2. "Nie nazywanie go konstytucją ma tę dobrą stronę, że nikt nie może żądać
referendum w jego sprawie".
- Giuliano Amato, Minister Spraw Wewnętrznych i były Premier Włoch,
przemawiając w London School of Economics, 21 luty 2007.
W kwietniu 2007 roku Angela Merkel, kanclerz Niemiec, które w owym
półroczu przewodniczyły Unii Europejskiej, wystosowała poufny list do premierów
krajów członkowskich z pytaniami o opinię w sprawie różnych pomysłów, jak
wprowadzić zmiany w Unii po linii odrzuconej już przez Francję i Holandię
konstytucji. W jednym z nich pytała, co sądzą o tym by:
3. "użyć innej terminologii bez zmieniania istoty prawnej, np. w sprawie
nazwy traktatu, określeń dla aktów prawnych Unii czy dla Ministra Spraw
Zagranicznych Unii".
- Angela Merkel, Kanclerz Niemiec, list do rządów krajów UE, kwiecień 2007.
2
Na podjęcie właśnie tej drogi zdecydowano się, o czym świadczą następujące
wypowiedzi różnych polityków Unii Europejskiej
4. "Opinię publiczną poprowadzi się, by przyjęła, nie wiedząc tego,
propozycje, których nie ważylibyśmy się przedstawić jej wprost"... "Wszystkie
wcześniejsze propozycje znajdą się w nowym tekście, ale będą ukryte i w jakiś
sposób zakamuflowane".
- V. Giscard d'Estaing, były Prezydent Francji i przewodniczący Konwencji, która
przygotowała Konstytucję Unii Europejskiej, Le Monde , 14 czerwiec 2007, i Sunday
Telegraph , 1 lipiec 2007
Próbując wykazać różnicę pomiędzy Traktatem Konstytucyjnym z 2005 roku, a
nową jego wersją z 2007 roku, nazwaną dla niepoznaki Traktatem Reformującym albo
Traktatem Lizbońskim, dopatrzyć się można tylko różnic kosmetycznych, takich jak
np. usunięcie symboli unijnych (flaga i hymn Unii) oraz zmiana nazw najwyższych
stanowisk nowej federacji (np.: zmieniono nazwę „minister spraw zagranicznych” na
„wysoki komisarz stosunków zagranicznych”, a „prezydenta Unii Europejskiej”
zastąpiono „sekretarzem generalnym Rady Europejskiej”). Natomiast nie zmieniły się
elementy zasadnicze, takie jak: zmiana systemu głosowania, wspólna waluta, pojęcie
obywatelstwa europejskiego, nadrzędność sądów unijnych itd.
Przy okazji należy wyraźnie podkreślić, ze traktat ten długo nie występował
oficjalnie w postaci dokumentu jednolitego, aż wymusiły jego ogłoszenie Czechy.
Polski Sejm głosował nad nim nie znając tekstu jednolitego, znając jedynie zupełnie
nieczytelną listę poprawek do starych traktatów. Forma, w jakiej został napisany,
została wybrana specjalnie, żeby nikt go tak naprawdę nie przeczytał.
Ta teza okazała się smutną prawdą, co potwierdził Minister Spraw Zagranicznych
Królestwa Belgii Karel de Gucht:
5. "Celem Traktatu Konstytucyjnego było, aby był bardziej czytelnym;
celem obecnego traktatu jest by był nieczytelnym... Konstytucja zmierzała do tego
by być przejrzystą, podczas gdy ten traktat musiał być nieprzejrzystym. Jest
sukcesem."
- Karel de Gucht, belgijski Minister Spraw Zagranicznych, Flandreinfo , 23
czerwiec 2007.
Świadomie mocno nagłaśniano zmiany nieistotne, a istotne pozostawiono.
6. "Dobrym jest to... że elementy symboliczne usunięto, a to, co naprawdę się
liczy, jądro sprawy, pozostało".
- Anders Fogh Rasmussen, Premier Danii, Jyllands-Posten , 25 czerwiec 2007
7. "Podstawowa zawartość tego, co uzgodniliśmy w 2004 roku, została
utrzymana. Co zniknęło, to określenie 'konstytucja' ".
- Dermot Ahern, Minister Spraw Zagranicznych Irlandii, Daily Mail Ireland , 25
czerwiec 2007.
3
8. "podstawowa zawartość konstytucji jest zachowana. To jest fakt"
- Kanclerz Niemiec Angela Merkel, przemawiając w Parlamencie Europejskim,
27 czerwiec 2007
9. "Najbardziej uderzającą zmianą (między konstytucją UE w starej wersji i
w nowej) jest chyba to, że aby umożliwić niektórym rządom wytłumaczenie
swoim elektoratom, iż zmiany nie będą miały konsekwencji konstytucyjnych,
mamy pomysł nie nowego i prostszego traktatu zawierającego wszystkie
postanowienia dotyczące zarządzania Unią, ale ogromną serię poszczególnych
poprawek do już istniejących traktatów. Prostotę zastąpiła zupełna
niezrozumiałość jako wyznacznik podejścia do reformowania Unii. Natomiast,
jeżeli chodzi o zmiany teraz proponowane w stosunku do traktatu
konstytucyjnego, nie mają one praktycznie żadnego znaczenia. Ich celem jest
umożliwienie przywódcom rządowym sprzedanie swoim wyborcom pomysłu
ratyfikacji przez parlamenty a nie poprzez referendum".
- Dr Garret FitzGerald, były Premier Irlandii, Irish Times , 30 czerwiec 2007
Natomiast wielki ojciec Eurokonstytucji posunął się jeszcze dalej w swojej
arogancji w stosunku do wyborców i kompletnym braku szacunku do instytucji
demokratycznych, które jeszcze częściowo w Europie są stosowane:
10. "Różnica między oryginalną konstytucją a obecnym Traktatem z
Lizbony polega bardziej na podejściu niż na zawartości... propozycje zawarte w
oryginalnej konstytucji praktycznie nie zostały zmienione. One tylko zostały
rozproszone wśród starych traktatów w formie poprawek. Skąd taka subtelna
zmiana? Przede wszystkim po to, by uniknąć groźby referendów poprzez
unikanie języka konstytucyjnego... Ale gdy podniesie się pokrywę i spojrzy na
zawartość pudła - co widzimy: wszystkie te same innowacyjne i skuteczne
narzędzia tam są, tak samo jak je z troską ukształtowała Konwencja
Europejska."
- V. Giscard d'Estaing, były Prezydent Francji i przewodniczący Konwencji, która
przygotowała Konstytucję Unii Europejskiej The Independent, Londyn, 30 październik
2007
###
Otóż jak wiemy, Irlandczycy nie dali się nabrać. Wmawiano im, że skoro tak
wiele skorzystali na wejściu do Unii, to powinni ją popierać w wysiłkach
reformujących. Ale Irlandczycy wiedzą, że korzyści mieli z Unii w jej obecnym
kształcie, a nie w tym proponowanym przez Traktat Lizboński, który ogranicza
wpływy małych krajów, a zwiększa wpływy dużych (głosowania proporcjonalne do
liczby ludności, utrata prawa weta, nie wszyscy mają komisarza itd.). Dzisiaj im się
wmawia, że źle zagłosowali, bo nie zrozumieli istoty propozycji traktatowych.
Doskonale zrozumieli, mimo tego, że mieli nie zrozumieć, bo taka była intencja
autorów traktatu.
29 maja 2005 roku Francuzi, 1 czerwca 2005 roku Holendrzy, a 12 czerwca 2008
roku Irlandczycy w referendach odrzucili proponowany traktat konstytucyjny dla Unii
Europejskiej. Choć nie mówiło się o tym głośno, celem tej konstytucji było
4
ustanowienie systemu federacyjnego dla Unii Europejskiej. Ujawnił to premier
Królestwa Belgii w 2004 roku jeszcze przed podpisaniem traktatu w Rzymie 29
października 2004 roku. Powiedział:
"Konstytucja jest ukoronowaniem Republiki Federalnej Europy."
- Guy Verhofstadt, belgijski Premier, Financial Times , 21 czerwiec 2004
Mimo wyniku referendów we Francji i Holandii, ponownie jednoznacznie
zadeklarował się po stronie idei "Stanów Zjednoczonych Europy" wykazując, co
według niego stoi na drodze urzeczywistnienia tego planu.
"Potrzebujemy europejskiej obrony, europejskiej armii, nie tylko na
papierze, ale rzeczywiście zdolnej do działania w terenie, również poza granicami
Europy... Ekonomiczna, polityczna i wojskowa filozofia za tymi propozycjami jest
zawsze taka sama. Sądzę, że obywatelskie wątpliwości i niepewność, które
znalazły odbicie w dwóch referendach, w rzeczywistości stanowiły apel o więcej
Europy, o silną Europę, a nie o redukcję Europy. I chcę, by było absolutnie jasne,
że jestem za bardziej silną Europą, także za bardziej zintegrowaną Europą...
Krótko mówiąc zalecam Stany Zjednoczone Europy."
- Guy Verhofstadt, przemawiając w London School of Economics, 21 marzec
2006.
W wypowiedzi Bronisława Geremka zawarta jest też taka sugestia wykluczająca
niepokornych: „Kolejnym rozwiązaniem jest utworzenie „Stanów Zjednoczonych
Europy”, które tworzyłyby głównie kraje założycielskie i te, które należą do strefy
euro” ( Wirtualna Polska 13.VI.08).
Jako przeciwwagę zacytujmy prezydenta Czech Vaclava Klausa. Powiedział, że
ratyfikacji nie należy kontynuować ” ( Telegraph . co.uk 14.VI.08, 21.50). A oto
fragment wcześniejszego tekstu prezydenta Klausa opublikowany w Dzienniku
(19.V.08): „Co się stało z demokracją, która, jak wykazała historia, funkcjonuje
najwyżej na poziomie państw narodowych? Czy na skutek faktycznego dziś jej
tłumienia nie zginie? Czy zdają sobie z tego sprawę zwolennicy radykalnego
pogłębiania europejskiego procesu unifikacyjnego? (...) [O]dpowiada im twór
obejmujący cały kontynent, którego obywatele nie są w stanie kontrolować, ani
uczestniczyć w procesie decyzyjnym.”
To oczywiste. Przy demokracji, odwoływaniu się do woli wyborców, plany
polityków mogą nie wyjść. W formacji wielonarodowościowej, każdy naród ma inną
optykę, inaczej widzi swoje interesy, inaczej zagłosuje. Stąd ucieczka od demokracji.
Próba oszukania wyborców. Wprowadzanie demokracji na siłę w Afryce nie wyszło.
Tam każdy głosuje według zaleceń starszyzny szczepowej. Wynik nie zależy od
poglądów, tylko od liczebności szczepów. W Rosji „demokracja” była zawsze. Tam
wszyscy zgodnie popierają cara (chana, pierwszego sekretarza, prezydenta). W
Europie łacińskiej, wewnątrz krajów, demokracja się sprawdziła pozwalając na
okresowe zmiany kierunku polityki. W tworach ponadnarodowych nie. Jedność
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin