Davies Linda - Gniazdo węży.doc

(7141 KB) Pobierz

Davies Linda

 

Gniazdo węży

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kobieta sukcesu i świetnie zarabiająca maklerka, Sarah Jenson otrzymuje delikatną misję. Ma przyjrzeć się operacjom finansowym w jednym z londyńskich banków podejrzewanym o pranie brudnych pieniędzy. Gdy odkrywa, że za nieczystymi interesami stoi włoska mafia, jest już za późno, by się wycofać...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Prolog

Ona jest doskonała. Skąd ta pewność?

Ma odpowiednią prezencję. Nikt nie będzie jej podejrzewał. Jest inteligentna, dyskretna i ambitna; takie wyzwanie na pewno ją zainteresuje. Jest idealistką: mogłaby złamać prawo, gdyby jej zdaniem miało to jakieś uzasadnienie. I pewnie nieźle by się przy tym bawiła.

Bartrop zaczął wykazywać zainteresowanie.

A to dlaczego?

Jest jakaś nieujarzmiona. Bartrop zmarszczył brwi.

Nie sądzi pan, że to się może obrócić przeciwko nam? Niech pan nie zapomina, że nie stać nas na popełnienie żadnego błędu. Jeżeli cokolwiek z tego trafiłoby do gazet...

Nie trafi zapewnił Barrington. Ona będzie po naszej stronie, a poza tym sprawdziłem ją. Potrafi zachować dyskrecję. Poplotkuje sobie, jak każda kobieta, ale nie o sprawach naprawdę ważnych.

Zdaje się, że ona się panu podoba, prawda?

Trudno, żeby było inaczej.

Zdaje pan sobie sprawę, że to wszystko może się dla niej bardzo źle skończyć? Jeśli cośjdzie źle, wszystkiego się wyprzemy.

Nie sądzi pan, że powinienem ją o tym uprzedzić?

Powiesz jej tylko tyle, ile według mojego uznania powinna wiedzieć, pomyślał Bartrop.

Proszę powiedzieć jej tylko, żeby nie dała się przyłapać, bo jeśli wpadnie, będzie musiała radzić sobie sama. Pytanie tylko, czy zgodzi się na taki układ? Nie chcę, żeby potem biegała z płaczem na policję stwierdził.

Barrington zastanowił się chwilę.

Da sobie radę.


Tak czy inaczej, rozgłaszanie tych spraw nie byłoby w jej interesie powoli i rozważnie dodał Bartrop.

Szef Wydziału do Spraw Narkotyków Wywiadu Wojskowego, zwanego MI 6 i Pierwszy Prezes Banku Anglii wymienili uśmiechy zadowolenia. Żaden z nich nie mó wtedy przewidzieć, że kiedy Sara Jensen zrozumie, iż jest oszukiwana, zacznie dział zupełnie irracjonalnie; jeśli ktoś wyprowadzi w pole, jak Samson zburzy kolumny świątyni, aby dać się pogrzebać pod jej gruzami wraz ze swoimi wrogami.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział 1

Wwieku dwudziestu siedmiu lat Sara Jensen prowadziła życie z pozoru banalne, chociaż na wysokim poziomie. Była jednym z najlepszych maklerów na międzynarodowej giełdzie walutowej w londyńskim City. Mieszkała razem ze swoim bratem i chłopakiem w dużym domu w Chelsea. Była piękna. Miała urodę, miłość i pieniądze, ale dręczył jakiśk. Życie, które tak starannie zbudowała, opierało się na kruchych fundamen­tach. Bała się, że jej obecne szczęście może zniknąć podobnie, jak pewnego słonecznego popołudnia w Nowym Orleanie wraz ze śmiercią rodziców skończyło się jej dzieciństwo. W parę sekund. Brutalne zderzenie ludzkiego ciała ze stalą. Ten lęk nigdy nie opuszczał Sary. Wrył się głęboko, ukrył za półprawdami, wypieraniem się, samooszukiwaniem, i nigdy nie wypływał na wierzch, ale jego cień był widoczny we wszystkim, co robiła. W łatwości, z jaką podejmowała ryzyko, kiedy stawiała setki milionów funtów na giełdzie, w niewinnych, banalnych romansach, w potrzebie bezpieczeństwa, jaką teraz zaspokajał jej chłopak Eddie, w ulubionej whisky, we wspania­łym śmiechu i niezachwianej radości życia. Ta kruchość stawała się na swój sposób siłą Sary. Dawała jej bogate, ciekawe życie, a także doświadczenie ostateczności. I dopóki potrafiła utrzymać te sprzeczne elementy swojej osobowości w ryzach, nic jej nie groziło.

Zastanawiała się, czy ktokolwiek coś podejrzewa, czy ktokolwiek wie, jaka jest naprawdę? Nie, nikt się nie domyślał. Dwoje ludzi, jej najbliżsi przyjaciele, Jacob i Mosami, być może widzieli jakiś cień, mroczny zarys, ale nigdy o tym nie wspominali i tylko z rzadka udawało im się przebić przez wizerunek, jaki Sara stworzyła dla świata.

miechnęła się i otrząsnęła z zamyślenia. Odwróciła twarz do maklerskiego monitora, podniosła słuchawkę telefonu i szybko dokonała przelewu, schodząc z pozycji. Zajęło jej to pół minuty, a przyniosło pół miliona funtów zysku.

Pieniądze płynęły przez linie telefoniczne, a informacja o ich po­chodzeniu ginęła w labiryncie elektronicznych połączeń, które je przesyły,

 


...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin