Wolfe Gene - Ile jest kotĂłw w Zanzibarze.txt

(35 KB) Pobierz
Autor: GENE WOLFE
Tytul: ILE JEST KOT�W W ZANZIBARZE?

(Counting Cats in Zanzibar)

Z "NF" 10/97

   S�o�ce dopiero zacz�o wysuwa� si� zza horyzontu, ranek by� 
ch�odny t� niepokoj�c� �wie�o�ci� tropik�w, kt�ra zdaje si� 
m�wi�: "Nasy� si� mn�, dop�ki mo�esz".
   Zosta�o jeszcze trzy tysi�ce osiemdziesi�t siedem dolar�w 
ONZ. Wci�gn�a jaskrawor�owe majteczki - tylko takie pasowa�y 
na ni� w ca�ym Kota Kinabalu - i ukry�a pieni�dze tak samo jak 
poprzedniego dnia. Potem za�o�y�a t� sam� sp�dnic� i bluzk�; do 
chwili, kiedy przybij� do l�du, b�dzie skazana na codzienne 
p�ukanie, wy�ymanie i suszenie.
   Dobre i to, pomy�la�a, ale natychmiast u�wiadomi�a sobie, 
�e nie ma racji. Za takie pieni�dze mog�aby kupi� sobie 
przejazd w towarzystwie rodziny z wy�szych sfer, oddawa� 
ubrania do pralni, odpocz��, zje�� co najmniej dziesi�� 
smacznych posi�k�w, a potem jeszcze zap�aci� za rejs do 
Zamboangi.
   Albo do Darwin. Zapi�a paski sanda��w i wysz�a na pok�ad.
   Zjawi� si� obok niej tak szybko, jakby czeka� w pobli�u na 
skrzypni�cie drzwi kajuty.
   - Dzie� dobry - powiedzia�a, a on na to:
   - �wit wstaje nad Chinami i jak burza sunie nad zatok�. To 
jedyny cytat, jaki przychodzi mi do g�owy. Teraz jest ju� pani 
bezpieczna.
   - Ale pan nie jest.
   Niewiele brakowa�o, �eby powt�rzy�a uwag� doktora 
Johnsona, �e statek przypomina wi�zienie, w kt�rym dodatkowo 
mo�na uton��.
   Stan�� przy niej i opar� si� o ko�lawy reling.
   - Wczoraj wieczorem powiedzia�a pani, �e s�yszy g�osy. 
Czyje, je�li wolno spyta�?
   U�miechn�a si�.
   - Maszyn, czasem zwierz�t. Wiatru i deszczu.
   - Pos�uguj� si� cytatami?
   By� wysoki, wygl�da� na co najmniej trzydzie�ci pi�� lat, 
mia� szerokie irlandzkie usta, na kt�rych cz�sto go�ci� 
u�miech, oraz powa�ne oczy.  
   - Niech pomy�l�... Mo�e jedno z nich, ale niezbyt cz�sto.
   D�ugo nie odpowiada�, a ona w tym czasie obserwowa�a ob�y 
cie�, kt�ry wp�yn�� pod kad�ub, �eby zaraz potem wysun�� si� 
spod niego. Rekin. �aden rekin nie odezwa� si� do mnie, 
przemkn�o jej przez g�ow�. Z wyj�tkiem niego. Zaraz zapyta, o 
kt�rej jest �niadanie.
   Zmru�ywszy oczy, obserwowa� widoczn� ju� do po�owy tarcz� 
s�o�ca.
   - Sprawdzi�em na mapie. Dla kogo�, kto jest w Mandalay, 
�wit wcale nie nadci�ga od strony Chin.
   - Kipling wcale nie twierdzi�, �e tak si� dzieje. Napisa�, 
�e co� takiego zdarzy�o si� w drodze do tamtego miejsca. 
�o�nierz z jego wiersza m�g� jecha� z Indii albo sk�dkolwiek. 
Dwie�cie lat temu kartografowie oznaczali Imperium Brytyjskie 
na r�owo. P� Ziemi by�o wtedy r�owe.
   Zerkn�� na ni� spod oka.
   - Chyba nie jest pani Brytyjk�?
   - Holenderk�.
   - M�wi pani jak Amerykanka.
   - Bo mieszka�am w Stanach. W Anglii zreszt� te�, wi�c 
je�li chc�, potrafi� by� bardziej brytyjska od Anglik�w. Prosz� 
pos�ucha�: wiadom� jest rzecz�, �e trudno znale�� istot� 
bardziej niesta�� od niewiasty, r�cz� jednak, i� pod tym 
wzgl�dem pierwsza z brzegu wdowa warta jest co najmniej 
dwudziestu pi�ciu m�atek albo panienek - powiedzia�a z 
karykaturalnym angielskim akcentem.
   U�miechn�� si�.
   - Prawdziwi Anglicy nie m�wi� w ten spos�b.
   - Za czas�w Dickensa m�wili. Przynajmniej niekt�rzy.
   - Ja jednak wci�� my�l�, �e jest pani Amerykank�. Zna pani 
niderlandzki?
   - Gewiss, Narr!
   - No, tak. I zapewne mo�e si� pani wylegitymowa� 
holenderskim paszportem. Za�o�� si�, �e s� miejsca, gdzie mo�na 
kupi� dowolny paszport, kt�ry b�dzie wygl�da� jak prawdziwy. 
Nadal uwa�am pani� za Amerykank�.
   - To by�o po niemiecku - szepn�a.
   W pracowitym pomruku wiekowego diesla us�ysza�a powtarzane 
w k�ko s�owa: "niewierzmu-niewierzmu-niewierzmu..."
   - Ale pani przecie� nie jest Niemk�?
   - Tak si� sk�ada, �e jestem.
   Odchrz�kn��.
   - Ani przez chwil� nie przypuszcza�em, �e wczoraj 
wieczorem poda�a mi pani swoje prawdziwe imi�. O kt�rej mamy 
�niadanie?
   Wpatrywa�a si� w miejsce, gdzie nad horyzontem wisia� 
bia�y ob�ok, zdradzaj�c obecno�� samotnej wyspy.
   - Nie przypuszcza�am, �e zdecyduje si� pan zap�aci� pi�� 
tysi�cy za m�j bilet.
   - Na lotnisku by� strajk. Na pewno s�ysza�a pani o tym. 
Samoloty nie l�dowa�y ani nie startowa�y.
   Na rufie kucharz zacz�� �omota� �y�k� w okopcon� patelni�.

   Siedzieli w niewielkiej zasmrodzonej jadalni przylegaj�cej 
do kuchni.
   - W Anglii, �eby dobrze zje��, trzeba zaliczy� co najmniej 
trzy �niadania - zauwa�y�a.
   - My�li pani, �e tu te� b�d� nas karmi� w�dzonymi 
�ledziami?
   Starannie wyciera� widelec chusteczk�. Niedomyty cz�owiek, 
sprawiaj�cy wra�enie troch� ograniczonego umys�owo, postawi� 
przed nimi miski z gor�cym br�zowym ry�em i zada� jakie� 
pytanie. M�czyzna usi�owa� wyt�umaczy� mu na migi, �e nie wie 
o co chodzi.
   - On pyta, czy wielki policjant zechcia�by skosztowa� 
marynowanej o�miornicy - wyja�ni�a. - To nie lada przysmak.
   Skin�� g�ow�.
   - Ch�tnie. Co to za j�zyk?
   - Melayu pasar, ale my nazywamy go bazarowym malajskim. 
Biedaczysko pewnie nie wyobra�a sobie, �e s� na �wiecie ludzie, 
kt�rzy nie rozumiej� tego j�zyka.
   Rzuci�a kilka s��w. Niedomyty osobnik u�miechn�� si�, 
pokiwa� g�ow� i znikn�� w kuchni. Stwierdzi�a, �e jest g�odna, 
wi�c wzi�a �y�k� do r�ki i przysun�a sobie misk� z ry�em.
   - Pani jest wdow�, prawda? Tylko wdowa zapami�ta�aby ten 
kawa�ek o wdowach.
   Prze�kn�a, si�gn�a po dzbanek i nala�a im obojgu 
herbaty.
   - Domys�y. Top�r wojenny zwietrzy� z dala wo� pola bitwy.
   - Czy cho� raz powie mi pani prawd�? Ile ma pani lat?
   - Nie. Czterdzie�ci pi��.
   - To nie tak wiele.
   - Oczywi�cie. W�a�nie dlatego poda�am t� liczb�. Szuka pan 
pretekstu, �eby mnie uwie��. - Si�gn�a nad sto�em i zacisn�a 
palce na jego r�ce. Prawie uleg�a z�udzeniu, �e dotyka sk�ry, 
pod kt�r� s� ko�ci i mi�nie. - Prawda nie jest panu potrzebna. 
Ocean zawsze by� beztroskim, podst�pnym uwodzicielem.
   Roze�mia� si�.
   - Czy mam rozumie�, �e morze wykona za mnie ca�� prac�?
   - Owszem, ale pod warunkiem, �e szybko przyst�pi pan do 
dzie�a. Za�o�y�am r�ow� bielizn�, wi�c p�on� z po��dania.
   Ciekawe, ilu trzeba marynarzy-poliglot�w, �eby wyrzuci� go 
za burt�, i czego za��daj� za t� przys�ug�? Jak wiele jest w 
nim aluminium i plastyku, a ile stali? Po chwili namys�u dosz�a 
do wniosku, �e wystarczy czterech, ale na wszelki wypadek 
zdecydowa�a si� na sze�ciu. Pi��dziesi�t dolar�w na g�ow� z 
pewno�ci� wystarczy, a nawet je�eli jest zbudowany g��wnie z 
plastyku, powinien p�j�� na dno jak kamie�.
   - Igra pani z ogniem.
   Niedomyty wr�ci� ze s�ojem czego�, co przypomina�o 
nadpsut� marmolad�, i chlapn�� nieco brunatnej substancji do 
misek z ry�em. M�czyzna skosztowa�, po czym pokaza� 
niedomytemu uniesiony kciuk.
   - Nie przypuszcza�am, �e b�dzie panu smakowa� - 
powiedzia�a. - Obawia� si� pan w�dzonych �ledzi.
   - Bo jad�em je i nie przypad�y mi do gustu. Wol� kalmary. 
Wie pani co? W makija�u wygl�da�aby pani ca�kiem nie�le.
   - Nie zaprzecza pan, �e jest policjantem. By�am prawie 
pewna, �e pan to uczyni, ale zawiod�am si�.
   - On naprawd� powiedzia� co� takiego?
   Skin�a g�ow�.
   - Polisi-pilisi. To o panu.
   - Zgadza si�, jestem glin�.
   - Wczoraj wieczorem robi� pan wszystko, abym uwierzy�a, �e 
ucieka pan z kraju przed aresztowaniem.
   Pokr�ci� g�ow�.
   - Gliniarze nigdy nie �ami� prawa, wi�c to nie mo�e by� 
tak. Podnieca pani� r�owa bielizna? A czarna?
   - W czarnej staj� si� sadystk�.
   - Postaram si� zapami�ta�. Nie czarna i nie bia�a.
   - Jeszcze nadejdzie chwila, kiedy b�dzie pan marzy� o 
bia�ej. - Ws�uchana w pomruk wiekowego silnika i klekot wa�u 
korbowego obracaj�cego si� na zbyt lu�nych �o�yskach, 
przenios�a do ust kolejn� porcj� ry�u. - Zamierza�am nie m�wi� 
panu o tym, ale ta brunatna substancja powstaje z bawolich 
penis�w. Rozcinaj� je wzd�u�, wtykaj� w sromy samic, zawijaj� w 
li�cie bananowe i zagrzebuj� w gnoj�wce.
   Prze�uwa� w skupieniu.
   - Te bawo�y chyba mocno si� poc�, bo czuj� wyra�ny s�onawy 
smak. - Nie odpowiedzia�a, wi�c chwil� p�niej doda�: - Za�o�� 
si�, �e to wielkie oty�e bydlaki, takie jak ja. Mimo to z 
pewno�ci� te� dobrze si� bawi�.
   Spojrza�a mu w oczy.
   - Pan nie �artuje, prawda? Je pan, wi�c czy�by m�g� pan 
robi� i... tamto?
   - Nie wiem. Sprawd�my.
   - Przyjecha� pan tu, �eby...
   Skin�� g�ow�.
   - Jasne. Z Buffalo w stanie Nowy Jork.
   - Domy�lam si�, �e to mia� by� dowcip. Przyjecha� pan z 
Ameryki, ze Stan�w Zjednoczonych. Policja federalna, stanowa
czy lokalna?
   - Nic z tych rzeczy.
   - Da� mi pan pieni�dze, �eby�my mogli razem pop�yn��, 
przypuszczalnie jako jedyni pasa�erowie na pok�adzie. To 
zupe�nie bez sensu. M�g� pan kaza� mnie aresztowa� i odes�a� 
samolotem. - Nie da�a mu czasu na odpowied�. - Tylko prosz� 
oszcz�dzi� mi historii o strajku na lotnisku. Nie wierz� w ni�, 
a nawet je�li by� jaki� strajk, to z pewno�ci� pan go 
zorganizowa�.
   - Za co mia�bym pani� aresztowa�? - Ostro�nie skosztowa� 
herbaty, skrzywi� si�, rozejrza� w poszukiwaniu cukru. - Jest 
pani przest�pc�? Jakie prawo pani z�ama�a?
   - �adnego.
   Da� znak niedomytemu, ona za� powiedzia�a:
   - Silakan gula.
   - To znaczy "cukier"? Silakan?
   - Silakan znaczy "prosz�". Niczego nie ukrad�am. 
Wyjecha�am z kraju z jedn� walizk� i oszcz�dno�ciami moimi i 
m�a. By�o tego nieca�e dwadzie�cia tysi�cy dolar�w.
   - Od tamtej pory wci�� pani ucieka.
   - Dla w�drowca czas nie ma znaczenia.
   Bulaj by� zamkni�ty. Wsta�a, otworzy�a go, popatrzy�a na 
niemal ca�kiem spokojne morze.
   - Teraz powiem co�, co pani powinna powiedzie�, nie ja. 
Ukrad�a pani bo�y palec.
   - Prosz� nie nazywa� mnie z�odziejem!
   - Ale rzeczywi�cie nie z�ama�a pani prawa, poniewa� On 
jest poza wszelk� jurysdykcj�.
   Niedomyty przyni�s� cukiernic� z grubego szk�a; "wielki 
policjant" skin�� g�ow�, pos�odzi� herbat�, zamiesza� 
energi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin