Maxwell Cathy - Zamek (Małżeństwo 03).pdf
(
1115 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Maxwell Cathy - Zamek
Cathy Maxwell
ZAMEK
Prolog
Londyn 1815
Anne Burnett wstrzymała oddech, gdy lady Waldo zło
Ň
yła podpis pod kaligraficznie
wypisanym tytułem jej brata „Tiebauld" na mał
Ň
e
ı
skim kontrakcie
per procura.
Nagł
Ģ
cisz
ħ
, jaka zapadła w kancelarii, zakłóciło skrzypienie zaostrzonego pióra
przesuwaj
Ģ
cego si
ħ
po pergaminie.
Po zło
Ň
eniu podpisu lady Waldo wr
ħ
czyła pióro sir Rupertowi, który z
namaszczeniem wysuszył podpis piaskiem, po czym obrócił dokument na biurku w
stron
ħ
Anne.
- Pani kolej, panno Burnett. - Zamaszystym gestem podał jej pióro, zanurzywszy je
uprzednio w kałamarzu.
Anne wlepiła wzrok w przyrz
Ģ
d do pisania z tak
Ģ
min
Ģ
, jakby nigdy przedtem go
nie widziała. Na czubku pióra zebrała si
ħ
kropla atramentu. Przemkn
ħ
ło jej przez
my
Ļ
l,
Ň
e je
Ļ
li szybko nie wyci
Ģ
gnie po nie r
ħ
ki, to za chwil
ħ
na blacie biurka zrobi si
ħ
plama. Ale nie mogła nawet odetchn
Ģę
, a co dopiero ruszy
ę
r
ħ
k
Ģ
.
- Pani kolej na zło
Ň
enie podpisu, panno Burnett - ponownie przynaglił j
Ģ
sir Rupert.
- Tak, Anne - powiedziała ciotka Maeve, siedz
Ģ
ca obok siostrzenicy na krze
Ļ
le z
twardym, wysokim oparciem, i lekko uszczypn
ħ
ła j
Ģ
w przedrami
ħ
. - To nie jest pora
na panie
ı
skie fochy. To jest szczyt tego, o czym mo
Ň
esz marzy
ę
. A nawet wi
ħ
cej.
Anne w duchu przyznawała jej racj
ħ
, lecz jednocze
Ļ
nie miała wra
Ň
enie,
Ň
e równe
rz
Ģ
dki pochyłych literek, którymi spisano wszystkie postanowienia, wynegocjowane
przez jej wujostwo w trakcie
Ň
mudnych, wielogodzinnych rozmów, szyderczo si
ħ
z
niej
Ļ
miej
Ģ
. Nikt nie zapytał jej o zdanie. Ani razu. Uwa
Ň
ano przecie
Ň
,
Ň
e na nic
lepszego ni
Ň
to mał
Ň
e
ı
stwo sierota ze zszargan
Ģ
reputacj
Ģ
nie mo
Ň
e liczy
ę
.
Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, miała swoj
Ģ
szans
ħ
. Wuj Robert i ciotka Maeve opłacili jej dwa
sezony w Londynie. Powszechnie zgadzano si
ħ
jednak,
Ň
e jej wygl
Ģ
d, cho
ę
miły dla
oka - proste ciemne włosy, powa
Ň
nie spogl
Ģ
daj
Ģ
ce szare oczy i troch
ħ
za du
Ň
e usta -
nie był wystarczaj
Ģ
co efektowny, by zrekompensowa
ę
brak maj
Ģ
tku i odpowiednich
koneksji.
Nie chciał jej
Ň
aden m
ħŇ
czyzna, z jednym wyj
Ģ
tkiem. Tym wyj
Ģ
tkiem był lord
Tiebauld, brat lady Waldo. M
ħŇ
czyzna, którego imi
ħ
budziło dreszcz u wszystkich
debiutantek. Anne nie czuła jednak l
ħ
ku, tylko gł
ħ
bokie rozczarowanie. Zawsze
marzyła o mał
Ň
e
ı
stwie, w którym m
ħŇ
czyzna pokocha j
Ģ
dla niej samej. Marzyła o
tym,
Ň
e w ko
ı
cu znajdzie swoje miejsce, b
ħ
dzie kochana i doceniana...
Tymczasem zamiast tego miała popłyn
Ģę
statkiem do Szkocji i znale
Ņę
si
ħ
w jakiej
Ļ
dziczy, a krewni nie mogli doczeka
ę
si
ħ
chwili, gdy wreszcie si
ħ
jej pozb
ħ
d
Ģ
.
Si
ħ
gn
ħ
ła po pióro i k
Ģ
tem oka zerkn
ħ
ła na kontrakt. Mimo woli mocniej zacisn
ħ
ła
palce na piórze, nagle bowiem co
Ļ
w niej p
ħ
kło. Nie mogła tego zrobi
ę
!
Najpierw musiała pozna
ę
odpowied
Ņ
na pytanie, które nie przestawało jej nurtowa
ę
.
- Jak bardzo on jest szalony?
Przez ułamek sekundy wszyscy patrzyli na ni
Ģ
tak, jakby zacz
ħ
ła mówi
ę
w
dziwnym j
ħ
zyku. Lady Waldo, osoba o du
Ň
ych wpływach politycznych i wielkiej
ogładzie, zdawała si
ħ
wytr
Ģ
cona z równowagi najbardziej ze wszystkich. Potem
rozp
ħ
tał si
ħ
chaos.
Wuj Robert zerwał si
ħ
na równe nogi i cicho zakl
Ģ
ł, a ciotka Maeve wykrzykn
ħ
ła:
- Anne!
Sir Rupert pochylił si
ħ
nad biurkiem i z marsow
Ģ
min
Ģ
spojrzał na wuja.
- Pan twierdziłe
Ļ
, zdaje si
ħ
,
Ň
e panna sprzyja projektowi mał
Ň
e
ı
stwa.
- Bo tak jest - odparł wuj Robert i poło
Ň
ył r
ħ
k
ħ
na ramieniu Anne. - Ona zaraz
podpisze.
- To wszystko nerwy - zapewniła obecnych ciotka Maeve. - Jej ojciec te
Ň
był taki
dra
Ň
liwy. Anne zaraz si
ħ
uspokoi.
- Sied
Ņ
cicho, Maeve - burkn
Ģ
ł wuj Robert, ale było ju
Ň
za pó
Ņ
no. Sir Rupert
natychmiast dostrzegł mo
Ň
liwe komplikacje.
- Zapewnili
Ļ
cie mnie,
Ň
e ona jest zdrowa!
- Bo jest - odrzekła ciotka Maeve. - Czy nie słyszałe
Ļ
pan,
Ň
e biegły lekarz to
potwierdził? Nawet za
Ļ
wiadczył o jej dziewictwie.
Anne spłon
ħ
ła rumie
ı
cem, przypomniawszy sobie badanie, które stanowczo
naruszyło granice intymno
Ļ
ci. Zacz
ħ
ła wstawa
ę
z my
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e musi st
Ģ
d uciec i gdzie
Ļ
si
ħ
ukry
ę
, ale r
ħ
ka wuja Roberta energicznie pchn
ħ
ła j
Ģ
z powrotem na krzesło.
Zreszt
Ģ
dok
Ģ
d wła
Ļ
ciwie miałaby uciec?
Sir Rupert zwrócił si
ħ
do lady Waldo:
- Nie mog
ħ
pozwoli
ę
, milady, by
Ļ
dalej prowadziła swoje starania. Najpierw
musimy uzyska
ę
całkowit
Ģ
pewno
Ļę
,
Ň
e ta panna jest zdrowa na umy
Ļ
le.
Ciotka zacz
ħ
ła ostro protestowa
ę
. Adwokat nie zwrócił na to uwagi i si
ħ
gn
Ģ
ł po
kontrakt, ale wuj szybko usun
Ģ
ł pergamin poza zasi
ħ
g r
Ģ
k sir Ruperta. Ten dokument
mógł zapewni
ę
im bogactwo, o jakim nawet nie
Ļ
nili. Nie mogli pozwoli
ę
,
Ň
eby ich
nadzieje si
ħ
rozwiały, nawet gdyby oznaczało to konflikt z
najwybitniejszym
przedstawicielem londy
ı
skiej palestry...
- Do
Ļę
tego! - zakomenderowała lady Waldo, by poło
Ň
y
ę
kres zamieszaniu.
Wszyscy umilkli.
- Panie Crisp - zwróciła si
ħ
do wuja Roberta. - Zechciej odło
Ň
y
ę
kontrakt na biurko.
- Wuj usłuchał jej
ŇĢ
dania z zaskakuj
Ģ
co potuln
Ģ
min
Ģ
. - A teraz prosz
ħ
zostawi
ę
nas
same. Pan pójdziesz z nimi, sir Rupercie. Nie
Ň
ycz
ħ
sobie,
Ň
eby pani Crisp
podsłuchiwała pod drzwiami.
- Jako pani plenipotent powinienem by
ę
tu obecny - sprzeciwił si
ħ
prawnik.
- Id
Ņ
pan - poleciła lady Waldo. Ku zaskoczeniu Anne adwokat usłuchał i opu
Ļ
cił
pokój, popychaj
Ģ
c przed sob
Ģ
wuja Roberta.
Post
ħ
puj
Ģ
ca
Ļ
ladem m
ħŇ
czyzn ciotka Maeve jeszcze przystan
ħ
ła w drzwiach.
- Anne,
Ň
eby
Ļ
tylko nie zniweczyła wszystkiego. Pami
ħ
taj,
Ň
e nie masz dok
Ģ
d i
Ļę
. -
Z tymi słowami odwróciła si
ħ
i gło
Ļ
no zamkn
ħ
ła za sob
Ģ
drzwi.
Jej słowa podziałały na Anne parali
Ň
uj
Ģ
co. Nie miała dok
Ģ
d i
Ļę
.
- Panno Burnett, prosz
ħ
mnie posłucha
ę
- wyrwały j
Ģ
z zamy
Ļ
lenia słowa lady
Waldo.
Musiała przywoła
ę
cał
Ģ
swoj
Ģ
odwag
ħ
, by spojrze
ę
tej przera
Ň
aj
Ģ
cej kobiecie w
twarz.
- Mój brat nie jest szalony. - Było to całkiem jednoznaczne stwierdzenie.
- Słyszałam tylko takie pogłoski - b
Ģ
kn
ħ
ła Anne.
- Wiem, bo słyszałam takie plotki. - Wdowa si
ħ
gn
ħ
ła do torebki trzymanej na
kolanach i wyj
ħ
ła z niej miniatur
ħ
w srebrnej ramce. Pchn
ħ
ła portrecik po blacie
biurka w stron
ħ
Anne - zatrzymał si
ħ
na kraw
ħ
dzi mał
Ň
e
ı
skiego kontraktu. - Prosz
ħ
zobaczy
ę
- poleciła. - To jest Aidan. Tak wygl
Ģ
dał w zeszłym roku na Wszystkich
ĺ
wi
ħ
tych. Sama si
ħ
przekonaj, co o nim my
Ļ
lisz.
Aidan. Anne nigdy nie słyszała, by ktokolwiek mówił o nim inaczej ni
Ň
„lord
Tiebauld". Skupiona na swych obawach i w
Ģ
tpliwo
Ļ
ciach, nawet nie spytała o jego
imi
ħ
. Teraz podniosła miniatur
ħ
i dech jej zaparło. Sportretowany młodzieniec wcale
nie był okaleczonym potworem. Wygl
Ģ
dał jak poeta. Czarne, kr
ħ
cone włosy, mocna
szcz
ħ
ka, bystre niebieskie oczy podobne do oczu siostry, lecz bez wyrazu chłodnego
dystansu.
- Jest przystojny - powiedziała cicho.
- Jak widzisz, nie zdradza
Ļ
ladów zidiocenia ani kalectwa - o
Ļ
wiadczyła oschłe lady
Waldo.
Anne podniosła głow
ħ
.
- Nie zamierzałam...
Lady Waldo nie pozwoliła jej doko
ı
czy
ę
przeprosin.
- Wiem, co sobie pomy
Ļ
lała
Ļ
. Aidana zawsze uwa
Ň
ano za czarn
Ģ
owc
ħ
w
Ļ
ród
parów. S
Ģ
ludzie, którzy maj
Ģ
w sobie zbyt wiele nami
ħ
tno
Ļ
ci, panno Burnett. Tym
ludziom trudno si
ħ
dostosowa
ę
. Mój brat do nich nale
Ň
y. Patrz
Ģ
c na
Ļ
wiat, zawsze
widział wi
ħ
cej ni
Ň
ka
Ň
dy z nas.
Wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
po miniatur
ħ
. Gdy opuszkiem palca przesun
ħ
ła po portrecie, twarz
jej złagodniała.
- Jest wysoki. O głow
ħ
wy
Ň
szy od przeci
ħ
tnego m
ħŇ
czyzny. Ramiona ma szerokie,
ale jest chudy. Moim zdniem za chudy. Przydałaby mu si
ħ
Ň
ona... - Przez chwil
ħ
wydawała si
ħ
ulega
ę
gwałtownej emocji.
- Kiedy ostatnio go widziała
Ļ
, milady? - spytała cicho Anne.
Na czole lady Waldo pojawiły si
ħ
bruzdki.
- Przed sze
Ļ
cioma albo siedmioma laty. Ma teraz dwadzie
Ļ
cia siedem lat. -
Westchn
ħ
ła. - Jest dojrzałym m
ħŇ
czyzn
Ģ
. Dzieli nas siedemna
Ļ
cie lat, ale kiedy
Ļ
byli
Ļ
my ze sob
Ģ
blisko... zanim wyszłam za m
ĢŇ
.
- Ludzie mówi
Ģ
,
Ň
e kazała
Ļ
mu, pani, wyjecha
ę
.
Spojrzenie lady Waldo stało si
ħ
jeszcze chłodniejsze.
- Wyjechał z Anglii, bo sam tak zdecydował, panno Burnett. Jest samotnikiem i, to
prawda, równie
Ň
ekscentrykiem. Nie pasował do towarzystwa.
Anne dokładnie wiedziała, jak musiał si
ħ
czu
ę
lord Tiebauld.
- Czy znasz histori
ħ
naszego rodu, panno Burnett?
- Nie, poza tym,
Ň
e macie szkockich przodków.
- Wobec tego musz
ħ
ci j
Ģ
opowiedzie
ę
. - Lady Waldo odło
Ň
yła miniatur
ħ
na biurko.
- Nasz pradziadek został stracony za zdrad
ħ
stanu. Twierdzono,
Ň
e to on stał za
powstaniem Szkotów w czterdziestym pi
Ģ
tym roku. Wskutek tego rodzina znalazła
si
ħ
w niełasce, a dziadka przewieziono do Anglii jako zakładnika. Wci
ĢŇ
s
Ģ
ludzie,
którzy pos
Ģ
dzaj
Ģ
nas o buntownicze zamiary... i tacy, którzy chcieliby, by
Ļ
my je
mieli.
- A macie?
- Nie. - Odpowied
Ņ
padła szybko i była bardzo stanowcza.
Anne nie odezwała si
ħ
, wi
ħ
c lady Waldo dodała:
- Nie zrobiła na tobie wra
Ň
enia wiadomo
Ļę
o niesławie, jak
Ģ
si
ħ
okryli
Ļ
my?
Anne pokr
ħ
ciła głow
Ģ
, nie chciała jednak wyjawi
ę
tego, co lady Waldo mogła
wiedzie
ę
, ale nie musiała.
- Przedstawiciele niejednego arystokratycznego rodu mogliby powiedzie
ę
to samo -
stwierdziła cicho. - W historii Anglii walka o władz
ħ
toczy si
ħ
nieustannie. Ale czy to
jest powód, by
Ň
eni
ę
si
ħ
z nieznajom
Ģ
kobiet
Ģ
? A by
ę
mo
Ň
e nawet niechcian
Ģ
.
- Owszem, jest, w przypadku jedynego dziedzica zaszczytnego tytułu. Aidan musi
podtrzyma
ę
lini
ħ
.
- Ma dopiero dwadzie
Ļ
cia siedem lat, milady. Pozwól mu samemu wybra
ę
Ň
on
ħ
.
- Nie mam na to czasu, panno Burnett.
- Dlaczego?
- Bo umieram.
W pokoju zrobiło si
ħ
nagle niezno
Ļ
nie duszno. Anne odchyliła si
ħ
do tyłu na krze
Ļ
le
i przyjrzała uwa
Ň
niej lady Waldo.
Dostrzegła teraz ró
Ň
ne oznaki, które wcze
Ļ
niej umkn
ħ
ły jej uwagi. Napi
ħ
ta skóra
wokół ust, zmarszczki przy k
Ģ
cikach oczu, w
Ģ
tło
Ļę
bladej, delikatnej skóry. Anne
widziała ju
Ň
wcze
Ļ
niej
Ļ
mierteln
Ģ
chorob
ħ
. Zaskoczyło j
Ģ
,
Ň
e tym razem tak bardzo
zawiodła j
Ģ
spostrzegawczo
Ļę
.
- Przykro mi - szepn
ħ
ła.
- Z jakiego powodu? - spytała lady Waldo. -
ņ
ycie obeszło si
ħ
ze mn
Ģ
dobrze.
Pozostało mi jeszcze jedno zadanie do wykonania, bym mogła uzna
ę
,
Ň
e spełniłam
swój obowi
Ģ
zek. Z twoj
Ģ
pomoc
Ģ
wkrótce osi
Ģ
gn
ħ
swój cel. - Ostro
Ň
nie dotkn
ħ
ła
miniatury. - Potrzebny jest dziedzic tytułu, ale Aidan nie chce zst
Ģ
pi
ę
na ziemi
ħ
.
Wykazałam dostatecznie du
Ň
o cierpliwo
Ļ
ci. Chc
ħ
,
Ň
eby
Ļ
po
Ļ
lubiła mojego brata i jak
najszybciej urodziła mu zdrowe dziecko. W zamian za to zostawi
ħ
ci mój maj
Ģ
tek.
Rozumiesz chyba, jakie znaczenie maj
Ģ
pieni
Ģ
dze, panno Burnett? Daj
Ģ
wolno
Ļę
. Nie
b
ħ
dziesz dłu
Ň
ej zale
Ň
na od takich nadopieku
ı
czych głupców jak twój wuj, nie
b
ħ
dziesz musiała chodzi
ę
na nudne, nic nieznacz
Ģ
ce spotkania małostkowych ludzi,
gdzie trzeba udawa
ę
zainteresowanie, bo tak wypada.
Anne wyprostowała si
ħ
, zdumiona,
Ň
e słyszy co
Ļ
, o czym sama wiele razy skrycie
my
Ļ
lała.
- Sk
Ģ
d pani to wszystko wiesz?
- By
ę
kobiet
Ģ
nie jest łatwo. Je
Ļ
li nie jeste
Ļ
my bezwolne i głupie, a nie wydaje mi
si
ħ
,
Ň
eby
Ļ
taka była, to nieustannie spotykamy si
ħ
z ograniczeniami, które narzucaj
Ģ
nam inni, albo jeste
Ļ
my traktowane jak bydło na aukcji. Odk
Ģ
d sir Rupert wspomniał
mi o twoim istnieniu, postarałam si
ħ
dowiedzie
ę
o tobie wszystkiego co mo
Ň
liwe.
- Wiesz, pani, nawet o moim ojcu?
Lady Waldo roze
Ļ
miała si
ħ
. Zabrzmiało to tak, jakby wóz maj
Ģ
cy na kołach
metalowe obr
ħ
cze podskakiwał na bruku.
- Wszystko.
- I mimo to uwa
Ň
asz,
Ň
e jestem odpowiedni
Ģ
kandydatk
Ģ
?
- Odpowiednie kandydatki dawno mi si
ħ
sko
ı
czyły, panno Burnett. Jestem
zdesperowana. - Pochyliła si
ħ
ku niej. - I wyczuwam,
Ň
e równie
Ň
ty jeste
Ļ
zdesperowana.
Miała racj
ħ
. Anne nie cierpiała mieszkania k
Ģ
tem u krewnych, którzy wypominali
jej najdrobniejszy k
Ģ
sek jedzenia, ka
Ň
d
Ģ
sztuk
ħ
odzienia. Dla nich była nieudacznic
Ģ
,
która nie potrafi okr
ħ
ci
ę
sobie młodego człowieka wokół palca. Nie obchodziło ich,
czy ten człowiek byłby głupi, czy nudny, czy mo
Ň
e rozwi
Ģ
zły. Nie miało dla nich
znaczenia, czy Anne b
ħ
dzie do niego cokolwiek czuła. Nami
ħ
tno
Ļę
, miło
Ļę
, honor,
wszystkie te warto
Ļ
ci, dla których szacunek wszczepili jej rodzice, były nieistotne dla
jej samolubnych krewnych... no, i dla towarzystwa.
Przeniosła wzrok na mił
Ģ
twarz człowieka przedstawionego na miniaturze. Miał
rysy naukowca. Wydawał si
ħ
wra
Ň
liwy i skłonny do zadumy. A przecie
Ň
słyszała, jak
nazywano go Szale
ı
cem ze Szkocji. Ludzie z towarzystwa chyba nie wymy
Ļ
liliby
dla
ı
takiego przydomku, gdyby nie było w tym prawdy...
Z drugiej strony czy to, co mówiono w towarzystwie o niej samej, miało
jakiekolwiek podstawy? Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, w gł
ħ
bi duszy cieszyła si
ħ
na my
Ļ
l,
Ň
e jej
m
ĢŇ
b
ħ
dzie przynajmniej przystojny. Tak przystojny,
Ň
e wszystkie wspaniale wydane
za m
ĢŇ
córki ciotki Maeve b
ħ
d
Ģ
a
Ň
piszcze
ę
z zazdro
Ļ
ci.
No, a poza tym miała zosta
ę
hrabin
Ģ
. Hrabin
Ģ
Tiebauld.
- Dlaczego si
ħ
u
Ļ
miechasz? - spytała lady Waldo.
Anne nie zamierzała przyzna
ę
si
ħ
do tak przyziemnych my
Ļ
li.
- Czy dajesz mi, pani, słowo honoru,
Ň
e moje dziecko nie b
ħ
dzie obci
ĢŇ
one chorob
Ģ
umysłu?
- W naszej rodzinie nie ma chorych umysłowo - odparła z irytacj
Ģ
lady Waldo. - To
tylko plotki, zwykłe bzdury.
Czy
Ň
jednak w ka
Ň
dej plotce nie ma ziarna prawdy, pomy
Ļ
lała Anne, ale nie
wyraziła tej w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci na głos.
- Czy b
ħ
d
ħ
miała kontrol
ħ
nad swoim maj
Ģ
tkiem? - spytała.
- Gdy urodzisz dziecko. Polec
ħ
sir Rupertowi przygotowa
ę
dokumenty pozwalaj
Ģ
ce
przekaza
ę
ci pieni
Ģ
dze zaraz potem.
- I sama b
ħ
d
ħ
wychowywa
ę
dziecko?
- Naturalnie, przecie
Ň
b
ħ
dziesz jego matk
Ģ
.
To wydawało si
ħ
za proste i Anne nie była a
Ň
tak naiwna, by s
Ģ
dzi
ę
,
Ň
e wszystko
wła
Ļ
nie tak si
ħ
uło
Ň
y, ale przyj
ħ
ła obietnic
ħ
lady Waldo. Có
Ň
innego mogła zrobi
ę
?
Si
ħ
gn
ħ
ła po kontrakt. Pewnym ruchem zanurzyła pióro w kałamarzu. Miała
wra
Ň
enie,
Ň
e nazwisko m
ħŇ
a zaraz na ni
Ģ
skoczy. Aidan Black, earl Tiebauld.
- A je
Ļ
li on mnie nie zechce?
- Nie ma wyboru - o
Ļ
wiadczyła pogodnie łady Waldo. - Ten dokument, który przed
tob
Ģ
le
Ň
y, ma pełne poparcie ko
Ļ
cioła i pa
ı
stwa.
- Ale on nie wyraził zgody?
Ich spojrzenia si
ħ
spotkały. Lady Waldo nieznacznie si
ħ
u
Ļ
miechn
ħ
ła.
- Nie. Powiadomienie go o tym nale
Ň
y do ciebie.
- Czy mo
Ň
na kogo
Ļ
po
Ļ
lubi
ę
bez jego zgody?
- Z błogosławie
ı
stwem Korony mog
ħ
zrobi
ę
wszystko, czego sobie
Ň
ycz
ħ
.
Anne wlepiła wzrok w dokument i mimo tysi
ħ
cy w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci zło
Ň
yła pod nim
podpis.
Sir Rupert, wuj Robert i ciotka Maeve zostali zaproszeni z powrotem i wszyscy
bardzo si
ħ
cieszyli. To znaczy wszyscy z wyj
Ģ
tkiem Anne. Ona za
Ļ
wzi
ħ
ła do r
ħ
ki
miniatur
ħ
, poło
Ň
yła j
Ģ
na wyci
Ģ
gni
ħ
tej dłoni i, patrz
Ģ
c na malowany wizerunek,
próbowała dociec, jakie to dziwne okoliczno
Ļ
ci doprowadziły do jej mał
Ň
e
ı
stwa.
Usłyszała, jak sir Rupert szepn
Ģ
ł do lady Waldo:
- Powiedziała
Ļ
jej wszystko?
- Powiedziałam jej tyle, ile musiała wiedzie
ę
,
Ň
eby podj
Ģę
wła
Ļ
ciw
Ģ
decyzj
ħ
-
zabrzmiała odpowied
Ņ
.
Plik z chomika:
olinap
Inne pliki z tego folderu:
02. McKinney Meagan - Księżycowa dama.pdf
(1600 KB)
03. Langan Ruth - Jasny Nefryt.pdf
(963 KB)
046. Alexander Meg - Dziecko miłości.pdf
(668 KB)
05. Stuart Anne - Duma i honor.pdf
(1470 KB)
055. Cassidy Laura - Za głosem serca (Latimarowie 04).pdf
(1251 KB)
Inne foldery tego chomika:
►POWIESC HISTORYCZNA
♥ In the Company of Shadows Series
A.B. Gayle
A.F. Henley
A.J. THOMAS
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin