PRZEKROCZYĆ WSZELKIE GRANICE.doc

(673 KB) Pobierz
„PRZEKROCZYĆ WSZELKIE GRANICE”

„PRZEKROCZYĆ WSZELKIE GRANICE”

 

JAROSŁAW ZIÓŁKOWSKI

 2005

 

 

 SPIS TREŚCI

 

Wprowadzenie..........................................................................................................................

1.Jesteśmy niepowtarzalni..........................................................................................................

2.Nadchodzi era miłości, jedności i wolności..............................................................................

3.Podróż wgłąb siebie..............................................................................................................

4.Przesłanie do Ciebie...............................................................................................................

5.Przebudzenie..........................................................................................................................

6.Potęga naszego Umysłu..........................................................................................................

7.Wielowymiarowy Wszechświat muzyką kosmiczną, geometrią przestrzeni...............................

8.Wolność od autorytetów........................................................................................................

9.Pieśń kosmiczna z innych wymiarów.......................................................................................

 

 WPROWADZENIE

 

W książce tej postaram się ukazać, jakże zadziwiający, magiczny jest wszechświat, a zarazem i my. Jakże mamy wielki wpływ na swoje życie. Właściwie główne przesłania tej książki to: „Myślą kreujemy świat”. Tworzymy nią siebie, swój wizerunek, otoczenie, zdarzenia, wszystko. „We wszystkim i w każdym jest piękno, jeden wielki cud”. Albowiem to, na czym się skupiamy, powołujemy do życia, wzmacniamy. „Prawdziwa wiedza tkwi tylko w Nas”. To, co mówią inni, wszelkie nauki religijne, prawdy mistrzów duchowych, wszelkich guru, nauczycieli to tylko z pozoru zrozumiała wiedza. To jedynie domysły, niepełne zrozumienie, pełne niepewności. Jedynie nasze doświadczenia, nasze życie jest wiedzą. Bo wiedza to nie tylko suche informacje, ale co za tym idzie czyny. Jeśli coś wiesz, to robisz, bo to czujesz. Prawdziwa wiedza czyli jedność na poziomie myśli, słowa i czynu. To po prostu życie. „Strach, lęk, rywalizacja, emocje, poniżanie siebie, czy innych już nie są Nam potrzebne”. Są one promowane w religiach, polityce, kulturze, w szkole, w pracy, niemal wszędzie. „Prawdziwym człowieczeństwem jest radość, miłość”. Cierpienie już nie jest Nam potrzebne. W ten sposób nic nie zdziałamy. Jedynie optymizm, pełnia radości i zabawy zainspirowana miłością może zanieść Nas na krańce wszelkich możliwości.

Tak, więc w książce tej, po części w formie prozy, poezji, w większej części w formie pamiętnika ukazuję, jakże magiczna może stać się podróż wgłąb siebie. Podróż poza wielowymiarowy labirynt systemu zniewalającego ludzki umysł. Jakże wiele tajemnic można wówczas odkryć. W Nas są bowiem niesłychane skarby. Wtedy życie zaczyna szybko się zmieniać. Coraz szybciej i szybciej, jakby czas i przestrzeń przestały grać rolę. Już czas dmuchnąć w żagle i wyruszyć w wielką dal, magiczną, tajemniczą podróż!!!

  

ROZDZIAŁ PIERWSZY: JESTEŚMY NIEPOWTARZALNI

 

Kochani czytelnicy, kochani mieszkańcy tej Ziemi. Zrozumcie mnie proszę. Postarajcie się zrozumieć, jakie jest sedno tej książki. Czasem pewne słowa, zdania mogą wydawać się sprzeczne, ale to tylko pozory. Najważniejsze jest to, co niosą one w samej swej głębi. Po prostu poczujcie je. Może się zdawać niektórym z Was, że nie ma we mnie pokory. No cóż, jedna wielka wyniosłość. No, bo uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych. No, bo uznaję się za twórcę swojej rzeczywistości, za istotę nieograniczenie wspaniałą. Wszędzie widzę w sobie wielkie możliwości. No cóż, tak jak o sobie myślisz, takim się stajesz. To myślą malujesz siebie, cały swój świat. Jesteście często nauczani, że potrzebna jest wielka pokora: „Wiem, że nic nie wiem”. Jednak to nie o to chodzi. Tak naprawdę to my wszyscy jesteśmy wspaniali, to my wszyscy jesteśmy wielcy. Nawet nie wiecie, jak bardzo. Macie w sobie możliwości miliardy razy większe, zagłuszono je tylko. Wybito je Wam z pamięci. Możecie mieć często wrażenie, że lęk, strach są nieodzownym czynnikiem, by sobie radzić w życiu, by omijać to, co jest zagrożeniem. Wszędzie niemal proponuje się Wam emocje, strach. Tą jedną wielką adrenalinę promuje się w kinach, w telewizji, w rywalizacji sportowej, religiach, niemalże wszędzie. W wyniku tego wasze umysły są przepełnione obrazami przemocy, gwałtu, cierpienia. Nawet nie zdajecie sobie wtedy sprawy, że obrazy, które macie w swoim umyśle, że myśli, które wirują w waszych głowach są projektem, planem, szkieletem waszego życia. Myśli przecież realizują się. Myślami tworzymy rzeczywistość. Z jednej strony chcecie, by nie było cierpienia, przemocy, a sami rozkoszujecie się tym, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Być może, aż tak jest otępiony umysł. Czas się obudzić. Zrozumcie mnie proszę. Tylko piękne obrazy, harmonia utrzymywana w umyśle może coś zdziałać. Bo to od myśli wszystko się zaczyna. Najpierw projekt, później kreacja. Lęk, strach, emocje, poniżenie, uznanie innych za bogów, mistrzów, a siebie za pokornego człowieka, nic nie daje.

Choćbyś nie wiem, jaką wiedzę otrzymał od mistrza, nauczyciela, czy guru, i tak będziesz stał niemal w miejscu. Może Ci się wtedy wydawać, że wiesz już tak dużo, ale co z tego, skoro nie stosujesz tego w życiu, skoro nie czujesz tego całym sobą. Nie chodzi o to, co wiesz, ale o to, co czujesz w całej swej pełni, co wypływa z Twoich doświadczeń. Bo tak naprawdę, to Ty jesteś świetny, to Ty jesteś wspaniały, wielki. To Ty jesteś swoim nauczycielem. To twoje życie jest wielką księgą wiedzy, i to nie wiedzy suchej, w której nic nie jest pewne, ale wiedzy, którą jesteś, czujesz. Bo tak, gdy wciąż szukasz nauczycieli, liczysz od nich na wtajemniczenia, na wiedzę, do niczego nie dojdziesz. Na co Ci wiedza innych, na co Ci wiedza mistrzów duchowych, Jezusa, Buddy, czy kogokolwiek innego. Na co Ci wiedza ukryta w Biblii, w tonach świętych ksiąg, skoro te doświadczenia należą do innych, nie do Ciebie? Wiedza choćby nie wiem, jaka by była, przekazywana Tobie od kogoś jest tylko domysłem, zniekształceniem. To tylko Twoje doświadczenia, Twoje życie możesz w pełni zrozumieć. To stąd wypływa prawdziwa wiedza, od siebie. Już wtedy nie powiesz: „Wiem, że nic nie wiem”. Bo Ty tą wiedzą jesteś. To w Tobie jest ten wielki magiczny świat.

Czyż nie mówiono Ci, że jesteś dzieckiem Boga? Czyż jeszcze nie zrozumiałeś tego przesłania, że to Ty jesteś Bogiem? My wszyscy jesteśmy Bogami, a ściślej mówiąc jednym Bogiem, bo stanowimy jedną wspólną świadomość. To stąd jest ten jeden Bóg. Nie ma między nami różnic w kwestii, kim jesteśmy, a jedynie w sposobie kreacji siebie, świata. Zrozumcie mnie proszę. My wszyscy mamy potężne możliwości. Powołujemy do życia zdarzenia, rzeczy, które utrzymujemy w umyśle. Myślą kreujemy świat, wizerunek siebie. To narzędzie, którym można dokonać wszystkiego. Nie ma granic. Ktoś powie, że gdyby tak było, to by nastał chaos. No tak. Wszechświat jest jednak tak doskonały, że dopóki będzie w Nas lęk, emocje, gniew, dopóty nie odnajdziemy w sobie tej wielkiej siły twórczej. Bo lęk, adrenalina, emocje to jeden wielki upust energii, siły, która jest przecież potrzebna, by kreować świat. Tak, tak. Natura jest doskonała. Ty też jesteś doskonały. W samej swej głębi. Bo cała ta otoczka tych emocji, wiedzy, które narzuca się Wam z zewnątrz to nie Wy. To tylko warstwa, pod którą Wy jesteście. A jesteście cudowni, Wy wszyscy. Bez względu na rasę, przekonania, cokolwiek. Pod tym wszystkim, kryje się wielka potęga, a zarazem miłość. Już czas, by we wszystkim odnajdywać piękno, harmonię, a nie przemoc i niesprawiedliwość. We wszystkim, w każdym człowieku, zdarzeniu kryje się cud. Jeśli tak spojrzymy na siebie, na świat, to równocześnie takim go będziemy stwarzać, kreować. Mogą Wam wkoło wmawiać, że nie mamy na nic wpływu. Nic z tych rzeczy. Mamy i to przeogromny. Wspólnymi siłami możemy stworzyć sobie taki świat, jaki tylko sobie zapragniemy. Nie ma granic. Jednak warunkiem jest to, jak myślimy, jak czujemy.

Warunkiem jest odrzucenie wszystkiego, co jest równoznaczne z walką, przemocą, rywalizacją, lękiem, poniżaniem kogokolwiek. Albowiem my wszyscy jesteśmy wspaniali. Każdy jest wielkim talentem. Jedynie ten wielki system, matrix to zagłuszył. Czas odrzucić wszelkie źródła przemocy wobec innych, ale i siebie. Tak, więc koniec z religiami, które wmawiają Nam, że ktoś jest wielki, a my nie. Koniec z oglądaniem horrorów, przemocy, dramatów w telewizji, czy w kinie, z tym jednym wielkim zbiorowym utrzymywaniem w umyśle obrazów pełnych niezadowolenia i strachu. Koniec z rywalizacją w szkole, w sportach. To nonsens zadawać tyle bólu innym. To nonsens, by powoływać do życia tak wielu przegranych. Po cóż innych poniżać. Czyż nie ma czegoś bardziej kreatywnego, czegoś gdzie każdy by był wyróżniony? Nie lepszy, czy gorszy od innych. Po prostu inny, tak odmienny, że niepodlegający w ogóle kwestii porównania. Czy ogień jest lepszy od wody? Czy może woda? Zarówno jeden, jak i drugi żywioł są tak samo ważne. Podobnie my wszyscy jesteśmy tak samo ważni. Bo każdy ma odmienne talenty, możliwości. W czymś innym ma doświadczenie. Już nie musimy się sprzeczać o racje, nie musimy walczyć z innymi narodami, bo w jakim celu? Obrona bliźnich, swojego narodu to wymówka. Bliźnimi są po prostu wszyscy. Każda istota. Koniec z tą dziecinną zabawą w wojny, w ten patriotyzm. Patriotyzm to źródło podziałów na narody. Jest tylko jeden naród. My wszyscy nim jesteśmy. Nie ma już, o co walczyć. Nie ma, co już bronić czyjegoś życia, bo życie jest wieczne. Jeśli nadchodzi śmierć, to tylko śmierć ciała, Twojego ubranka. Więc nie musisz się bronić, nie musisz się bać. Największą „obroną” jest myślenie w pełni optymistyczne bez strachu i lęku. Bo to, o czym myślisz, to co utrzymujesz w umyśle, to kreujesz. Więc nic, nikt nie może Cię skrzywdzić. Bo tak myślisz. Bo tak kreujesz swój świat. Czy teraz rozumiesz mnie? Czy rozumiesz, jak bardzo ważne są myśli, nastawienie? To od Nas, bowiem wszystko się zaczyna.

Możesz myślą zanosić się w różne zakątki Wszechświata. Możesz podróżować w czasie. Możesz kreować różne formy. Możesz robić wszystko. Miłością możesz dokonać wszystkiego. Bo w miłości jest ukojenie, błogość, w końcu jeden wielki spokój. Bo miłość do innych, do kamieni, kwiatów, zwierząt, Ziemi, wszelkich istot całego wszechświata, to miłość tak naprawdę skierowana do siebie. My wszyscy stanowimy jedność. Jesteśmy ze sobą powiązani. Gdy jedna cząstka, czy organ całego organizmu niedomaga, wówczas cały organizm w pewnym sensie niedomaga. Do każdego ten skutek dochodzi. Jesteśmy, bowiem jednym, tym jednym Bogiem, który siebie kreuje, stwarza, który bawi się i tańczy w rytm cudownej muzyki kosmicznej.

Czas odnaleźć siebie. Czas odnaleźć swe korzenie, świetność, doskonałość. I skupić się tylko na tym, co chce się powołać do życia.

 

Jakże ważne jest to, o czym myślimy.

  

ROZDZIAŁ DRUGI: NADCHODZI ERA MIŁOŚCI, JEDNOŚCI I WOLNOŚCI

           

Czas płynie coraz szybciej. Spływają na naszą Ziemię coraz silniejsze energie. Jednym słowem nadchodzą nowe czasy. Z fragmentarycznego punktu widzenia może Nam się zdawać, że wkracza na ziemię coraz większy chaos. Jest coraz więcej kataklizmów, wypadków, walki o przeżycie. Padają fabryki, różne firmy, wszelkie źródła dochodów. Zwiększa się bezrobocie. Coraz mniej miejsc pracy. Jedzenie jest coraz bardziej zatrute, przetworzone. Powietrze, wody, ziemie ulegają skażeniu. Coraz więcej samobójstw.

Ale czy naprawdę dzieje się coś złego? Tak może być jedynie z naszej perspektywy wąskiego spojrzenia na świat, narzucanego przez media, naukę, religię. Otwórzmy się na szerszy wachlarz świadomości. Wszystko, co się teraz dzieje, z perspektywy całości jest tak naprawdę wręcz czymś idealnym. Ktoś powie, no jakże, przecież w pracy jest okropnie, nie ma pieniędzy na podstawowe potrzeby materialne, ciągle jakieś choroby, a w dodatku coraz silniejsze kataklizmy. Z perspektywy jedności jest to jednak dla naszego dobra. Bo co jeszcze nam jest potrzebne, byśmy się w końcu przebudzili, obudzili do życia radosnego, szczęśliwego zgodnego z naszymi potrzebami, pragnieniami. Gdyby nie ten rozpad tak zestarzałej struktury formy pracy, nauki, wiary, wówczas dalej by było coś nie tak. Bo czy tak naprawdę lubisz swoją pracę, czy może tak naprawdę rozwala twoje zdrowie, w ogóle nie interesuje, a wręcz napawa nienawiścią. No cóż, robisz to z czystego przymusu. Jednym słowem walczysz z sobą, cierpisz. Nie możesz robić tego, co chcesz. A tu wyrzucają Ciebie z pracy. I jak na tę sytuację reagujesz? Jesteś zrozpaczony. Twój fragment rozumu podpowiada Ci, że jest to prawidłowa reakcja. No, ale z szerszej perspektywy jesteś wezwany w końcu do obrania pracy zgodnej z twoimi zainteresowaniami, aktualną ciekawością świata, z tym, co lubisz tak naprawdę robić, czego chcesz się nauczyć. Z pozycji lęku mógłbyś znów szukać jakiejkolwiek pracy, by mieć tylko pieniądze, by przeżyć. I w jakim celu tak się ograniczasz? Obudź się! Twoje lęki, jak i marzenia realizują się. To Ty tworzysz swoją przyszłość. Tak, więc zacznij myśleć o tym, co chcesz mieć, co chcesz przeżyć. Nie ograniczaj się. Nie lękaj się. Wszelki rozpad, jaki dokonuje się wokół Nas jest wielkim procesem oczyszczania naszego życia z wszelkich cierpień, niezadowolenia z życia, jakiejkolwiek formy walki z sobą, czy z kimś.

Kurtyna się podnosi. Następują coraz większe anomalie, niby chaos, ale tak naprawdę proces uzdrawiania Ziemi i jej mieszkańców. Nie potrzebujesz już się znęcać nad sobą chodząc do pracy, której nie lubisz. System szkolny też już od wewnątrz upada. Dużo i w nim przemocy. Dzieciom nakazuje się to i tamto. Muszą uczyć się wbrew sobie. Często każe im się wkuwać całą gamę niepotrzebnych informacji. Często są one ciekawe i wręcz przydatne, jednak chodzi tu o samą formę przekazu tych informacji. W szkołach na lekcjach panuje zazwyczaj strach, lęk przed złymi ocenami, kazaniem rodziców. W jakim celu tak rozwalać życie dzieciom. One same, jak zechcą podążą do nauki w odpowiednim dla nich czasie i wybiorą to, czego chcą się uczyć. Wtedy to nauka wchodzi ze zwielokrotnioną siłą i nie ulega zapomnieniu. Jeśli nie przytępimy ich marzeń, pozwolimy im się spełniać, wówczas będą miały pracę i to w swoim fachu. Przecież każdy z Nas ma jakieś talenty, a teraźniejszy system wręcz je zagłusza, straszy, że jeśli nie będzie się miało wykształcenia, to również i pracy, a co za tym idzie pieniędzy. Ale takie nastawienie jest życiem wbrew sobie, walką. I czy tak musi być?

Wszelkie choroby pojawiające się w naszym życiu to wynik nieharmonijnego życia, pełnego stresu, lęku, walki. Wszelkie epidemie, zarazy wręcz apelują by w końcu zatrzymać się i przypatrzyć się swojemu życiu. Czas w końcu pokochać siebie, nie robić nic wbrew sobie. To czas zwrócenia w końcu na siebie uwagi, czas korekty swojego życia, zwrócenia w końcu swych myśli ku marzeniom, a nie służenia jedynie innym. Bo skąd się biorą choroby, jak nie z przepracowania, walki, stresu. Czas uspokoić swój umysł, wytonować emocje. Nie trzeba zagłuszać nieprzyjemnego życia narkotykami, alkoholem, czy słodyczami i znów do niego wracać, w dodatku jeszcze cierpiąc z powodu trującego działania tej chemii. Tak jedynie dorabiasz sobie jeszcze więcej dolegliwości życiowych. Po prostu zmień swoje życie. Wycisz się. Odpowiedz sobie na pytanie, co chcesz robić w życiu i rób to. Życie to wynik, efekt twoich myśli. Wszystko niby się wali, następuje niby chaos. Jest to jednak proces oczyszczania całej planety. Nie ma już miejsca na strach, lęk, zastraszanie. Wszelkie systemy, które siały lęk, zastraszały, już powoli kończą swoją rolę. Były one Nam potrzebne, byśmy w końcu sobie uzmysłowili, że nie musimy cierpieć, walczyć ze sobą. W ten sposób jedynie unieprzyjemniamy sobie życie.

Nowa era to czas odejścia od rywalizacji sportowej. Ileż tutaj walki ze sobą, emocji, dochodzenia do tego, kto jest lepszy. Każdy z Nas jest wspaniały i nie ma, co jednego nad drugim wywyższać. Walka jest też w systemie wychowawczym dziecka, w którym traktuje się je jako przedmiot, własność. Dziecko też jest istotą rozumną, nie mniej od rodziców. To dzieci światła, które mają niesłychane zdolności leczenia, uzdrawiania. Mają w sobie głęboką wiedzę, a my na nic im nie pozwalamy. Zagłuszamy ich naturę zakazami, nakazami wprowadzając w ich życie lęk. Mówimy im, co mają robić, a sami tego nie robimy.

Walka tkwi również w systemach religijnych, gdzie zastrasza się Nas wiecznym potępieniem, szatanem. To już schyłek wszelkich guru, nauczycieli duchowych, którzy jak dotąd mówili Nam, co mamy robić by doznać szczęścia, zbawienia, oświecenia. Istoty te mogą być dla nas inspiracją, ale swymi słowami, swą mądrością nie wypełnią naszego życia. Słowa są tylko słowami. To pusta wiedza. Tak naprawdę mądrość, prawdziwe rozumienie wypływa z doświadczeń własnego życia. Wtedy to po prostu czujesz i zgodnie z tym postępujesz. A tak słuchając swych autorytetów religijnych, naśladując ich postępowanie, żyjąc tak jak napisane jest w świętych księgach, nie zrozumiesz do końca, o co chodzi, nie poczujesz tego i stąd będzie tkwiło w Tobie poczucie jakbyś postępował wbrew sobie. A gdybyś sam zaeksperymentował i odkrywał tajemnice życia, wówczas w końcu byś wiele istotnych spraw zrozumiał, a nie tylko w nie wierzył. To postępowanie zgodnie z sobą, ze swoją wiedzą, aktualnym rozumieniem rzeczywistości jest prawdziwym szczęściem. Jakże cudownie jest postępować jak się chce, oczywiście kierując się miłością w życiu.

W końcu żyj podobnie jak natura, przyroda. Tak, jak cząstki elementarne tańcują w swoich przestrzeniach, tak jak gwiazdy, planety tańcują w przestrzeniach kosmicznych, tak i ty tańcuj. Ciesz się swoim życiem. Raduj się. Przypatrz się temu, co jest niezgodne z Tobą, co jest nieprzyjemne, co jest jakąkolwiek formą walki, przymusu i gdy nadejdzie odpowiedni moment, splot okoliczności dokonaj zmiany. Teraz wszechświat aż nawołuje do globalnej zmiany całej ludzkości. Chyba już się nie dziwisz, że jest coraz więcej katastrof, klęsk ekologicznych, że rozpadają się struktury społeczne, religijne, że potyka się nauka o nieścisłości, że dzieci coraz bardziej wołają o swoją wolność, coraz bardziej przeciwstawiając się takiej formie nauki. Wejście dzieci i nie tylko ich, w świat seksu, używek jest jedynie próbą osiągnięcia wolności, tutaj jeszcze złudnej. Bo co to za wolność. To jedynie przytłumienie, otępienie odbioru w swoim życiu niewoli. Chyba już się nie dziwisz, że coraz mniej miejsc pracy, że upadają różne firmy, zakłady. To nic złego. Ta szansa byś w końcu wziął się za siebie, byś w końcu podjął pracę sprawiającą Ci przyjemność i nie tylko. Kto powiedział, ze trzeba jej szukać na rynku pracy? Przecież samemu można podjąć działalność gospodarczą. Tylko troszkę odwagi. Nie musisz się bać o przeżycie. Jeśli zaufasz wszechświatu, poprosisz Go o Twoje marzenia, zgodne z Tobą, bez wydźwięku nietolerancji w stosunku do czegokolwiek, wówczas przyjdzie czas i tak się stanie. Tak, czy siak jesteś wieczny. Nie ma śmierci. Nie ulegaj jakimikolwiek formom zastraszania. Jedzenie niby coraz droższe, coraz bardziej przetworzone, coraz więcej w nim chemii, toksyn. A tak naprawdę no i co z tego? Kto powiedział, że trzeba dużo jeść? Nadmiar przyczynia się do wielu chorób. A może to nawoływanie wszechświata do tego abyś zaczął w końcu zwracać uwagę na to, co jesz? Nie zauważyłeś może takiej zależności, że im łatwiej strawne pokarmy spożywasz, to tym więcej witalnej energii w sobie masz? Okresy braku pożywienia możesz przecież potraktować jako formę postu oczyszczającego organizm ze złogów, trucizn, wręcz uzdrawiającego Cię z nieuleczalnych niby chorób, a zarazem uspokajającego Twój umysł. W końcu otwórz się. We Wszechświecie jest pełnia harmonii. Często tylko z perspektywy fragmentarycznej jest coś nie tak, ale z punktu widzenia całości to służy Tobie, jak i wszystkim. Wszystko, co się Tobie zdarza możesz traktować jako przygodę, zabawę. Już nie musimy grać męczenników, służących, patrzeć na życie z pozycji ofiary. Ten etap już się kończy. Wszystko jest cudowne, nawet rzeczy, sytuacje niby niechciane, nieprzyjemne. Gdy tylko coś widzisz z pozycji bólu, smutku, wnerwienia możesz w mgnieniu oka przestawić się na inne nastawienie, jakby zanurzyć się w innych częstotliwościach drgań tego zdarzenia i ujrzeć same pozytywne, korzystne cechy. W tym oto momencie możesz zobaczyć istny czar, pełnię magii, po prostu spojrzeć na sytuację jakbyś dopiero, co się narodził. A wszystko, co dotąd się zdarzyło, wiązało Ciebie, dokuczało nie miało już znaczenia. Tylko te magiczne zdarzenie i Ty. Jedno wielkie teraz. Od teraz życie jest dla Ciebie przyjemnością, zabawą pełną tajemnic.

  

ROZDZIAŁ TRZECI: PODRÓŻ WGŁĄB SIEBIE

 

W poprzedniej książce wspomniałem o niby dziwnym zbiegu okoliczności, kiedy to uzmysłowiłem sobie, iż warto by było skierować się ku ćwiczeniom qigong lecący żuraw, ku sztuce kreacji ruchów zgodnych z prawami wszechświata, które mają na celu doprowadzić ciało, organizm, ducha do pełnej równowagi z sobą i otoczeniem. W uproszczonej formie mówiąc, sztuka ta ma umożliwić nie tylko dojście do pełni zdrowia organizmu fizycznego poprzez udrożnienie kanałów energetycznych (meridianów), ale i do harmonii z sobą i otoczeniem. Ćwiczenia te, jak się dowiedziałem, mogą być narzędziem do osiągnięcia oświecenia, samospełnienia. Stąd mnie to tak zainteresowało.

 

KOMENTARZ

 

Jednak nie zdawałem sobie sprawy, przez pewien jeszcze określony czas, iż to też jest w pewnym sensie kontrola ludzkich umysłów. Wszelkie sztuki takie jak Tai chi, qigong i wszystkie im podobne, to system. Są tutaj mistrz i uczniowie. Ludzie zamiast odkrywać różne światy energii po swojemu, starają się robić tak jak inni, tak zwani wielcy mistrzowie. Próbują ich naśladować. Nie są sobą. Nie idą swoją drogą. Przez to daleko nie zachodzą. Gdy istnieje mistrz, wówczas pewna grupka ludzi, która za nim podąża, wkracza w duże ograniczenia. Nie może odkrywać po swojemu. No cóż, prawidłowe jest tylko to, co mówi mistrz. Jest to kontrola umiejętności ludzi, ich siły, mocy. Bo co by się stało, gdyby ludzie nie mieli swoich mistrzów? Gdyby zaczęli odkrywać świat po swojemu? No cóż, nie mieliby już żadnych granic. Potęga rosłaby w nich nieskończenie. Nagle mogliby dojść do wniosku, że wcale nie jest im potrzebna, ta droga na około. Iż to, co powodują te ćwiczenia, to po prostu skutek umysłu. To myśli leczą. Ćwiczenia są tylko oprawą. Co prawda piękną, jednak sprawiającą wrażenie, iż droga do osiągnięcia określonego celu, uzdrowienia, spokoju jest długa. Cały zestaw jakże trudnych ćwiczeń. Nauczyciel mówi, iż harmonię osiągniemy wtedy, kiedy opanujemy perfekcyjnie wszystkie te ćwiczenia. No tak, ale potrzebujemy na to wiele lat. Właśnie. A można przecież dokonać tego dosłownie w pięć minut. Po prostu wystarczy myśl i już momentalnie osiągamy to, co chcieliśmy osiągnąć. Wszystkie myśli się materializują. Gdy istnieje nauczyciel, guru, to, co można zrobić w pięć minut, ludzie zrobią w ciągu całego swojego życia. Mało tego, nie pojmą tego, tak jak rozumie to mistrz. Bo nie są nim. No cóż, słowa są tylko słowami.

 

A stało się to drugiego października 2003 roku. Pomyślałem sobie, że dzięki temu jeszcze lepiej zrozumiem siebie, jak i istotę wszechświata. Bo w gruncie rzeczy nasze wnętrze oraz cały ten wielowymiarowy wszechświat, przejawia się w tych samych prawach, jest jednym i tym samym. Bo cała ta przestrzeń kosmiczna jest zarówno zwinięta, jak i rozwinięta, stąd wszystko jest w nas. Stąd pomyślałem, że warto by było lecącym żurawiem zająć się, być może nawet poprowadzić w przyszłości zajęcia. W ten sposób można przecież poznać głębiej siebie i cały wszechświat, bo on jest z natury fraktalem. Znaczy to, iż ku coraz to mniejszym, jak i większym przestrzeniom są te same geometryczne kształty, struktury drgań przestrzeni, ten sam przejaw praw.

No, ale jak natrafiłem na tę możliwość? A mianowicie pewnego razu nic nie jadłem. Piłem tylko soki. Można by było więc powiedzieć, iż podążałem sobie określoną czasoprzestrzenią. Organizm mój wchodził na coraz to wyższe drgania, częstotliwości. Po prostu uwrażliwiał się, oczyszczał. Podążał od drgań na poziomie dźwięku „do” poprzez „re” i kolejne coraz to wyższe dźwięki. Między dźwiękiem „mi” i „fa” natknąłem się na interwał, zakrzywienie czasoprzestrzeni. Dzięki mej otwartości na otoczenie i świadomości, że w czasie interwałów są duże możliwości, zauważyłem w pobliżu sąsiadującą czasoprzestrzeń, a w niej możliwość uprawiania lecącego żurawia . I właściwie od tej pory zacząłem poznawać tę formę ćwiczeń. Zgłębiałem ją początkowo teoretycznie, aż w końcu 28-go listopada 2003 roku zetknąłem się z książką Liu Zhongchuan'a, jednego z twórców tego stylu. Studiowałem w niej zawarte ćwiczenia. I tak zacząłem ćwiczyć.

 

28.11.2003

Ostatnio wzrasta we mnie chęć na pracę w ochronie środowiska. Coraz bardziej interesuję się ekologią, ochroną wód, podwodnymi badaniami nurkowymi i szkoleniami w tym zakresie. Wchodzę w niesłychany świat wiedzy przyrodniczej i płetwonurkowej. Jednak zastanawiam się, jakie jest naprawdę moje powołanie? Czymże ono jest? Czyż to nie prowadzenie badań tutaj i poza ciałem innych przestrzeni energetycznych, równoległych wymiarów? Czyż to nie jest odkrywanie nowych szlaków, dróg wśród przestrzeni, którymi nikt z ludzi nie podążył? No cóż. Dość dużą wiedzę mam. Jest ona głównie charakteru parapsychologicznego, ezoterycznego. Właściwie w tym czuję się ekspertem.

Tak czy siak zauważam, iż możliwości pracy w ochronie środowiska są malutkie. Nie ma miejsc pracy. I czy to jest powód do niezadowolenia? Nie! Wszystko, co się dzieje w naszym życiu ma jakiś sens. Nawet niby najgorsze sytuacje z fragmentarycznego punktu widzenia, są dla Nas wielkim darem. Cokolwiek by w naszym życiu się działo jest ważną lekcją życiową. Myślę, iż nic nie dzieje się bez przyczyny. Takie są w istocie prawa wszechświata, w które wkomponowują się wszelkie elementy, istoty całej otaczającej Nas przestrzeni. Jest to "Wu wei", jak to sobie pomyślałem. To znaczyłoby, że dzieje się to, co ma się dziać, że właściwie nic na siłę nie warto robić. Jednak ludzie uparcie dążą do sukcesów, realizują swoje pragnienia, pożądania. Nie chcą ich stracić, a gdy tak się stanie, wpadają w depresyjny nastrój, bo to, co było wspaniałe już minęło. Może to być wszystko: koniec podróży wakacyjnej, rozłąka z ważną dla nas osobą, strata pracy, itp.. A tak naprawdę to tylko przejściowy aspekt rzeczywistości. Przecież można do tego podejść inaczej. Gdy określony cudowny etap naszego życia się kończy, to znaczy że jest wspaniale. Przecież kolejny będzie jeszcze lepszy. Gdy będziemy się do czegoś przywiązywać, czy to do miejsca, osoby, czy określonego poglądu, wówczas nieraz zderzymy się ze smutkiem, załamaniem emocjonalnym, niezadowoleniem. Wówczas wciąż będziemy powoływać się na istniejącą w naszym życiu niesprawiedliwość. Wszystko, co się zdarza w naszym życiu, wynika z naszych wcześniejszych myśli, przekonań, obaw, które w końcu się materializują. A zachodzi to zgodnie z prawem Wu wei. Energia w przestrzeni kosmicznej, a zarazem w Nas, płynie po nierównej drodze, załamuje się w określonych obszarach, interwałach. W miejscach tych, między dźwiękiem mi i fa oraz si i do, w wyniku zetknięcia się z innymi czasoprzestrzeniami, istnieje więcej możliwości, bo przecież pewien etap określonego przejawu rzeczywistości się skończył. Znaczy to, iż pojawia się otwarta przestrzeń na inne zdarzenia. Stąd te rozgałęzienia czasoprzestrzeni .

W wyniku tego wszechświat, cała ogarniająca Nas przestrzeń, która drga różnymi częstotliwościami i tworzy przez to cudowne melodie kosmiczne, posiada strukturę drzewiastą. Wszelkie zjawiska, jakie zachodzą w przyrodzie, kosmosie, w naszych komórkach ciała, a nawet w naszych emocjach, myślach, a zarazem zdarzeniach, układają się w oktawy, a w odpowiednich interwałach zakreślają kręte drogi. I to właśnie tutaj można zauważyć te Wu wei. Dzieje się to, co ma się dziać. I trzeba na to przyzwolić. Zgodzić się na to i być wciąż otwartym na nowe możliwości. A przecież sukces, ten jedyny wymarzony cel, do którego tak często dążymy, i to po prostej drodze, niczego innego nie widząc, może przyczynić się do wielu rozczarowań, smutków, cierpień.

I tak sobie myślę, że jeśli nie mogę znaleźć tej pracy w ochronie środowiska, to może mam się skupić na czymś istotniejszym dla mnie. Myślę, że może to być sprawka "wyższych" istot, ich pomocy, współpracy, wglądu w moje intencje. Bo w gruncie rzeczy jestem wciąż nastawiony, otwarty na ich pomoc.

 

KOMENTARZ

 

Jest to nic innego, jak tworzenie swojej rzeczywistości myślami przy współpracy z istotami z innych wymiarów energetycznych. One mają większy ogląd w skali czasu i przestrzeni. No cóż, stanowimy razem całość. Mamy jedynie złudzenie, że jesteśmy rozdzieleni, samotni. A tak przy odrobinie otwartości nagle pojawiają się „cuda”.

 

A jakże mają Nam pomóc, skoro nie jesteśmy otwarci na ich działanie. A może by tak zainwestować czas w poszukiwanie możliwości spełnienia się zawodowego w eksterioryzacji. A może okaże się, że będzie można było z kimś współpracować? Czasami a nawet często odstawiam tę możliwość na bok, bo nie widzę w tym być może szans, możliwości. No ale przecież zgodnie z numerologią jestem piątką urodzeniową z doskonałą kombinacją 3/1 - 22, co daje mi te szczególne możliwości. Ten energetyczny potencjał we mnie jest. Nawet wynikająca z podpisu liczba 9, która determinuje, kreśli przyszłość, za tym....

 

KOMENTARZ

 

9-tka to z jednej strony wielki myśliciel, mistyk, uzdrowiciel, mędrzec, ale z drugiej strony podróżnik w wielowymiarowym wszechświecie.

 

....przemawia. Sięgając zaś do księgi astrologii planetarnej, zwanej przeze mnie meteorologią kosmiczną, łatwo zauważyć me niby wyjątkowe przeznaczenie. Bo przecież ciało niebieskie zwane Chironem, które symbolizuje przewodnictwo duchowe...

 

KOMENTARZ

 

Teraz twierdzę, iż Chiron symbolizuje wyjście, wyłamanie się spod wszelkich struktur, systemów zniewalających nasze możliwości. A więc nie jakiś guru, mistrz duchowy, czy przewodnik, który ukazuje drogę do oświecenia, ale po prostu człowiek, który zachęca, motywuje do wyłamania się z ograniczeń systemu, wmawiającego, że musimy wciąż polegać na zewnętrznych autorytetach.

 

...jest w koniunkcji z moim Słońcem, które odpowiada za naszą tożsamość, poczucie kim się jest. Mało tego, ta konstelacja, Chiron ze Słońcem w czasie mojego urodzenia wzbudziły swe energie w czwartym domu, w znaku byka. A to przecież daje mi potencjalną możliwość osiągnięcia samoświadomości, nirwany, samadhi, spełnienia się duchowego, czy jak kto inaczej to nazwie.

 

KOMENTARZ

 

Czwarty dom astrologiczny z aktualnego mojego poziomu rozumienia rzeczywistości to wielowymiarowość wewnątrz Nas. Wszechświat nieograniczony czasem i przestrzenią. Możliwość podróży, dokąd się tylko zechce. To świadomość jedni z Architektem Wszechświatów.

 

Poza tym za moją potrzebę mistycznego, duchowego podejścia do życia odpowiada planeta Neptun, która tę duchowość symbolizuje i ją wzbudza. Planeta ta, będąc w czasie mojego urodzenia na ascendencie, który odpowiada za nasz sposób przejawiania się w tym życiu, determinuje mój pociąg do wiedzy duchowej oraz do przeżyć metafizycznych, mistycznych. No cóż, przecież to pierwsze sekundy naszych narodzin zapisują się w naszej pamięci determinując nasze zachowania. Jak na górze, tak i na dole. Rzeczywistość przejawia naturę fraktalową. Stąd to, co się dzieje w przestrzeni kosmicznej, dzieje się i w Nas. I to właśnie motywuje mnie do działania. No, ale jak to zorganizować. Mogę oczywiście na razie w innej dziedzinie pracować, ale tak czy siak, trzeba powoli przygotowywać grunt na nowe możliwości.

 

1.12.2003

I tak od czasu do czasu trochę ćwicząc qigong zastanawiam się nad sobą. Nad mym narodzeniem w tym życiu. Nad sensem różnych okoliczności, jakie przydarzyły się w moim życiu. Skąd się bierze moja izolacja od otoczenia? Dlaczego jestem taki zamknięty w sobie? Skąd mój otępiony słuch? Na pewno niedosłuch, jak i częste zamyślanie się w życiu są ze sobą nierozerwalne. Wszelkie aspekty naszych zachowań, nawyków, myśli przejawiają się na poziomie fizycznym w sposobie funkcjonowania naszego ciała. Wszelkie zaburzenia na poziomie astralnym i mentalnym konkretyzują się w choroby naszego organizmu. Mamy tu do czynienia z równoległością, równoczesnością czasoprzestrzeni. Różne aspekty danej rzeczywistości są jednym i tym samym. To, co się dzieje w kosmosie, w świecie atomowym, w naszych myślach i emocjach, tak samo dzieje się w naszym organizmie fizycznym. Są one ze sobą nierozerwalne. No cóż, jest to świat fraktalowy. Zastanawiam się, czy ten mój otępiony słuch wynika z mojego urodzenia się przez cesarskie cięcie? Nastąpiły wtedy poważne konsekwencje. Bo po narodzeniu leżałem nieprzytomny w inkubatorze. Pogrążony byłem w śpiączce. W zupełnie odmiennym stanie świadomości, w wyższym wymiarze energetycznym. Mało tego, na mnie przeprowadzono zaraz po urodzeniu reanimację. A więc już w pierwszych chwilach życia tutaj na Ziemi doznałem tzw. śmierci klinicznej. Byłem jak to się mówi po tamtej stronie A wiemy, że pierwsze sekundy i dni po narodzinach mają najbardziej decydujący wpływ na nasz charakter w dziecięcym jak i dorosłym życiu. I właśnie takie zdarzenie zdeterminowało mój pociąg do świata duchowego, mistycyzmu. To mój dom. Jest nim cały wszechświat, i to wielowymiarowy. To być może z tego powodu tak często zamykam się na ten zewnętrzny świat. Czy to nie wynika często z mego określania tutejszych dążeń ludzkich za mało istotne, stąd zamiast podążać za myślami rozmówców, pogrążam się w mym świecie, niby ważniejszych rzeczy, bardziej wartościowych, czy to szukając istoty różnych zjawisk, czy pogrążając się w duchowym Jestestwie? Myśląc, że to, co robią ludzie, to nic nie warte, sprawiam, że zamykam się na nich. To stąd mój przytępiony słuch. Być może tak musiało być, coś za coś. I tak często przybywają chwile, że chcę dawać ludziom miłość, coś wartościowego, ignorując przyziemne rzeczy, rozmowy, podarunki. No tak. Myślę kategoriami swoich wartości. Uważam, że wiedzę ezoteryczną, zrozumieniem istoty świata duchowego, a więc kładąc główny nacisk na umysł, mogę się przyczynić do poprawienia warunków we wszechświecie i tu na Ziemi. Myślę, iż tymi wartościowymi rozmyślaniami o sprawach duchowych, o istocie tego wszystkiego będę promieniował wzniosłą energią, wzbudzając w innych te energie, no, chociaż troszeczkę. Tak to istotne. No, ale spójrzmy na to jeszcze głębiej. Przecież pewne istoty z innych wymiarów, ukazują się ludziom po tzw. „śmierci" w sposób, jaki chcą ludzie, jakie mają wierzenia, poglądy. I tak chrześcijanom ukazują się jako aniołowie, Chrystus, wyznawcom buddyzmu jako Budda. Ludzie widzą to, co chcą widzieć. No cóż, subiektywny świat. Nawet po tej stronie. Bo we wszystkim można ujrzeć albo dobro, albo zło. To kwestia interpretacji rzeczywistości. Stąd uzmysławiam sobie ważność mówienia o pewnych sprawach będąc na poziomie poglądów określonych ludzi. Mogę pojawić się w kościele, świątyni, na ruchu Hare Kryszna i mówić o różnych sprawach dostosowując się do konstrukcji myślowej, dogmatycznej danej osoby. Warto rozmawiać z ludźmi i wzbudzać w nich iskierkę duchową. Trzeba jednak przestrzegać prawa tolerancji. Nikogo nie można do niczego namawiać. Ale można o tym mówić. Jednak trzeba uważać na ich poglądy, dopasowywać się do nich, ukazywać różne swoje wnioski. Muszę nauczyć kontaktować się z ludźmi, rozmawiać o tych sprawach na przybliżonym do nich poziomie, ale i o ich troskach, zainteresowaniach, bo w ten sposób można ich dowartościować, sprawić przyjemność. A tak w ogóle nie zdaję sobie z tego sprawy. Nie wnikam często w uczucia innych ludzi, lecz myślę o moich najważniejszych rzeczach. Trzeba być przecież w równowadze między świadomością siebie, swych zainteresowań duchowych i zainteresowań innych ludzi. Muszę się tego uczyć. W ten sposób mogę dojść d...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin