Nyima Dakpa Rinpocze - Bon jako źródło kultury tybetańskiej(1).doc

(155 KB) Pobierz

Bon jako źródło kultury tybetańskiej

Aspekty tradycji bon widziane oczami lamy bonpo

Wykład na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, 2 czerwca 2001 r.
 w ramach "Dni Tybetu"

Chciałbym teraz wskazać pewne aspekty, które istnieją w tybetańskiej kulturze, a które zostały zapożyczone z tradycji bon. Ktoś kto był w Tybecie mógł zaobserwować, że przy każdym domostwie wiszą flagi modlitewne, mógł również zauważyć jak Tybetańczycy składają różnego typu ofiary, takie jak sang (bsang), ofiary dla nagów (tyb. lu, klu) oraz różnego rodzaju rytuały wykupu, z których wszystkie są wykonywane zwłaszcza na zakończenie roku. Ofiarowanie przez dym, nazywane sang, należy do najczęściej wykonywanych rytuałów w kulturze tybetańskiej i myślę, że w tak dużym stopniu zjawisko to nie występuje w żadnej innej kulturze. W tradycji bon uważa się, że ten typ ofiarowania był nauczany przez Tonpę Szenraba w czasie jego pierwszej wizyty w Tybecie. Gdy Tonpa Szenrab przybył do Tybetu, nie przekazał żadnych wyższych nauk, jako że nie udało mu się znaleźć odpowiedniego ucznia. Przepowiedział jednak, że w przyszłości wszystkie nauki bon będą tam dostępne.
Podczas swej pierwszej wizyty w Tybecie, Szenrab nauczał właśnie takich praktyk jak wieszanie flag modlitewnych, sang, czy rytuały wykupu. Celem dla którego nauczał tych niższych nauk było przetransformowanie starego systemu bon, który był obecny w Tybecie jeszcze przed jego przybyciem. W tamtych zamierzchłych czasach, Tybetańczycy składali krwawe ofiary ze zwierząt dla bóstw lokalnych, aby uratować się od chorób i innych niepowodzeń. Tonpa Szenrab przekształcił to brutalne ofiarowanie w bardziej pokojowe. Aby zmienić tą złą tradycję, nauczał praktyki dawania wykupu. Ofiarę ze zwierzęcia zastąpiono tutaj pewnego rodzaju substytutem - z mąki jęczmiennej wykonywano coś na podobieństwo formy cielesnej. Poprzez rytuał prowadzony przez mistrza przekształcano energię pięciu elementów pacjenta w taki sposób, by znalazła się ona w tym wykupie. Później ofiarowywano wykup jako rzeczywistego pacjenta złym duchom, które były źródłem choroby. Ten wykup był ustawiany obok chorej osoby, a wszystkie negatywności powodujące niemoc pacjenta były wprowadzane z niego poprzez moc transformacji mistrza. Na koniec ofiarowano taką laleczkę tym siłom, które spowodowały tą chorobę. W ten właśnie sposób - szkodliwe istoty, poprzez ten substytut, otrzymywały wszystko czego pragnęły od chorego.
Tak więc po wizycie Szenraba w Tybecie zastąpiono ofiary z krwi ofiarami z mąki, herbaty i piwa jęczmiennego (tyb. czang, chang). Ofiary składano szkodliwym energiom z intencją aby nie atakowały lub nie zabierały siły życiowej chorego. Kiedy dziś wykonujemy ofiarowanie, malujemy te ciastka kolorem czerwonym. W ten sposób działa to na duchy, chociaż wcale nie jest to krwią. Celem tego wszystkiego było przetransformowanie bon w jungdrung bon. Wyjaśniam to ponieważ dla wielu ludzi jest to niejasne i nie każdy to rozumie. Stanowi to zwłaszcza problem u niektórych zachodnich badaczy. Ponieważ istnieje pewne podobieństwo między bon a jungdrung bon twierdzą oni, że jest to jeden system i obie tradycje nazywają mianem bon. Trzeba jednak odróżnić system starego bonu, który opierał się na prymitywnych, krwawych rytuałach, od systemu jungdrung bon, w którym te rytuały zostały przekształcone.
Powróćmy do praktyki sang. Sang (bsang) co oznacza w języku tybetańskim oczyszczenie. Kiedy wykonuje się tą praktykę, zazwyczaj wychodzi się na najwyższy szczyt w okolicy - tam gdzie zwykle wykonujemy praktykę. W Tybecie uważa się, że góra do której dana osoba przynależy posiada szczególne poświęcone jej bóstwo, które może oczyszczać wszelkie trudności i problemy w naszym związku ze światem natury. Jeżeli spowodowało się coś złego w stosunku do tego bóstwa lub jego otoczenia, wtedy może ono powodować szkody i być nastawione do nas nieprzyjaźnie. Jeśli mamy niedaleko w okolicy jakąś górę, to w pewnym sensie do niej przynależymy i jesteśmy połączeni z bóstwem, które tę górę zamieszkuje i które się nią opiekuje, czyli inaczej mówiąc - bóstwem tej góry. W tybetańskim języku bóstwa tego typu są nazywane jul la (yul lha). Słowo jul la oznacza bóstwo miejsca z którego pochodzimy, i z którym posiadamy od urodzenia  związek.
Poprzez praktykę sang, czyli ofiarowanie dymu, próbujemy nawiązać szczególny związek z takim bóstwem góry oraz prosimy o opiekę i ochronę tegoż bóstwa nad naszym życiem, jak również o pomoc w jakichkolwiek przedsięwzięciach czy zamierzeniach. Wówczas na górze wieszamy również flagi modlitewne, ofiarujemy ciastka itp.
Ważnym elementem w ofiarowaniu sang jest także aspekt zapachowy. Zazwyczaj spala się igły jałowca lub jakieś szczególne zioła i wraz z tym wykonuje się odpowiednie rytuały i praktyki. Wierzymy, że w ten sposób, za pomocą zapachu i dymu łączymy się z bóstwem góry i otrzymujemy opiekę oraz pomoc w codziennym życiu i realizowaniu swych celów.
Jeżeli chodzi o flagi modlitewne, można je zaobserwować przy każdym tybetańskim domostwie. Są one zmieniane raz w roku podczas obchodów Nowego Roku Tybetańskiego . Flagi modlitewne wykonuje się przy pomocy specjalnego bloku drukarskiego, na którym zostały wcześniej wygrawerowane modlitwy. Taki blok najpierw zostaje posmarowany tuszem, a później przykłada się do niego flagę. Powieszenie takiej flagi wysoko w powietrzu wiąże się z tym, że modlitwy, które są na niej umieszczone zostają rozprzestrzeniane przez wiatr. Kiedy więc wieje wiatr i porusza tymi flagami, to pewne niewidzialne istoty wchodzą w kontakt z tymi modlitwami, co w następstwie przynosi korzyść wszystkim tym, którzy później mają do czynienia z tymi istotami duchowymi.
Bardzo ważne jest powieszenie tych flag w odpowiednim miejscu i w odpowiednim kierunku, ponieważ jeżeli się tego nie zrobi właściwie, może to przynieść więcej nieszczęścia niż pożytku. W Tybecie te flagi modlitewne są nazywane lung ta (rlung rta). Lung ta dosłownie oznacza wietrznego konia. Na takiej prostokątnej fladze w każdym z czterech rogów i po środku są umieszczone pewne symbole. W lewym górnym rogu znajduje się garuda (tyb. czung, khyung), w prawym smok, w lewym dolnym rogu tygrys, w prawym lew, a w środku lung ta (wietrzny koń). Te cztery zwierzęta symbolizują pewne właściwości, które mają być rozprzestrzenione wraz z modlitwami aby przynieść nam pożytek. Symbolizują one siłę życiową (tyb. sog, srog), ciało fizyczne (tyb. lu, lus), bogactwo (tyb. łangtang, dbang thang), szczęście (fortunę?, tyb. traszi, bkra shis ?) i energię (tyb. lung, rlung).
Gdy robimy jakieś interesy, to czasami jesteśmy na samym szczycie i prosperujemy dobrze, a czasami jesteśmy na dole i cierpimy lub wpadamy w depresję. W naszej tradycji mówi się, że wszystko to zależy od osobistego lung ta - od tego czy porusza się ono w dół, czy do góry. Bardzo często zdarza się, że ludzie chorują i nie potrafią wyzdrowieć. Wszystko to jest związane z tymi czterema głównymi zwierzętami. Kiedy wieszamy flagi modlitewne oraz recytujemy mantry i modlitwy, wówczas podnosimy do góry i wzmacniamy te cztery cechy. Jeśli nasz wewnętrzny element nie jest zbalansowany, wtedy chorujemy. Jest wiele przyczyn chorób, ale ich głównym powodem jest brak jednego konkretnego elementu. Gdy jesteśmy chorzy, zazwyczaj stosujemy różne medyczne zabiegi - bierzemy tabletki, witaminy lub coś na wzmocnienie. Być może jest to w stanie nam pomóc na poziomie zewnętrznym, ale nie zawsze może to pomóc na poziomie wewnętrznym. Według Tybetańczyków, aby zharmonizować ten wewnętrzny element potrzeba duchowej mocy i błogosławieństwa. Z tego też powodu w tybetańskiej kulturze posiadamy zwyczaj wieszania flag modlitewnych czy też praktykowania sang (ofiarowania przez dym).


W tradycji tybetańskiej istnieje także zwyczaj nadawania imienia nowonarodzonemu dziecku. Po narodzinach - rodzice zabierają dziecko do duchowego mistrza, a gdy tam przychodzą, mistrz wykonuje egzorcyzmy, daje błogosławieństwo i nadaje dziecku duchowe imię. Jest to moment w którym człowiek zostaje bliżej związany ze swym własnym życiem duchowym, czy też duchowością. Później dziecko zwyczajnie rośnie, zaczyna się rozwijać, wchodzi w związek małżeński i zakłada rodzinę. W ciągu tych życiowych etapów również stosuje się  różne duchowe praktyki, astrologię i wykonuje wróżby. Zawsze celem wszystkich tych praktyk jest pomoc w duchowym życiu.
Jeśli chodzi o zawieranie związku małżeńskiego, astrologia pełni w nim bardzo istotną rolę. Tak jak wspomniałem w niektórych sytuacjach zdarza się tak, że małżeństwo lub partner nie są udane i nie ważne jak bardzo się staramy by małżeństwo to dalej istniało, spełniało swoją funkcję, w końcu i tak dochodzi do rozwodu. Być może w innych kulturach bardzo łatwo załatwia się takie sprawy i bierze  rozwód, ale w tybetańskiej kulturze tak nie robimy. W Tybecie, kiedy wiążemy się razem, kiedy wykonujemy pewne ceremonie - wtedy wiążemy się na całe życie. Więc, aby nasze związki były spełnione, idziemy do astrologa i pytamy: "Jakie są przeszkody?" - "czy to jest odpowiednie, czy nie?"  Astrolog ponownie udziela  wszystkich odpowiednich rad i dopiero wtedy wchodzi się w związek małżeński. A więc przed zawarciem małżeństwa wskazana jest wizyta u  astrologa i zastosowanie do jego wskazówek.
Również w czasie śmierci stosujemy zwyczajowe religijne praktyki. W Tybecie istnieje szczególny rytuał, który jest wykonywany dla zmarłych. Przez 49 dni od momentu śmierci robimy specjalne praktyki rytualne dla danej osoby. W ciągu tych dni staramy się aby zmarła osoba została wyzwolona od odrodzenia w niższych sferach egzystencji  lub aby jej świadomość została przekształcona w stan buddy.
Wszystko to o czym mówię stanowi główne kulturalne i religijne zwyczaje Tybetu, które istnieją od czasów Tonpy Szenraba i które nadal można zaobserwować będąc w Tybecie. Wykonujemy rytuały, ponieważ wierzymy, że śmierć nie jest końcem, wierzymy w karmę - przyczynę i skutek. Przyczyna i skutek są esencją tybetańskich nauk. Wszystkie popełnione czyny, jakich dokonaliśmy w przeszłości, będą miały skutki manifestujące się w chwili obecnej albo w przyszłości. Jeśli więc ktoś praktykuje rytuały w obecnym życiu, to robi to po to, aby w przyszłości mogły mu one pomóc przejść do lepszych narodzin.
W Tybecie jeśli ktoś umiera, zaprasza się lamę, który dokonuje tzw. przeniesienia, nazywanego w języku tybetańskim poła ('pho ba). Po dokonaniu przeniesienia lama kontynuuje wykonywanie rytuałów oraz sprawdza astrologiczne rezultaty, a następnie dokonuje kremacji. Ciało, albo zakopuje się w ziemi, albo ofiaruje ptakom. Wszystko to wykonuje się w oparciu o astrologiczne kalkulacje. Trzeba zaznaczyć także, że nie ruszamy tego ciała do poranka czwartego dnia, ponieważ wierzymy, że nawet jeśli czyjaś wewnętrzna świadomość, wewnętrzny oddech przestał funkcjonować, to osoba ta mogła się jeszcze nie obudzić w stanie pośmiertnym i być może nie zrozumiała jeszcze, że jest martwa. Przestała istnieć, ale może być nieświadoma tego, że nie żyje. Wewnętrzna świadomość ciągle otacza ciało. Gdy znajdujemy się w stanie pośmiertnym, czujemy się jakbyśmy byli w długim głębokim śnie, a jeśli się obudzimy w czwartym dniu od momentu, w którym zostaliśmy skremowani, będziemy mogli zobaczyć rodzinę płaczącą nad nami oraz ludzi wykonujących rytuały. Zobaczymy wszystko co dzieje się wokół i wówczas zaczniemy w siebie wątpić. Pomyślimy: "Co się stało? Czy ja umarłem? Co się w ogóle dzieje?" Znajdziemy się wtedy w formie mentalnego ciała. Być może będziemy chcieli pozostawić jakiś fizyczny ślad, ale nie będziemy w stanie tego zrobić, ponieważ będziemy się właśnie znajdować na mentalnym poziomie. Jest to moment, w którym zaczynamy sobie uświadamiać, że tak na prawdę nie żyjemy. Stosownie do naszych śladów karmicznych, albo zaczniemy się przebudzać i osiągać urzeczywistnienie, albo będziemy uwarunkowani od różnych ukazujących się nam wizji, a to co się wtedy pojawi wpłynie na nasze następne narodziny.Tak więc przez 49 dni stosujemy różne praktyki, aby wspierać zmarłego duchowo i mu przewodzić. Nie jesteśmy w stanie zobaczyć co się z nim dzieje, ale wykonujemy kalkulacje, aby wiedzieć gdzie się odrodzi i kiedy nastąpi jego następne odrodzenie. Tak więc jeśli przeprowadzi się specyficzne rytuały, to wpłynie to na następne narodziny, a także będzie głównym aksjometrem tego co się wydarzy później. Jest to ta część kultury, którą nadal możemy znaleźć w Tybecie - zarówno w bon, jak i buddyzmie.


W naszej kulturze spotykamy się również, tak jak na całym świecie, z pewnego rodzaju edukacją społeczną i kulturową, kiedy to przychodzimy na świat, a później poznajemy czym jest dobro i zło. Matka, ojciec, brat, rodzina, całe otoczenie naucza nas czegoś. Nawet jeśli nie wiemy czym jest religia, współczucie i miłość, jesteśmy nauczani współczucia, niekrzywdzenia, niezabijania, niekłamania itd. W czasie gdy zaczynamy dorastać, współczucie i miłość stają się dla nas bardziej zrozumiałe. Przygotowujemy się na to, aby zaangażować się w duchowe życie. Wówczas udajemy się do klasztoru i otrzymujemy nauki od samej podstawy aż do wyższych poziomów. Kładziemy duży nacisk na to, aby samemu być odpowiedzialnym za wszystkie działania dokonane poprzez ciało, mowę i umysł, jak również na to, aby nie wykonywać złych działań ciała, mowy i umysłu, które są dla innych nieprzyjemne, bądź im szkodzą.  Dlatego też stopniowo wykonujemy praktyki bardziej zaawansowane.
W bon i buddyzmie posiadamy bardzo bogatą kulturę, w której świeccy angażują się silnie w życie duchowe. Praktyki, które zazwyczaj wykonują świeccy praktykujący obejmują podróżowanie do różnych świętych miejsc oraz wykonywanie okrążeń i pokłonów wokół obiektów czci sakralnej. Jest to coś co może odzwierciedlać człowieka na poziomie symbolicznym, ponieważ wszystkie działania - dobre czy złe są dokonywane poprzez nasze ciało, mowę i umysł. Nie funkcjonujemy w żaden inny sposób. Tak więc jeśli idziemy na pielgrzymkę, to dokonujemy tych wszystkich pozytywnych rzeczy na poziomie ciała, mowy i umysłu. Podczas okrążania świętych miejsc nie powinniśmy myśleć o własnej radości lub przyjemności, a raczej o tym, że powinniśmy silnie stawić czoło wyzwaniu, którego się podjęliśmy. Wtedy właśnie odnosimy z tego korzyści. Dzieje się tak dlatego, ponieważ robimy praktykę bez oczekiwania odpłaty. Wszystko to powoduje, że konsekwentnie posuwamy się naprzód w swoim rozwoju. Poprzez czyste myśli, które zgromadziliśmy z intencją przyniesienia pożytku wszystkim istotom, nie pozwalamy powstać negatywnym myślom i osiągamy podobny rezultat. Ponadto wszystkie kultywowane w przeszłości negatywne myśli zostają oczyszczane poprzez moc płynącą z wykonywanej praktyki. Gdy recytujemy mantry lub modlitwy, wygląda to tak samo - zaprzestajemy czynienia jakichkolwiek negatywnych działań, unikamy szorstkiej mowy i plotek, które w rzeczywistości nie mają większego sensu, i zastępujemy to wszystko recytacją modlitw. To samo dotyczy praktyk w których wykorzystujemy ciało fizyczne - kiedy spacerując oczyszczamy się i gromadzimy coraz więcej zasługi.
Są to główne elementy kultury tybetańskiej, dzięki którym wzrastamy duchowo. Nie oznacza to wcale, że stanowią one jakieś wyższe nauki. Jest to coś całkiem powszechnego w naszej tradycji. Jeśli wybierzecie się do jakiegoś miejsca w którym żyją Tybetańczycy, zobaczycie wtedy, że każdy Tybetańczyk - bez znaczenia czy osiągnął wysokie samo-urzeczywistnienie, czy nie - jest bardzo silnie ugruntowany w miłości, współczuciu, uprzejmości i nie szkodzeniu innym. Jest to rzecz, która jest silnie zakorzeniona w tybetańskiej kulturze. Powodem tego jest istnienie długiej tradycji, poczynając od wczesnego okresu istnienia bon, podczas panowania pierwszych królów tybetańskich, aż do teraz.
 
Tekst (fragment wykładu) pochodzi z biuletynu wewnętrznego Związku Garuda w Polsce, Phet, nr 6/lipiec 2003

Zapis całości wykładu wraz z dodatkowymi licznymi przypisami znaleźć można w zeszycie z serii Trikaja, vol. 12, Warszawa 2003

Opracowanie: Adrian Kołodziejczyk  Adibudda  , Jungdrung Dondrub

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin