Alone in the Dark 1.txt

(14 KB) Pobierz
Alone in the Dark 1


Nazywam si� Carnby i wiem, �e jest �le. Bardzo �le. Nie powinienem by� bra� tego zlecenia. Gloria Allen od pocz�tku wydawa�a mi si� podejrzana. Nieboszczyk na strychu, tajemniczy pami�tnik i to dziwaczne zadanie odszukania pianina ukrytego w nawiedzonym budynku. Wia�o groz� na kilometr. Jednak kasa by�a mi bardzo, ale to bardzo potrzebna. Brrr. Nie lubi� takich historii. 
Na strych dotar�em bez problemu. Dopiero tam poczu�em groz� sytuacji. Trzeba by�o dzia�a�, to jest broni� si�, gdy� jakie� pot�ne moce kr��y�y woko�o, a legendy o �ywych trupach pojawiaj�cych si� w okolicy mog�y by� czym� wi�cej ni� tylko legendami. Podbieg�em wi�c do okna i zas�oni�em je szaf�. W�az w pod�odze przytrzasn��em skrzyni�. Odetchn��em, po czym przeszuka�em pok�j. Na stoliku znalaz�em lamp�, za� w�r�d ksi��ek na regale - mity. Przeczyta�em je dos�ownie "z biegu", po czym wywali�em stwierdziwszy, i� wi�cej si� nie przydadz�. Ze skrzyni wyj��em strzelb�, z szafy dywanik, za� zza fortepianu kartk� z notatkami denata. Przeczyta�em j�; okaza�a si� by� ostatnim listem zmar�ego. Zb�dnym listem. Chwil� p�niej opu�ci�em strych jedynymi dost�pnymi drzwiami. 

Zszed�em po schodach na d�. W przedsionku podnios�em �uk, za� w rogu, w�r�d szparga��w zalegaj�cych na szafce, znalaz�em beczk� oliwy. P�yn przela�em do lampy, puszeczk� wywali�em. Otworzy�em drzwi i wyszed�em na korytarz. By� pusty niczym m�j �o��dek. Rozejrza�em si� grzecznie, po czym wybra�em pierwsze drzwi po lewej stronie. Tam, na stoj�cej pod �cian� kom�dce, znalaz�em kluczyk. Pasowa� idealnie do zamka w skrzyni tu� obok drzwi. Jakie� by�o moje zaskoczenie, kiedy okaza�o si�, �e wewn�trz znajdowa�a si� szabelka. Wzi��em j� i postanowi�em wynie�� si� z pokoju. Otworzy�em drzwi i stan��em twarz� w twarz z... zombie! 

Prawdziwy trupol, z przera�aj�co wykrzywionym dziobem, z zielonkaw� sk�r� i m�zgiem wylewaj�cym si� na ziemie ruszy� w moim kierunku. Zacz��em si� broni�. Kopa�em, gryz�em (mog�em te� strzela� ze strzelby), a� pad� u moich st�p. W�wczas wypad�em z pomieszczenia i jak burza wskoczy�em do komnaty naprzeciwko. Odczeka�em chwil�, nabra�em w p�uca powierza i ju� mia�em i�� dalej, gdy nagle kolejny trup skoczy� mi do gard�a. Pozby�em si� go do�� szybko. Uda�em si� na lewo. Trafi�em do sypialni. Po prawej stronie ��ka sta� stolik, a na nim r�owo-zielona waza. Podnios�em j�. Co� zatrzeszcza�o w �rodku. Niewiele si� namy�laj�c trzasn��em cennym naczyniem o ziemi�. P�k�o. Oczom mym ukaza� si� klucz. Idealnie pasuj�cy do kom�dki naprzeciw puchowej koi! Znalaz�em w niej dwa �liczne, zdobione lusterka. W mi�dzyczasie rozprawi�em si� z drapie�nym ptakiem, kt�ry wparowa� do pokoju przez okno. Z pomieszczenia wyszed�em przez drzwi po prawej stronie. 

Naprzeciwko mnie znajdowa�a si� �azienka. Uwa�aj�c na pop�kan� pod�og� korytarza zbli�y�em si� do jej drzwi i zdecydowanym ruchem otworzy�em je. Cisza. Wszed�em wi�c po cichu do �rodka. Ujrza�em wann�, kafelkowan� pod�og� oraz d�bow� szaf� stoj�c� przy �cianie. I �adnych wrednych stwor�w na dok�adk�. Przeszuka�em pomieszczenie. Znalaz�em apteczk�, a w niej butelczyn� jakiego� tajemniczego leku. Wypi�em j� i od razu poczu�em si� lepiej; si�y wst�pi�y w moje cia�o czyni�c je doskonalszym i pewniejszym narz�dziem walki z zombiakami. Wywali�em wszystkie zb�dne przedmioty, jakie tylko uda�o mi si� znale�� w kieszeni. Wr�ci�em na korytarz i uda�em si� w lewo, czyli tam, gdzie mnie jeszcze nie by�o. Otworzy�em drzwi i wkroczy�em na przybud�wk� ze schodami. Obu dr�g na d� broni�y pot�ne stwory. Przypomina�y mi monstra opisane w ksi��ce, kt�r� znalaz�em na strychu. Chwila zastanowienia i wiedzia�em ju�, co mam robi�. Na rze�bach stoj�cych w dw�ch rogach pokoju zainstalowa�em lustra - stwory spojrza�y sobie w oczy i pad�y na ziemi�. Droga na d� by�a wolna. 

Zszed�em po schodach i pokr�ci�em si� po holu. Skr�ci�em w prawo. Min��em rycerza w bezpiecznej odleg�o�ci; wydawa� mi si� jaki� taki, hm... naoliwiony. Nigdy nie wiadomo, co takiemu przyjdzie do g�owy... W pierwszym pokoju, do kt�rego wszed�em, dostrzeg�em ducha. Siedzia� na fotelu. Przemog�em strach i ruszy�em do prozdu. Trzyma�em si� oczywi�cie z dala od straszyd�a, to jest przemieszcza�em si� tu� przy �cianach. W szafie znalaz�em naboje do strzelby. Schwyci�em te� gramofon oraz pude�ko zapa�ek, po czym wyprysn��em na korytarz. Da�em dyla w bok. Zszed�em jeszcze ni�ej, skr�ci�em w lewo, otworzy�em prawe drzwi i wparowa�em do �rodka komnaty. Sta�a w niej statuetka - dziewczynka i koza. Nie b�d� kry�, �e obmaca�em dok�adnie pomnik. Okaza�o si� to strza�em w dziesi�tk�, jako �e znalaz�em trzy strza�y. Jednak nie mia�em czasu na eksponowanie swej rado�ci i fikanie kozio�k�w niczym dorodne karibu. Us�ysza�em bowiem dziwny chrobot. B�yskawicznie wycofa�em si� z pomieszczenia, dzi�ki czemu spadaj�ce z sufitu jadowite paj�ki nie uczyni�y mi nic z�ego. 

Wr�ci�em na g�r�. Min��em rycerza i skierowa�em si� na drugie skrzyd�o pi�terka. Otworzy�em drzwi i wparowa�em w d�ugi korytarz pokryty purpurow� tapet�. Zainteresowa�a mnie pierwsza komnata po prawej stronie; te po lewej min��em w bezpiecznej odleg�o�ci. Szarpn��em za klamk� i wszed�em do ciemnego pomieszczenia, a� po dach wype�nionego zapachem tytoniu. Wyci�gn��em z plecaka lamp� i zapali�em j� przy pomocy zapa�ki. Zrobi�o si� ja�niej. Na stole dostrzeg�em statuetk� (by�a do�� ci�ka) oraz ksi��k�, znalaz�em te� paczk� naboi. Przedmioty te zwin��em do kieszeni, po czym opu�ci�em pok�j. Zgasi�em lamp� przy okazji - nie b�d� marnowa� pr�du, nie m�wi�c ju� o nafcie czy czym si� to �wiecide�ko karmi. 

Odszuka�em pierwsz� komnat� w korytarzu, kt�r� to przed chwil� min��em, i wkroczy�em do �rodka. Zwin��em z niej notatki, kt�re natychmiast przeczyta�em. Okaza�y si� by� pami�tnikiem denata; wstrz�saj�c� relacj� z post�puj�cej choroby psychicznej - a mo�e inwazji z�ych mocy? Po rozprawieniu si� z drapie�nym ptakiem po raz kolejny wr�ci�em do naoliwionego rycerza. Facet rzuci� si� na mnie, jakbym mu brata pospawa�. Cisn��em we� statuetk�. Pad� u mych st�p pozostawiaj�c d�uga�ny miecz. Schwyci�em go i pobieg�em do kolejnego pomieszczenia w purpurowym korytarzu. By�a to �azienka. Wyci�gn��em miecz i zaatakowa�em stwora okupuj�cego wann�. Gdy na chwil� straci� orientacj�, schwyci�em dzbanek, waln��em go po raz kolejny, zwin��em z szafki apteczk� i czmychn��em mu z oczu. Wypi�em nap�j regeneracyjny, wywali�em pust� flaszk� oraz przeczytan� ju� ksi��k� wraz z pami�tnikiem. 

Na samym ko�cu korytarza znajdowa�a si� galeria zakl�tych obraz�w. Pierwszy z nich zas�oni�em dywanikiem zwini�tym ze strychu. Ostatni - ten wisz�cy po przeciwnej stronie galerii i przedstawiaj�cy Indianina w stroju bojowym, zestrzeli�em z �uku. Tu� obok niego znalaz�em drzwi, a za nimi tajemnicz� komnat�. W�a�ciwie niewiele w niej by�o ciekawego, jeno lewa ksi��ka le��ca na stoliku. Opuka�em wi�c �ciany i odkry�em, �e za zegarem musi znajdowa� si� jaki� schowek. I rzeczywi�cie - by�. Wystarczy�o tylko przesun�� kuku�czaka, by dosta� si� do skrytki tudzie� sejfu, w kt�rym w�a�ciciel trzyma� niegdy� cenne papi�ry. Znalaz�em klucz i traktat o stworach nocy, kt�ry po przeczytaniu wywali�em. 

Wr�ci�em si� na korytarz z obrazami. Mniej wi�cej po �rodku drogi znalaz�em du�e, podw�jne drzwi. Otworzy�em je, zapali�em lamp� i rozejrza�em si� dooko�a. By�em w bibliotece. Nie czekaj�c na z�ego ruszy�em w drog�: skr�ci�em w lewo a� do �ciany, po czym uda�em si� w prawo. Min��em fragment biblioteczki, kt�ry o dziwo by� mniej zakurzony od pozosta�ych, po czym doszed�em do miejsca, w kt�rym na p�ce brakowa�o jednej ksi��ki. Wsun��em tam lektur� z pokoju z zegarem. Rega� za mn� drgn�� i odsun�� si�. I zrozumia�em. Kurz z ksi��ek znikn��, tak jak we wszystkich filmach kurz znika z tajnych przej��! 

Wkroczy�em do ukrytego pokoju. Podnios�em le��cy na biurku talizman, za� z szafki wyci�gn��em trzy sztylety, par� ksi��ek i jakie� notatki. Przejrza�em je, a tak�e zielon� ksi��k� (bzdury do n-tej pot�gi). Drugiej lekturki nie tkn��em - wiedzia�em, �e jest zakazana. Spojrza�em na ni� dopiero w�wczas, gdy moje nogi stan�y na namalowanym na ziemi pentagramie. Okaza�o si� w�wczas, �e pozycja by�a w jakim� obcym j�zyku; mniemam, i� by�a to �acina. Za Chiny Ludowe... nie skapowa�em nic. Od�o�y�em ksi��ki na bok, wyci�gn��em sztylet z pofalowanym ostrzem i wr�ci�em do biblioteki. D�gn��em no�em w ciemno��, us�ysza�em wrzask, wi�c zapali�em �wiat�o. Komnata by�a pusta. Otworzy�em wi�c drzwi znajduj�ce si� naprzeciwko tych, kt�rymi wszed�em. Okaza�o si�, �e prowadz� do pomieszczenia, w kt�rym sta� niegdy� naoliwiony rycerz. 

W�wczas postanowi�em si� odci��y�. Po�o�y�em na ziemi wszystkie zb�dne przedmiotu (sztylety, ksi��ki, notatki) i zszed�em po schodach na d�. Poszed�em prosto, po czym otworzy�em drzwi po mej prawej r�ce. Trafi�em na opanowan� przez zombiak�w jad�odajni�. Powalczy�em przez chwil� z zielonymi stworkami, a gdy ju� wszystkie pad�y, otworzy�em drzwi po prawej. Przeszed�em przez korytarz i wszed�em w kolejne drzwi naprzeciwko. Znalaz�em si� w kuchni. Po lewej znalaz�em wej�cie do spi�arki. Wyj��em z niej beczu�k� oliwy, kt�r� nape�ni�em lamp�. Nape�ni�em dzbanek wod� z beczki. W kupie w�gla odszuka�em metalowe pude�ko, w kt�rym by� pistolet. Z paleniska w kuchni zdj��em garnek zupy, a ze spi�arki obok zwin��em klucz i ciastka (kt�re zjad�em). 

Wr�ci�em do jad�odajni. Wszed�em do pokoiku po lewej stronie, ze stolika zwin��em zapalniczk�, za� tl�cy si� i dymi�cy niedopa�ek zgasi�em wod� z dzbanka. Przeszuka�em pomieszczenie. Poza ksi��k� w kom�dce nic ciekawego nie znalaz�em. Zamkni�te drzwi otworzy�em znalezionym wcze�niej kluczem. W szafce obok obrazu znalaz�em p�yt� i ksi��k�, kt�r� przeczyta�em. Na �cianie tu� obok tarczy powiesi�em znaleziony w kufrze miecz. W�wczas stoj�ca w pomieszczeniu sofa odsun�a si� ods�aniaj�c schody do piwnicy. Postanowi�em z nich nie skorzysta�. Przy okazji wyrzuci�em wszystkie zb�dne przedmioty - puste opako...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin